Nie wiem czy jest sens kontynuowania "dyskusji" o mózgu, ale przecież można go "poczuć i usłyszeć". Dokonać tego można chociażby ruszając ręką, czytając książkę czy po prostu oglądając otaczający nas świat. Tak więc przykład może to nie był najlepszy.
Co do samej wiary i istnienia Boga to myślę, że nie można na tym polu dojść do niczego sensownego bo "pewna" strona rozmowy nakazuje odrzucenie racjonalizmu, bo przecież Boga nie da się objąć rozumem. W takim układzie spraw, dyskusja (czyt. wymiana LOGICZNYCH argumentów) jest bezcelowa, bo Bóg nie podlega logice. Zawsze mnie jednak zastanawiało, dlaczego wiara mimo, że jest bardzo stara, przetrwała tak długo? Tzn. chodzi mi o to, że ludzie w tamtych czasach mieli skłonności do wiary w różne zabobony, czcili zjawiska zupełnie naturalne, itp. Dopiero wraz z rozwojem cywilizacji wszystko co było kiedyś niezwykłe, stawało się zupełnie wytłumaczalne. Doszedłem jedynie do tego, że ludzie wierzący odrzucają właśnie racjonalne podejście do sprawy.
Sam jestem ateistą, ale sądzę, że nawet gdyby Bóg istniał i ja byłbym tego pewien, nie zmieniłbym swojego podejścia do niego. Tak, to też jest wielce nielogiczne, ale myślę, że mam swoje powody i są one na tyle dobre, że mogę z tym żyć.
Zakładki