16 godzin dziennie na studia, aha XD Jakbym się tyle uczył to bym kodeksy i ustawy na pamięć znał. Get real.
Wersja do druku
16 godzin dziennie na studia, aha XD Jakbym się tyle uczył to bym kodeksy i ustawy na pamięć znał. Get real.
Łączny czas przeznaczony na naukę (zajęcia, nauka po zajęciach itp) to około 16 godzin. Dojście na uczelnię, przerwy między zajęciami-około godziny. Obiad/kolacja/prysznic/internet-około godziny. Reszta sen.
Ale zdarzają się tygodnie, że na sen zostają 2 godziny, więc trudno jest jakoś tak ułożyć plan dnia co do godziny.
W liceum.
Czego Ty się uczysz 16 godzin na dobę? (lekki offtop ale skoro temat poruszony to dyskusja się kręci)
To jak w takim razie znajdujesz czas by siedziec co najmniej kilka godzin dziennie, rowniez pozna noca na torgu? Myslalem, ze tak bardzo zajete rozwojem kariery osoby nie maja czasu siedziec godzinami na mlodziezowym forum internetowym? Uwazam sie za taka osobe i sporadczynie mam czas przesiedziec tu godzine - dwie dziennie. Nie mowiac o tym, ze czasem znikam na tydzien i nie mam czasu zeby odwiedzic facebooka, a mimo to nie uwazam bym poswiecal nawet 16 godzin na rozwoj zawodowy. Byc moze 10-14... co najwyzej.
No offence oczywiscie po prostu wydaje mi sie, ze CHOLERNIE MOCNO przejaskrawiasz z tymi 16h i tak naprawde studia nie zabieraja Ci wiecej niz 10 ( a bylbym zdziwiony tak naprawde gdyby AZ tyle ) :)
Moim zdaniem kariera zawodowa jest najwazniejsza w takim wieku bo starzejac sie tracimy mozliwosc i checi podejmowania pewnych radykalnych i ryzykownych decyzji. Poki jest sie mlodym to przychodzi duzo latwiej, a czesto jest wymagane.
No way, chyba że uczysz się na własną rękę i wiąże się to z Twoimi wielkimi zainteresowaniami, bo nie ma szans żeby materiał na zajęcia ogarniać tyle czasu. Mam znajomych na medycynach na najlepszych uczelniach w kraju i nie potrzebują 16h, poza tym z własnego doświadczenia, mówią że prawo to ciężki kierunek i dużo nauki a to czego potrzeba na egzaminy ogarniam w 80% w średnio 3 dni więc... (ofc na każdy egzamin)
Nie. Bo rozmawiamy o przypadku podejścia i zaprzyjaźniania się a potem ukierunkowania relacji na podryw i ustawianie relacji na podryw od razu. O tym mówimy.
Koleżanki nie możesz pukać i nazwać jej partnerką życiową, myle się?
tak jak wyżej, koleżanki nie możesz przelecieć kiedy chcesz :dCytuj:
Jasne, że z koleżanką mogę robić to samo, co z dziewczyną, narzeczoną czy nawet żoną. Tylko, cholera jasna, CO Z TEGO?
To jest jebnięty pomysł z innego powodu: Zanim dorobisz się pieniądza, to będziesz za stary by się nauczyć prowadzić relacje z kobietą. Bo wyrwać laskę to nie jest problem, problemem jest zatrzymać ją przy sobie bez tak desperackich środków jak małżeństwo.
Tak, bo to przykłady z dupy: nie mogę myć zębów jak koleżanka bierze prysznic, no ja pierdole
Nadal nie odpowiedziałeś na moje pytanie, co zawdzięczasz własnej niekompetencji.
Dobry żart.
Czyli analna studiuje zaocznie, bo nie wierzę że studiuje dziennie.
