@Mexeminor ;
https://www.otomoto.pl/oferta/volksw...tml#8f2410da19
Jedz mi obejrz z czujnikiem lakieru przeleje ci dwie dyszki na paliwo :kappa
Wersja do druku
@Mexeminor ;
https://www.otomoto.pl/oferta/volksw...tml#8f2410da19
Jedz mi obejrz z czujnikiem lakieru przeleje ci dwie dyszki na paliwo :kappa
Nie wiem, jak to policzyłes, ale zakładając, że przychodu masz 20k za sezon letni, to za same OC / AC około 5k, serwis auta też około 4k rocznie, myjnie, sprzątanie, ceramika to jednorazowo około 4k i poprawki co roku, ewentualne poprawki lakiernicze jeśli się zdaza, to na czysto przy najbardziej optymistycznym scenariuszu zarobisz z 7k, jeśli robisz to na lewo. 7k przez kilka miesięcy to żaden zarobek patrząc na to, ile musisz czasu w to włożyć.
Wysłane z mojego BLA-L29 przy użyciu Tapatalka
Jak to będzie dobre, to sam kupię :kappa
Nie no, obejrzeć to mogę izi, ale akurat ani jutro ani w czwartek nie podjadę po studiach, bo pierwszy raz od początku semestru mam coś do załatwienia XD
Oslo, mogę ci znaleźć coś lepszego na dojebanie w podobnej kasie, bo nie oszukujmy się - za niecałe 2k nic nie będzie naprawdę dobre, a już na pewno nie Pasek B4 @Master ;
Pisałem o leasingu, nie liczę kosztów ubezpieczenia, bo będzie to w racie, która powinna wynieść około 3,5k brutto bez wkładu początkowego, nie mówię o wykupie, bo to inna kwestia. Do tego doliczmy serwisy 4k jak napisałeś i ceramikę z myciem jakieś 5k (no bo co jak co, ale przy ceramice opłukanie auta na myjni jest bardzo efektywne i niedrogie), to masz dodatkowych kosztów 9k. Rocznie więc masz 12x3,5k+9k=51k. Teraz tak, wg ciebie wynajem Mustanga to jest 1k, a więc to jest podstawa i pewnie sporo osób zapłaci więcej, ale liczmy nawet tylko ten tysiak. Wystarczy więc 51 wyjazdów, aby w pełni pokryć koszty związane z tym autem. Czy to jest niemożliwe w tak dużym mieście (nie mówię nawet o pipidówach wokół stolicy, które też można spokojnie obsługiwać)? Sam sezon to właściwie 5 miesięcy, w obecnych czasach nawet 6 (od kwietnia do września, bo w kwietniu już ponad 10 stopni, a we wrześniu jeszcze spokojnie 15), co daje nam jakieś 25 tygodni. Każda sobota może być zajęta, ale teraz dolicz wszystkie inne dni tygodnia w najcieplejszych miesiącach, bo ludzie się wtedy hajtają jak leci i nikt nie patrzy czy to będzie sobota czy nie, bo terminy knajpy mają na 3 lata do przodu. Nie znajdzie się spokojnie 50 dni, w których się popracuje? Znajdzie się nawet więcej, a wtedy wszystko powyżej tych ~51 wlatuje nam do kieszeni i możemy sobie odkładać na wykup albo po prostu mieć wyjebane i ze 3 lata wziąć jakąś inną furę, którą będziemy kosić nawet więcej kasy.
@
Ogólnie jak tak teraz nad tym myślałem, to najsensowniej jest podejść do sprawy tak:
Kupujemy takiego Town Cara czy innego Jaguara za ~30k i rozpoczynamy zabawę. W pierwszym roku cudów nie ma, ale utrzymamy se auto i może ciut grosza na piwo wpadnie, klienci polecą nas to tu to tam, dopracujemy se stronkę na fejsie, jakieś ogłoszenia gdzieś i będzie się toczyło. Drugi rok już zarabiamy w miarę niezły pieniądz, na tyle niezły (przy okazji budując pozycję), że możemy pomyśleć o leasingowaniu jakiejś ciekawej fury pokroju Mustanga. Oczywiście to dalej będzie ciężka sprawa finansowo, bo jak se zarobimy 10k, to nam na 3 raty starczy, ale 3 raty to 3 miesiące i możemy to spokojnie pokryć. Mamy więc już dwa auta, w tym jedno nowe, odchodzi więc problem usterki i braku możliwości wykonania usługi (dodatkowo trzeba pamiętać, że można się zabezpieczyć jakimś autem awaryjnym, swoim bądź od kogoś, którym wykonamy usługę darmowo bądź za symboliczną opłatą w razie usterki głównego auta) i mamy dwa narzędzia do zarabiania, a więc dajemy ludziom opcję wyboru, a dodatkowo możemy przyjmować dużo więcej zleceń (oczywistym jest potrzeba posiadania drugiego kierowcy, ale tutaj wchodzi ojciec, matka, żona, babka itd.). Oczywiście nagle nie zdublujemy przychodów, ale zwiększając je choćby o 25% już powinniśmy poradzić sobie z leasingiem.
Trzeci i kolejne lata powinny być na wzroście, ale wiadomo - nic pewnego. To zawsze będzie ryzyko, ale jak zaskoczy z tym jednym, tańszym autem, to na pewno warto się rozwinąć.
Ehh, Mex, Ty i ten Twój theorycrafting....
