Ofc że są, ale po prostu spotkałem ich póki co mało ;)
( Nie mówię już o tym że ja raczej jestem typem podróżnika i co chwila mnie wynosi w inne miejsca, potencjalna kandydatka musi to akceptować :P )
Wersja do druku
Niewykluczone. Skoro podobała ci się to znaczy że przeczysz sam sobie ;d. I teraz idziesz gdzieś poznajesz fajną laskę i myślisz, kurde ale przecież ja mam tą nudziarę.... nie wkurzałoby cię to? Oczywiście rozumiem ludzi którzy uważają że jak nie kochają to są frajerami.
I nawet nei wolno ci się patrzeć na inne etc?Cytuj:
A co do tematu, to monogamia >oczywiście<. Dopóki kocham dziewczynę, to inne mnie absolutnie nie obchodzą.
A co, niby po tych 5 latach ona wad niema? Czy co masz na myśli.
Astinus pisze, że jest mu dobrze z jego obecną, nie nudzi się z nią i nie czuje potrzeby oglądania się za innymi bo jego obecna go pociąga bardziej od innych to o chuj ci chodzi? Co do trzeciego cytatu to może po prostu zaakceptowali swoje wady i skupiają się na swoich zaletach?
Vegeta po prostu uważa, że wszystko co ma cycki i dupe nadaje się do ruchania. To chyba kolejne odwołanie do tego, że człowiekiem tak naprawdę steruje podświadomość i tak jak podstawowym celem kobiety jest bezpieczeństwo(facet ją bije -> jest silny -> ona czuje się bezpieczna) tak zadaniem każdego faceta jest zapładnianie samic(=sex z każdą, która jest w miare ok).
Nie przeczę sam sobie, bo ona już nie jest moją dziewczyną, pisałem o tym kilka razy już ;d Cały czas mówię o mojej byłej, z którą rozstałem się w lipcu zeszłego roku.
I nie nudziła mnie ona w żadnym stopniu, także nie miałem takiego problemu, że inne wydawały mi się ciekawsze.
No i po co starasz się znów prowokować? ;d
Patrzyłem na inne i nie pytałem wcale o zgodę. Urosłem w Twoich oczach?
No dokładnie. Z tą tylko różnicą, że to nie obecna, a była ;p obecnej obecnie nie ma xd
Czyli jednak przyznałeś się do błędu. Na swój chory sposób, ale jednak ;)
To mi wystarczy, już nie musisz do cukierni lecieć, daruję.
Co Ty gadasz, przecież takie księżniczki to jest niewielki odsetek.
No ale prawdą jest, że niektóre na pierwszy rzut oka się takimi zdają być, a nie są.
No i to jest bardzo prawdziwe.
po co zrywać z dziewczyną i lecieć do innej, skoro można wejść z kimś w związek otwarty i na zasadzie ugadania się działać "po boku" zbijając tę Twoją rutynę Vegeta, jako tako nie denerwując szesnastu dziewuch na raz:D
mnie ogólnie denerwuje takie coś jak facet jest po to z kimś, aby zaraz potem być z kimś innym, to dunno jaki sens to ma i czy jakikolwiek ;3 hipokryzja
trzeba sobie ogarniać takich partnerów, żeby potem nie marudzić, że ujowo i tyle
przez sto lat się może dziać mega dużo, jak dobrze trafisz, jak dobrze się do tego zabierzesz, imo takie myślenie, że zaraz nudno i blabla jest bardzo infantylne, bo wiadomo bardzo dobrze, że zauroczenie będzie buchać fajerwerkami z tego powodu, że dzieje się coś nowego, pojawia się ktoś nowy etc., potem trzeba po prostu to pielęgnować i umieć zaskakiwać, po to, żeby tej rutyny nie było ;f
Może nie wszystkie są całkowicie puste, ale nie każda niepusta to ktoś na całe życie, czyż nie? Gdyby tak było to nie byłoby ludzi samotnych, chyba że z wyboru
Skąd wiesz, że pisałem to na podstawie swoich przygód.