przełóż teraz chęci podejmowania radykalnych i ryzykownych decyzji na grunt związku,
w tym wieku wiążesz się z kimś prawdopodobnie z powodu uczucia a nie kasy (bo powiedzmy, że nikt z Was jej jeszcze nie ma), postanawiasz z kimś być bo jest dobrze a nie dlatego bo dużo zarabia, im jesteś starszy tym bardziej kalkulujesz i kierujesz się zdrowym rozsądkiem - wiążesz się z kimś nie tylko z powodu uczucia potem pojawiają się intercyzy i takie historie
@Vegeta
śmiechłem, to nawet ja studiując zaocznie jakieś śmieszne Finanse miałem 10h zajęć dziennie w każdy weekend i tylko 2-3 wolne weekendy na semestr
Ile macie egzaminów w sesji? 10h dziennie wtf
@kariera czy związek
dla mnie ofc kasa jest teraz ważniejsza, zbieram na mieszkanie, będę miał mieszkanie można będzie myśleć poważniej i przykładać się do związku. Do nauki na studiach na razie nie przywiązywałem wielkiej wagi bo studia + praca to nie najlepsze połączenie i piątek nie mam ale zaliczam wszystko bez problemu, myślę że materiał bez problemu nadrobię na 5 roku jako że wtedy już nie ma zbytnio zajęć tylko pisze się magisterkę, będę miał więcej czasu to będę mógł posiedzieć te "16h na dobę" :D
Ale regularnie tu siedzisz i odpowiadasz czy to naprawde mozna nazwac czasem poswieconym na studia? Ja bym nie smial tego tak nazywac, nawet przez mysl by mi to nie przeszlo. Jesli sie czyms zajmujesz i zalezy Ci na tym to poswiecasz sie tej czynnosci w pelni, a nie w sposob jaki Ty wydajesz sie to robic - 5 minut przepisywania notki z neta, 50 minut siedzenia na torgu, 5 minut kibel - przepracowalam godzine ! ;)
Jestes tu (forum internetowe dla mlodziezy) o 11, o 14, o 16, o 19, o 23, o 1, o 3 i uwazasz sie za osobe tak mocno zapracowana "zawodowo", w ktorej przypadku praca/studia moglyby w jakikolwiek sposob ingerowac w zwiazek? :)
Masz racje, dokladnie tak jest zazwyczaj, sam bylem w takim zwiazku juz. Nic co spotkalo nas teraz czy majac lat 20 lub mniej nie spotka nas juz zapewne nigdy wiecej. Taka milosc i uczucie juz sie nie pojawia tak mi sie wydaje. Tylko tak jak mowie, dla mnie to trudne zwiazac sie z kims nie majac stabilnosci finansowej, bez kalkulacji. Moze zbyt serio podchodze do zwiazkow, nie mam pojecia. :)
@Vegeta
Tylko, ze ja nie musze sie tego uczyc bo bylem juz w dwoch dlugich zwiazkach, potrafie w nich trwac, potrafie tez "wyrywac" jak to nazywasz, nie muszie sie tego uczyc. Bylem w dwoch zwiazkach, ktore (kazdy) trwaly ponad dwa lata, doswiadczenie w zwizkach mam calkiem spore.
@e
Anyways pora spac, branoc.
Też mocno bolał mnie fakt, że dziewczyna będzie zarabiać więcej ode mnie. Taka chyba nasza męska duma, skoro tyle osób cierpi z tego powodu ;d Ale podejrzewam, że jakoś bym to zniósł, są gorsze rzeczy.
@chciałem odpisać Vegecie, ale dyskusje z tym gościem już chyba całkowicie straciły na wartości...
Pani dr kolanal trochę przesadza. Sam przed pojsciem na medyczna nasluchalem się tysiąca bajek o tym jak trudno jest na tych studiach i że idąc tam rezygnuje z życia studenckiego, ale to wszystko jest lekko podkolorowane ;) owszem, jest sporo nauki, owszem jest dużo zajęć na których trzeba być nawet jak masz 39 st gorączki i jesteś na wpół przytomny.(lepiej pójść bo odrabianie cwiczen to samobojstwo)
Co prawda ja jestem na stomatologii ale mam wielu znajomych na lekarskim i nie znam nikogo kto by miał zero wolnego czasu w tygodniu i zapierdol 10h zajęć dziennie. Jestem na uczelni w Poznaniu, a ona niby zawsze uchodzila za "produkujaca" dobrych lekarzy (vide wyniki z LEPu) i stomatologow
Mam sporo znajomych na medycynie w Warszawie i jakos jak chce sie na browara umowic to wiadomo czasem uslysze "nieee, w tym tygodniu nie dam rady, ale dawaj za tyg", wiec raczej nie jest az tak zle.
A poziom w stolicy chyba najwyzszy, no bo jednak najwiecej chetnych, wybieraja najelpszych itd..
Chyba, ze pani taka pilna :P
@chociaz w sumie jezeli chodzi o studia medyczne, to moze niech sie lepiej wiecej ucza niz mniej, bo to co czasem debile skonczeni mojej dziewczynie przepisuja, to na prawde, wrocic, wyjebac pare szybkich i wyjsc...
Juz nie raz taka sytuacja, ze gdyby laska w aptece nie powiedziala, ze przy lekach anty-zakrzepowych nie mozna czegos tam brac, to moglo by byc kiepsko...