Miałem w głowie posta na 5k znaków na ten temat, ale jestem zjebany po treningu i nawet nie chce mi się pisać. Powiem tylko, że gdybyś chociaż otarł się o jakieś samodzielne działanie biznesowe - jakiekolwiek - to wiedziałbyś, że takie wyliczenia chuja znaczą i o kant dupy można je rozbić. Ja w gimnazjum handlowałem sobie sprzętem muzycznym, dość długo w sklepie u ojca bawiłem się z łóżkami i materacami i wiem, że na papierze wszystko wygląda elegancko i nic tylko trzepać hajsiwo, a w rzeczywistości dzielisz przez trzy i zazwyczaj jesteś w dupie. O ile nie jesteś jakimś rekinem biznesu, a, nie oszukujmy się, nie jesteś. Bo gdybyś był, to miałbyś już z 5 takich fur i stawiał z nich dom, zamiast pierdolić od 3 lat na forum o wożeniu ludzi do ślubów.
Dodam jeszcze tylko, że Town Car jest chujowym autem do tego biznesu, serio. Za stary i u nas za dziwny, żeby mógł konkurować z jakimiś betami m czy innymi merolami amg, kiedy ludzie chcą po prostu dojebaną furę, do której goście będą bili sobie konia - a tym najczęściej kierują się ludzie przy wyborze auta do ślubu (weź zrób chociaż minimalny research wśród znajomych, plis), ale jednocześnie za nowy, żeby uchodzić za jakiegoś amerykańskiego klasyka. Chociaż to nie jest do końca kwestia wieku, tylko po prostu designu, nawet ten z lat 80 wygląda jak kupa przy takim np. Cadillacu DeVille z tego okresu, przynajmniej jeśli chodzi o ślubny wóz. To auto po prostu zginie wśród masy ofert i jedyne co mógłbyś zrobić, to zdobywać klientów ceną, a w ten sposób to ślubnej floty się nie dorobisz.
Już lepszym wyjściem byłaby taka Crown Victoria police interceptor w pełnym wyposażeniu, bo akurat na podróż radiowozem to znalazłoby się sporo chętnych wśród tych, którzy szukają czegoś oryginalnego. Niejeden sebek z karyną uznałby to za bekowe i nawet dopłaciłby za odpalenie koguta pod kościołem i oblecenie gości szperaczem :kappa
@kładę chuja na pień, że taki caprice przyniósłby 2x więcej hajsu od jakiegoś town cara...
https://www.olx.pl/oferta/chevrolet-...tml#7fa6c3cbfc
Z tym Capricem masz rację, był niebieski w górach gdzieś za 30k i to było coś, wrzucany tutaj był kiedyś. Prawda, że lepiej celować w coś starszego, ale ja już tego Town Cara podawałem jako przykład i sam stwierdziłem, że to może nie jest najlepsza opcja, Jaguar to jednak Jaguar i ludziom się kojarzy odpowiednio (co na pewno przełożyło się na sukces przytaczanego przeze mnie typa).
Co do reszty posta - ja sobie z tego wszystkiego zdaje sprawę, dlatego jeszcze nic nie zrobiłem w tym kierunku XD Ja wszystko zawsze analizuję przynajmniej 10x za długo i zbyt dokładnie i właśnie dlatego tak długo szukam auta czy zabieram się do roboty. Nic dobrego mnie jeszcze przez to w życiu nie spotkało, a więc nie zamierzam kontynuować tego typu analiz w codziennej egzystencji, ale w kwestii biznesu na pewno od tego nie odejdę. Te moje posty ostatnie to jest bardzo ogólny zarys i takie założenie dość optymistyczne, ale jednak z pewną dozą rozsądku i na pewno możliwe do zrealizowania, ale wymagające dużo szczęścia. Ciągle jednak dzieląc to co piszę na dwa osiągnę swój cel nr 1, a więc utrzymanie auta. Dla mnie to już jest wystarczająca motywacja do spróbowania, w najgorszym wypadku dam se spokój, auto utrzymam inaczej albo sprzedam i nie stracę koniec końców nic, zyskam tylko doświadczenie.
PS Ożywiłeś moje nadzieje na CVPI, to rzeczywiście może mieć sens. A po godzinach wyjazd na drogi i miny kredyciarzy w nowych BMW i Audi - bezcenne.
Biznes ślubny to jak dla mnie ma sens w dwóch przypadkach
1. Chcesz wziąć auto w leasing, ale żeby odciążyć budżet wykorzystujesz je do zarobku właśnie w taki sposób, użytkując je jako daily
2. Kupujesz jakiegoś zajebanego dużego fiata, wołgę, albo taterke, ale żeby żona cię nie napierdalała, że trzymasz jakiegoś starego grata w garażu, gdy jej biedny fiat 500 czy jakiś crossover marznie
Ale może się mylę hehe xD bo jednak widziałem kiedyś wypożyczanie napisu love za chyba 300zł xD
ile Mex już w tym tygodniu aut kupił?
Nie wiem, co to znaczy ubezpieczenie w racie, skoro i tak musisz wywalić na to z własnej kieszeni, plus nie jest to opodatkowane vatem. Ponadto 3.5k za ubezpieczenie oc/AC nowego stanga? Zapomnij. Zakładając nawet, że jakimś cudem ktoś Ci takie ubezpieczenie da i leasingodawca się na to zgodzi, to chyba nie najlepszym pomysłem jest mieć gowniane ubezpieczenie na swoje główne źródło dochodu.
