dyskusja z waszej strony sprowadza się tylko do tego, żeby udowodnić że 'ja mam rację', nieważne czy to jest poparte argumentami, ważne żeby mieć rację i zjechać wszystkich z innymi poglądami
Wersja do druku
dyskusja z waszej strony sprowadza się tylko do tego, żeby udowodnić że 'ja mam rację', nieważne czy to jest poparte argumentami, ważne żeby mieć rację i zjechać wszystkich z innymi poglądami
Ja nie mówię że to nie może działać, hormony + przyzwyczajenie i jakoś leci
Ale jesteś w hehe "związku" i no poznajesz nowe osoby, wśród nich jak się po jakimś czasie okazuje jest też ktoś, kto jest dla ciebie kimś więcej niż kumplem, więcej niż przyjacielem. Ale przecież tyle lat, może kredyt, może dziecko... I co teraz? Niemały przypał. Potencjalne zyski z takiego układu są niewspółmierne do ryzyka.
Czy Ty serio myslisz, ze spotkasz w zyciu true love i bedziesz z nia od poczatku do konca, na dobre i na zle, i juz nigdy inna Ci sie nie spodoba?
Jezeli tak to mam zla wiadomosc... Przytoczona przez Ciebie sytuacja moze miec miejsce w kazdej chwili.
No bo wy po prostu teoretyzujecie.
Cale szczescie. Nie wiem jak reszte, ale mnie uspokoiles. Gdybys tego nie powiedzial moznaby smialo stwierdzic powrot Wegety.Cytuj:
nie uważam się za eksperta w tej dziedzinie oczywiście (macie swoje zwycięstwo)
Zebys nie poczul sie pokrzywdzony:
Co Ty tutaj w ogole uprawiasz? xD Siadlem, chcialem jakos sensownie odpowiedziec, ale chyba rozwalilo mi mozg po przeczytaniu tych rzeczy dwa razy.
ad. 1
?????? jaki ma to zwiazek z dyskusja i byciem w zwiazku? przeciez "jebac" sie mozna z kazdym, nawet z kims z kim sie nie lubie... serio w ogole nie wiem co to niby za (lol) "argument"
ad. 2
WTF?! Ale jak ma sobie znalezc "innego" skoro nawet nie jest ze mna w zwiazku? Ty wiesz co piszesz w ogole? Skoro nie jest ze mna w zwiazku to takich kumpli moze miec i 50. Jezeli wszyscy beda na rownym poziomie to prawda jest taka, ze bedzie z tym, ktory pierwszy zrobi odpowiedni ruch.
ad. 3
Ale jesli nie jest sie z kims w zwiazku nie da sie poznac pewnych cech i zachowan danej osoby na podstawie jej obserwacji bedac po prostu kumplami. Mozna sobie co najwyzej wrozyc z fusow... czyli dokladnie to co wy tutaj uprawiacie w tej chwili.
Tez jestem ciekaw w ilu zwiazkach koledzy byli. Ja bylem zarowno w takim, ze po miesiacu bylismy para jak i w takim gdzie znalem sie z dziewczyna juz kilka lat i bylismy bliskimi kumplami.
ale spotykanie sie na poziomie kumpel/kumpela może coś będzie nie pozwoli Ci poznać tej osoby do końca. Często jest tak że laska jest fajna i z japy i z charakteru wszystko git jednak jak się wiąże i przy spędzeniu z nią czasu na innym poziomie wychodzi gówno więc daruj se te głupoty bo nie znasz życia
W pełni się zgodzę. Gdy zamieszkałam z byłym starałam się go unikać jak ognia, całe dnie przesiadywałam w kuchni byleby tylko zminimalizować kontakt, związek rozpadł się szybko po wspólnym zamieszkaniu. Z obecnym facetem zaś widzę, że dogadujemy się nadal bardzo dobrze, jeśli nawet nie lepiej, choć i przed wspólnym zamieszkaniem spędzałam u niego na przykład całe weekendy ze względu na dzielącą nas odległość także można by powiedzieć, że mieszkaliśmy razem już od początku.
