Entex napisał
Wbrew pozorom poglądy religijne dość łatwo wypływają na wierzch. No, chyba, że w ogóle nie rozmawiasz z daną osobą.
Chodziło mi tutaj o sytuację, kiedy mijamy różnych ludzi na ulicach, w szkole. Religijność w naszych czasach - zauważalnie zwłaszcza w KRK - wypiera duchowość, bo w przeciwieństwie do tej drugiej nie musi pociągać za sobą charakterystycznych dla wierzących zachowań... (
charakterystyczna dla prawdziwego Chrześcijanina jest możliwa do zauważenia, przy pierwszym kontakcie, szczera życzliwość względem innych ludzi.
Ofc. nie tylko dla takich ludzi jest charakterystyczna, ale piszę tu pod kątem zachowania wierzących). Ja nie mówię, że nie ma uduchowionych katolików, bo wiem, że wielu takich jest. Piszę jednak to, co widzę, a jeśli ktoś świadomie wierzy, jest to zawsze dla mnie pozytywny impuls.
Żeby nie było - to, co piszę jest dla ludzi, mogących i umiejących przyjąć krytykę.
Podzielam opinię. Niestety niektórzy nie są w stanie tego pojąć i wolą głośno krzyczeć...
A tam, pół biedy, jak się przekrzykuje. Gorzej, jeśli jeden nie da się przekonać, chociaż widać, że nie ma racji...
Nieszkodliwe flame wary są lekko wkurzające, ale gdzie im tam do dyskusji ciągnących się godzinami, w których regularnie wraca się do punktu wyjścia... :P .
O ile obecność Żyda czy Muzułmanina na tym forum raczej by mnie nie zdziwiła, o tyle głowę daję, że 99% ludzi którzy zaznaczyli Rastafari tak na prawdę zaznaczyła to "dla jaj" albo dlatego, że lubią jarać zioło -.-
Bo Rasta najczęsciej są z paleniem Trawy kojarzeni :P . W końcu dla nich to podobno coś a`la komunia...
Każdy grzech, prócz grzechu przeciw Duchowi Świętemu może zostać wybaczony, o ile grzesznik prawdziwie tego żałuje. Ciekawostka - W Biblii jest napisane, że kto wypowie bluźnierstwo przeciw Duchowi Świętemu (to nie cytat, nie pamiętam dokładnego sformułowania) , temu nie zostanie to wybaczone ani w tym ani w przyszłym życiu, co stanowi jedną z podstaw nauki Czyśćcu.
A czym jest grzech przeciwko Duchowi Św? Niezależnie od tego, jak pojmujemy Trójcę, grzech przeciwko Duchowi jest ogólnie grzechem przeciw Bogu. Tak w ogóle każdy grzech jest wymierzony przeciwko Bogu, tylko niektóre pośrednio.
"Grzech przeciwko Duchowi", to "mrożące krew w żyłach" określenie "niewybaczalnego czynu", jakkolwiek by nie próbowano zdefiniować, dla mnie jest prostym uznaniem, że Bóg nie istnieje - wiarę w nieistnienie (nie brak wiary w istnienie, wątpienie, bo to dwie różne rzeczy; wątpić może każdy - i mnie się zdarzało - i zdarza). Skoro odrzucamy Boga, nie może dla nas nic zrobić, ponieważ Bóg nie zbawi nas na siłę, skoro mamy wolną wolę.
Kościół oficjalnie uznaje samobójstwo za grzech. Dlatego napisałem "Chrześcijanie". Nie miałem na myśli każdej jednostki z osobna, które z resztą i tak zobowiązane są do wiary w oficjalne dogmaty.
Liczy się to, w co wierzysz jako człowiek. Oczywiście prowadzi to do relatywizmu, ale przecież wszyscy wiemy, że na końcu wszystkich czeka sąd. Tam już tego relatywizmu nie będzie. Lepiej się więc dwa razy zastanowić, czy przypadkiem nie szkoda życia, tego tutaj i tamtego w niebie.
Patrz wyżej. Poza tym myślę, że Boga jednak nie interesuje czy sam uznajesz coś za grzech (śmiertelny) czy nie...