Napisałem wczoraj na ten temat długiego posta ale mi się wpizdu skasował i nie chce mi się pisać od nowa. Chodziło bardziej o to, że ruchy po alko są lekko sparaliżowane i to co na trzeźwo robimy bez problemu po pijaku już tak kolorowo nie wygląda. Dodatkowo dużo osób po alko dostaje nieśmiertelności i chce bić się ze wszystkim co się rusza, mam takiego ziomka więc tru story.
Imho lepiej skupiać się na wadach, bo zalety to coś czego nie trzeba korygować i poprawiać.
Ok, teraz wychodzi na to że ani mono ani poli nie jest fajne bo każdy ma wady ;d
To proste pytanie, nie prowokacja. I nie wiem czy urosłeś bo nie wiem ile masz cm.
No dokładnie. Z tą tylko różnicą, że to nie obecna, a była ;p obecnej obecnie nie ma xd[/QUOTE]
Po 5 ciu latach najzywczajniej na świecie znudzisz się swoją laską bo już dużo o niej wiesz etc. To nei jest kwestia osoby, bo żadna osoba nigdy się nie nudzi. Gdyby tak było ludzie mieliby tylko 1dnego znajomego, swoją laskę, a tak nie jest (w większości przypadków). To o czym piszę to nie jest związek w potocznym tego słowa znaczeniu, tu bardziej chodzi o coś takiego: spotykamy się, kilka randek, ruchamy się, bez zobowiązań. Mi się takie coś podoba.
I tu sie mylisz kolego :) jeżeli dbasz o związek i twoja kobieta o to również dba, a nie tylko starania z jednej strony to ciągle jest jakieś zaskakiwanie, jeśli ci się nudzi laska po 5 latach to powodzenia, życze byś żadnej nie miał bo tylko spierdolisz jeszcze jakiejś plany na życie. Mamy więcej znajomych niż jednego, ponieważ w grupie się fajniej spędza czas, każdy ma inne opinie i każdy na swój sposób też jest taki jak ty.
I idąc twoim tokiem myślenia, to nudzisz sam siebie i jesteś nudnym człowiekiem bo znasz się więcej niż 5 lat :) a znasz takie określenie 'ludzie się nie zmieniają, to tylko my nie poznaliśmy ich wystarczająco dobrze' ? człowieka się tak naprawde odkrywa całe życie, zawsze gdzieś tam w głębi jest coś co sie skrywa.
Jak ci się podoba taka wegetacja że kilka randek, ruchamy się i tylko tyle to idz najlepiej do burdelu, tam ruchanie wyniesie cie tyle samo hajsu, BA nawet czasem mniej i też poruchasz i zrobi wszystko co zechcesz :))
Wez tylko pod uwage ze to czy ja jestem nudny niema znaczenia jesli chodzi o interakcje z osoba ktora znam i o ktorej duzo wiem. Na sile szukasz argumentu ;p. Twoj plan jest dobry, z ta roznica ze w burdelu niema czynnika ze fajnie ci sie z nia gada.
To powiedzonko to niesamoweite pierdolenie, bo zaklada ze czlowiek sie nie rozwija a tylko odkrywasz to co juz jest. W sredniowieczu parafianie uwazali ze wladca odkrywa prawa od boga w czasie swojego panowania.
^
Piszesz tak ze odebralem to tak ze twoja laska ci zabrania, bo uwaza ze powinna byc dla ciebie calym swiatem.
Mial ktos z was taka sytuacje kiedys ze po paru miesiacach bycia razem nadal nie mogliscie sie przed dana osoba 'otworzyc' a nie zanosilo sie by tak sie stalo?
Z dziewczyna jestem blisko od okolo 8-9 miesiecy a dalej sie jej boje powiedziec zwykle 'kocham cie' czy pogadac szczerze o naszym zwiazku i to mnie w chuj ostatnio dreczy bo cos jest raczej nie tak skoro zaistniala sytuacja wystepuje
Jak się pierdoli kolejność to tak jest... 'Wiązać się' tylko po to, żeby się z kimś pokazać... Jeśli tego nie czujesz, jeśli ta osoba nie jest przyjacielem, któremu możesz powiedzieć wszystko to daruj. Nie marnuj czasu. Swojego ani cudzego
Rozpoczęcie związku nie ma oznaczać końca przyjaźni, to już by była konkretna patologia.