Przykro mi to mówić @zakius ; ale pod względem związków masz strasznie wyidealizowany pogląd. Czas pewnie jeszcze to zweryfikuje, chociaż szczerze życzę Ci byś trafił na taką miłość jaką sobie wciąż wyobrażasz. Nie potrafię zaś zliczyć wszystkich błędów jakie popełniłam nim się znalazłam tu, gdzie jestem- powiem tylko, że żadnego z nich nie żałuję i uważam że warto próbować i uczyć się poznawać nie tylko innych ale i siebie zamiast czekać na 'księcia na białym rumaku'
Ja nie czekam, żyje sobie spokojnie i nie szukam na silę jak niektórzy, wyjdzie coś fajnego ok, ale nie mam potrzeby mieć po prostu kogoś
Przedewszystkim nie wiem jak inni, ale ja np nie jestem osobą która jest w stanie 'uwywnętrzniać' się i prowadzić z kobietą do której startuje taką samą polemikę jak z moją dziewczyną. Po prostu niektóre tematy są na tyle prywatne i osobiste że nie widze powodu dla którego miałbym je komuś wyjawić, z kim nie jestem pewien że coś wyjdzie. Po co taka wiedza? Różni są ludzie i jak mi z jakąś nie wyjdzie to potem plotki nie mają końca.
Co innego z osobą do której mam zaufanie, znam bardzo długo i nasze stosunki są bardzo bliskie. Wtedy i ona i ja zachowujemy się w 100% naturalnie, akceptujemy siebie wzajemnie i wraz z czasem poznajemy siebie z każdej strony.
Bo mamy rację i przedstawię Ci to na przykładzie.
Jest sobię Sebastian, który nigdy nie jeździł samochodem. I jest również Jaś, który od 3 lat ma prawo jazdy i przejechane 50 000 kilometrów. Ów Sebastian uczy Jasia jak powinien jeździć samochodem, ale nie ma racji, więc Jaś próbuje mu coś wyjaśnić. Jak Ci się wydaje, który z nich ma rację?
Z takim podejściem to najlepiej iść do zakonu. Nikt nie mówi o dziecku, latach czy kredycie, stary zrozum to. Mówimy o potencjalnym wchodzeniu w związek z osobą, którą znamy powiedzmy miesiąc. Lepiej jest wejśc w taki związek i ewentualnie go zakończyć niż "poznać" jakąś osobę i czekać na miłość. Zrozum, że miłość nie ma prawa powstać bez związku, bo bez związku tak naprawdę nie poznasz drugiej osoby. Dlaczego ludzie się rozstają po 6 miesiącach? Bo się okazuje, że dana osoba się zmieniła i jest kimś innym, kiedy jest się jego "drugą połówką" przez tak długi czas. Ale z drugiej strony, bez związu, nigdy byś się o tym nie dowiedział. Nikt nie mówił, że miłość i związki to prosta sprawa, a wszystko zostanie podane na tacy. To nie programowanie, że tutaj 2+2=4.
I ja również. Nie szukam miłości, nie rejestruję się na portalach typu sympatia.pl, ale za to mam zdrowe podejście do związków i już pewne doświadczenie. NIE poznasz osoby, dopóki nie wejdziesz z nią w poważniejszy związek. Kurwa, nie i już.
I to też nie działa na zasadzie - jesteś fajna dupa, bądź moją dziewczyną.
Może przedstawię to w prosty, schematyczny sposób.
Poznajesz kobietę > podoba Ci się fizycznie > postanawiasz działać > Ty się jej też podobasz > spotykacie się > pierwsze intymne rozmowy > pierwsze pocałunki, dotknięcia > zostajecie parą > uprawiacie seks > spędzacie razem czas > poznajecie się > cały czas jesteście w związku > dalej się poznajecie > zaczynacie razem mieszkać > happy end (lub na którymś punkcie to się kończy i żyjecie dalej.
A teraz z Twojej perspektywy:
Poznajesz kobietę > podoba Ci się fizycznie > spotykacie się > podobasz się jej > Ciebie coś blokuje, bo przecież jeszce jej nie kochasz > ona jest zmieszana, widzi zainteresowanie z Twojej strony, ale nie ma żadnych działań > tutaj powstają 2 opcje: ona zaczyna działać, ale Ty i tak nic nie robisz, bo jej nie kochasz, więc kobieta ucieka od Ciebie i nigdy z nią nie będziesz LUB od razu z Ciebie rezygnuje > kończycie znajomość lub wpadasz do friendzone.
Bardzo schematycznie i uproszczone, ale posłuchaj się kolegów, którzy już to przeżyli.