Boga interesuje każda osoba i jej poglądy. Jeżeli zachowujemy z Nim relację, pomaga dostrzec niektóre rzeczy, czasem również zmienić poglądy. Na tym polega wiara.
Jak najbardziej. W swoim Słowie.
Ukradnę bółkę bo jestem głodny - zgrzeszę, lecz można to usprawiedliwić. Zabiję z zimną krwią - również zgrzeszę... Ale tego nie można już niczym usprawiedliwić. Ale jeśli wg ciebie Bóg patrzy na oba te przypadki tak samo...
Widzisz, wprowadzasz wspomniany już relatywizm. Tzn. w sumie nie wprowadzasz, bo stworzył go kiedyś KRK. W tym wypadku dla Boga nie istnieje coś takiego jak "mniejsze i większe zło".
Ukradłeś - przekroczyłeś przykazanie.
Zabiłeś - jak wyżej.
Problem moim zdaniem polega na poczuciu winy - jeśli coś ukradniemy, z jednej strony wiemy, że możemy przeważnie swoją winę w jakiś nieskomplikowany sposób wynagrodzić, z drugiej - osoba pokrzywdzona, jeśli tylko ma dość sumienia, może nam wybaczyć, nie powinna mieć przed tym oporów.
A jeśli kogoś zabijesz, w grę nie wchodzi ani proporcjonalne wynagrodzenie straty (bo życie jest bezcenne), a pokrzywdzonym przez śmierć człowieka nijak wybaczyć mordercy, chociaż i to jest możliwe, jeśli ma się dość miłosierdzia. Należałoby pamiętać, że jeśli nie odpuszczamy komuś jakiegoś wyrządzanego nam zła, nie pozwalamy tym samym na to, żeby ten "ktoś" się poprawił. Poczucie winy jest większe przy morderstwie, dlatego taki człowiek może sobie myśleć, że on już jest stracony dla Boga, że nie zostanie mu to przebaczone.
Błąd. Jezus umarł zarówno za kradzieże, jak i za morderstwa. Jeśli człowiekowi natomiast lata czyjeś przebaczenie (Boga, ludzi), nic go nie usprawiedliwia, bo żeby dostąpić odpuszczenia, trzeba szczerze żałować.
Uznawane jest za grzech, gdyż życie jest najwyższą wartością i zostało nam dane przez Boga. Tak mniej-więcej.
W tym świetle się z Tobą zgodzę.
Tak btw - na tej zasadzie można opisać każdy grzech.
Miłość do bliźniego jest domeną Nowego Testamentu. Wiele ksiąg Starego Testamentu uznaje zasadę "oko za oko".
Nie we wszystkim, ale generalnie raczej prawda.
Ateista nie musi wyznawać żadnych zasad moralnych, a mimo to często przedstawiany jest jako szlachetny wojownik o równość czy coś w tym stylu (patrz "Niezbędnik ateisty" Piotra Szumlewicza).
Powinien, bo ja np. uznaję za ateistę kogoś, kto nie wierzy, że Bóg istnieje, ale kieruje się w życiu dobrem innych, empatią i altruizmem. Potrafią też zrozumieć wierzących. Reszta, pseudo-ateiści, umieją tylko się kłócić.
Tak sobie myślę, że ateista może nawet dopuszczać możliwość istnienia Boga - żeby mógł z definicji powiedzieć, że właśnie w niego nie wierzy :P . Jeśli ktoś nie dopuszcza takiej możliwości, nie jest ateistą - żyjącym bez (wiary w) Boga, tylko anty-teistą.
Dzięki. Teraz już chyba wszystko jasne ; ]
PS. "wielką/małą literą". Forma "z wielkiej/małej litery" to rusycyzm :p
Dzięki, dobrze wiedzieć :P . Tak, faktycznie teraz jakoś zauważyłem "dziwność" tej formy...
Wkurza mnie, gdy duchowni uważają się za nie wiadomo jak ważnych. Nie powinni zapominać, że mają służyć ludziom... [...]
Wg mnie KRK powinien zrezygnować z koncepcji kapłaństwa na rzecz duszpasterstwa. Kapłan to ktoś wyobcowany, będący bliżej Boga, ale dalej ludzi. A to właśnie ludziom powinien służyć.
