jak dla mnie przyjazn pomiedzy facetem-kobieta trwa tylko jesli ktores z nich nie postrzega drugiej osoby jako kandydata na partnera/ nie iskrzy pomiedzy nimi
Wersja do druku
jak dla mnie przyjazn pomiedzy facetem-kobieta trwa tylko jesli ktores z nich nie postrzega drugiej osoby jako kandydata na partnera/ nie iskrzy pomiedzy nimi
Co najmniej z 10 kobietami. Większość to po prostu dobre koleżanki. Nic w tym nadzwyczajnego.
Ale fakt, miałem ze 2 takie "przyjaciółki", do których mogłem powiedzieć praktycznie wszystko. Szkoda, że kobietom odpierdala i się takie znajomości sypią ;s.
A według mnie tylko i wyłącznie jeśli oboje nawzajem nie postrzegają się jako potencjalnego partnera. Jeżeli jednemu zacznie zależeć bardziej, a drugie będzie chciało pozostać na poziomie przyjaźni - to prędzej czy później wszystko strzeli jasny chuj.
Nie jestem pewny czy napisałeś to samo, bo jakoś dziwnie sformułowałeś to zdanie.
hmm no jak jedna osoba sie interesuje a druga nie to masz te "friendzone" ale niektorzy nadal tam zostaja chociaz cos czuja do tej osoby, tak mi sie wydaje ;] mialem laske taka co chciala wiecej a ja nie no i jej tez odpierdalalo, moze to w wiekszosci faceci zostaja dluzej w tej friendzone. no taka idealna przyjazn pomiedzy facet-kobieta to bylby wlasnie jakby obaj nic do siebie nie czuli, tylko czemu nie skoro tak sie swietnie dogaduja we wszystkim? :D
chyba jednak nie mozna sie dogadywac zbytnio, trzeba sie roznic, jak dla mnie im bardziej sie roznia osoby w zwiazku tym lepiej, im wiecej odmiennych zdan jest tym lepiej.
To ja miałem zabawnie, bo byłem dwa razy w "friendzone". W cudzysłowie, bo w sumie nie narzekałem. Sytuacja była na tyle dziwna, że nigdy nie okazywałem jakiegoś większego zainteresowania (raz, po pijaku, powiedziałem jej, że ją kocham XDD), bo wiedziałem, że i tak nic by z tego nie wyszło. Spędzaliśmy w chuj dużo czasu, mieliśmy bardzo bliskie relacje, ale nigdy jakiegoś większego zbliżenia. I tak sobie żyłem w "przyjaźniach" aż obie jebły. Nawet nie z mojej winy czy próbowania wyjścia z friendzone. Nie wiem jak dokładnie to opisać - byłem w friendzone; wiedziałem, że nic więcej z tego nie będzie; nic nie próbowałem działać; było mi z tym dobrze; jebło z ich stron; nie ma płaczu.
hmm no niektore wlasnie maja problem z tym aby sie przebic przez te friendzone, mi sie zdaje ze jak sam krok bys zrobil i moze bylby zwiazek jakis z tego to moze z czasem bys jednak zauwazyl w niej cos wiecej? :s
ja bylem we friendzone na wlasne zyczenie, moglem miec fajna dupe (nie zaluje bo teraz mam lepsza ;d) ale tez za duzo pajacowania za malo czynow, z fz wyjebalem jak poznalem moja obecna potem z tamta sie posprzeczalem ale ostatnio odnowila kontakt i przeprosila za swoje zachowanie wiec jest ok ;d
Nie było sensu robić czegokolwiek, bo wiem, że i tak nic by z tego nie wyszło. Nie było tego czegoś z ich strony inb4 masz brzydki ryj XD, tej iskry. Dlatego sobie siedziałem wygodnie w friendzone.
