A ile trwał Twój najdłuższy związek, o ile taki był?
Wersja do druku
A ile trwał Twój najdłuższy związek, o ile taki był?
Tak, ale jeśli wyraźnie wiem, że tego nie chce to chuj, po co drążyć i odpierdalać?
Odpowiesz mi na to jedno fundamentalne pytanie? Bo myślę, że od tego należałoby zacząć z Tobą dyskusję.
Nie wiem czy dobrze to rozumiem, chodzi o całość dyskusji.
Jest dziewczyna, która Ci się podoba, ma fajne wg Ciebie ciało, ładną buzię... No w Twoim typie ogólnie. Dobrze się przy niej czujesz, rozmowa się klei sama i miło spędzacie czas, a mimo wszystko nie chciałbyś ciągnąć tego dalej i przerodzić w związek? No kurwa, nie rozumiem tego jeśli nic oczywiście nie pomieszałem. Wymieniłeś w zasadzie dwie główne rzeczy jeśli o to chodzi, w zasadzie podstawowe - taki must have jeśli chodzi o dziewczynę z którą chcielibyśmy być, myślimy o niej poważnie, a Ty i tak byś to odrzucił. To czego Ty w zasadzie potrzebujesz :d
fajnie się gada z wieloma osobami, ale nie z każdą się dogadasz na codzien, może najprościej: Nie każda jest z tego samego świata
Fajnie mi się gada z laską, ale jak ona kilka razy w tygodniu lubi pójść do pubu się napić to przecież by chciała pewnie ze mną iść, a ja nie pójdę bo nie lubię, nawet by mi nie przeszkadzało że coś tam wychodzi bo co mi tam? W ogóle ja wolę usiąść z książką (albo trzema jak mam dużo czasu...) niż iść do klubu, pubu, gdziekolwiek. Wolę spacer po lesie czy parku w spokoju i ciszy, czasem w środku nocy od tłumów obcych ludzi. Potrzebuję kogoś kto będzie potrafił cieszyć się tym spokojem razem ze mną, a nie kto będzie uważać, że pogadać czasem można ale ogólnie to na co ja jej jak "w ogóle z domu nie wychodzę"
Miliona znajomych nie mam, ilu nie mam pojęcia, kontakty mam do osób z którymi faktycznie rozmawiam, a nie do wszystkich znajomych znajomych jak niektórzy, no i co więcej mogę powiedzieć? Od jakiegoś czasu coraz mniej poznaję sensownych osób, raczej przećpane mózgi lub gimnazjum: 10 lat później, niestety u obu płci, także za ciekawie to nie jest...
Hm, no w sumie to rozumiem ale Twoje wymagania są w chuj wysokie... Ciężko będzie znaleźć Ci osobę dokładnie taką jaką sobie wymarzyłeś. Bo co jeśli ona też lubi sobie usiąść z książką, kocha spacery tak samo jak Ty i uwielbia z Tobą gadać ale lubi też wyjść do pubu czy klubu, nie mówię, że co piątek ale no ale bywa w takich miejscach. Wtedy też byś skreślił taką osobę?
Poznaję i widzę jej priorytety, jak co weekend wstaje o 14 na ciężkim kacu to chyba wiadomo o co chodzi, a jak tylko czasem wyjdzie kameralnie ze swoją paczką to też co innego. I nie, nie mam skali żadnej do tego, po prostu czujesz że to to albo przeciwnie
I powtarzam, nie mam nic przeciwko temu żeby sobie wyszła, niech idzie i sie bawi, ale niech wróci o własnych siłach tej samej nocy/następnego poranka niezarzygana i będzie ok. No i niech nie próbuje mnie wyciągać na durnoty których nie lubię, a w związku mogłaby chcieć mieć mnie zawsze przy sobie
@up: Nie chcę nikogo zmieniać na silę, ani siebie ani partnerki, dlatego chyba by się przydało jakoś dopasować, nie?
Zdecydowanie się lepiej czuję sam niż jakby ktoś mnie próbował nauczyć imprezowania co weekend i picia do porzygu kilka razy w nocy...
No to już w sumie jest dla mnie sensowne... Więcej pytań nie mam.
Skończmy już rozmawiać o preferencjach Zakiusa, który kobietę pocałuje po roku, a wcześniej nawet nie złapie za tyłek, ale planował już trójkąt z kumplem i kumpelą.
Oficjalnie zmieniam temat, bo mogę.
Zakładamy, że macie coś około 20 lat. Preferowalibyście bawić się jako singiel przez jakiś czas; przeżyć jeszcze kilka miłości i zauroczeń czy znaleźć już tą jedyną (zakładamy, że przy tym wyborze starzejecie się razem)? Tak z ciekawości.
Czy ja muszę odpowiadać?