https://www.youtube.com/watch?v=qDNu-D1mXhk
Wersja do druku
Co zaruchales to twoje. A jak nie zaruchales no to chyba znamy odpowiedz na pytanie dlaczego. Dasz rade synu, wierze.
W moim zyciu tak sie odjebalo, ze swiat stanal na chuju i tanczy breka, ale to jest story na 3 osobne posty co sie wydarzylo w trakcie ostatnich miesiecy nieobecnosci w temacie i zostawie to na jakis wolny wieczor, a nie pisanie z pracy.
Ostatnio dwóch moich kolegów też się rozeszło ze swoimi partnerkami. Jeden co miał 24 lata był ze swoją 10 lat, drugi w moim wieku był 8 lat w związku. Moja siostra jak miała z 23 lata też zerwała ze swoim narzeczonym z którym była 6 lat (teraz ma 28, w maju ślub z innym). Wychodzi na to, że taki wiek. W sumie to powinieneś się cieszyć, 8 lat związku w tak młodym wieku to spore doświadczenie. Może akurat, to doświadczenie pomoże Ci w znalezieniu dobrej żony?
Uważam tak samo, ale chyba w obecnych czasach tak to nie działa. Ile bym nie rozmawiał z ludźmi w różnym wieku i z różnych środowisk tak można ich opinie podsumować jednym: "jak nie ta to inna / jak nie ten to kolejny" i już nie patrząc czy byli z kimś w związku 3 dni czy 4 lata, strasznie się zmieniło podejście ludzi ostatnimi czasy na te poglądy, wygląda to po prostu jak wymiana ciuchów na nowe bo stare już im się nie podobają, ale to może tylko moje "staroświeckie" podejście do sprawy i nadzieja na to, że znajdzie się kogoś z kim będzie się po prostu szczęśliwym i można tej osobie zaufać.
Może nie jestem odpowiednią osobą aby się zbytnio udzielać z racji, że dużo nie miałem chyba tylko nadzieję, ale chwile temu poznałem fajną dziewczynę, w ciągu 2tyg od poznania staliśmy się sobie bliscy i bardo dużo gadaliśmy, spotykaliśmy itd. Powiem, że chyba pierwsza dziewczyna w moim życiu, która naprawdę mi się spodobała do tego stopnia, nie była to jakaś kolejna randomowa laska/kumpela/whatever, trafiłem po prostu na bratnią dusze, masa wspólnych tematów, upodobań, zbliżone idee na wiele tematów, no po prostu pod każdym względem dziewczyna mi się podobała i pierwszy raz poczułem takiego boosta do działania w życiu - wyszło jak wyszło, coś się nie spodobało i stwierdziła, że nie widzi tego (podała jakieś powody, ale chyba to tak dla grzecznego zbycia mnie)
Morale spadły w chuj (głupa myśl "to ta jedyna" xD za dużo nadziei mi dała), ale chyba nie ma co tutaj ubolewać nad tym i trzeba jakoś działać - boli w chuj, ale nie chcę dać się zniszczyć przez jedno takie doświadczenie, tym bardziej, że nie było ono aż takie negatywne - dało mi to sporo do myślenia i ogólnie uważam, że pozytywnie na mnie ta znajomość wpłynęła.
Jestem naiwny wierząc, że świat może nie jest taki zły, ale ludzie to skurwiele? xD
UWAGA PONIZSZY POST TO TYLKO MOJE ZDANIE
to jest mocno pokurwione zeby w wieku 14 czy 16lat wchodzic w zwiazki na cale zycie. powiesz czemu? a no kurwa wlasnie sam podales 3 przyklady ze to prawie nigdy nie wychodzi. a no zaraz ktos powie ze czasem wychodzi, no moze i czasem wychodzi, ale poczekajmy kolejnych 10 lat czy dalej bedzie wychodzilo.