Wiem, prowokuję ;-) . Wiem, zmiana koncepcji kapłana wiązałaby się ze zmianą koncepcji mszy i komunii. Tylko IMO na pewno by to nie zaszkodziło... Pomogło by zlikwidować doprowadzony do przesady podział na
sacrum i
profanum.
[...]Co do "za" i "przeciw" polecam zakład Pascala.
Znam, stosowałem w temacie już dawno temu.
Nie, to nie moja metoda wiary :P . Wierzę raczej na "pozytywny aksjomat" - tak bym to nazwał. Czyli Bóg istnieje i przyjmuję to jako coś naturalnego, od czego nie można "uciec".
Może. Tak czy inaczej - dla mnie "wojny religijne" to po prostu zwykłe wojny z "dobrym" wytłumaczeniem...
Zgodzę się. Przykładem Twojej tezy mogą być wojny w księstwach niemieckich podczas Reformacji.
Co prawda to prawda. Nikt po jednej rozmowie nie porzuci swojego światopoglądu. Nie mniej - zawsze można przekonać daną osobę do innego spojrzenia na dane sprawy.
To tyż prawda. Czasem co poniektóry daje się przekonać do takiego "spojrzenia", nawet jeśli nie zmienia to jego światopoglądu... A przy niektórych ludziach to jest to sukces ;d .
Lord Xivan napisał
Nie warto krytykowac? Oczywiscie, ze warto, ale (jak slusznie zauwazyles) nie na podstawie wyjatkow, 'czarnych owiec' i jednostek ;d
Toteż mądry człowiek tego nie zrobi :p .
Na PW można wyjaśniać flame`y albo osobiste kwestie, tak jak np. kiedyś pisałem z #łaszkiem :-) <pozdro>.
@ Wszedzie tu widze, jak narzekacie na ten temat i poziom dyskusji tutaj. Mam troche inne zdanie, zawsze milo bylo tutaj posiedziec, poczytac, czegos sie dowiedziec, podyskutowac z kims i to nie na byle jakim poziomie ;)
Jasne. Jest na prawdę fajnie, jeśli mamy merytoryczne dyskusje. Kijowo zaczyna być, kiedy robi się flame, a tych tu Ci u nas dostatek...
No i to przekonywanie jednych przez drugich, "że Boga nie ma"... Męczące... I na dłuższą metę - jak dla mnie - wkurzające. Bo ile można?
Shire napisał
Tak dzisiaj mnie złapała taka rozkmina a propos kolejnych absurdów chrześcijaństwa. Tak się zwykło mówić "święty krzyż". Ja się pytam jak zdrowy i trzeźwo myślący człowiek może za święte uznać narzędzie zbrodni? Nawet umiejscawianie AK 47 we fladze kraju nie jest takim absurdem jak czczenie narzędzia zbrodni. Oczywiście, z niewiadomych powodów chrześcijanie (przynajmniej w teorii) uważają, że cierpienie jest dobre, a oddawanie życia szlachetne, ale w takim razie winno się czcić sam symbol Jezusa, który tego dokonał, a nie krzyża, na którym życie straciły tysiące ludzi. Oczywiście, pewnie chrześcijanie będą się bronić dalej uważając, że krzyż jest symbolem Jezusa, który na nim umarł, a nie samego narzędzia zbrodni. Jasne, w taki sposób można nawet zaanektować sandała jako symbol cierpienia, bo Jezusa chodził w sandałach...
Tak. Tu faktycznie masz rację. Notabene - pierwszym znakiem Chrześcijan była ryba (z powodów kilku). Krzyż był symbolem drugorzędnym, jeśli chodzi o symbolikę.
