Przecież samo mówienie o dowodach w kontekście wiary w Boga jest zaprzeczeniem samym w sobie.
Jemu chodziło o to, że ty to wiesz, bo ktoś ci powiedział. Ale sam nie jesteś w stanie tego sprawdzić ani udowodnić.
Wersja do druku
Żeby sprawdzić czy mózg istnieje wystarczy zajrzeć komuś pod czaszkę. Podaj mi równie "prosty" sposób na sprawdzenie czy istnieje Bóg. Ewentualnie zmień argumenty, albo zaprzestań dyskusji bo się ośmieszasz.
I żeby nie było szanuje poglądy innych (dopóki nie starają mi się ich wcisnąć na siłę) i nie mam problemu jeśli ktoś wierzy w boga czy inny czajniczek Russella. Ale argumenty typu "powietrza nie widać, a istnieje, więc z bogiem jest tak samo" doprowadzają mnie do śmiechu.
To nie jest MÓJ argument, klaunie. Przeczytaj może jeszcze raz co napisałem, bo w tej chwili to ty się ośmieszyłeś.
http://bit.ly/wtovCN
Spodziewałem się, że dłuższy tekst będzie dla ciebie trudny do ogarnięcia, ale widzę, że i tak było warto (:
Pytasz, aby polemizować z katolikami? Czy tylko po to, żeby na ten temat zacząć dyskusję?
Może nie katolik, ale odpowiem (swoją drogą - trochę "protestanckie pytania" padły :P ):
Doktryna o wstawiennictwie głosi (w b. dużym uproszczeniu), że ludzie, ogłoszeni przez papieża świętymi, żyją w niebie i mogą się wstawiać za żyjącymi, aby im wyjednać łaskę od Boga.
Niespójne, trochę nielogiczne w odniesieniu do Biblii, zagmatwane, zbyt mało klarownie sprecyzowane, a przede wszystkim źle rozumiane przez ludzi?
Moim zdaniem - tak.
Wiara w Boga nie jest rzeczą tak prostą, jak niektórzy myślą.
Dlatego też mnóstwo ludzi, także na tym Forum, idzie sobie "na skróty"...
Mnie też, chociaż niewesołego ;ddCytuj:
I żeby nie było szanuje poglądy innych (dopóki nie starają mi się ich wcisnąć na siłę) i nie mam problemu jeśli ktoś wierzy w boga czy inny czajniczek Russella. Ale argumenty typu "powietrza nie widać, a istnieje, więc z bogiem jest tak samo" doprowadzają mnie do śmiechu.
Wiara jest logiczna, a ludzie wierzący nie muszą odrzucać rozumu na korzyść wiary. Tutaj jest po prostu potrzebne odpowiednie, pozytywne podejście.
Polecam zainteresowanie się książką "Do przyjaciół sceptyków" prof. J. Kajfosza. Świetne odparcie tego, jakoby jedynie materializm był "logiczny" i "racjonalny".
Bądźmy konsekwentni ;dCytuj:
Sam jestem ateistą, ale sądzę, że nawet gdyby Bóg istniał i ja byłbym tego pewien, nie zmieniłbym swojego podejścia do niego. Tak, to też jest wielce nielogiczne, ale myślę, że mam swoje powody i są one na tyle dobre, że mogę z tym żyć.
Jeśli uważasz, ze wierzący są "nielogiczni", dlaczego sam też jesteś?
Chyba że w żaden sposób Twoja opinia nikogo nie wartościuje, to spoko...
Mi się wydaje, że to raczej odpowiedź na słaby trolling ;<
"Poczuć Boga" można nawet na poziomie fizycznym :P
Było już tu wspomniane o elektrycznej stymulacji pewnego obszaru mózgu, która może wywołać tak zwane "uczucia religijne".
Choć to oczywiście niczego nie dowodzi - człowiek może stworzyć namiastkę odczuwania Bożej obecności.
Jak to, nie ma dowodów na nieistnienie powietrza? Widzisz go? Czujesz go? Słyszysz go?
Jeśli odpowiedź "3x nie" - to znaczy, że powietrza nie ma, "proste i logiczne".
BTW. słaby trolling, "kk, thx, bye."
Bo wszystko, co istnieje, musi mieć jakiś sens? W ciągu przyczynowo-skutkowym, jakim jest rzeczywistość wszystko ma swoje miejsce i swój sens.
W języku Hydeparkowym: "nawet lekko śmiechłem."
