Cytuj:
Problem jest taki że 99% ludzi myśli że kulturystyka to treningi, gotowanie, dieta, aeroby, suple, towar itd.
Kulturystyka zaczyna się wtedy kiedy nam nie chce się żyć, każdego ranka czujemy się tak jakbyśmy mieli wysoką gorączkę. Życie wali się na głowę psuje się samochód, problemy w pracy, w rodzinie tez średnio się układa a my mimo wszystko konsekwentnie realizujemy swój plan, bez względu na wszystko robi się tyle ile tylko możemy, żeby tego jednego dnia na scenie, nie zależnie od formy spojrzeć sobie samemu w twarz i powiedzieć - więcej kur... nie mogłem zrobić! Zrobiłem wszystko co tylko mogłem, aby być w tej formie jakie jestem(bez względu czy jest lepsza/gorsza od przeciwnków, ważne że jest wypracowana na 100% przez Ciebie). Wówczas jestes kulturystą.
Jak zobrazować sytuacje? Dam przykład swój, jednego klienta i jednego przyjaciela.
Podopieczny, nazwijmy go "K" - Mieszka w małej miejscowości nie daleko trójmiasta. W czasie przygotowań okazało się że tłuszcz u niego schodzi dość opronie i musi zejść dość nisko z kcal i sporo aerobów robić.
Co się dzieje u niego przed startem? chorzy rodziece, ojciec ląduje w szpitalu. Siostra nabrała pozyczek i uciekła z domu. Przychodzi więc komornik. Nie posiada samochodu. Pracuje fizycznie od rana do po południa po 8-10godzina czasami bardzo cieżko. Całą wypałtę ładuje w przygotowania, w domu pomaga rodzicą, do pracy wstaje o 5 rano, po pracy idzie na trening po nich robi aeroby, potem jedzie do dziewczyny która jest jedynym jego wsparcie, wieczorem kolejne aeroby. Do tego sam gotuje, sprząta, pomaga chorej mamie, zajmuje się gospodarstwem, jeździ do ojca do szpitala. Mimo to zapier... na 100% wszystko według planu. Biorac pod uwagę jak cięzko ma w życiu jak na przeciętnego jasia, doliczając pracę fizyczną, wyobraźcie sobie jak musiał się czuć jedząc przez ostatnie 6-7tyg redukcji jakieś 2300kcal, moze z 200g ww i pracując fizycznie 8-10godz + opieka nad rodzicami + gospodarstwo + aeroby w dwóch sesjach 60 i 45min + treningi siłowe. wytrzymał spełnił marzenia, prązki na udach miał. Parę rzeczy mogło puść lepiej ale sam fakt że tej sytuacji wyszedł na scene i spełniła marzenia jest niesamowity i pokazuje jak silny ma charakter.
Druga osoba, Pan "W" - miał 3 prace, jedna jako konserwator i w dwóch miejscach jako masażysta, czyli na nogach cały czas. Problem taki że codziennie jedna praca 7-15, a na 16 do drugiej pracy w jedno lub drugie miejsce w zależności od dnia. Do 21. Szedł na siłkę na 5 rano, robił trening i cardio. Wieczorem robił drugie cardio. Nie spał, pracował, do tego z narzeczoną mieli problemy bo robili mieszkanie w którym ich wykiwano i mi mieli masę problemów z remotami, finansami.
Redukował na diecie bez ww. A pewnym momecie jadł właściwie tylko kurczaka i brokuły. Z zawodów wrócił ze złotem
Ja? Szykowałem się do debiutów, moja Marlena w ciąży, zmarła jedna babcia, drugą niepełnosprawną się opiekowałem. Potem i zmarła(po 5 latach wspólnie spędzonych w czasie których opiekowałem się nią tak blisko że wycierałem jej tyłek po sraniu - bo sama nie była w stanie). Po śmierci moja mama totalnie załamana. Długo dochodziła do siebie bo była mocno związana ze swoją mają. Nawet leko jej odbiło po śmierci babci -> gotowała obiady, kupowała codziennie nową gazete, przynosiła zakupy i rozmawiała z kimś kogo w pokoju już nie było.
Ja specjalnie żeby dać radę kupiłem karnet na siłowni 24h oddalonej ode mnie 20km. Jeździłem na 6:30 na trening i 60min cardio potem od 9 do 21 praca, po pracy, zanim odśniezyłem auto, to na 21:40 byłem na siłce, robiłem drugie cardio. Do domu wracałem 23, gotowałem i szedłem spać.
Podkreślam miałem narzeczoną w ciąży. Jak mi w zimę auto nie odpalało to brałem taxe na trening lub moja wspaniała Marlena przyjeżdżała dawała mi swoje auto i zapierdzielała z brzuchem na busa który dymał 45min do niej do domu. Ja mając potężne wyrzuty sumienia, mając samopoczucie jak gówno w trawie, to dobijałem się myślą że zamiast ją wspierać to jadę na siłownie... O 23 wracając odwoziłem jej auto, wsiadałem w busa że o 24 byłem w domu w między czasie organizując auto od brata na drugi dzień lub prosząc starego żeby mi akumulator załadowal. Gotowałem szedłem spać o 1, o 5 wstawałem, pakowałem się, szedłem wsadzić akumulator i jechałem 20km na siłke 24h. W między czasie próbowałem mamie pomóc przy babci, ale juz nie miałem tyle czasu na pomoc co dawniej. Cięzko było... ale dałem radę!
Podobnie masa innych osób, każdy z nas ma problemy z kobieta, rodziną, pieniędzmi, praca itd. W czasie przygotowań też! I tu wychodzi prawdziwy charakter.
Bo kulturystyka to nie emocje podczas filmu Zhanshiego, widok spompowanych ramion w lustrze, strzykawka w dupie czy chodzenie z pudełkami z jedzeniem po mieście.
Kulturystyka ta na serio zaczyna się tam kiedy czujemy się źle, życie się wali, a mi pomimo wszystko walczymy ze wszystkich sił aby spełnić swoje marzenia, te prawdziwe marzenia które nie dają żadnej korzyści finansowej, a wynikające z pasji!
Nie ma muzyczki w tle, nie ma obrazków spompowanego Phila, jesteśmy my szara rzeczywistość i marzenia które chcemy spełnić!
Podsumowując - jeśli masz jaja i charakter aby przejść przez to wszystko. To nie ma znaczenia w jakim stanie się zgłosisz do trenera czy planujesz start. Kluczowe będzie to jak będziesz pracować, na ile się poświęcisz i jak mocny, ale tak serio a nie "na gębe" masz charakter.
Jeśli naprawde kochasz to co robisz i jesteś w stanie znieść wszystko dla marzenia rok czy dwa i jesteś na scenie, a genetyka decyduje czy walczysz o medal. Jednak mentalnie jestes zwycięzcą.
Nie ważne jak gdzie i jak zaczynasz, ważne jak kończysz.