Przyjaźń damsko-męska jak najbardziej może istnieć, tylko jeśli wyobrażasz sobie, że 'rucha innego chociaż jestem taki dobry to musi być szmata' to raczej nie wyjdzie. To kurwa nie o to w tym wszystkim chodzi. Przyjaciel pomoże w grubszej potrzebie, wysłucha itp. Partner na codzień chętnie zniesie twoje dziwactwa i zajmie się twoją męską grypą gdy się przytrafi. A to kto jak podchodzi do seksu to jest zupełnie inna kwestia. Ja uważam, że to jest znacznie wyższy poziom intymności niż przyjaźń i nie wyobrażam sobie żeby WYMAGAĆ tego od przyjaciela czy przyjaciółki. Nawet jeśli z takiego czy innego powodu chcę więcej niż mogę nie będę robić cyrku tylko: zależy mi na tej osobie to panuję nad kutasem i do myślenia używam mózgu.
Piękne słowa: Pamiętajcie faceci: najpierw zaprzyjaźnijcie się z laską, w między czasie ktoś wam ją sprzątnie sprzed nosa, ale co się przejmujecie, przyjaźń jest ważna.
^
Zakius
Czy użyjesz słowa kumpel, dude, mate, jeden chuj, chodzi o to samo. Przyjaźń z kobietą nie istnieje, bo jeśli cię jara to nigdy nie zostawisz tego w przyjacielskich relacjach. Swoją drogą to niesamowite że baba nie da dupy gościowi którego zna od dzieciństwa ale da gościowi którego zna 4 miesiące XDDDD. Według ciebie partner to jest osoba która płaszczy się przed tym z kim żyje? Bo takie mam wrażenie jak piszesz że: "chętnie zniesie" Oo. Związek od przyjaźni różni się tym że możesz zgodnie ze wszystkimi normami społecznymi przepierdolić swoją koleżankę wieczorem. A przepraszam, kobietę, nie koleżankę. Koleżanki byś nie mógł. I na tym się kończą różnice między koleżeństwem a związkiem.
ale z takimi to ja się nie dogaduję
na tyle żeby robiło mi to jakąkolwiek różnicę jara mnie tylko ta jedna :D
nie "płaszczy" a po prostu nie dostanie pierdolca z tobą na co dzień, każdy ma jakieś dziwactwa i nie wiadomo co
i takie coś "hmm, ma fajną dupę, zerżnąłbym ją, do tego nawet da się z nią pogadać, no to może będziemy razem? przez aż nam się znudzi..." to jest patola właśnie, praktycznie niczym się nie różni od seksu z większą grupką znajomych na zmianę, ale społeczeństwo jakoś tego nie zauważa
Związek nie może się opierać wyłącznie na tejże fajnej dupie, za 10-15 lat to z tej fajnej dupy zwykle wiele nie zostanie. Chyba, że mówisz o pierdolących się 13-latkach, wtedy dobijemy do 25 nawet
po prostu jak zaczynacie od przyjaźni, nie macie przed sobą tajemnic, to potem w związku jest dużo łatwiej.
nie będzie czegoś w stylu: zapraszasz jakąś dziewczynę z ulicy na kawę, po 2 tygodniach jesteście ze sobą, a tak naprawdę nic o niej nie wiesz. po 3 miesiącach się okazuje że jednak się nie dogadujecie albo coś ci w niej nie odpowiada a jednak przez 3 miesiące trochę się związaliście i robi się problem.
no i jeśli dogadujesz się z dziewczyną gdy się przyjaźnicie to napewno się dogadacie w związku, bo już znasz tą kobietę, znasz jej zachowania, przywyczajenia, wiesz do czego jest zdolna.
i mimo że gdy jeszcze byliście przyjaciółmi to się nie kłóciliście, nic nie potrafiło was posprzeczać, to jak już będziecie ze sobą zaczniecie się kłócić, czasem obrażać na siebie, ale to kurwa normalne, nie znam dobrej pary która by się nie kłóciła, mniej lub więcej. jeśli w związku nie ma sprzeczek to albo jedna/obie strony mają wyjebane albo po prostu para stara się to ukryć.