Zakładając Twój tok rozumowania, to żeby wykonać powiedzmy 50 przejazdów rocznie po 1k each, to nie jest wtedy praca dorywcza, a Twoje główne źródło dochodu, bo dostosowujesz się pod konkretne terminy osób. Przy takim założeniu Twoje auto jest wykorzystywane prawie całorocznie, co się wiąże z niemalże podwojeniem kosztów eksploatacji i lakierowania/poprawek ceramiki itd.
Ponadto mówisz, że w Warszawie tyle ludzi i zakładasz, że nie byłby to problem zrobic 50 przejazdów? Zobacz ile tutaj jest firm, które mają X aut do ślubu, plus dodatkowo ludzi, którzy sobie od czasu do czasu kogoś dowioza do ślubu za grosze. Jak w samej wawie zawieziesz 20 osób, to już jest dobrze.
Wysłane z mojego BLA-L29 przy użyciu Tapatalka
Może, ale nie musi.
Większość januszełów polskich biorących ślub to cebula. Jako grafik trafiałem na przyszłe panny młode (nierzadko), które myślały że im za darmo albo za 20zł zaproszenia ślubne zrobie XDD a jak się dowiedziały, że no chyba nie, to szybko rezygnowały.
Uznajmy, że to 4 miesiące i nie masz już zniżek w zusie.
4x1200zł zusu = 4800zł
Nie wiem ile km się robi średnio na ślubie, ale dajmy na to średnio 70km (jedne śluby dalej, jedne bliżej, może się robi więcej, nie wiem). Spalisz 15/100, choć pewnie więcej. To jest powiedzmy +/- 50zł za przejazd, 20 przejazdów to 1000zł.
Zakładam, że działasz legalnie i wystawiasz fv, więc odejmijmy 23% od każdego z 20 przejazdów po 1000zł, 230zł od przejazdu x20 to 4600
4800+1000+4600 i z twoich zajebistych 20k w 4 miesiące (które i tak chuj wie czy zarobisz, nie każdy kto bierze ślub w okolicy będzie brał twojego mustanga za 1000zł) robi się 9600zł. Dolicz na te 4 zajebiste letnie miesiące koszty księgowej, miesięcznie niech to będzie nawet 150zł, bo dobra księgowa to podstawa, a to i tak nie jest wygórowana mocno cena. Już jest 9000zł. Nie uwzględniam amortyzacji w postaci zużycia samochodu, sprzątania, mycia. Już chuj z tym. Chociaż powinno się to doliczyć. Bez reklamy też nikt cie nie weźmie i o ile sam tego nie ogarniasz to koszta dodatkowo rosną.
znajomości to z klechą i jemu też cyk pieniążek do łapki żeby polecał tylko ciebie:3
https://goldencars.com.pl/cennik#content
Ziomeczki w BB wynajmuja 1800-2500 ceny sa za Stanga/Corvette/Camaro (turkusowe camaro na pewno sie jankowi spodoba :kappa )
Tylko oni wydaja tez duzo na marketing na bank, do tego maja w chuj znajomosci i w chuj kasy.
Do tych Twoich kosztow dolicz sobie podatki, zusy, ubezpieczenie przy czym nie wiem jak bedzie z tym ubezpieczeniem jezeli auto bedzie wykorzystywane zarobkowo, podejrzewam, ze tez jest inna oplata, a to 3,5k OC/AC tez raczej watpliwe wg. mnie.
Ceramika, myjnie, ubezpieczenie to masz kolejne 1200~ na miesiac (zakladajac, ze nie pracujesz w pozostale albo masz jakis smieszny zarobek). Ubezpieczenie kolo 4k (to nadal malo), wypacykowanie auta i myjnie tez kosztuja. I juz z 9k robi sie 5k izi, a dojda jeszcze jakies blahostki, dojda jakies pierdoly, kupno szmaty czy wyczyszczenie ich i dbanie o siebie bo kurwa nikt nei chce jakiegos meliniarza za kolkiem co tez wchodzi w koszt uslugi i w efekcie po 4 zajebistych miesiacach wychodzisz 4k netto do przodu.
No i fajnie bo jezdzisz se fajnym autkiem (co prawda nie stac Cie na paliwo do niego), ale co z pozostalymi 8 miesiacami? xD Idziesz do leasingodawcy i mowisz pierdole was tera 8 miechow nie splacam bo mam chude miesiace? xD
jużesta tu chyba wszyscy po 9 samochodow kurwa kupili a dalej jezdzita tym samym. poza masterem oczywiscie. dla niego jednakowy szacunek jak i chuj w dupe
Aha przypomniało mi się
Kolega ma mustanga 2.3 ekobust
Za ubezpieczenie zawołali mu jakieś 20k, ale wziął na ojca za jedyne 15k
Ojciec ma tabor samochodów także, że zniżkami średnio u niego jakby co
Oc+ac
dobra kurwa, mowic mi tu raz dwa. jak sie spierdoli elektryka foteli to jest jakas manualna mozliwosc przesuniecia skurwysyna?
elko, znajdę jakąś fajna e46 do 15koła? w manualu, benzyna i z opcja zagazowania(biedak studenciak here)
Jak ogólnie koszty eksploatacji takich aut? BMW - bedziesz miał wydatki?
