To. Najpierw przyjaźń, potem związek. Nigdy na odwrót.
Wersja do druku
Rozpoczęcie związku nie ma oznaczać końca przyjaźni, to już by była konkretna patologia.
Przyjaźń damsko-męska jak najbardziej może istnieć, tylko jeśli wyobrażasz sobie, że 'rucha innego chociaż jestem taki dobry to musi być szmata' to raczej nie wyjdzie. To kurwa nie o to w tym wszystkim chodzi. Przyjaciel pomoże w grubszej potrzebie, wysłucha itp. Partner na codzień chętnie zniesie twoje dziwactwa i zajmie się twoją męską grypą gdy się przytrafi. A to kto jak podchodzi do seksu to jest zupełnie inna kwestia. Ja uważam, że to jest znacznie wyższy poziom intymności niż przyjaźń i nie wyobrażam sobie żeby WYMAGAĆ tego od przyjaciela czy przyjaciółki. Nawet jeśli z takiego czy innego powodu chcę więcej niż mogę nie będę robić cyrku tylko: zależy mi na tej osobie to panuję nad kutasem i do myślenia używam mózgu.
Piękne słowa: Pamiętajcie faceci: najpierw zaprzyjaźnijcie się z laską, w między czasie ktoś wam ją sprzątnie sprzed nosa, ale co się przejmujecie, przyjaźń jest ważna.
^
Zakius
Czy użyjesz słowa kumpel, dude, mate, jeden chuj, chodzi o to samo. Przyjaźń z kobietą nie istnieje, bo jeśli cię jara to nigdy nie zostawisz tego w przyjacielskich relacjach. Swoją drogą to niesamowite że baba nie da dupy gościowi którego zna od dzieciństwa ale da gościowi którego zna 4 miesiące XDDDD. Według ciebie partner to jest osoba która płaszczy się przed tym z kim żyje? Bo takie mam wrażenie jak piszesz że: "chętnie zniesie" Oo. Związek od przyjaźni różni się tym że możesz zgodnie ze wszystkimi normami społecznymi przepierdolić swoją koleżankę wieczorem. A przepraszam, kobietę, nie koleżankę. Koleżanki byś nie mógł. I na tym się kończą różnice między koleżeństwem a związkiem.
ale z takimi to ja się nie dogaduję
na tyle żeby robiło mi to jakąkolwiek różnicę jara mnie tylko ta jedna :D
nie "płaszczy" a po prostu nie dostanie pierdolca z tobą na co dzień, każdy ma jakieś dziwactwa i nie wiadomo co
i takie coś "hmm, ma fajną dupę, zerżnąłbym ją, do tego nawet da się z nią pogadać, no to może będziemy razem? przez aż nam się znudzi..." to jest patola właśnie, praktycznie niczym się nie różni od seksu z większą grupką znajomych na zmianę, ale społeczeństwo jakoś tego nie zauważa
Związek nie może się opierać wyłącznie na tejże fajnej dupie, za 10-15 lat to z tej fajnej dupy zwykle wiele nie zostanie. Chyba, że mówisz o pierdolących się 13-latkach, wtedy dobijemy do 25 nawet
po prostu jak zaczynacie od przyjaźni, nie macie przed sobą tajemnic, to potem w związku jest dużo łatwiej.
nie będzie czegoś w stylu: zapraszasz jakąś dziewczynę z ulicy na kawę, po 2 tygodniach jesteście ze sobą, a tak naprawdę nic o niej nie wiesz. po 3 miesiącach się okazuje że jednak się nie dogadujecie albo coś ci w niej nie odpowiada a jednak przez 3 miesiące trochę się związaliście i robi się problem.
no i jeśli dogadujesz się z dziewczyną gdy się przyjaźnicie to napewno się dogadacie w związku, bo już znasz tą kobietę, znasz jej zachowania, przywyczajenia, wiesz do czego jest zdolna.
i mimo że gdy jeszcze byliście przyjaciółmi to się nie kłóciliście, nic nie potrafiło was posprzeczać, to jak już będziecie ze sobą zaczniecie się kłócić, czasem obrażać na siebie, ale to kurwa normalne, nie znam dobrej pary która by się nie kłóciła, mniej lub więcej. jeśli w związku nie ma sprzeczek to albo jedna/obie strony mają wyjebane albo po prostu para stara się to ukryć.
Jeśli chcesz mieć dobry i trwały związek, to pakowanie się w ciemno w pierwszą lepszą laskę, która spodobała się z wyglądu nie ma najmniejszego sensu.
Owszem, możemy trafić dobrze, ale prawdopodobieństwo jest nikłe. Koniec końców tracimy parę miesięcy życia, bo zapewne i tak sobie nie popukamy (a w myśleniu Jedynego Prawdziwego Samca Alfa Na Torgu tylko to się liczy), a z laską zrywamy, bo najzwyczajniej w świecie nas wkurwia taki związek.