Jeśli chcesz mieć dobry i trwały związek, to pakowanie się w ciemno w pierwszą lepszą laskę, która spodobała się z wyglądu nie ma najmniejszego sensu.
Owszem, możemy trafić dobrze, ale prawdopodobieństwo jest nikłe. Koniec końców tracimy parę miesięcy życia, bo zapewne i tak sobie nie popukamy (a w myśleniu Jedynego Prawdziwego Samca Alfa Na Torgu tylko to się liczy), a z laską zrywamy, bo najzwyczajniej w świecie nas wkurwia taki związek.
Zwłaszcza, jeśli to się rozwija jak należy, fakt
ale lepsze kilka miesięcy niż godzin (w szczególności, jeśli drugą osobę poznałeś w klubie na imprezie i "ojejciu, jest cudowny/a")
no zaznaczyłem, że kilka godzin to nie to o czym myślę,
jednak w odniesieniu do kilku miesięcy - jeśli obie strony nie mają w tym czasie, nazwijmy to, ochoty na zbliżenie to powodem może być coś w stylu brak zaufania czy niepewność względem partnera, czyli nic dobrego w kontekście budowania sensownego związku
Wedlug was lepiej bawic sie w podchody a potem llakac ze was olala bo ktos inny was ubiegl? Geniusy.
Mexi jak zwykle wie swoje, hahahhaa, dobre. Udarze, podaj mi roznice miedzy kolezenstwem a zwiazkiem, czego nie mozesz robic z kolezanka a kobieta i odwortnie.
Pozzdro dla was jesli zmarnujecie czas zaprzyjazniajac sie po czym zaczynacie startowac do laski ktora juz ma was w dupie, zajebisci jestescie.
A do tego parafianina od rozpadajacych sie zwiazkow; udowodnij mi ze ludzie ktorzy sa razem i w zwiazku sie poznaja nie dotrwaja razem wielu lat, pokaz mi proces myslowy za tym debilnym wnioskiem.
tu nie chodzi o to co można a czego nie można bo zbyt subiektywna sprawa, czyli taka, która wymyka się wszystkim sensownym dyskusjom,
moim zdaniem tu chodzi o to co chcę a czego nie chcę robić z koleżanką lub swoją kobietą, przykładowo : nie chce mi się jechać na święta do koleżanki, nie chce mi się poznawać jej starych, nie chce mi się pić z jej bratem, nie chce mi się jechać z nią na wakacje, nie chce mi się z nią mieszkać na stałe, nie chce mi się kupować jej prezentu na urodziny, nie chce mi się jej malować pokoju, nie chce mi się jej słuchać, nie chcę mi się jej gotować, nie chce mi się z nią wychodzić coś zjeść na miasto, nie chce mi się z nią iść do kina, nie chce mi się jej pomagać z pewnymi problemami, nie chce mi się z nią wisieć na telefonie jak długo się nie widzimy, nie chce mi się jej wygadać jak to ja mam problem i mógłbym tak wymieniać bez końca tylko zauważ - to co pisałem wcześniej - mogę robić z koleżanką te wszystkie rzeczy ale mi się nie chce bo wolę to robić z kimś bliższym kogo darzę większym szacunkiem i zaufaniem, taki jest mój subiektywny punkt widzenia
No mniej więcej. Wiele rzeczy to z może nie koleżanką ale kumpelą taką spoko to tak. Ale to są właśnie subiektywne sprawy. Jesteśmy bliżej to wiadomo, że będzie inaczej. Ale wyjść we 2 gdzieś ot tak to bez problemu. Pomóc przy remoncie za symbolicznego bro bym nawet mógł, ale to zależy komu, wiadomo. Kumpel to kumpel i takie rzeczy się robi, ale byle 'znajoma' z 2 imprez to jasne, że nie.