Jak się szwęda po nocy po ciemnych uliczkach, to czasem i boks, czy inne sztuki walki nie pomogą :P
A co do "lumpów i św. Popiełuszki" - może trochę inne klimaty, ale... David Wilkerson i Nicky Cruz; Google. Można się zdziwić.
No tak, równie dobrze można zanegować autentyczność informacji, ale takie rzeczy się chyba zdarzają...
Nie mów, że się tak martwisz o cudze dzieci :P , bo to kolejna próba uzasadnienia tych dziwnych dyskusji tutaj.
IMO jak ateista będzie mieć dzieci, to będzie je wychowywać w duchu niewiary lub po prostu stwierdzić: "jak będzie dorosły/-a, sam uzna, co jest dla niego/niej dobre", tyle. To co, wierzący nie mają prawa wychować dzieci w wierze? Straszna mi "racjonalistyczna tolerancja".
No i może wychować też w duchu ateistycznej "religii", wpajając biednemu dziecku, "jaka to religia i wiara nie jest zła" i ucząc flejmować na wierzących (czyżby tutaj były już dzieci takich osób? ;-).
Proste i niewywołujące zbędnych flejmów. Propsuję takie komenty ;d
Ale gdyby to wszystko było takie proste...
Pzdr
A co jeśli jakimś sposobem człowiek ogłoszony jako święty nie poszedł do nieba? xd To jest jedna z rzeczy, która mi przeszkadza. Wiarę tak naprawdę stworzył człowiek. Dlaczego on nie mógł się mylić?Cytuj:
Doktryna o wstawiennictwie głosi (najprościej rzecz biorąc), że ludzie, ogłoszeni przez papieża świętymi, żyją w niebie i mogą się wstawiać za żyjącymi, aby im wyjednać łaskę od Boga.
Co do drugiej części zdania, jasne. Pierwsza trochę mnie dziwi. Możesz rozwinąć? Ew. może gdzieś wcześniej to już wyjaśniałeś w tym temacie?Cytuj:
Wiara jest logiczna, a ludzie wierzący nie muszą odrzucać rozumu na korzyść wiary.
antyteizm =/= ateizmCytuj:
No i może wychować też w duchu ateistycznej "religii", wpajając biednemu dziecku, "jaka to religia i wiara nie jest zła" i ucząc flejmować na wierzących (czyżby tutaj były już dzieci takich osób? ;-).
Co do tego zdania, uważam, że nadawanie sobie sensu przez poglądy religijne jest słabsze od nadawania go poprzez np. pokonywanie własnych słabości, spełnianiu marzeń czy robienia po prostu tego co się lubi. Ale to tylko ja.Cytuj:
Proste i niewywołujące zbędnych flejmów. Propsuję takie komenty ;d
Cóż, chodziło mi o ten oklepany i być może słaby argument "gdyby Bóg istniał jak mógł na coś takiego pozwolić...". Dzisiaj po prostu wolę myśleć, że to ludzie są odpowiedzialni za cały bałagan, a Bóg nie może nic na to poradzić bo go nie ma. Tutaj też nasuwa mi się takie wtrącenie. Otóż często ludzie modlą się o coś do Boga, myśląc, że on wszystko załatwi. Czy nie lepiej byłoby w takim przypadku samemu zmierzyć się z problemem?Cytuj:
Jeśli uważasz, ze wierzący są "nielogiczni", dlaczego sam też jesteś?
Co do książki, postaram się zapoznać o ile gdzieś ją wyhaczę.
Mówiłem Ci już, że kończę rozmowę z Tobą, a ten Twój śmieszny, długi post napisany staropolszczyzną miał chyba dowieść tego, że potrafisz rozmawiać na moim poziomie, a dowiódł jedynie tego, że jesteś śmiesznym człowieczkiem. Chętnie bym uzasadnił dlaczego tak myślę, ale nie chce mi się - bo rozmowa z Tobą to jak mówić do siebie. Zamiast zwrócić większą uwagę na konkrety zawarte w mojej wypowiedzi i naprawdę wyciągnąć coś z tej rozmowy, Ty traktujesz to jako jakąś dziwną potyczkę, którą wygra ten, który mocniej zaatakuje rozmówce i postara się go ośmieszyć mimo, iż nie powoduje to żadnego postępu w rozmowie.