w gt nie bylo nigdy elektryki fotela
i wlasnie sie w passaciku u kumpla zjebalo jak odjechal do tyłu. tera nie siega nogami i nie da sie do prozdu xDDDDDDDDDDDD
Jeśli chodzi o e46:
1. Tylko polift
2. Na pewno R6 benzyna jak i diesel
3. Czemu tylko manual? Automat świetnie daje radę jak wymieniasz olej.
4. Zamienników jest tyle, że o koszty utrzymania e46 bym się nie bał. Np. tarcze hamulcowe do 328 kosztują od 100 do 150zł jeśli mówimy o dobrych firmach
5. Jak mi przerdzewiała tarcza kotwiczna to kupiłem dwie sztuki za 80zł i sam wymieniłem.
6. Plus jest taki, że usterki w tym samochodzie zna każdy mechanik i nie będzie niepotrzebnej wymiany części, które tego nie wymagały
Jak mnie ta generacja Camaro w ogóle się nie podoba xD Wolałbym już 4gena za 30k, serio.
@A może sam bym sobie taką CVke interceptora w full blacku kupił na daily? :hmm V8 jest, rwd jest, tylko drzwi za dużo, ale to przynajmniej można by jakiegoś ziomeczka do ślubu zawieźć za 2-3 stówki :kappa
@Tasmann ; @Master ; ale czytajcie ze zrozumieniem, 3,5k to rata miesięczna leasingu, a nie koszt ubezpieczenia. Poza tym @Tasmann ; to ty wyskoczyłeś, że w Wawie jest 1k za wynajem Mustanga, to zrobiłem szybką kalkulację. 50 przejazdów w takim miejscu jak stolica to spokojnie się objedzie w same weekendy, zakładamy całoroczny serwis. Co tydzień powinno się mieć klienta. Ale koniec już tych gdybań, bo ty nawet nie jesteś pewien tych cen, to raz, a dwa że to jest tyle zmiennych...
1. racja, przedlifty to rwące się wózki, co nie jest miłe,
2. Najlepiej, ale R4 nie są złe jako silniki, minusem jest dźwięk i wiadomo - osiągi. Niemniej do 15k łatwiej znajdziesz dobre R4 niż R6,
3. Hehe, no nie do końca. BMW nie znosi zamienników prawie nigdzie, hamulce to jeden z lepszych przykładów. Na wszystkich forach polecane są tylko dwie marki - Zimmerman i ATE, gdzie ATE szły na pierwszy montaż i są zdecydowanie najpewniejsze. Już nie wspominam o osprzęcie, bo kupowanie czujników w zamienniku to najgorszy pomysł jaki można mieć, a VDO kosztuje swoje, a zepsuje się na pewno jeśli jeszcze nie zostało wymienione,
5. Ale co to jest za argument, jak mi zaczęły mazać wycieraczki, to kupiłem za 95 zł Bosche pod mocowania w E39 i sam zmieniłem,
6. To prawda, ale zapomniałeś dodać, że chodzi o usterki mechaniczne, a tak można powiedzieć o większości aut jeżdżących po naszych drogach. Elektryka i elektronika w BMW to jest enigma dla zwykłego mechanika i nie ma chuja, że ogarnie większy problem. Kwestię poboru prądu rozwiązał mi dopiero spec z Rudy Śląskiej, który jest jedyny taki na Śląsku i w ogóle w okolicy. Poza tym to jeszcze trzeba wiedzieć gdzie jeździć, bo na 5 czy tam 6 serwisów robiących BMW w okolicy, dwa są dla mnie totalnie niekompetentne i wyłożyły się na super prostej usterce jaką był krzyżak kolumny kierowniczej XDDD Strach pomyśleć co by cudowali z modułem świateł, który wpierdalał mi 500mA po uśpieniu (a dlaczego tak robił? Bo kolejny, trzeci już warsztat robiący tylko BMW, zrobił mi na nim światła do jazdy dziennej i nawet nie raczył poinformować, że nie jest dobrym pomysłem grzebanie w przedliftowych modułach, bo one się lubią po prostu od tego zjebać i zachowywać właśnie jak mój. Każdy debil umie w INPIE zakodować światła, ale nie każdy wie czy warto i jak to dobrze zrobić) i zabijał akumulator, pewnie pół auta miałbym rozgrzebane. A więc nie, do BMW musisz mieć dobrego speca, od mechaniki to jeden pies, ale akurat to nigdy w żadnym aucie nie jest problem, bo jak mechanik nie jest debilem, to nawet (ja wiem Janek, że to nie jest statek kosmiczny, ale jednak wiemy jak to wygląda w Polsce, plus jest to dobry przykład na to, że mechanikę każdy mechanik ogarnąć powinien) Cadillaca STSa naprawi prosto z ulicy w kwestiach mechaniki. @Exequt'er ;
________________________________ @Omens ; tak, BMW to Będziesz Miał Wydatki. Jeśli kupisz auto mocno doinwestowane, tzn. hamulce, zawieszenie, sporo osprzętu w silniku (czujniki położenia wału i wałka, odma, DISA, może VANOS itd.) i z fajną budą, to spoko, nie powinno sprawiać większych problemów (większych, zaznaczam), ale jak będzie se to taki hehe egzemplarz "wszystko działa nic nie stuka nic nie puka zapraszam do sprawdzenia na stacji diagnostycznej", to ja bym się 10x zastanowił.