Ale ja ogólnie mam mniej osób powyżej pewnego poziomu bliskości, ale za to już kilka stopni dalej to może dlatego trochę się różni.
nie chce Ci sie bo jej poprostu nie kochasz, jezeli bys sie w tej kolezance podkochiwał, jarała by Cie czy "strasznie" byś ją lubiał to bys dzwonil i mial ochote na te wszystkie rzeczy.. a jednak to by byla nadal Twoja kolezanka a nie dziewczyna "obdarzona szacunkiem i zaufaniem" ;p
no wiadomo, że gdybym został poproszony o pomoc to bym pomógł z tym czy owym w miarę możliwości czasowych, przekolorowałem pewne sytuacje celowo i podszedłem do tego zero-jedynkowo chociaż w gruncie rzeczy większość się zgadza, jakoś mając kobietę potrzeba spotykania się z innymi u mnie drastycznie spada bo wolę to robić z kimś innymi
serio tak latasz za jakąś dziewczyną, która Ci się podoba i wszystko robisz na jej zawołanie byle na Ciebie spojrzała? analiza ciekawa jednak nietrafiona
Lubiał. OMG
Trochę prawda. Są takie sytuacje, ale to wszystko jest cholernie subiektywne. Dla każdej pary osób dana sytuacja ma zupełnie inne zabarwienie emocjonalne.
@up: no wiadomo, że w życiu nic nie jest czarno białe. Ale... Może po prostu jestem dziwny. Dla mnie kumpel w pewnym sensie nie ma płci także nie mam tak, że z facetem na piwo mogę pójść, ale z jakąś dziewczyną już nie bo mam swoją. Oczywiste jest, że trochę inaczej się traktuje, ale no nie żeby od razu dyskryminować kogoś, prawda?
ha, a to 'latasz na każde zawołanie'. Sam wiem jak to jest. Chce się, ale trzeba zachować godność. Ale jeśli ona jest w porządku to nie będzie próbować cie wykorzystać jeśli się zorientuje a nie jest zainteresowana.
Jasne kurwa, po prostu się przyznaj że nie umiesz nic innego podać, szkoda ośmieszania się przez te wymówki.
Fajnie tylko tych wszystkich rzeczy też możesz nie robić ze swoją laską, więc z dupy argument.Cytuj:
moim zdaniem tu chodzi o to co chcę a czego nie chcę robić z koleżanką lub swoją kobietą, przykładowo : nie chce mi się jechać na święta do koleżanki, nie chce mi się poznawać jej starych, nie chce mi się pić z jej bratem, nie chce mi się jechać z nią na wakacje, nie chce mi się z nią mieszkać na stałe, nie chce mi się kupować jej prezentu na urodziny, nie chce mi się jej malować pokoju, nie chce mi się jej słuchać, nie chcę mi się jej gotować, nie chce mi się z nią wychodzić coś zjeść na miasto, nie chce mi się z nią iść do kina, nie chce mi się jej pomagać z pewnymi problemami, nie chce mi się z nią wisieć na telefonie jak długo się nie widzimy, nie chce mi się jej wygadać jak to ja mam problem i mógłbym tak wymieniać bez końca tylko zauważ - to co pisałem wcześniej - mogę robić z koleżanką te wszystkie rzeczy ale mi się nie chce bo wolę to robić z kimś bliższym kogo darzę większym szacunkiem i zaufaniem, taki jest mój subiektywny punkt widzenia
Przepraszam że nie zrozumiałem, twoja zawiść do mnie )bekowa swoją drogą) musiała zabrać za dużo mojej uwagi ;p. Niemniej, to o czym piszesz to jak zwykle pierdolenie. Niedopasowanie jest zawsze, bez względu na to czy będziesz jak frajer przyjaźnił się z dziewczyną a potem płakał żeo na cię oleje bo się jej po prostu znudzisz do tego czasu niż jak wyrwiesz ją od razu.