No teraz ludzie po farmacji wiedzą więcej niż lekarze, mojej mamie ostatnio przepisali lek w złej dawce i gdyby nie aptekarka to nie dość że w ogóle bym nie kupił (chyba że za miesiąc jak mama znów by się doczłapała do lekarza z NFZ) to jeszcze zbyt dużą dawkę mocnego leku. Dlatego ja nie ufam lekarzom, nasłuchałem się już dość historii, raz jechałem akurat do Warszawy z starszym rehabilitantem który mi mówił że lekarze to konowały i często przychodzą do niego źle zdiagnozowani ludzie których wysyłają od razu na operacje żeby nabić szpitalowi punkty... A jak pomyślę że ludzie których znam będą w przyszłości leczyć ludzi to w ogóle mam ochotę leczyć się w domu ziółkami jak nasi pierwotni przodkowie :D
@topic ja tam bym się nawet cieszył jakby dziewczyna zarabiała więcej, zawsze to więcej kasy w domu :D Ja sobie dam radę, a jeśli jej ułoży się kariera to nic w tym złego. Zaraz będzie że trzeba sobie szukać biedniejszej laski a każda bogata jeszcze bogatszego faceta
Na prawdę to ważne kto ile zarabia? Przecież dużą część tego to głupie szczęście także...
Moim wręcz największym marzeniem jest to, żebyśmy bez nadmiernego wysiłku mieli dość pieniędzy, żeby w razie powiedzmy awarii lodówki nie mieć problemów z wzięciem nowej na kredyt, mogli odłożyć na nowy tv jak uznany że stary już śmierdzi, jakieś małe wakacje od czasu do czasu i zapas na wypadek choroby. W normalnym kraju to się chyba nazywa pensja minimalna, u nas to raczej ta legendarna średnia nie?
Za 2013 rok to chyba cos 3800 brutto (troche lol) czyli po okradnieciu nas przez panstwo jakies 2700 netto? W sumie gdy dwie osoby tyle zarabiaja to jest raczej ok. Czyli lacznie powinniscie miec ok. 5000 netto, nie przeszkadzaloby Ci gdybys Ty z tego zarabial 1500, a twoja kobieta 3500?
Nie uwazam, ze mialoby Ci przeszkadzac, pytam po prostu. Mysle, ze zdrowszym podejsciem jest wlasnie nie zwracanie uwagi na takie rzeczy.
Ja mogę nawet być housewife. Byle bym nie czuł się, że się opierdalam, a ona zapierdala. Wziąłbym na siebied wszystkie obowiązki domowe (na co pewnie i tak by się nie zgodziła i próbowała robić przynajmniej połowę...)
po prostu czuć, że wkład wysiłku w utrzymanie tego jest równy, pieniądze można mieć nawet nic nie robiąc czasami, ale to nic nie znaczy kto ile płaci
Według ciebie to jaką masz pracę nie zależy od ciebie?
Nie nazywaj ludzmi tępymi jak nawet nie umeisz podać sensownego przykładu do dyskusji.
@
To co mówicie brzmi ładnie, niby nie zwracajmy na to uwagi, na zarobki ale ludzka zawiść i zazdrość nigdy nie znika. Także trzeba do tego podejść z dystansem.
Ale Ty jesteś tępy bo nie potrafisz zrozumieć najprostszych rzeczy. Pytałeś o przykłady, podałem Ci, oczywiście znowu odwracasz kota ogonem, bo nie pasuje to do twojej koncepcji. Ponowie pytanie: możesz iść się odlać w tym samym momencie gdy twoja koleżanka bierze prysznic? Nie. A możesz to zrobić z partnerką? Tak. Prościej się nie da, nawet ktoś tak zadufany w sobie jak Ty powinien to w końcu załapać. Chociaż wiem, że nadzieja matką głupich :/ I idąc Twoim tokiem rozumowania: matka to to samo co partnerka, z tym że matki nie wyruchasz? :D
Myslicie ze zwiazek kiedy para widzi sie dzien w dzien ma racje bytu? Nie ma czasu na zatesknienie, wszystko jest takie monotonne.. jak tego uniknac, utrzymujac normalny kontakt? +wspolna szkola.
Człowieku, a jak później to sobie wyobrażasz? Że cale życie będziecie mieszkać oddzielnie i widywać się w chwilach wolnych najwyżej? Jeśli codzienność z nią teraz jest nudna, to później będzie tylko gorzej, szkoda czasu
Sry za offtop, ale mogłabyś koalanal wrzucić z ciekawości swój plan zajęć? Przeglądając temat zdziwiło mnie to że masz 50h tygodniowo na zajęcia i trochę w to sie nie chce wierzyć, sam jestem na dość ciężkich studiach, ale mam około 25h tygodniowo zakładając że chodzę na wszystkie wykłady itp, jakbym miał 2x tyle to rzeczywiście ciężko o jakieś życie ale to fizycznie niemożliwe xD
Ja jak chodziłem to miałem na najcięższym roku 6x 1,5h =) Więc w sumie okej :D
//
Ja nie wyobrażam sobie znowu nawet ze swoją własną kobietą pójść do łazienki i zrobić siku, LOL. Dla mnie to jest zbyt intymna sfera. Potem jakoś nie mam takiego pociągu do kobiety. Jestem dziwny ?
