Ale jakim gównie? Ty chyba sobie nie zdajesz sprawy jak dobrze w Polsce można się ustawić. Dla mnie większym gównem byłoby mieszkanie z ex i jeszcze pomaganie jej finansowo.
Wersja do druku
Oczywiscie ze tak, takie rzeczy jak znalezienie dziewczyny to nie jest problem, kwestia standardow.
A ty mierzyles zbyt wysoko i kobiety ktore chciales mialy cie w dupie, wiec doszedles do wniosku, ze polska to gowno i poleciales na filipiny znalezc sobie maniure
ide o zaklad, ze gdybys byl azjata to by nawet na ciebie nie spojrzala, ale mow dalej, jaka to ona jest lepsza od polek
Mieszkanie z eks, coby z głodu nie umarła, żona na Kiribati, hur dur wiem co to miłość, jebać Polskę i kapitalizm. Ja pierdolę, przestańcie mu już kurwa odpisywać i dawać atencję.
Możesz i twierdzić, że mierzyłem za wysoko. Ja tam uważam, że szukałem czegoś co w tych stronach już znikło. I nie mówię tu o polkach czy Polsce. Mówię o wszystkich dziewczynach z zachodniej Europy.
O azjatach radzę się nie wypowiadać, bo wchodzisz na grząski teren. Nic o nich nie wiesz, a ja bardzo dokładnie zbadałem teren przed moją decyzją. :)
Jak się czegoś nie rozumie, to się nie potrafi tego opisać, jak się zrozumie to już bułka z masłem.
Ja tak jak mówiłem potrafię to zamknąć w jednym zdaniu. Dla mnie to nic trudnego. :)
guru i znawca miłości będąc w średnim wieku znajduje sobie 20 lat młodszą azjatkę
ale kisne
DOBRA PANOWIE (jak kto woli to stulejarze), za namową @tibia77 rozluźniamy temat.
Jak w Waszych obecnych/byłych związkach ma się sytuacja do oceniania innych kobiet/mężczyzn. Typu ocenianie przez Was ładnej kobiety w obecności waszej partnerki i na odwrót.
Dla przykładu powiem, że moja panna nie ma nic przeciwko jak się obejrzę na fajny tyłek bo uważa to za normalne, aczkolwiek ona za facetami się nie ogląda. W sumie ja nie mam nic przeciwko temu jak przyzna, że ktoś jest przystojny. No bo jak jest, to po co ma ściemniać, że nie jest.
Ok, nie będę mówił, o mojej obecnej, ale moja ex jakoś nigdy nie miała za złe, bo i ja sam jakoś nie oglądałem się na inne. Ale ona sama nieraz wskazywała i komentowała, że fajna laska.
Nawet raz na moje urodziny sama zabrała mnie do baru ze striptizem. :)
Pewnie znowu pomyślcie, że to jakaś podpucha, ale naprawdę tak było. Potem jak byliśmy gdzieś razem ze znajomymi to mówiła o tym i inne dziewczyny podłapały ten pomysł i też zabrały swoich chłopaków. :)
Czasem się oglądam ale nie jakoś ostentacyjnie, komentarze w sumie zachowuję dla siebie bo mimo wszystko moim zdaniem kiepski temat do rozmów. Kiedyś, na początku mi zwróciła uwagę ale teraz po 3 latach to już wywalone chyba ma. A jeśli chodzi o drugą stronę to moja jakoś nie ogląda się za facetami. Raz jeszcze miała focha bo cały wieczór się gapiłem na jej przyjaciółkę i potem mi to wypominała bo rzeczywiście mogło to dziwnie wyglądać a gapiłem się bo mi cholernie kogoś przypominała i nie mogłem odpuścić póki sobie nie przypomniałem, jak się okazało - małgorzata rozenek XD
Mi moja ostatnia nic nie wypominala, nie przeszkadzalo jej to. Nigdy tez specjalnie nie zwracalem uwagi na ludzi na ulicy, nie ogladalem sie, czasem gdzies na imprezach zwracalem uwage czy cos takiego. Czasem nawet sama mi pokazywala i mowila cos w stylu "fajna laska" odpowiadalem, ze calkiem, calkiem i koniec tematu. Ona tez czasem zwracala na kogos uwage, ale bardzo rzadko, czesciej na jakichs aktorow czy pilkarzy, ale moja przerosnieta pewnosc siebie nigdy nie pozwolila na przejmowanie sie takimi pierdolami.
ja tam nie widzę nic złego w oglądaniu, przecież jak dziewczyna ma dobrą figurę, to nie wstyd się popatrzeć na taką.
Zresztą ja mam to szczęście, że z żonką możemy bezproblemowo oglądnąć i pokomentować sobie pokazy VS i wiem, że się nie będzie o to obrażać.
Jest luźniej, nie ma praktycznie żadnych większych spin w stylu "chciałam, żebyś przyszedł na noc, a ty idziesz do kumpla" i innych takich. Mamy dla siebie dużo więcej przestrzeni, każde z nas żyje praktycznie swoim życiem, a druga osoba jest jedynie miłym do niego dodatkiem.
Wcześniej chyba za bardzo chcieliśmy, żeby z tego wyszło coś więcej. Ja byłem jej pierwszym chłopakiem na poważnie, jak relacja poszła do przodu, zaczął się seks i ta bliskość, to chyba myślała, że będą fajerwerki jak z filmów, wielkie love itd, a to nie przyszło. Ja miałem za sobą taki poważny, długi związek z pełną gamą przyjemności i nieprzyjemności, jakie się z nim wiążą i miałem nadzieję, że znowu się tak zakocham, że wszystko inne przestanie mnie interesować, no ale nic takiego się nie pojawiło. I zaczęła wkradać się toksyczność, jakieś chore, na dobrą sprawę, wymagania z obu stron i po jakimś czasie mieliśmy siebie dość.
A teraz nie ma takich chorych akcji, robimy, co nam się podoba i nie ma ryzyka, że się któreś obrazi, zdenerwuje itd. Dla przykładu, zacząłem właśnie pracę, która mocno nam ograniczy i utrudni kontakt, a zrobiłem to nie z przymusu czy szansy na jakiś rozwój, tylko, można by powiedzieć, dla zachcianki - żeby kupić auto, jakie na dobrą sprawę nie jest mi w ogóle potrzebne. Wcześniej byłyby o to kłótnie, że jak to, czy mi w ogóle nie zależy, nie liczę się z jej zdaniem, z jej uczuciami, że wolę zasuwać w robocie na jakiś głupi samochód niż czas spędzać z nią itd, itp. A teraz nie ma żadnego żalu o to, sama poświęci więcej czasu swoim sprawom i jest git.
No co do pogrubionego, to masz w zasadzie rację, że tak to wygląda, ale co do reszty, to nie wiem skąd to wziąłeś. Tutaj akurat jestem pewien, że wcale bym tego bardzo nie przeżywał, bo nie jestem do tej dziewczyny przywiązany emocjonalnie. Nie kocham jej. Mógłbym mieć żal w takiej sytuacji, bo nie podejrzewałbym jej o takie akcje, wyżej ją cenię, no ale raczej nic poza żalem czy rozczarowaniem. Także nie muszę się wcale ogarniać.
a moze poprostu troche dojrzeliscie? big love i poswiecanie wszystkiego dla drugiej osoby oraz stale przebywanie ze soba to chyba jest marzenie gimnazjalistek, z tego sie wyrasta?