TheOnlyMad napisał
Co prawda nie do mnie skierowałeś to pytanie, ponieważ pomimo tego, że mam 15 lat to od około 3 lat uważam się za ateistę. Pamiętam, że już jak wchodziłem do gimnazjum, to mówiłem rodzicom, że jestem niewierzący i żeby mnie nie zapisywali na religię. I wręcz pozorom POTRAFIŁEM uzasadnić to argumentami, może nie takimi np. z Biblii wziętymi ale na podstawie moich własnych przemyśleń.
Sądzę, że nie wyróżniam się jakoś za bardzo z tłumu, może różnię się różnymi poglądami z typowym Polakiem-Katolikiem, nie tylko religijnymi, ale na codzień sądzę, że nie zobaczyłbyś różnicy.
Pytanie jest skierowane do wszystkich, bo nie pytam o osobistą wiarę, a o pogląd o inych. Widzę, że dominują tutaj zazwyczaj dyskusje i krytyka KRK. Wielu ostro krytykujących nie patyczkuje się i wywala "kubły pomyj" na Chrześcijan - wszystkich. Już z góry uprzedzam, że nie chodzi mi o to, że tylko Katolicy są winni czegokolwiek; chciałbym raczej żeby dyskutowano i krytykowano poszczególne osoby, zbiorowości, a nie od razu wszystkich na podstawie jakiegoś aspektu indywidualnego.
Na co dzień nie sposób rozpoznać, czy ktoś jest niewierzący, czy nie :P . Nawet zachowanie może zmylić, bo wiemy, że ludzie potrafią być hipokrytami albo po prostu mają swoje motywy, czasem trudne do zrozumienia bez osobistego wytłumaczenia.
Ziqurrat napisał
Wiara to sprawa każdego człowieka. Ja jestem katolikiem i lubię rozmawiać z ludźmi innego wyznania, poznawać ich życie z wiarą, dlatego zaciekawiło mnie to, że są tutaj na forum muzułmanie i judaiści (no chyba ze jaja sobie robicie) bo z wielką chęcią porozmawiałbym z tymi ludźmi.
Rozmowa, jeśli tylko prowadzona na poziomie i kulturalnie, to wg mnie najlepsza możliwość wyjaśnienia sobie różnych spraw, poglądów, różnic.
Też się zastanawiam, czy na prawdę są tutaj praktykujący i wierzący Żydzi, czy to tylko zlew :P .
Jeśli chodzi KK to nie warto krytykować ponieważ tak samo można krytykować sejm, senat, polityków. ZAWSZE znajdą się wyjątki, którzy świecą przykładem. Pozatym pamietajcie:
Nigdy nie słuchajcie nawet w 50% tego co media wam mówią...
A nawet jeśli słuchacie pozostałego 50%, to to za mało, żeby cokolwiek i kogokolwiek oceniać ;P .
Większość mediów w Polsce jest zakłamana, tendencyjna, wybiórcza i ogólnie nie warta uwagi.
P.S. Jeśli ktoś chce porozmawiać o Bogu to zapraszam na PW : )
A co masz przeciwko dyskusji w temacie? ;-) . Ja na pewno nie podyskutuję porządnie, bo mam skrzynkę zasyfioną, ale coś tam zawsze odpiszę.
Entex napisał
Co to ma wspólnego z ryzykiem? Że niby ryzykujesz np. kradnąc lub zabijając? Ryzykujesz tylko tym,że tutaj na ziemi mogą cię złapać. Jeśli popełniasz grzech to nie ryzykujesz. Jesli świadomie popełniasz grzech i nie żałujesz go - sam skazujesz się na potępienie. Gdzie tu więc jakiekolwiek ryzyko?
Nawet grzech popełniony świadomie może zostać wybaczony, jeśli jest on wymierzony przeciwko ludziom. Natomiast grzech przeciwko Bogu nie może być wybaczony, bo jeśli odrzucamy Boga i Jego przebaczenie, naturalnie jest to niemożliwe.
Wierzący uznają samobójstwo za grzech śmiertelny. Przynajmniej chrześcijanie. Nie wiem jak to jest w innych kulturach.
Uznają, aczkolwiek nie wiemy, jak potraktuje ich Bóg. I nie wszyscy, nie generalizuj. Ja osobiście uważam, że samobójstwo nie jest grzechem śmiertelnym, bo nie możemy potępiać czynów innych ludzi, nie znając ich motywów (które są podyktowane z kolei ich psychiką, a tej już na pewno żaden człowiek jeszcze nie ogarnął :P). Poza tym, nie istnieje boski podział na grzechy "bardziej i mniej". Grzech to grzech i nie ma tutaj żadnego stopniowania. Gorzej, jeśli pojawia się ludzki relatywizm... Przykładem tego ostatniego jest właśnie rzeczony podział na grzechy lekkie, ciężkie i śmiertelne... Taką tezę mógłbym zaakceptować tylko wtedy, jeśli śmiertelnym byłby każdy grzech. W końcu "Zapłatą za grzech jest śmierć". I jakoś tutaj nie widzę dodatków typu "śmiertelny" itp...
Samobójstwo jest dlatego złe, bo jak już pisałem, świadczy o egoizmie i poglądzie o braku wartości ludzkiego życia. Oczywiście nie znamy motywów postępowania wszystkich samobójców, dlatego nie można o wszystkich tak powiedzieć, ale dotyczy to wielu.
