na spanie najlepszy jest zolpidem, serio. nie uzaleznia, nie ryje flakow i luzno mozna nawet 7 dni pociagnac (do miesiaca wg niektorych; generalnie to przez prawie pol roku zjadlem jedno opakowanie aka. 20x10mg). tani i jak ktos ma znajomego rodzinnego to bez przypalu wypisze.
czlowiek zasypia jak dziecko, nie budzi sie zakurwiony i czuje sie jak mlody bog rano. jak ktos chce wyregulowac rytm dobowy to nie ma nic lepszego. no tylko trzeba o stalych porach to pizgac (w lozku mozna jebnac pixa), bo inaczej chuj z regulowania. kminilem nad dorzuceniem melatoniny, zeby calkiem strolowac organizm, ze teraz to my spimy i nawet odpowiedni hormon juz krazy, ale nie probowalem.
aha, trzeba miec tez na uwadze to, ze jak ktos chce koniecznie zasnac 4:00 i obudzic sie 7:00, to zolpidem sie do tego nie nadaje. minimum snu na tym gownie to 6-7h wg mnie (okres poltrwania rzedu 3h; dziwnie sie zyje na nieprzerobionym do konca). jakby lekarz wam zaproponowal na spanie cos innego, np. hehe hydroksyzyne, to wstancie, wypierdolcie mu plaskiego i pokazcie wydrukowanego tego posta.