"Święty Krzyż" to jak dla mnie przerost formy nad treścią. Katolicyzm zabrnął w tym aspekcie w ślepą uliczkę, podobnie jak faryzeusze za czasów Jezusa:
Biada wam, ślepi przewodnicy, którzy powiadacie: Kto by przysiągł na świątynię, to nic; ale kto by przysiągł na złoto świątyni, ten jest związany przysięgą. Głupi i ślepi! Cóż bowiem jest większe? Złoto czy świątynia, która uświęca złoto? Oraz: Kto by przysiągł na ołtarz, to nic, ale kto by przysiągł na dar, który jest na nim, ten jest związany przysięgą. Ślepi! Cóż bowiem jest większe? Dar czy ołtarz, który uświęca dar? Kto więc przysięga na ołtarz, przysięga nań i na wszystko, co jest na nim. I kto przysięga na świątynię, przysięga na nią i na tego, który w niej mieszka. I kto przysięga na niebo, przysięga na tron Boży i na tego, który na nim zasiada. Mat.23:16-22 BW
Czyli reasumując, krzyż ma symbolizować mękę Jezusa, a nie być świętością samą w sobie. Nie być rzeczą, którą można uczynić symbolem jakiejś religii, czy jeszcze gorzej - powodować wojny z jej powodu... ;s . Krzyż nie jest święty, to było tylko narzędzie; mógł potem posłużyć do egzekucji kolejnych ofiar... (proszę mi tu nie wyjeżdżać z legendami). Świętą - w znaczeniu osobistym - jest ofiara Jezusa, a krzyż ją tylko symbolizuje.
W filmie "Luter" tytułowy bohater, wykładając w szkole, czy uniwersytecie, wspomina o relikwiach, związanych z Męką Jezusa - w dość humorystyczny i trafny sposób. Mówi się, że za czasów jawnego handlu relikwiami "drzazg" z Krzyża było tyle, że można byłoby z nich poskładać xx krzyży, a gwoździami z Krzyża podkuć wszystkie cesarskie konie :P (to drugie to właśnie tekst Lutra).
Pokazuje to, jak łatwo odbiec od Istoty Rzeczy.
Sam byłbym za powrotem ryby w chrześcijańskiej symbolice. Ryby, która powinna być zamiast krzyża w urzędach. Wg mnie, byłaby mniej "natrętna" dla wyznawców innych religii i niewierzących.
Druga sprawa jest taka, że logika wskazuje na to, iż krzyże nie były takie jak je sobie wyobrażamy, były raczej w kształcie litery T. Po prostu belka zamocowana w ten sposób jest znacznie stabilniejsza niż przybijana na kształt krzyża, który obecnie się czci. Ale ma to swoje wytłumaczenie. Religia chrześcijańska to potworna kopia wszystkiego co czczono w religiach wschodu, tylko zmieniona. Przykładowo, egipski bóg Horus, podobnie jak Jezus, urodził się 25 grudnia i miał dosyć podobne elementy biograficzne. Z resztą bogów urodzonych 25 grudnia jest od sporo w historii. No, ale idąc śladami Egiptu natrafiamy na znak Ankh, który najpewniej chrześcijanie także sobie zapożyczyli od Egipcjan (których na ironię tak źle wspominają) i przekształcili sobie w swój krzyż, który znamy obecnie.
Coś w tym jest. Aczkolwiek nie ma się o co kłócić i nie wiem, czemu wyjechałeś tak z tym Ankh...
Rodzajów krzyży w starożytności było mnóstwo - ze względu na ich hmm... "użycie", znamy przynajmniej pięć (Rzymski, Andrzeja, Piotra (czyli Jerzego, odwrócony o 180 stopni), Egipski (T). Słyszałem też o krzyżu widełkowym (Y)).
Krzyż, o którym piszesz, to Egiski "Tau", używany m. in. przez Franciszkanów. Też myślę, że raczej taka konstrukcja była bardzo możliwa. Belek nie zbijano wtedy w miejscu skrzyżowania, tylko nasadzano poprzeczną z wydrążonym otworem na belkę pionową. Pozwalałoby to na wyciągnięcie skazanego na krzyż bez konieczności podnoszenia całego krzyża.
Nie wiemy na 100%, jak przebiegała egzekucja Jezusa; możliwości jest kilka.
Obecny krzyż to tzw. Rzymski (Łaciński).
No właśnie, ale tego większość osób uważających się za chrześcijan nie wie, bo po co? Im wystarczy wizja wiecznego melanżu. Mimo to ateistów zwykło nazywać się ignorantami.
Jak byś zapomniał, że większość ludzi, uważających się za Chrześcijan, to Katolicy :P (chodzi mi o to, że jest ich najwięcej, a nie, żebym coś do rzeczonych miał).
Entex napisał
[...]Co do daty - tylko kompletny laik uważa 25 grudnia za datę narodzin Jezusa. Świętujemy wtedy Boże Narodzenie, gdyż prościej było nawracać pogan zmieniając znaczenie ich świąt zamiast zupełnie ich zakazywać...