nie chce tutaj wytaczac dyskusji co czemu i jak bo to jest temat na kilka godzin pisania i rozmowy, ale generalnie fajnie jest sie wyszalec jak jestes mlody, sprobowac bardzo wiele i wybrac to co jest dla ciebie odpowiednie niz reszte zycia myslec co by bylo gdybys sprobowal i zalowac ze sie nie sprobowalo
Bo niestety tak juz jest ze jak macie za duzo wspolego i czujecie sie jak ziomki to nic z tego nie bedzie, mialem tak samo, wszystko super, jaki to ja zajebisty nie jestem, ogolnie fajnie klotni nie ma wielka zgoda a na pytanie to co stoi na przeszkodzid by byc razem "nie wiem" potem znalazla se fakasa co sie z nim kloci i ma inne zdanie niz ona
Troche tak, ale mysle, ze to wszystko wynika z tego, co napisal Pan Ryba. Tzn. teraz w wieku 20-25 lat jestesmy otoczeni ciagle o zerwania, rozstania, zdrady po wielu latach itp. dlatego, ze sa to czesto ludzie, ktorzy w wieku 14-18 lat szukali sobie parnera na cale zycie. Teraz maja po 22-25 lat i orientuja sie, ze chuja bo jako dorosli w ogole do siebie nie pasuja (lub jedno z nich tak stwierdza). Po za tym w miedzyczasie przebijaja sie przez mase imprez, prace, studia, miejsca gdzie pozaje sie wielu wiecej ludzi niz w szkole sredniej czy gimbazie. Nietrudno wtedy o ponowne "zakochanie". Mysle, ze takie zwiazki zalozone po 25 roku zycia moga miec duzo wieksza trwalosc niz te przed i np. w wieku 30 lat nie bede juz otoczony przez same kurwy i rozpady zwiazkowe. No, ale moze sie myle.
Życie we współczesnym świecie przyzwyczaiło nas do tego, że łatwiej coś wyrzucić i kupić nowe niż naprawić..
Ale często nie ma czego naprawiać. Albo nie ma w tym sensu.
Przede wszystkim to brakuje rozmowy i chlodnej glowy. Teraz jak jest problem to rzucasz "a spierdalaj" i lecisz do kochanka/ki, przyjaciela/przyjaciolki i siemka. Wyzalisz sie jaki to partner zly, kochanek czy przyjaciolka powie, ze fakt jak ona/on moze cie tak traktowac wez z nim skoncz i elko po zwiazku. xD Zamiast na spokojnie usiasc, pogadac, zalatwic problem kiedy on sie pojawia.
A z kobietami teraz jest tez inny nowoczesny problem, ze wiele z nich chce byc "niezalezna" i jest rzadna fantastycznych podrozy i przygod by odnalezc wlasne ja. Tak zauwazylem przez jakis ostatni rok czasu.
Czy ja wiem. Skoro wcześniej coś było to chyba jest do czego wrócić. A to, że w międzyczasie inne sprawy, obowiązki, praca, choroby, rodzina, brak czasu, za mało rozmów, za mało pytań i inne sytuacje losowe przytłoczyły obojga albo jednego z partnerów i związek na tym ucierpiał nie powinno się chyba z tego powodu podważać sensu jego istnienia.
Nic mnie tak chyba nie wkurwia jak to... Od początku tego roku, kiedy częściowo przez moją głupotę straciłem kobietę najbliższą mojego ideału, twardo stąpającą po ziemi, skoncentrowaną raczej na życiu tu i teraz, a nie na tym jak wyjechać do zabitej dechami wiosce w Indiach, nieść pomoc w Nigerii czy wybić do jeszcze innego grajdołka na świecie non stop trafiam tylko na coś takiego. Zamiast jakiejś ciekawej rozmowy na jakiś np. naukowy temat, coś ciekawego, jakieś plany (ale normalne plz) na przyszłość to non stop tylko odkrywanie siebie, podróże po całym globie i śmieszna niezależność na zasadzie "jestem niezależna, trochę zołza ale za wycieczkę/pizze/kawę/cokolwiek zapłacisz mordo, nie?" xD
XD
>rozmowa z kobieta
>plany i tematy naukowe
pick one
No ja przez ostatni rok mialem takie duzo blizsze kontakty z 4 kobietami, za kazdym razem to samo. Przy czym to nie byly niestabilne emocjonalnie i umyslowo nastolatki, ale w wiekszosci (wydawac by sie moglo) dojrzale kobiety, raczej w moim wieku i starsze czyli ponad 25 lat.