Przykład ? Ta Twoja długa, śmieszna wypowiedź. Co chciałeś tym osiągnąć ? Chyba tylko mnie rozbawić, bo do niczego innego ten post się nie nadaje. Ogromny przerost formy nad treścią. Bo widzisz, desperacko sparodiowałeś moją wypowiedź, bo nie wiedziałeś co innego możesz zrobić. Tyle, że w moich postach zawierają się same konkrety. A to, co Ty nabazgrałeś w tej ścianie tekstu bez problemu można by zawrzeć w paru krótkich zdaniach nie tracąc na przekazie. Dowodem na to jest to, że zwróciłeś mi uwagę na to, że napisałem, że swoim dzieciom nie będę nic wpajać. Jak się do tego odniosłeś ? Chciałeś mnie poprawić, że powinno być "niczego". Otóż nie, już wyjaśniam - w tym stwierdzeniu czasownik nie pozostaje w zależności składniowej od przyimka i forma "nie będę im nic wpajać" jest jak najbardziej poprawna. No i co ? Znowu się ośmieszyłeś. Możesz pisać takie posty, ale nie sprawi to, że będziesz inteligentniejszy czy mądrzejszy - to jest długi proces, który u Ciebie stoi w miejscu. Możesz udawać mądrzejszego niż jesteś, ale i tak możesz to robić tylko w formie takich żartobliwych, długich wypowiedzi, bo na nic innego Cię nie stać. Taka jest prawda. I wiem, że teraz mnie pewnie obrazisz albo będziesz próbował sparodiować część jakiejś mojej wypowiedzi, ale to jest bezproduktywne. Bo tylko w taki sposób możesz jakoś mnie zaatakować, bo poziom Twojej wiedzy i inteligencji nie pozwala Ci na nic innego. To, co piszę jest bardzo ostre, wiele osób pomyśli, że leczę swoje kompleksy ( jak to już ktoś tutaj napisał ), ale taka jest prawda. A prawda zawsze boli.
Moja wypowiedź była poważna i tak też ją wszyscy odebrali, jestem pewien. Sądzisz, że ktoś poważnie odebrał post, którym mi odpowiedziałeś :) ? Podpowiem Ci - nikt. I nikt się do tego nie odniósł, bo daję głowę, że nawet ludzie, którzy dzielą z Tobą poglądy ( katolicy ) nie odnieśli się do Twojej wypowiedzi, bo dla nich też była albo śmieszna, albo żenująca, albo niepoważna - ale gwarantuję, dla nikogo nie była poważna :).
Nie wiem czy zrozumiesz coś z tego co chcę Ci przekazać, czy nie. Hm, głupie pytanie z mojej strony, bo gdybyś naprawdę coś z tego zrozumiał to podejrzewam, że byłaby to dla Ciebie dość sroga, prywatna porażka i znienawidziłbyś mnie. Podejrzewam, że raczej przeczytałeś moją wiadomość i zamiast zastanowić się nad nią, zacząłeś się zastanawiać w jaki sposób mnie zaatakować czy ośmieszyć, bo to jest Twój sposób działania. A czego bym tutaj teraz nie napisał, nie zostanie to przez Ciebie poddane weryfikacji i nie skłoni Cię to do refleksji, bo Twój umysł jest zamknięty.
Mógłbym tutaj poruszyć jeszcze parę kwestii, ale nie chce mi się, bo i tak nic z tego co napisałem nie przyniesie zamierzonego efektu przez Twoje ograniczenie i ignorancję, jestem tego w stu procentach pewien.
Czekam na kolejny atak z Twojej strony lub próbę ośmieszenia mnie - bo to jedyne na co Cię stać.
Pozdrawiam
Mistyk
Świetnie, teraz okaże się, że wiem o religii mniej niż sam sądziłem, ale okej... Jak? Wydaje mi się, że gdy jakaś osoba dokona czegoś niezwykłego, woli to przypisać wstawiennictwu Boga niż własnym umiejętnościom.Cytuj:
Ale przecież religia już sama w sobie zakłada choćby pokonywanie własnych słabości.
Dla mnie po prostu definicja "pokonywania własnych słabości" jest taka, że robisz coś o własnych siłach. Chociaż nie zaprzeczam, że może to być błędne przekonanie.
