pozostaje mi tylko powiedzieć "to".
Wersja do druku
Matko, Vegeta, weź Ty się w końcu zutylizuj, bo to naprawdę nie jest śmieszne co tu wypisujesz XD
a mi pozostaje powiedzieć, że próbuje sobie wyobrazić czy to w ogóle możliwe myśleć o tej przykładowej Albie podczas seksu ze swoją kobietą i wychodzi mi, że ciężka sprawa i podziwiam kolegę, który to praktykuje za siłę woli czy jak to tam nazwać...
Jeśli ktoś ma tak niskie poczucie własnej wartości że go coś takiego boli to niech się kocha na misjonarza, wtedy gwarantuję że będziecie musieli na siebie patrzeć :D.
Dlaczego tak uważasz?
Prosimy o dowody dlaczego, tylko odpisz a nie jak ostatnio gdzie spieprzyłeś jak miałeś się wykazać.
@t
Jestem ciekaw czy to samo będziecie mówić po 5 latach sypiania z kimś. Jeśli uważacie myślenie czy fantazjowanie za zdradę to ja wam serio współczuję. Pomijam to że znów, jak zawsze, mylicie tendencję z absolutną regułą występowania pewnych zachowań.
No ja może nie pięć lat, a połowę tego czasu z dziewczyną sypiałem i ani razu nie fantazjowałem o kimś innym w czasie seksu. Byłoby to dla mnie co najmniej dziwne ;d
Tak tylko dopiszę dla klarowności że mówimy tu o okazyjnym fantazjowaniu a nie notorycznym.
W tym temacie jest tak straszna tendencja do skrajności, że to wykracza poza normalność.
Jak byłem z dziewczyną rok to zdarzyło mi się pomyśleć o jakiejś innej dziewczynie, nie przez cały stosunek, ale było kilka takich momentów. Nie uważam tego za nic dziwnego, bo niby dlaczego? Teraz też wspominam sobie numerki z byłymi i mógłbym nawet o nich myśleć w trakcie seksu z jeszcze inną. Przecież nie ruchałem jej w dupę krzycząc imię sąsiadki.
Inna rzecz, że wiele osób traktuje tu seks jako coś mistycznego i magicznego, a to zwykły stosunek, jaki uprawiają miliardy osób dziennie, dawanie upustu emocjom fizycznie.
Proszę tylko mi nie wyskakiwać z argumentem, że mam "smutne" życie, bo nie uprawiam "prawdziwej miłości", bo parsknę śmiechem :D
Ja na przykład seksu nie traktuję jak czegoś mistycznego lub magicznego, ale też nie jest dla mnie po prostu takim "zwykłym stosunkiem", upustem dla emocji i amen. A stwierdzenie, że masz "smutne" życie, bo nie uprawiasz "prawdziwej miłości" nie jest żadnym argumentem, a jedynie wyrażeniem opinii ;)
Próbowałem obu rodzajów seksu: zarówno tego ze stałą partnerką, któremu towarzyszą silne emocje (i stąd te - jak to nazwałeś - magia i mistycyzm), jak i tego bez emocji - żeby tylko zaznać trochę fizycznej przyjemności. Różnica w odczuciach, przynajmniej dla mnie, jest tak kolosalna, że ten drugi rodzaj seksu wydaje mi się wręcz nieatrakcyjny i prędko pewnie do niego nie wrócę.
Możesz parskać śmiechem
Stawiam piwo, że lwia część tych redbagów, które całymi falami na Ciebie spadają, bierze się z powodu sposobu, w jaki przekazujesz swoje racje, a nie z powodu samych racji :)
Ej, ale Vedżejta wróć może do swojego arcyciekawego życia, gdzie nie spędzasz go wylegując się w łóżku ze swoją laską i dymasz ją myślać co chwila o innej pannie (oczywiście sporadycznie, bo jakże inaczej).
Wszystkim ulży, a Ty też będziesz zadowolony i piękne życie dla każdego.