Możesz: słyszałeś o akademikach? Poza tym, kolejny raz udowadniasz że jesteś zwykłym parafianinem, bo jakim trzeba być ***** by porównywać partnerkę i mamę? Oo
Uwielbiam to forum za to że ludzie którzy tu pisują zarzucają mi rzeczy których nigdy nie napisałem
Niech ma i 18h, nie uważa na połowie zajęć. Oczywiście powie że nie, ale niema co się oszukiwać, nie dasz rady tyle się skupiać.
I co że akademiki? Tam zazwyczaj masz łazienki jedno płciowe, na danym piętrze, dla danej płci bezmózgu, więc znowu pieprzysz bzdury. No i po raz trzeci pytam czy możesz się odlać przy koleżance, nadal nie potrafisz odpowiedzieć, ciekawe czemu ;) I jakim *** trzeba być? Wystarczy być tobą. To ty porównujesz koleżankę do partnerki, bo z nią się nie poruchasz, to samo masz z własną matką. Używam tylko twoich argumentów i twojej logiki. Jeśli uważasz że jestem taki a siaki bo tak napisałem, to pomyśl jaki Ty musisz być xD
Ps. używaj sobie dalej, lecz kompleksy żałosny człowieczku, bo widzę że jeżdżenie po ludziach sprawia ci wielką przyjemność ;d Parafianie XD
To jest albo jakiś troll albo po prostu człowiek niewarty uwagi bo serio to co on czasem pieprzy to poezja, mimo zignorowania czasem kliknie mi się żeby zobaczyć post i to co czytam wypala mózg. Skąd on wziął takie poglądy jakie ma nie wiem, ale najczęściej wszystko na zasadzie "nie znam się to się wypowiem".
W akademikach są łazienki segmentowe - masz segment od dwóch do czterech czy tam w większych spelunach nawet sześciu pokoi i jedną łazienkę. Zazwyczaj jeden nie wbija srać jak drugi się myje XD Są też co prawda innego typu łazienki, takie w przejściach między pokojami segmentu (jakby korytarz między pokojami) ale tam masz wszystko poodgradzane i prysznic jest po drugiej stronie jak kibel, dodatkowo wszystko ma drzwi, więc nie wiem zupełnie o co chodzi. Myjesz się a tutaj nagle kumpela wbija srać, Boże jaka patola XD
A wybacz, musiało mi to umknąć w gąszczu twojego wywodu. Możesz, kto ci zabroni? Fakt istnienia łazienek jedno-płciowych nie eliminuje opcji pójścia do tej łazienki i umycia w niej zębów. Próbuj dalej.
Po prostu porównujesz 2 rożne relacje. Relacja z matką nigdy nie będzie taka jak z partnerką, na to już nie wpadłeś. Prawda, koleżanki nie przerżniesz kiedy chcesz, ale nigdy z koleżanką nie będziesz miał relacji jak z matką. Próbuj dalej, na razie kolejny raz się ośmieszasz.Cytuj:
I jakim *** trzeba być? Wystarczy być tobą. To ty porównujesz koleżankę do partnerki, bo z nią się nie poruchasz, to samo masz z własną matką. Używam tylko twoich argumentów i twojej logiki. Jeśli uważasz że jestem taki a siaki bo tak napisałem, to pomyśl jaki Ty musisz być xD
Ps. używaj sobie dalej, lecz kompleksy żałosny człowieczku, bo widzę że jeżdżenie po ludziach sprawia ci wielką przyjemność ;d Parafianie XD
Kolezanka do ktorej startowalem powiedziala mi wprost, ze narazie nie jest gotowa na zaden powazny zwiazek po swoim ostatnim, w ktorym gosc ja troche zranil. Nie wiem sprobowac cos z nia o tym pogadac? Przedstawic argumenty jakies ?xD Wiem ze pare osob z tego tematu bylo w podobnej sytuacji. Na pannie zalezy mi w ten sposob ze narazie jest poprostu unikatowa z charakteru i nie chce za latwo odpuszczac.
A no i uprzedzam wasze tezy, to zranienie bylo faktycznie lekka jazda, gosc sie zachowal jak kutas i zabawil jej uczuciami...
Aha no i prosze naprawe o normlane odpowiedzi, bez snucia jakichs kurwa bajek o pierdoletach, tak jak to sie dzieje na niektorych stronach tematu xd