Bullshit. Nie ma znaczenia, czy jesteś wierzący. A nawet często to właśnie wiara pozwala przetrwać chwile, w których człowiek bez wiary zwyczajnie by się załamał. Wiesz co? Zdefiniuj siłę psychiczną, bo może używamy różnych definicji.
To też już napisałem :) .
A ateista odpowie tylko "Dlaczego mnie obrażasz dobry człowieku?", uśmiechnie się i wyciągnie rękę na znak zgody... Tja...
Hehe, trafiłeś :> .
Jeśli wierzy się na podstawie Biblii, wie się, żeby postępować wg zasad miłości bliźniego (t.j. każdego człowieka, bez względu kim by nie był). Ateista może też wyznawać takie zasady moralne, ale nie musi; w końcu już się tu gdzieś pojawił gość, piszący o kulcie siły... :d .
Dobrze powiedziane.
Taki szczegół gramatyczny - gdy mówimy o "Bogu jedynym" (że użyję takiego określenia) słowo "Bóg" piszemy wielką literą. Nie ma znaczenia jakie mamy podejście do wiary. Takie są po prostu zasady pisowni.[...]
Uzupełnię. Kiedy piszemy o jakimkolwiek bóstwie lub metaforycznie (np. "coś/ktoś stał się czyimś bogiem"), piszemy z małej. "Bóg" - tylko kiedy mamy na myśli Boga Jahwe.
[...]Ludzie mają takie podejście, że jak ktoś jest duchownym to z urzędu musi być święty, więc jeśli dopuści się czegoś złego jest podwójnie piętnowany. Często zapominamy, że to też ludzie. Oni też błądzą. Tak jak każdy...
A z drugiej strony, traktuje się ich inaczej, niż ludzi "nieduchownych"... Ma się do nich jakby większy szacunek, niektórzy - nawet strach. Skoro są tacy, jak "reszta świata", to powinno traktować się ich jak każdego innego człowieka. Piszę tu nie tylko o relacjach, przywilejach, ale również o obowiązkach i prawie.
Spotkałem się tez z osobą, która wiarę traktuje bardziej jako tradycję.
Dziwi mnie, że nie napisałeś "osoby", bo takich jest mnóstwo... Ale przez to, że Polska jest niestety krajem katolickim, mamy wypracowany model "tradycyjnego Polaka - .........." (no niech ktoś zgadnie, co ma tam być... xd).
Świadomość czego?? Nie sądzę, by niewierzący miał jakąkolwiek przewagę psychiczną nad wierzącym. To, że coś ich "wali" nie znaczy, że przez to stają się lepsi.
Może raczej napisałem to, biorąc pod uwagę mój stan duchowy :P . Ale ogólnie, zarówno wiara i niewiara ma swoje "za" i "przeciw". Wierzący wiedzą też, że nie będzie im lekko; Przeciwnik nie śpi ; j .
<śmiech> Taa, Dawkins też twierdzi, że źródłem wszelkiego zła jest religia. Pewien odcinek South Parku idealnie ośmiesza to stanowisko. Konflikty religijne tak na prawdę mają swoje źródło w czym innym, a religia jest tu zwykle tylko przykrywką, zwykłym usprawiedliwieniem.
Problemy religijne zazwyczaj umiały doskonale "przylepić" się do jakiejś sprawy i rozognić ją do granic możliwości, czego efekty można mnożyć... ;d . O to mi chodziło.
Dyskusja sens ma. O ile obie strony mają odpowiednie podejście. W TORGowych warunkach faktycznie mija się to z jakimkolwiek celem. To zabawne, ale zauważyłem pewną tendencję. Ateiści zwykle zachowują się tu tak, jak mówią o wierzących - nie dopuszczają do siebie myśli, że ich podejście może być mylne, atakują wierzących, niejednokroć wyśmiewają.
Przykładów nie trzeba daleko szukać.
Heh, no chyba że idziemy w tym kierunku, to fakt.
Ale IMO takie dyskusje to strata czasu, bo ograniczają się przeważnie do wymiany argumentów, gdzie przy kulturalnych dyskutantach nie zachodzi kłótnia... ;dd . No bo wierzącego nie przekonasz tak "z marszu", że Boga nie ma (chyba że na prawdę ma jakąś rozchwianą psychikę), a niewierzącego, szczególnie takiego, który bardziej wierzy, że Boga nie ma (a nie nie wierzy, bo to różnica) przekonać się nie da. No, nie mówię o wyjątkach. I bez tekstów, że potwierdzają regułę, bo do debilny tekst i nie wiem, kto go wymyślił.
Zawsze jest po co żyć... Ale gdy już umrzesz i tak nie robi ci to różnicy.
Może z powodu takiego wygodnictwa niektórzy decydują się skończyć ze sobą, zapominając, że nie są sami... ;d . Śmierć samobójcza, która nikogo nie rusza, nie przejmuje to dobitny przykład na degenerację gatunku ludzkiego.
Ciekawostka - ponoć ludzie którzy zostali urodzeni przez "cesarkę" są mniej odporni psychicznie od tych urodzonych naturalną metodą. Niech mnie piorun strzeli, jesli ma to jakikolwiek związek z wiarą :P
Ciekawe, jeszcze o tym nie słyszałem :P .
Pzdr ^^
Zakładki