Nosikamyk napisał
[...]nie znalem jana pawla II, ale wiem, ze byl papiezem. no kurwa. czytalem wiele zyciorysow slawnych ludzi (oczywiscie takich, ktorzy sa slawni z jakiegos konkretnego powodu) - stad wiem o czym mowie.
Daję słabe.
Bo żadnej ze znanych osób nie miałem na myśli.
Może akurat jesteś jednym z wielu nieszczęśliwych ludzi, mieszkających gdzieś - jak to moja babcia mówi - "we świecie", którzy nie mają kontaktu z ludźmi na prawdę wierzącymi albo się od nich odcinającym. Sama zinstytucjonalizowana religia. Rozumiem to, w takich warunkach bardzo łatwo o zdystansowanie się do wiary - w skrajnych, szczególnie w dobie "wojującego ateizmu" - znienawidzenie wszystkiego, co się z Bogiem kojarzy, niestety... Widać to właśnie w tym, co piszesz - nie umiesz zdefiniować prawidłowo człowieka wierzącego, więc wymieniasz albo ludzi znanych, albo piszesz o wierzących, to, co zwykle pisze większość "wojujących ateistów".
Propaganda zaistniała również w ateiźmie i tego nie da się zanegować.
Tak, nieszczęśliwych. Mnie też życie "kopas w dupas", ale wiem, że mam swoich przyjaciół, braci i siostry w wierze, o których wiem, że na pewno nie będą mnie "kopać leżącego", ale pomogą się pozbierać. Nas jednoczy nie tylko przyjaźń, ale i wiara.
W żaden sposób nie odbieraj tego "nieszczęśliwego człowieka" jako jakąś kąśliwą zagrywkę. Ja na prawdę współczuję ludziom, którzy nie mieli okazji zrozumieć, co to jest prawdziwa społeczność, wiara. Sam wierzę i czuję się z tym dobrze.
Jeśli nie wierzysz i czujesz się z tym dobrze, to nie powinieneś tutaj się niepotrzebnie się rozpisywać, tylko rozstać się z tym tematem i piszącymi w nim w zgodzie. Flejmowanie tutaj to dowód - jedynie - niedojrzałości.
Aha, taki mały detal.
Ja wiem przynajmniej o jednym, który
jest autentycznym, wierzącym chrześcijaninem.
Noż kurde, chyba odróżniasz czas
teraźniejszy od
przeszłego?
A jeśli chodzi o JPII - nie znałem, nawet na oczy osobiście nie widziałem, chociaż w 1995r. ,chyba, był nawet w Skoczowie... Więc nie mogę pisać, czy był "wielkiej wiary, czy nie".
nie, za to czytalem calkiem sporo artykulow traktujacych o tym zagadnieniu. nawet kilkukrotnie zamieszczalem w tym temacie do nich linki. pisze "zdecydowana wiekszosc", "okolo 10 razy mniej", itp, bo z oczywiscie nie pamietam dokladnych wynikow tychze badan, co powinno byc chyba zrozumiale nawet dla ciebie.
Oczywiście, że jest to zrozumiałe, ale na pewno niezrozumiałe jest, jak można tak generalizować i "obiektywnie" wypowiadać się o czymś na korzyść swoich poglądów.
ciekawe, ze biblia wlasnie opisuje starca bujajacego w oblokach. majacego psychike brutalnego, pozbawionego jakichkolwiek skropulow pieciolatka.
Że niby co? Może biblia ateistów, nie wiem, jeśli macie jakąś biblię, to spoko, da się przeżyć.
Chodzi o interpretację.
Interpretacja ludowa: "Dobry Bozia nagradza za dobre uczynki, karze za złe".
Interpretacja ateistyczna - negatywna: "Starzec (ciekawe, skąd wzięli akurat starca) bujający w obłokach (ciekawe, skąd wzięli to, że Bóg fizycznie mieszka w części atmosfery), mający psychikę brutalnego, pozbawionego jakichkolwiek skrupułów pięciolatka (o, to wiem - zwykła ludzka pycha - żeby opisywać Boga, który nie jest istotą ludzką - cechami ludzkimi; żeby opisywać Jego działania - nie mając o nich dostatecznie dużo wiedzy - jako złe (polecam porozmyślać nad zagadnieniem ciągu przyczynowo-skutkowego))".
Interpretacja świadomie wierzących - pozytywna (chodzi o punkt widzenia, nie o samo opisywanie Boga): "Bóg jest ponad wszystkim."
i tu wyraznie widac roznice pomiedzy mysleniem ludzi wierzacych i tych racjonalnych. Kiedy ja mowie "slepy" mam na mysli "slepy". Natomiast najwyrazniej kiedy ty mowisz "slepy" masz na mysli wszystko od "czlowiek z kiepskim wzrokiem" do "slepy". A kiedy napisalem "calkowita ciemnosc" to oczywiste, ze w tym przypadku mialem na mysli calkowity brak swiatla widzialego dla ludzi, bo pisalem o slepocie, no kurwa.
