Oj no jest cos takiego jak doświadczenie. Ja np byłem w tylko jednym związku i wiem że nie popełnię już tych samych błędów które na początku moim zdaniem są praktycznie nieuniknione. Np znoszenie babskie humorkow, czy przperaszanie za byle co
Wersja do druku
Oj no jest cos takiego jak doświadczenie. Ja np byłem w tylko jednym związku i wiem że nie popełnię już tych samych błędów które na początku moim zdaniem są praktycznie nieuniknione. Np znoszenie babskie humorkow, czy przperaszanie za byle co
czasami też bagaż negatywnych doświadczeń może źle wpłynąć na kolejny związek więc trzeba uważać i nie przenosić na nowo poznaną osobę wszystkich swoich żali do płci przeciwnej
Manipuluj sobie dalej wyrywaniem zdania z kontekstu ;)
Nie no, nie da żadnego. Przecież z taką kompletnie nic się nie robi. No ale jak dla ciebie związek to tylko ruchanie, to się nie dziwię.
No to źle rozumiesz. Byle jaka, to taka co do której nie do końca jesteś pewny czy to to, w sumie się wahasz, ale próbujesz bo czemu by nie. Oczywiście nie mówię tu też o związkach z laskami z dzieckiem, no bo kurwa bez przesady xD
A to się brzydź, tylko potem nie płacz że w wieku 25-30 lat jak w końcu zaczniesz chcieć z kimś być, to będziesz miał problemy bo większość kobiet będzie myśleć że musi z tobą być coś kompletnie nie tak, skoro do tej pory z żadną nie byłeś. Można to z dużym uproszczeniem porównać do zdobywania doświadczenia jako pracownik. Też na początku możesz pracować w jakichś gówno firmach, żeby uczyć się obsługi danych urządzeń, żeby potem mieć co wpisać do CV i wiedzieć co robić w lepszej robocie, albo czekać na zatrudnienie w microsofcie, bo przecież nie będziesz sobie zawracał głowy jakimiś gówno robotami.
No chyba jak masz te <20 lat. Im wyżej tym gorzej. Jakoś nie widzi mi się że w miarę ogarnięta laska będzie miała ochotę uczyć 25 letniego prawiczka co to seks (no bo skoro zbieranie doświadczeń na innych cie brzydzi, to seks nie z miłości też cie musi brzydzić) i czego ma nie robić będąc z nią. One mają nadzieję że już będziesz wiedział co i jak. Oczywiście czasem trafi się taka, nie mówię że nie. Ale to raczej rzadkość.Cytuj:
Nie wydaje mi się aby bycia w jakichkolwiek poprzednich związkach było konieczne do zbudowania udanej relacji bo to zależy od dojrzałości danych osób i uczuć.
No ja też znam, ale te związki (i w twoim przypadku na pewno też) są długotrwałymi bo zaczęli ze sobą być jak mieli te <20 lat. A jak już mówiłem, im wyżej tym gorzej z takimi sprawami.Cytuj:
Znam co najmniej parę takich przykładów z rl, inni forumkowicze zapewne też.
Zresztą to gadanie takie samo jak to, że się zna takie przykłady w których 25-30 letni prawiczek próbuje coś wyrwać i mu nie wychodzi, bo facet kompletnie nie ma doświadczenia w tych sprawach i nie wie co robić. Potem się słucha że laska go sobie owinęła wokół palca, bo facet to pantofel, przeprasza za wszystko byle tylko jej nie stracić.
Dobre czy niedobre, ale jednak doświadczenie, a o to mi się rozchodzi. Czasem jednak trzeba coś przeżyć na własnej skórze, nawet te złe doświadczenia, żeby potem nie powtarzać tych samych błędów jak to np. Mega Filip wyżej powiedział.
Zresztą powtórzę jeszcze raz, bo niektórzy nie potrafią zrozumieć o co mi chodzi. Uważam że lepiej być z "byle kim" w tych młodszych latach i coś wyciągać z tych związków, niż potem obudzić się jako 25 latek bez doświadczenia z ręką w nocniku.