A, za 15k polift to najlepszy silnik na jaki możesz liczyć to 2.2. 2.5 i 3.0 to inna półka cenowa trochę, ja bym nie ryzykował. Nie licz też na cudowne wyposażenie, bo to w BMW wystrzeliwuje cenę w kosmos. Jakiś czas temu oglądałem naprawdę ładnego poliftowego sedana z M54B22. Gościu ogarnięty, jeździł tym chyba 6 lat, zrobił parę typowych spraw jak odma, disa, poogarniał zawiechę, hamulce. Silnik pracował świetnie, buda super, wnętrze super, ale straszna bieda, tj. najgorsze stołki (lędźwie pompowane ratowały), zwykła fajera, poza automatyczną klimą i ksenonem koniec opcji dodatkowych właściwie, z tyłu korbki w drzwiach. Chciał za to 13500 i to była w chuj dobra cena, pewnie oddał to za 13k i spoko. Takich auta jest bardzo mało, wiem co mówię, naoglądałem się masy E46 i E39 i tak ładnego E46 nie widziałem nigdy, to było najlepsze. Czasem sobie je przypominam i żałuję, że przynajmniej nie wziąłem go na trzepanko w serwisie (co by się pewnie skończyło zakupem, bo nie wiem co by tam mieli znaleźć), bo po zmianie na sportsitze byłby po prostu idealnym dupowozem dającym frajdę codzienną jazdą do pracy i po zakupy do Lidla.
Dzięki wielkie, jak się już zdecyduje mocno, to odezwę się, to doradzicie, które wybrac.
Ja całe zycie vw latam, teraz jechałem 1kkm do włoch e46 i się po prostu zauroczyłem bmw, wygodne, ciche, pryma sorcik
E46 jest wygodne na sportsitzach w full elektryce, zwykłe stołki bez kołyski to pozycja jak w Ursusie, totalna porażka, w 80tce mi się dużo lepiej siedziało. Ciche owszem jest, ale jak porównasz do np. B5FLa, to nie ma różnicy (ale prawdą jest, że B5 i FL to najlepsze VW ever i zrobione są jak Audi, a więc wyciszenie nie powinno dziwić). Jakość materiałów też nie jest wcale na plus dla BMW, tak samo jak VW ma lepsze i gorsze strony, spasowanie tak samo. To są dobre auta, ale ich atutami są tylny napęd i naprawdę świetne właściwości jezdne, cała reszta to średniawka albo słabizna. Z BMW jest jak z Saabem czy Subaru, te auta się kocha albo ich nie kupuje, bo one naprawdę są strasznie wkurwiające w użytkowaniu. Psują się, są kurewsko drogie w naprawie, ciągle coś wyskakuje, coś nie działa, coś nie tak chodzi jak ma chodzić, rdzewieją jak Mazda 6 przed liftem, mają złachane wnętrza (nie tyczy się Subaru aż tak, bo to jednak japońskie, a oni potrafią zrobić wnętrze), ALE MAJĄ KURWA ICH PIERDOLONA MAĆ TO COŚ, TO COŚ CO TRZYMA CIĘ PRZY TYCH SKURWIAŁYCH MARKACH SIŁĄ BORUCIARZA DORUCHIWAJĄCEGO SYLWIĘ I PŁODZĄCEGO BORUCIĄTKO, SIŁĄ JANKA WSPINAJĄCEGO SIĘ NA BUDYNKI A NIEDŁUGO NA DRZEWA, SIŁĄ CYGANA POPIERDALAJĄCEGO PO GURKACH, SIŁĄ GOLEMA KOPIĄCEGO DOŁY I WOŻĄCEGO ŻWIR, SIŁĄ WOJTKA SRAJĄCEGO TRZECI RAZ TEGO SAMEGO DNIA PO KEBSIE W EFEZIE. No i to jest coś czego nie potrafisz zwalczyć. Zw, idę oglądać E34 na olxie...
no coś takiego właśnie mają, myślę, żeby następne autko w tym roku jeszcze zmienić tak skromnie ale bardziej rodzinnie na e46 330xi oczywicho kombi
jest ładne e46 330xd na sprzedaż :kappa
W pakiecie z pewnym A6C5 2.8 quattro? :kappa
Może być :pogchamp
Zjeździłem w E46 i E60 Brembo cięte i TRW i nie było żadnych problemów. BTW. ATE ciągle mieszczą się w przedziale cenowym, który podałem, bo uważam, że to świetna firma i sprawdzałem ich cenę.
A co do elektroniki to jest problem wszystkich 15-20 letnich aut, która ją mają. Zawsze będą śniedziały styki, które przestaną przewodzić na dziurach etc. Czasem może być coś wrażliwsze ze względu na złe umiejscowienie np. zalewanie modułu przy zatkanym odpływie itp. Elektronika zawsze będzie się jebała po 15 latach użytkowania w naszym klimacie. Ja tam nie miałem problemów z elektroniką/elektryką, bo zawsze oddawałem takie sprawy do warsztatu, który się na tym znał. W Szczecinie jest serwisów BMW od chuja za przeproszeniem. Nie wiem jaki może być problem z elektroniką dla mechanika, przy takim aucie jak e46, które na naszym rynku jest już przeruchane jak Natalia Starr. Przecież tam pierdolnie Ci moduł komfortu, kupujesz za 40zł kolejny nawet od kombi do coupe, wkładasz, zerujesz i BMW go nauczy jakie ma funkcję aktywne.
