ale to ten wierzacy matol pierwszy uzyl argumentum ad ignorantiam ("udowodnij, ze bog nie istnieje"), a to byla tylko riposta na jego kretynizm za pomoca reductio ad absurdum
Wersja do druku
dokladnie, przeciez to co napisalem w tych kilku pierwszych postach jest zupelnym zaprzeczeniem tego co sadze i co pozniej pisalem
on wrecz wysmial dziewczyne, i powiedzial "przedstaw dowod ze nie istnieja i wtedy sie wypowiadaj haha idiotka" czy cos w ten desen
jeszcze mi brakuje opinii na ten temat osoby wierzacej i bede spelniony w tym temacie
Mnie śmieszy fakt że ten młody, głupi człowiek śmieje się z faktu że podajesz się za boga, podczas gdy biblia opisuje boga dokładnie to samo, z takimi samymi konkretami, czyli żadnymi. I mnie śmieszy to że on chce cudu: ulecz chorobę. TO żaden cud kurwa, dlaczego nie zrobisz czegośw stylu, wytrzymaj tydzień w tubie wypełnionej wodą po sufit, bez sprzętu? To są cuda, a nie takie pierdolenie, JP2 nagrodzili za 11 efektów placebo.
Nie chcę się generalnie wdawać ponownie w dyskusję mocno ale chciałem się podzielić dzisiejszym odkryciem na youtube:
http://www.youtube.com/watch?v=Fh9nWuHUil4
Filmik trwa niemalże 40 minut ale jest na prawdę interesujący i temat jest bardzo obiektywnie przedstawiony. Generalnie bardzo polecam na wolną chwilę do przemyśleń ;). Dotyczy on świetnego eksperymentu przeprowadzonego na kalifornijskim uniwersytecie, przetłumaczony także na polski język.
Lol, co jest inteligentnego w tym, ze szczamy i ruchamy ta sama rura, i w dodatku w poblizu naszego systemu kanalizacyjnego?
Rzeczywiście, fajnie zrobiony materiał, autorzy zwracają uwagę na kilka ważnych luk, sami jednak kilkukrotnie uciekając się do manipulacji. Odrzucają ramy czasowe, jakimi posługuje się teoria ewolucji, twierdząc, że "skoro wydarzyło się to x lat temu i nie mogę tego zaobserwować to pewnie to bzdura" po czym sami przywołują działalnośc Jezusa z Nazaretu sprzed dwóch tysięcy lat. Fajno. Stosują zagrywkę ze skojarzeniami (s-h-o-p), dowodząc, że człowiek jest istotą omylną, po czym uparcie twierdzą, że mają monopol na prawdę co do istnienia Boga. Podobało mi się weryfikowanie "znanych ateistów", ale deprecjonowanie Hemingwayem (a konkretnie tego jednego cytatu) ateizmu czy ewolucji jest trochę jak sprowadzanie katolicyzmu do krucjat i hiszpańskiej Inkwizycji. Gadania o kłamcach, złodziejach i bluźniercach nie skomentuję.
Poza tym, należy pamiętać, że ewolucja jakkolwiek nienegowana przez większość świata naukowego, jest cały czas rozwijaną teorią. Fun fact: Kościół Katolicki nie odrzuca ewolucji.
Edit: A, no i od piątego roku życia nie mam wyrostka robaczkowego i jakoś żyję a mój układ immunologiczny ma się całkiem nieźle. :P
Czy mieliście kiedyś kryzys wiary?Ja go zacząłem przeżywać gdzieś z 3 lata temu.Kiedyś to miało sens..Mama i tata chrześcijanie ,religia w szkole itp Potem sie poznawało swiat wiadomo i zaczeło do mnie docierać ,że boga niema.."to nie bóg stworzył człowieka to człowiek stworzył boga" Poprostu ludzie kiedyś nie potrafili poradzić sobie z niektórymi problemami więc wymyślili sobie boga.Na przykład każde plemię jakiś tam buszmenów ma własnego boga , a że nie mają dostępu do świata to sobie wierzą w swojego boga.I nikt im nie wmówi że ich boga niema.Co o tym sądzicie?Jak wasza wiara wygląda?