Ja definiuję "ślepotę" jako
uszkodzenie wzroku. może być absolutna ślepota, może być częściowa. Może być też np. "kurza ślepota", czyli okresowa, spowodowana brakiem witaminy. Tak więc widać, że są różne stopnie/rodzaje.
Medycznie też nie masz racji, więc Twoje "racjonalne myślenie" licho wzięło:
http://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%9Alepota
st_Mikael napisał
No było o długich włosach odnośnie ślubów nazireatu. Bożym nazirejczykiem był np. Samson albo Jan Chrzciciel. Nie ma to jak ingorancje tłumaczyć chęcia trollowania LOL.
Długie włosy były symbolem ślubu Nazyreatu, czy Naziretu w Starym Testamencie. W Nowym nie ma na ten temat chyba większych wzmianek, chociaż można domyślać się, że Jan Ch. był właśnie Nazirejczykiem.
W przypadku Samsona długie włosy były jakby gwarancją tego, że Bóg go wspiera, daje mu nadludzką siłę.
To, co napisał #Vegeta, ma związek z tym, co napisał Paweł w I liście do Koryntian - że mężczyźni mają po prostu wyglądać jak mężczyźni, a kobiety jak kobiety. Mało któremu facetowi nadzwyczajnie podobają się kobiety z krótkimi włosami. Sam muszę przyznać, że jednak jak dziewczyna ma długie włosy, wygląda ładniej. Natomiast facet z długimi - zależy, czy mu pasują (mojemu bratu nie bardzo było w nich do twarzy, pozdro #weekendowiec10 ;<).
Ale to są jedynie zalecenia, w tym przypadku opierające się na obyczajowości (kiedyś, jeśli kobiecie zgolono głowę, była to dla niej hańba). Paweł ogólnie jeśli coś pisze, to w formie zaleceń, czy wskazówek. Autorytarne w Nowym Testamencie powinny być jedynie słowa Jezusa. Sam Paweł pisze z resztą w tym samym fragmencie, że Bóg nie ma względu na osobę (jako cytat jest to gdzie indziej).
Vegeta napisał
[...]Dobra przyznaję się. Chciałem potrollować ;d. Ale w biblii coś było o tych długich włosach.
Za trolling i to jeszcze słaby się tutaj podobno banuje, co najmniej warnuje ;d
Jahehehe napisał
Cześć, jestem nowy w tym temacie. Opiszę moją sytuację, jak postrzegam wiarę.
Żyje w rodzinie katolików i tak też byłem wychowywany. Do kościoła chodziłem i chodzę nadal, a w Boga wierzę. Bóg jest dla mnie stworzycielem świata, wszechmogącą istotą, mniej więcej jak opisane w biblii. Wierzę też w biblię i traktuje ją jako podstawę wiary, bo na czym innym, jak na niej Kościół się formował? Wiarę praktyczną traktuje jedynie jako element kultury, tradycję. Na wschodzie wierzą w tego samego Boga, co ja, ale praktykują wiarę w inny sposób niż ja. Osobiście nie przepadam, ba, nie lubię instytucji Kościoła przez ich fałszerstwo i długą rękę do pieniądza, jak i brak racjonalności, z czego przykładami spotykam się codziennie. Sakramenty takie jak chrzest, spowiedź, czy ślub traktuje jako tradycję. W ogóle wyznania traktuje jako tradycje, ponieważ zostały stworzone przez ludzi. Nie uznaję wielu rzeczy ustanowionych przez Kościół, jak i kilku innych. Mam swoje zdanie na wiele tematów i opieram się jedynie na moim sumieniu, dzięki któremu wyznaczam sobie pewne zasady etyczne i moralne. Przestarzały Kościół ze swoimi prawami mnie właściwie niewiele obchodzi, bo jego zasady są przestarzałe i nie widać, żeby ewoluowały na bardziej aktualne.
Właściwie tyle, sporadycznie będę się wypowiadał tutaj i pasuję, żeby moje stanowisko było powszechnie znane.
Elo, uważaj na "wojujących forumowych ateistów", taka porada na "dzień dobry" :d
Możesz rozszerzyć? Co uważasz o swoim kościele, jak widzisz sytuację religijną w Polsce?
Skoro wyznania uważasz za stworzone przez ludzi - i słusznie - co sądzisz o chrześcijaństwie jako wierze (nie religii), o Biblii jako jej wyznaczniku?
Co uważasz o chodzeniu do kościoła? Jaki to ma sens w Twoim życiu?
Takich kilka pytanek, sam jestem ciekawy, tutaj więcej flejmerów grasuje, niż normalnych ludzi, z którymi można na spokojnie pogadać :d A swoją drogą, jakaś dziwna zależność w tym temacie występuje, że w tej drugiej grupie mógłbym niewierzących policzyć na palcach jednej ręki...
Pzdr
Zakładki