Problem z elektorniką/elektryką to możesz mieć w Saabie 93 jak chłop Ci wyciągnie przewody, a tam kurwa światłowody. Jakbym przyjechał z E46 do kogoś, kto uważa że się zna,a miałby jakikolwiek problem z tym autem to bym do niego nie wrócił.
Mechanika w tym aucie jest banalna, bo wszystko masz na wierzchu, do każdej wymiany odmy i innych typowych usterek, masz od chuja poradników ze zdjęciami nawet w języku rumuńskim. Nie widzę sensu wzywania mechanika jeśli masz podstawowe narzędzie typu walizka 108el. z popularnego sklepu Jula.
Od e46 latwiejszy tylko gulf
Jeno pamiętać żeby silnik nie brał oleju i generalnie był w miarę w dobrym stanie, czego kupując raczej się nie sprawdzi i żeby blacha była zdrowa, resztę się ogarnie.
Uważaj z takimi poradami, bo on ma 15k, nie 30, a zapuszczone E46 zeżre mu 5k na dzień dobry, potem będzie tylko gorzej.
@Exequt'er ; ogromnym plusem BMW jest niewyczerpalna ilość używanych części, wszelakie moduły itd. i to bardzo pomaga, bo to pada w tych autach jak muchy. Nie zgodzę się, że każde auto tak kaprysi, to nie jest prawda, BMW tutaj naprawdę jest przodownikiem i trzeba być na to przygotowanym. No i miałeś szczęście z dobrym elektrykiem do BMW, to serio nie jest łatwe do znalezienia. Nie wszędzie też jest pełno warsztatów robiących BMW, to że u nas są nie znaczy, że w jakimś mniejszym mieście będzie więcej niż jeden, na który będzie się skazanym. Co do mechaniki to już pisałem, że każdy to ogarnie, ale to nie jest wyczyn, a elektryka i elektronika to temat rzeka, co z reszta poparłem moimi doświadczeniami z serwisami BMW (gdzie dla dwóch prosty krzyżak kolumny był problemem, przypominam - podstawowa mechanika dla ludzi, którzy rzekomo zjedli zęby na tych autach!).
A, jeszcze jedna ważna rzecz. Większość diagnostów nie jest w stanie dobrze ocenić stanu zawieszenie w BMW. Skomplikowane zawieszenie niezależne sprawia kłopot tym młotom i całkiem przypadkiem możesz nie dowiedzieć się o grubej inwestycji w kupowanym aucie. Tutaj z pomocą muszą przyjść ludzie, którzy te auta robią hurtowo, zwykły mechanik Czesio, który widzi dwa E46 w miesiącu i robi w nich klocki, a od święta wahacz i końcówki drążka, nie powie nam raczej co i jak. Tutaj już nie mówię o sprawach w silniku, bo rozłoży ręce większość z nich przy poszukiwaniu usterki bardziej wysublimowanej niż uszczelka podstawy filtra oleju. Jak im pokażesz co robić, to pewnie zrobią, ale diagnoza? Powodzenia.
Ogolnie kup se najtansza rozjebunde bez zbednego pierdolenia, byle blacha byla ok i wsadz to legendarne 5k i wiesz co masz.
Mam nadzieje ze pomoglem i pozdrawiam wszystkich kupujacych 'te drozsze' z otomoto w przekonaniu ze sa w lepszym stanie xd
No ja rozumiem, że ktoś może mieć z krzyżakiem kolumny, ale rozmawiamy o poważnych mechanikach, a nie Czesiu, który zatrzymał się na Tico. Mam mechanika, który po przejażdżce ze mną od razu wiedział, że przegub wału mi się wyjebał. Później sprawdziliśmy i dobrze obstawił. Z tym, że każde auto będzie trudne do diagnostyki jeśli jeździsz do nieodpowiednich osób.
A co do trudności zdiagnozowania zawieszenia to się w pełni zgodzę. Wynika to z tak jak wspomniałeś wielowahaczowego zawieszenia, które jest jeszcze dość twarde(w e46 miałem ori pakiet sport -10mm, w e60 m pakietowane -20mm). Dużo łatwiej jest jak podniesiesz auto i odciążysz zawias. Jednak jeśli spojrzymy na części np. 2 łączniki stabilizatora lemfordera jakieś 100-120zł czy komplet tuleji na tył + łączniki z lemfordera grubo poniżej kafla złotych to o czym my mówimy? Wspólnik miał przez 4 lata Alfę 147 i jak mu ją rozjebali to się cieszył, że nie będzie musiał czwarty raz zawieszenia na przodzie robić, bo znowu się powyginało. No to o jakich kosztach mówimy
Ale to nie Czesio nie potrafił mi tego zdiagnozować, a dwa renomowane na Śląsku serwisy robiące tylko BMW, pisałem to dwukrotnie przecież. Do trzeciego jak pojechałem, to już z kupioną częścią i powiedziałem wymień pan. No i okazało się, że to ja miałem rację. A oni mi chcieli magiel regenerować, który nie ciekł, nie stukał, nic mu się nie działo, ale oni próbowali mi wmówić, że "one tak mogę mieć". No jasne, wiadomo.
Ej ale w sumie to bez kappy, te 330xd będzie do sprzedania niedługo. Wszystko wymieniane na czas, blacharsko na pewno nie ideał ale taki dobry z plusem, może bardzo dobry. Skóry ale bez sportsize'ów, w półtora roku bez pierdnięcia 40tkm przykurwiła, spalanie fajne wychodzi. Na tą chwilę mechanicznie nie ma w niej nic do roboty, za jakiś czas może się sprzęgło odezwać
No ale większość warsztatów to Czesie...
