Ale takich wnioskow tez nikt nie wyciagal xd
Chyba traktujesz te wypowiedzi zbyt dosadnie i bezposrednio. =D
Wersja do druku
Niby co ją takiego ważnego ominęło, że musiała z tego powodu rozjebać kilkuletni związek?
Uważaj, bo prawie uwierzyłem. Oczywiście, że coś jest na rzeczy. Zresztą, sam tekst "mam mętlik w głowie" o tym świadczy. To jest standard, który mają wyuczony na pamięć, słowo w słowo. Teraz będzie go zwodzić przez jakiś czas, że ma "mętlik", nie wie czy dobrze zrobiła, czasem może nawet napisać, że tęskni, lub coś w tym stylu, żeby dalej robił sobie nadzieje. A jak dalej będzie je sobie robił i z nią gadał, to w końcu dostanie kopa drugi raz, gdy np. pewnego ranka sprawdzi fejsa i zobaczy, że ona "ma nowego kolegę", lub coś w tym stylu. Szkoda szczempić ryjaCytuj:
PS. Dobrze, że go zostawiła, a nie grała na dwa fronty
Nie wiem, nie siedzę w jej głowie. Rozjebała swój związek, bo mogła. A jeśli nie była z nim szczęśliwa to pozostaje mi tylko pogratulować jej, że w końcu to zrobiła. Do jej tekstów ("mam mętlik w głowie") się nie odnoszę, bo nie wiem jak przebiegła cała rozmowa.
No i niech sobie będzie. W czym problem? To jest jej decyzja, że go zostawiła. Nawet jeśli dla kogoś innego. Życie.
Zależy od związku. Ziomek mógł ją przykładowo w czymś ograniczać. Nie jesteśmy jasnowidzami, a jedyne co wiemy o tej sprawie to kilka postów typka, który płacze, że go laska zostawiła po 4 latach - bez dokładniejszego naświetlenia sytuacji.
A tu takie hurr durr niczym z ubiegłowiekowej wsi - jak ona mogła po 4 latach zostawić takiego porządnego dżentelmena?! Babcia pewnie jest oburzona, bo liczyła na wynuczęta.
###
Also, co jest bardzo ważne, a co chyba pominęliście.
Znamy wersję jednej strony - może dziewczyna czuła się zaniedbywana? Może brakowało jej częstszego kontaktu? Skoro koleś przez cały miesiąc siedział przy aucie i nie miał dla niej czasu.
A jak po 4 latach związku spędzają rocznicę w Zakopanym, a potem "kontakt powoli słabł" no to chyba coś jest nie tak, skoro facet dopiero po rozstaniu to zauważył?
Gdybać to sobie możemy.
No czyli konkretnie jakich rzeczy?
Jak Master napisał, jedyne co przychodzi do głowy to przygody z nie do końca poznanymi kolegami, eufemistycznie ujmując. Chyba że ty, lub Dzzej, macie jakiś inny pomysł. No bo jak nie, to tak czy siak wychodzi, że ot tak olała faceta, z którym była x lat, i któremu zapewne n+1 razy powiedziała, że go kocha, tylko dlatego, że zachciało jej się dawać dupy na imprezach, lub coś w ten deseń?
No to już wiecie dlaczego dostała pocisk, że jest kurwą (nikt tak nie napisał, no ale 'ok').
Gdyby tak było, to taki by podała powód rozstania, a gość sam nie wie o co chodzi.
A jak nie wiadomo o co chodzi, no to wiadomo o co chodzi.
cóż, nigdy nie usłyszałem, że w czymkolwiek ją ograniczałem. Po prostu mam wrażenie, że ostatnio ją olałem, zajmowałem się tylko i wyłącznie autem, a jak już się widzieliśmy, to klasyczny schemat: film, poleżeć, zjeść coś i do domu. Teraz powoli patrzę na to z boku i faktycznie, rutyniarz w chuj się zrobiłem.
A ja tego nie sugeruję - pogrubiłem nawet, że to jest tylko przykład.
Ale te kobiety są złe! Wina zawsze leży po dwóch stronach. Ty ją zacząłeś olewać, czuła się znudzona. Z drugiej strony mogła zachować się jak na 21 latkę przystało i po prostu porozmawiać.
Mam wrażenie, że topic nam się wyczerpuje. Chcesz porady? Przeprowadź z nią dorosłą rozmowę albo poczekaj na jej ruch. Osobiście pewnie dałbym sobie i jej kilka dni na złapanie oddechu i wtedy się odezwał. A co inni specjaliści doradzą?
Życie nie jest zero-jedynkowe.
No i o tym właśnie pisałem. Już się zaczyna.
Wmówiła ci, że "się wypaliło" i że to pewnie twoja wina i teraz siedzisz i rozkminiasz. Oczywiście nie powiedziała tego wprost, ale nie musiała.
Normalni ludzie tak mają, że jak coś im nie pasuje (np. że jesteś rutyniarz, lub za dużo czasu spędzasz przy samochodzie) to o tym mówią, lub sami starają się temu przeciwdziałać. No, ale niestety
Niech to oleje i idzie dalej bo tutaj nie ma co zbierac, co tu wiecej doradzac. Normalni ludzie ze soba rozmawiaja o takich rzeczach, ona tym pierdolnela i wzbudzila w nim poczucie winy - to wyczerpuje temat. Jezeli nie chciala tego wyjasnic i normalnie zalatwic to chyba jasne, ze jej nie zalezalo wiec nie rozumiem "dawania sobie czasu", ale ja nigdy tego nie pojmowalem.
Dziś z nią gadałem, tak szczerze, poważnie, bez pierdolenia i owijania i wyszło na to, że nie przestała do mnie tego czuć, po prostu chce odpocząć, pobyć sama, pomyśleć. Brzmi jak pierdolenie solidne, dlatego ja też odpuszczam i pierdolę, albo się odezwie w najbliższym czasie, albo nie i tyle. W przyszłym tygodniu spotkamy się pogadać na żywo, albo wrócimy po staremu albo koniec, będę się dalej czuł mega chujowo, ale w końcu przejdzie.
Nawet jeśli się po prostu "wypaliło", to nie dzieje się ot tak. Potrzebny był jej jakiś impuls, no i tu wracamy do początku do dyskusji.
A poza tym, nie ma czegoś takiego, że się "po prostu wypaliło". To wymysł ludzi, którzy nie rozumieją, że po kilku latach już nie będzie motylków w brzuchu i innych pierdół, bo to tak nie działa. Nie na tym się buduje związek.
Oczywiście, dokładnie jak napisałem:
Nie powie wprost, żebyś spierdalał i że już nigdy nie będziecie razem, tylko będzie gadać tak, żebyś dalej na nią czekał, a tymczasem sama pójdzie w tango. Ona ma gdzieś twoje uczucia, ale chuj, i tak Dzzej ci powie, że w sumie to nic złego nie robi, przecież się mogło wypalić i uczciwie zrobiła, że zerwała.
To jest tak typowe, że naprawdę szkoda szczempić ryja.