Z resztą - ten motyw przewijał się już x razy przez temat... wystarczy poszukać. Znajdziesz pełniejsze wytłumaczenie.[...]
Hehe, dokładnie. A do tego "Inercja tradycji" - wspomniana przez Żółtkę w jednym z jego wierszy... Dla mnie Boże Narodzenie to tylko symbol. A także jakaś określona czasem okoliczność, przy której możemy poświętować, w czym akurat nie widzę niczego zdrożnego... ;-) .
Shire napisał
Człowieku nie osłabiaj mnie. Religia to jest jakiś pieprzony produkt, żeby go sobie dobrze reklamować? Tu chodzi o przekonania i o to co wmawia się ludziom, a ludzie w to wierzą.
Jest różnica pomiędzy tym, co się wmawia, a tym, w co ludzie wierzą.
reasumując... jesteście gównem. Nie wchodziłem tu długo, bo oblegali ten temat gimbusy zaślepione wizją wiecznego melanżu i oblegają dalej. Dopóki dopóty każdy ateista jest dla Was dzieciakiem, który obejrzał sobie jakiś film i się wymądrza, nie ma o czym gadać. Nie ja marnuję życie na irracjonalne wizje.
Już pisałem, kim dla mnie jest prawdziwy ateista, więc nie generalizuj.
edit@
A swoją drogą, nie przeczytałem tu żadnego sensownego argumentu. Raczej zarzut, że musiałem się naoglądać jakichś gówien i się wymądrzam. Mówią to ludzie, którzy nawet nie zajrzeli do swojej świętej księgi...
Teraz szukaj. Nie znalazłeś?
Starałem się...
Dziękuję.
Dobranoc.
Vyvin napisał
[...]to jest WIARA, nie da się udowodnić wszystkiego. Na tym to polega.
Heh, takiego argumentu nie używaj zbyt często, a już na pewno nie w przypadku flame`u, bo zaraz poleci tekst typu "normalne, ciemna wiara bez dowodów", "typowe dla wierzących, wierzyć w coś ślepo, bez jakiegokolwiek zastanowienia" (no, może tutaj już przesadziłem :p ) etc. .
Entex napisał
[...]A ty zwykłym zakompleksionym frustratem któremu przyśniło się dowartościowanie poprzez wyrzucanie ton bluzgów na forum. Już? Poczułeś się lepiej? Czy wolisz jeszcze sobie pokrzyczeć? Jasne, wal. Na forum nikt ci w ryj nie da.[...]
Proponuję skończyć już z tym :P . To jest właśnie ta sytuacja, której mamy unikać w temacie...
[...]<śmiech> (masz szczęście, że nie da się nim zabić) Odpowiedziałem na twoje bzdury całkiem sensownie. A co do "naszej świętej księgi" - odważne stwierdzenie. Jeśli chcesz - możesz zweryfikować moją wiedzę. Zapraszam.
Powiem więcej -
tak odważne, że aż do bólu bezzasadne twierdzenie.
Tym bardziej, również zapraszam do zweryfikowania wiedzy. Chociaż prawdę mówiąc, raczej miałoby to sens wyłącznie w dyskusji w "realu". Ale w jakim celu?
Ludzie, po pierwsze - nie offtopujmy na temat stanu dojrzałości poszczególnych userów.
Po drugie - ponawiam wątek, o którym pisałem już wcześniej, mając nadzieję, że wypowiedzą się może jeszcze jakieś ciekawe osoby... Hmm... #Penthagram, jesteś tu gdzieś? ;-)
[...]Jak wiemy, w Polsce dominuje katolicyzm. Nie jest on jednak jedyną religią Chrześcijaństwa; w Polsce istnieje kilka najznaczniejszych denominacji akatolickich i dużo więcej mniej znacznych. Poza tym, mamy (nawet tutaj, na Forum) przedstawicieli innych religii (np. buddyzm; pozdro ;).
Moje pytanie - jak Wy widzicie niekatolików? Jacy są na co dzień? Czymś się wyróżniają? Czym różnią się od przeciętnego "Polaka - Katolika"?
Pzdr ^^
Zakładki