Wypisywał się już ktoś z was z kościoła? Co ogólnie sądzicie o apostazji?
Tez nie wiem po co sie z tym srac, dla mnie to typowo gimbazowe pokazanie jaki jestes indywidualny, bo komu to tak naprawde potrzebne (chyba, ze religia juz tak naprawde Cie skrzywdzila, ze to cos wiecej dla Ciebie znaczy - inb4 oboz ministrantow z ksiedzem Januszem) ;d
Nie no ostatnio bardzo powszechne jest wsrod katolikow twierdzenie ze dana osoba nie jest ateista bo jest przypisana do wspolnoty, tylko co ma jedno do drugiego nie mam pojęcia. Osobiscie wychowany zostałem w wierze katolickiej ale poprostu jej nie wyznaje i nie wierze w to na czym sie opiera. Nie czuje potrzeby dzielić sie tym z kim kolwiek, rodzicow poki co nie informowalem o tym, bo nie widze sensu i nie chce zeby sie denerwowali, zwlaszcza ze mogłoby to pogorszyc stan zdrowia mojej matki. Przynależność do kosciola nie ma dla mnie zadnego znaczenia, nie czuje z nim żadnej wiezi wiec po co mam sie fatygowac o wpisanie? Tak to jest jak sie narzuca osobie nieświadomej wiare z ktora na żyć do końca swojego życia, imo najwieksza wada kosciola.
Trochę bezsensowny krok. O co mi chodzi? Jeśli ktoś jest niewierzący i niepraktykujący, nie przejmuje się ani trochę wiarą katolicką, odrzucasz jej założenia, to dlaczego miałbyś się przejmować zapiskiem w księdze parafialnej? No na zdrowy rozum, przez zaniechanie praktyki i porzucenie wiary teoretycznie "ryzykujesz" wieczne potępienie, ogień piekielny, płacz i zgrzytanie zębów, etc., etc. Jeśli się tym nie przejmujesz, to dlaczego miałbyś się przejmować formalnym zapisem, który do niczego Cię nie obliguje a jedynie świadczy o tym, że zostałeś ochrzczony?
Teoretycznie może się zdarzyć, że ktoś czuje bardzo silną potrzebę zerwania wszelkich więzi z Kościołem itd., ma to dla niego duże znaczenie. Dla mnie to jednak po prostu kolejna odmiana fanatyzmu. Warto też zwrócić uwagę na fakt, że apostazja stała się... modna? Nie mówię, że jest jakiś szerszy trend, ale mam na myśli na przykład zachowanie Janusza P. z pewnej partii "politycznej". No i na koniec - taka apostazja z buntu świdczy moim zdaniem o niedojrzałości. Wypiszę się z Kościoła, bo blablabla, bo przeczytałem na racjonalista.pl, że warto, bo chcę pokazać rodzicom/ dziadkom/ znajomym jaki to ja jestem dorosły o oświecony...
Nie zauważyłem u znajomych katolików niczego podobnego ;dCytuj:
Nie no ostatnio bardzo powszechne jest wsrod katolikow twierdzenie ze dana osoba nie jest ateista bo jest przypisana do wspolnoty
#Nebula
Tak tylko zajrzałem na chwilę do tematu, ale totalnie się zgadzam.
Tak samo nie mogę zrozumieć dlaczego taki ateista powie, że on nigdy nie weźmie ślubu kościelnego. A co mu to przeszkadza? Przecież nie wierzy to powinien mieć wbite, że coś przysięga przed Bogiem. Jednocześnie można zrobić przyjemność swojej wybrance, bo wiadomo, że kobiety śluby bardzo przeżywają (faceci raczej wesela xd).
jak ktoś się uważa za ateistę to po prostu nim jest, bez znaczenia czy ksiądz ma nas wpisanych na parafii czy nie ;p