Nie no kurwa, skoro Ty potrafisz określić co się dzieje z samochodem, a oni nie, to kim oni są? Dla mnie to nie jest dobry serwis w takim razie.
Ale to auto ma kilkanaście lat, jest popularnym egzemplarzem, bardzo często ludzi nie stać na porządny serwis i robią na drut. AFAIK sam opisywałeś historię isa, w którego trzeba było włożyć na dzien dobry ~10k, nie mówię że każde e46 będzie skarbonką, ale każde ma taki potencjał xD jak większość aut kilkunastoletnich, oczywiście istnieje silna relacja między wydanymi złotówkami na furę, a tym jak bardzo ktoś nie ma wyjebane na auto i jednocześnie chce by jego 20 letni gruz był perełką :)
@Exequt'er ; no niby tak, ale oni są na rynku wiele, wiele lat i robią setki samochodów rocznie, w tym auta bardzo świeże, mają renomę na forach itd. Teraz jest pytanie, bo jedni i drudzy postawili taką samą diagnozę - maglownica na 95%, do tego dawali podobne argumenty za tym. Ba, ten z ik nawet mi wmawiał, że on od wielu, wielu lat nie widział żeby ten krzyżak się zatarł (ta, to ciekawe dlaczego jest to jedna z najbardziej chodliwych części do E39 XDDD). Czy oni chcieli mnie złapać na jelenia i zbić troszkę kasiorki na maglu, bo przecież to norma w tych autach i klient może uwierzy? No a jak się nie powiedzie, to albo rozłożymy ręce albo może w końcu zajrzymy do krzyżaka i hehe, no jednak to było to? Bo właśnie tak mi to wyglądało i do dzisiaj to podejrzewam.
Nie, pisałem o doinwestowanym na 11k IS300, którego chciałem oglądać, a koniec końców zmieniłem orientację i się sprzedał dość szybko. No i wspominałem, że nawet taki Lexus 16 letni, który jest niby wzorem niezawodności, wymagał aż takiego nakładu finansowego (na przestrzeni kilku lat, ale zawsze), a więc każda stare auto ze sporym przebiegiem (ważna kwestia) będzie wymagało nakładów, a premium jeszcze większych.
Kupowanie słabego E46 z zamiarem dołożenie do niego mija się z celem, lepiej go upalać i sprzedać potem na części. Trzeba kupić dobre auto w dobrej cenie i wtedy wsadzać albo od razu mocno doinwestowaną za większy hajs, ale z pewnością, że sporo kwestii nam nie wyjdzie. Nieważne co wybierzemy, wszystko jest kwestią ceny i tego, co nam jeszcze zostanie potencjalnie do zrobienia. Dodatkowo trzeba wiedzieć co się chce w tym aucie mieć, bo w BMW wyposażenie jest silnie skorelowane z ceną, w innych markach korelacja ta jest dużo słabsza, a w niektórych prawie jej nie ma. Właśnie dlatego potem pojawiają się kwiatki, bo niezłe auto bez mpaku, ze zwykłymi fotelami i do tego srebrne jest sporo tańsze od gruza z mpakiem, w sportsitzach i w topasblau. I to nie jest przesada, takie są fakty. Ale z wyposażeniem trzeba też uważać, bo niektórzy specjaliści życzą sobie kosmiczną kasę za 2.8 w mpakiecie, a w opisie okazuje się, że to co prawda teraz jest 2.8 w mpakiecie, ale z Dingolfing wyjechało jako gołe 1.6 i to jeszcze w innym kolorze, bo teraz jest w hellrotcie. Cena? Zbliżona do oryginałów i to jest nagminne.
Potwierdzam ostatnie zdanie, tak samo dużo zdarza się anglików dobrze przerobionych, dlatego sprawdzenie po VINie to podstawa. Nie mam tu na myśli kupowania słabego, tylko że no kurła cińżko jest wszystko sprawdzić dobrze, więc może coś wyjść i równie dobrze może to kosztowac 5k. Na innym forum była historia 330 CI poliftowego, który stał chyba 32k i oczwyście wszystko na czas wymieniane, lista rzeczy wymienionych długa jak srajtaśma velvet i pojechał ktoś to z forum obejrzeć no i kurwa zdziwienie, bo żeby auto było dopieszczone w każdym calu to trzeba było 2-3k włożyć, ale to były pierdoły z którymi dałoby radę się pobujać przez jakiś czas, a pewnie i do końca życia tego auta. Dąże do tego, że tak exe jak i ty macie racje - większa część serwisu jest tania, z pewnością tania jak na osiągi, nie stanowi tajemnic i jest naprawdę dużo poradników, więc można samemu przynajmniej zdiagnozować problem, ale jest też tak jak ty mówisz - zdarzają się problemy, które przerosną większość mechaników lub np. jakiejś części nie ma używki albo wszystkie są słabe jak np. wspomniany kiedyś w tym wątku przepływomierz i zamiennik jedyny dobry tam plus minus 800 cebul. Generalnie będzie OK, ale trzeba się liczyc że może pierdolnąc po kieszeni
Generalnie to chuj wie co będzie, serio. Ja ostatnio zdobyłem w chuj doświadczenia w nowszych furach z małymi nalotami i tam też w każdej jednej coś było do roboty i nie mówię tutaj o serwisie olejowym. Zaraz jadę kupować Accordzika i też wczoraj jak wróciliśmy z ASO coś brzękało pod maską, chuj wie co to było, ale co zrobię, jak sprawdzę? W ASO nic nie wyszło, za pierwszym razem jak go oglądałem tydzień temu też nic nie było, a teraz standardowo coś mnie wkurwiać będzie, bo kupuję auto i nie może być przecież zbyt idealnie XDDD
W ~15+ letnim BMW z nalotem minimum 250k (sporadycznie bliżej 200k, ale nie mniej, bo te poniżej 200k realnego przebiegu kosztują bardzo dużo) najczęściej wystąpi efekt domina, którego tanio nie zatrzymasz. Ja do swojej E39 miałem relatywne szczęście, ale i tak poszło koło 5k (bez serwisu olejowego) w ciągu ~26 miesięcy. Nie robiłem magla, nie robiłem czujnika wałka, nie robiłem VANOSa, nic przy układzie chłodzenia, a to wszystko są typowe kwestie i szansa posypania się ich jest wysoka, tak samo koszty. W zawieszeniu zrobiłem sporo, ale jeszcze drugie tyle by mogło wyjść, w hamulcach tylko klocki przód, tak samo mogło być dużo gorzej, amorów też nie tykałem.
