AoH napisał
eksperyment miał na celu zbadanie procesów zachodzących na Ziemi, w tym sprawdzenie, czy jest możliwe powstanie jakichkolwiek związków, które byłyby krokiem do powstania życia - mn aminokwasów.
i nie jest to sprzeczne z ideą istoty pstrykającymi palcami, bo rozpatrując ten przypadek nie znamy ani tego, skąd wzięła się cała materia, ani tego, jak potem te związki się złożyły w jakikolwiek organizm - zwłaszcza, że nie wystarczy samo powstanie jednej komórki (na której zaistnienie szansę już omówiliśmy), ona jeszcze musi przeżyć i się rozmnożyć tak, aby to potomstwo dalej było w stanie podtrzymać 'gatunek' (skąd komórka ma wiedzieć, że ma się rozmnażać? tak przypadkowo miotnęło aminokwasami?). więc nadal Twój przykład z eksperymentem na zupie pierwotnej nie jest pełnym argumentem w dyskusji "czy istnieje stwórca".
wiadomo, przestrzeń czasowa do występowania warunków jest duża. ale w porównaniach obrazujących szansę wystąpienia życia z czystego przypadku zostało to uwzględnione, choć ja bym osobiście uzupełnił przykład z Boeingiem o to, że po złożeniu ma wystartować i polecieć, czyli komórka ma zacząć procesy życiowe i rozmnażanie.
eksperyment nie miał nawet po co trwać dłużej niż do udowodnienia powstawania związków chemicznych. jeśli zakładamy, że te aminokwasy miały ułożyć się w komórkę (chyba, że w sposób spójny i możliwy fizycznie sposób wyjaśnisz inny sposób połączenia ich w rozbudowane związki tworzące struktury, wtedy zwracam honor), to takie zdarzenie jest bardzo zależne od warunków zewnętrznych - a te na pewno były różne w różnych miejscach, więc eksperyment dla pełnej próby odtworzenia trzeba by prowadzić na dużej ilości przypadków, aby rozpoznać, w jakim w ogóle te związki organiczne łączą się w cokolwiek bardziej skomplikowanego. więc logicznie rzecz biorąc, takie próby trzeba było ograniczyć do teoretycznego ustalenia prawdopodobieństwa zajścia zjawiska powstania komórki.