W sumie z pierwszą mógłbym chcieć coś więcej, ale w ostatecznym rozrachunku cieszę się, że jednak nic nie wyszło. Przyjaźniłem się z dziewczyną z 5 lat(dzień w dzień, prawie), a dopiero później wyszło na jaw jaka jest naprawdę, kiedy zaczęła chodzić z moim najlepszym kumplem. Wytrzymali ze 4 miesiące i wszystko w pizdu poszło. Z jej winy. @zakius ; czytaj to.
A druga była na tyle fajna, że nie chciałem tego psuć przez ewentualne próby wyjścia z friendzone (co i tak by się nie udało) - niestety baby mają siano w głowie jak się zakochają, więc odpuściłem sobie taką znajomość.
Gdzies to ostatnio widzialem
A to przeciez moje zycie xD
Tylko ja po prostu jej powiedzialem co czuje bo w sumie to na mnie wymusila, mnie tez to meczylo przez co zaczalem zachowywac sie dziwnie
Chociaz ja probowalem dzialac, ale rzecze wam pewne fakty stanely mi przed oczyma i jestem na dobrej drodze. Jednak te kilka dni bez kontaktu chyba pomoglo.
W ogole teraz juz na chlodno zaczynam to oceniac i po prostu chujowo te znajomosc rozegralem, a szkoda bo nigdy z nikim nie mialem tak dobrego kontaktu i relacji.
btw.
ja z kazdym rozmawiam bez zahamowan i chyba kazdy to lubi
Macie dużo znajomych, koleżanek, whatever, z którymi często wychodzicie? Ja zawsze do takich luźnych znajomości wolałem ziomeczków - wyjść na browara czy na siłkę, pograć w squasha, porozmawiać o cyckach, ponarzekać na kobiety i takie klimaty. Mam swoją kobietę to jakoś nie wiem po co mi kolejne?
Wiekszosc kobiet jest generalnie glupia i nie chce mi sie z nimi rozmawiac bo nie lubie ludzi pozbawionych logicznego myslenia, ja staram sie unikac kolezankowania, wole normalnie z chlopami isc na browara itd.
Ostatnio mnie wyciagnely kolezanki z pracy, 5 ich bylo myslalem, ze mnie popierdoli ( a jak bylem mlodszy i widzialem takiego koleszke oblepionego laskami to mu zazdroscilem xD ) od ich rozmow
Mam dwie - jedna z przyzwyczajenia bo jest dla mnie jak siostra, znamy sie letko ponad 20 lat, a druga zachowuje sie i tak jak facet wiec jest spoko
W ogole tak spedzac czas sam na sam z kobieta to tylko jesli mam chec na dalszy rozwoj relacji
ja bym jednak sklanial sie do tego zebys wyslal te fotki bo tak to nic nie poradzimy
Ja miałem takie naprawdę dobre dwie, z obydwiema oczywiście się zepsuło przez to, że po pewnym czasie one coś chciały a ja nie. Takich zwykłych to miałem kilka ale relacje były na tyle luźne, że z czasem po prostu zanikały bo jakaś znalazła faceta itd, i teraz raz na rok, któraś napisze na fejsie co tam i tyle. Jakoś jednak nie przepadam za takim regularnym towarzystwem kobiet. Inaczej się z nimi rozmawia, praktycznie żadna nie interesuje się polityką, sportem, motoryzacją, gospodarką, bieżącymi wydarzeniami, no czymkolwiek o czym można porozmawiać więc co mam niby z nimi robić? Nawet piwa nie lubią. Dlatego od tego mam albo a) swoich ziomeczków b) swoją kobietę, i nie trzeba mi więcej kobiet.
@UP
nie mam takich problemów, przynajmniej jeszcze nie miałem i nie sądzę żebym miał, to nie jest jakaś księżniczka czy niezrównoważona kontrolująca i o wszystko zazdrosna osoba, co do prezentów to na szczęście jestem na tyle kreatywny i na tyle potrafię słuchać kobiety, że wiem co jej mogę kupić na pół roku przed okazją