Jak te pierdolone ASO to sa takie kalmuki jebane, ze sprawdzac u nich auta to gorzej jak u miroslawa co polonezy w szopie robi w Wykurwikach Wysokich. xD Sprawdzilem ze 4 auta na ASO i juz w zyciu tego bledu wydania kasy nie popelnie. Chuja tam sprawdza, jeszcze niektorzy sie czepiaja jak chcesz im na lapy patrzyc podczas roboty, cisna takie kity, ze to chuj. xD Biore Audike na ASO w BB pomiar lakieru 350um, na reszcie nwm ze 120 i gosc mi mowi, ze no wie Pan to tak moglo byc nawet fabrycznie tak sie zdarza, nie ma co sie przejmowac he he :)) Chociaz to jeszcze chuj. Lepsze bylo jak w jednym a4 reflektor i oslona byly przyjebane na wkretach (tak normalnie ktos se wkrety w auto wjebal jakby obrazek na scianie wieszal xDD), ewidentnie widoczna usterka tez sie typy nic nie odezwaly.
Sprawdzac w ASO to by mozna bylo gdyby to kosztowalo 40 zlotych tyle co kurwa diagnosta, a nie kilka stowek zeby posluchac pierdolenia kocopolow jakichs wieskow, ktorym sie nawet tego nie chce robic bez kitu.
ps.
Sorki wiem, ze Ty najwiekszy fan zabierania kazdego 30 letniego auta na ASO, ale ja juz nie xD
kurwa przejrzal na oczy kretyn jebany.
jak bardzo bys sie nie sral i udawal ze znasz to kupno auta uzywanego to jebana loteria i tyle. sprawdzajka to tez tylko ludzie co sie chuja znają i tyle. nie wszystko zauwazysz, nie na wszystko zwrocisz uwage. z grubsza mozesz stwierdzic ze chuj, jedzie albo nie jedzie i nie cieknie.
jesli chodzi o kupowanie aut to polacy są tak zalosnie zjebani ze to sie nie miesci w glowie. chodzo, szukajo, pukajo, chuj wie co jeszcze
Koleżka kiedyś miał akcję, że w jego betce wyjebało się koło pasowe na wale. No to chuj, trzeba wymienić. Części zamówione, zrobiliśmy wszystko zadowoleni, nawet paski łatwo weszły. Odpalamy, a tam nowe koło napierdala tak samo. Pożyczyłem kątomierz, zdjęliśmy koło i okazało się, że wał ma bicie przekraczające 20-40x normę w zależności od miejsca. Wszystko przez dwumasę, która była chujowo zregenerowana. Przy kupnie dwumasa chodziła bez problemu. Pojeździł nią z rok i skończyła się przygoda, bo trzeba by było odremontować cały silnik, więc sprawdzić auto można, ale przy tylu kkm najechanych nigdy nie będzie pewności.
Dlatego ja to pierdolę i sprawdzam auta na czuja - jak jazda i samo auto budzi we mnie pozytywne emocje, to kupuję i wyjebane, najwyżej będzie robione, trudno. Sporo aut olałem, które teoretycznie były ok, a jednak sprawiały jakieś chujowe wrażenie. I nie dlatego, że nie hamowały, albo zostawiały cztery ślady - o nie. Fajnie się prowadziły, silnikowo i skrzyniowo były ok, prezentowały się fajnie, a jednak patrzyłem na nie i coś nie pasowało, coś nie grało podczas jazdy, no po prostu od początku nie wzbudzały we mnie zaufania. I takie fury odrzucałem, nie wiem, może po prostu przeczucie.
Na 4 kupione przeze mnie w ten sposób samochody tylko Tbird okazał się wtopą, no ale piany w progach to i tak bym nie sprawdził, tam z resztą wiedziałem, że biorę "projekt".
Jakieś droższe auta to na pewno sprawdzałbym konkretniej, ale jak biorę coś za 10k, to szkoda mi nerwów na ciąganie tego po jakichś mirkach, oglądanie tego po 3h i zaglądanie w każdą szparę, jebać to xD