Tak, poproszę.Cytuj:
Naprawdę muszę ci tłumaczyć w jaki sposób np. katolicyzm zakłada pokonywanie przez człowieka jego słabości?
tylko, ze chrzescijanstwo sie zmienia. Zmieniacie interpretacje biblii wrac z kazdym wazniejszym odkryciem naukowym.
zadna teoria, ktorej nie mozna udowodnic ani obalic nie bedzie ani lepsza, ani gorsza. Moge powiedziec, ze bog stworzyl ludzi po to, zeby zobaczyc, ktory z nich bedzie lepszym pilkarzem i na koniec swiata zrobi z nas sobie druzyne. Nie mozesz tej teorii obalic. Jest ona oczywiscie absurdalna, tak samo jak chrzescijanstwo, tylko ze chrzescijanstwo jest od wiekow i jest wpajane od malego, dlatego za absurdalne nie uchodzi.
A wielki wybuch wiadomo czym byl, wystarczy poczytac. Natomiast nie wiadomo dlaczego byl, itp.
to zart a nie uzasadnienie. Wiekszosc ludzi chcialaby dostac z budzetu po milionie, ale to nie zmienia faktu, iz bylby to wydatek nieracjonalny, glupi, szkodliwy dla panstwa.
Nie wszystkie stadiony zostaly wybudowane za panstwowe pieniadze. Oczywiscie byly jakies dotacje, ale twierdzenie, ze wszystkie zostaly wybudowane za panstwowa kase jest nieprawda. Stadiony to wydatek jednorazowy, na kosciol panstwo daje kase rokrocznie. Plus stadiony beda na siebie zarabialy, niekoniecznie musza przynosic przychod. Wazne, ze to wydatek jednorazowy. Skoro zarzucasz stadionom, ze sie zwroca za setki lat, to powiedz kiedy sie zwroca wydatki na kosciol? I nie mow, ze po smierci, bo taki argument sie nie liczy w tym przypadku.
Tak jak powiedzial mistyk - wkladasz nam w usta argumenty, ktorych nie powiedzielismy i w ten sposob starasz sie wygrac dyskusje. Jest to zalosne. Nie powiedzialem, ze skarb panstwa traci na rzecz kosciola 10 mld zlotych. Napisalem, ze wedle roznych szacunkow jest to od 1 - 10 mld zlotych. Albo celowo w zalosny sposob starasz sie wygrac dyskusje, albo jestes glupi.
Co to znaczy wg ciebie "wierny"? Ktos kto nie chodzi do kosciola, a nie wypisze sie z niego tylko dlatego, ze mu sie nie chce to "wierny"? Chyba naprawde nie znasz znaczenia tego slowa. Wazne jest to, ze koscioly swieca coraz wiekszymi pustkami, a wydatki na nie sie nie zmniejszaja. Ba, sa budowane coraz to nowsze swiatynie. PO CO?
Ksieza zatrudnieni w prywatnych szkolach to niewielki procent i nie ma to zadnego znaczenia, bo sa ksieza zatrudniani w publicznych szkolach i sa im placone publiczne pieniadze.
Religia JEST nieobowiazkowa, ale i tak na nia sie chodzi, bo tak jest wygodniej. Czesto jest pomiedzy innymi lekcjami, itp. Co do nieobowiazkowej matematyki - chodzilby na nia kazdy kto by chcial zdac mature. Jesli ktos nie chce matury, to nie musi chodzic do liceum.
Napisales, ze rozmawiasz z ateistami tylko dlatego, ze bawi cie ich ignorancja czy cos takiego. To jest generalizowanie.
To jest twoja teoria spiskowa, rownie glupia jak kazda inna. To, ze w krajach rozinietych ludzie sa tacy a nie inni jest zasluga wlasnie tego rozwiniecia. Edukacji, swiatlosci.
Kraje, do ktorych naplywaja muzulmanie (WIERZACY) ponosza przez to duze straty roznego rodzaju. Nie wiem jak to ma obalic fakt, ze ateisci sa inteligentniejsi od wierzacych.
na pewno nabijalbys sie z czlowieka, ktory bilby sie po twarzy i twierdzil, ze tak nakazuje mu jego bog. Wiem, ekstremalny przyklad, ale jestem peiwen, ze uwazalbys takiego czlowieka za idiote. Wiec: gdzie twoja tolerancja? Zreszta mylisz tolerancje z wlasna opinia. To, ze ktos cie uwaza za ciemnego glupka nie znaczy, ze jest nietolerancyjny. Bylby nietolerancyjny jesli nawolywalby do roznego rodzaju negatywnych aktow w stosunku do twojej osoby.