Zgadza sie, natomiast trzeba umiec z tego wyciagnac odpowiednie wnioski, w przeciwnym razie mozna sie tylko zrazic.
Od wtedy od kiedy dowiesz sie np. jakie cechy cie draznia, co wkurza cie w zwiazku z druga osoba, a co ci sie podoba. Tak pierwsze z brzegu.
Znam typow, ktorzy w wieku 25-30 lat nie mieli jeszcze badz maja dopiero pierwsza dziewczyne i ggwp. Nie chce mi sie nawet strzepic ryja bo to co napisal Boryna (a jest jednak madrym chlopakiem) jest tak glupie. xD
Po za tym Dimin nie mial na mysli pierwszej lepszej dziwki z imprezy, ale np. sytuacje, w ktorej ma sie jakas kolezanke, leci na Ciebie, a Ty nie wiesz/nie do konca chcesz itd.
myślę że boryna trochę źle zrozumiał dimina, zresztą ja też, bo termin "byle jaka laska" rozumiałem jako dziewczyna do której nie czuje pociągu, wiem że nie chcę z nią być, ale jednak jestem żeby tylko z kimś być, a z tego posta wyżej wynika że byle jaka laska to praktycznie każda nowa poznana dziewczyna która nam się podoba, nie wiemy czy "to to", no ale wchodzimy sobie w związek
Taidio wyjaśnił, pozdrawiam
ee, porównywanie związku i w ogóle relacji międzyludzkich do zbierania CV? Próbowałes kiedyś powiedzieć jakiejś dziewczynie "jestem z Tobą żeby mieć do CV wpisać i przedstawić kolejnej"? To jest jakieś ee, nieporozumienie. Z większością argumentów przedstawionych wyżej jestem w stanie się zgodzić ale ten fragment mi najmocniej rzuca się w oczy jako absurdalny, do reszty postaram odnieść się później.
No dobra. Mniej wiecej zrozumialem Dimin juz o co Ci chodzi, ale jak mozesz nabrac doswiadczenia do osoby, ktora ma ojca alkoholika kiedy Twoje poprzednie partnerki nigdy nie mialy takiej sytuacji, a nawet wrecz przeciwnie byly "pupilami" tatusia. Mowie teraz czysto hipotetycznie, bo odnosilismy sie wlasnie do tego problemu.
No też nie do końca. ty tu mówisz o normalnym związku, gdzie jest więcej na tak niż na nie, a ja mówię o takiej gdzie jest więcej przeciwwskazań. Takie "mam te 20 lat, z żadną nie byłem, ta w sumie jest słabą opcją, no ale spróbujmy, najwyżej się szybko skończy". Oprócz ewentualnego moralniaka same plusy xD
Słowo klucz "z dużym uproszczeniem". No ale wiedziałem że się czepisz i weźmiesz to dosłownie. Anyway, ty zaczynałbyś prace mówiąc "jestem tu tylko po cv i za 2 lata spadam? Bo po takim czymś to tej roboty byś raczej nie otrzymał, co?
Absolutnie obrzydliwe.
Oczywiście, że nie tylko, że do pracy idzie się aby zarabiać pieniądze i praca z reguły jest koniecznością w przeciwieństwie do związku, który jest relacją emocjonalną i nie polegającą jedynie na systemie świadczeń wzajemnych jak w przypadku pracy. I wchodzenie z związek z jakąś osobą jednocześnie uważając ją za "słabą opcję" jest jej oszukiwaniem i w mojej ocenie nie jest okej. Dyskutujemy chyba jednak na poziomie aksjologii i wydaje mi się, że nie uda nam się osiągnąć porozumienia. Przeraża mnie tylko nieco wizja, że ktoś czytając ten temat może dojść do wniosku, że skoro nigdy nikogo nie miał to powinien łapać się każdej okazji i być z byle kim bo inaczej w wieku 25 lat jakaś dziewczyna czy ktokolwiek inny może pomyśleć, że jest z nim coś nie tak(szok, poważny problem, co to będzie!!!).