I nie rozumiem jak można tak kurczowo trzymać się swojego zdania, jeżeli nigdy nie było się w związku i ma się gówniane doświadczenie w tych sprawach. Sam nie jestem jakimś alvaro czy ki chuj wie kim jeszcze. Po prostu swoje przeżyłem i wiem, że nie macie racji.
"Istnieje różnica między znajomością drogi, a podążaniem nią."
Nie trzeba miec na koncie 5 panienek obowiazkowo przed magicznym 18 rokiem zycia zeby miec jakas wiedze do udzielenia sie w tym temacie.
Przeciez ten temat sprowadza sie do jednego - poznalem fajno dziewczyne i co mam jej powiedziec co robic help - mysle ze nie trzeba byc zwiazku zeby umiec potrafic rozmawiac z innymi kobietami i po prostu ich zrozumiec, przeciez to nawet geje potrafia (nie wiem, czy teraz przesadzilem?)
i skoncz cisnac tego zakiusa ze nigdy nie mial panny, bo sie zaloze ze jest dluzej w 1 zwiazku niz Ty razem ze swoimi wszystkimi liczac od piaskownicy.
wszystko spoko, az do 6 pkt
moim zdaniem zanim zrobie ten 1 jasny krok to duzo rozmawiam i poznaje dziewczyne, chociazby na tyle czy jest ciekawa, normalna itp I WLASNIE POZNAJE TA OSOBE zeby nie bylo potem zdziwienia, ze przeciez myslalem ze jest spoko, a tu nagle taka mi sie trafila z ktora nigdy bym nie chcial byc, ale wszedlem juz w zwiazek hehe kucze stracilem troche czasu, ale chuj z czasem szczerze wam powiem, mi by sie po prostu nie chcialo tak sprawdzac wszystkich dziewczyn. Powiedz mi tak szczerze, idac tym schematem ktory tutaj napisales, masz w ogole poczucie starania sie? Czy po prostu myslisz sobie ze to 5 w tym miesiacu to podchodzisz do niej z dystansem i nie wkladasz w to calej sily?
bo się nie znali wcześniej wystarczająco dobrze
no wow, no i co z tego? mam podrywać każdą która mi się podoba? pogrążasz się
no nie, kumpel jest dla mnie kumplem niezależnie od płci, a z powodu ładnej dupy nie będę zainteresowany
no bo po co mam cokolwiek robić jak mnie w tym sensie nie interesuje?
no i?
jeśli rozkminiała mnie od pierwszego dnia jako samca żeby trochę się poświrować to żadna strata, jeśli dobra kumpela się wkręciła to ból trochę jest jednak, ale myślę że znałaby już moje spojrzenie na te sprawy i jakby coś ją zaczęło przyduszać to byśmy po prostu pogadali bez żadnych gierek
a czymże dla ciebie jest friendzone? w internetach określają tak "ona ma fajne cycki i rozmawiamy a nie chce się ruchać" także to prędzej ona wpada...
nieno, tu poleciałeś, każdą trzeba interpretować z osobna bo każda ma swoje własne jazdy i moim zdaniem nie ma żadnego ogólnego schematu, no może poza "często będzie gadać jedno a myśleć drugie" i "nie przejmuj sie za bardzo jak pierdoli"
@zakius ;
umiec rozmawiac mialem na mysli umiec rozmawiac, a nie stereotypowe myslenie ktore zacytowales na koncu zdania. Umiejetnosc rozmawiania = umiec interpetowac kazda z osobna bez schematu.
stresci mi ktos o czym dyskusja? nie zagladalem pare dni a widze ze posty leca jak z rekawa
Zakius i Oryks nie rozumieja jak mozna "na poczatku" znajomosci wchodzic w zwiazek i twierdza, ze bedac kumplami mozna rownie dobrze poznac osobe jak i bedac z nia w zwiazku wiec nie ma sensu sie tak angazowac we wczesnej fazie znajomosci tylko nalezy czekac najlepiej kilka(nascie?) miesiecy (lat?) i dobrze sie poznac zanim sie z dana loszka zwiazesz.
Ale sam poczytaj bo warto.
No. To wlasnie probujemy Ci uswiadomic. I nie poznaja sie wystarczajaco dobrze jezeli nie beda "razem", stary nawet z tym nie handluj.
Zebys sie pozniej nie zdziwil jak juz poznasz ta wymarzona kobiete, przezyjecie 5 lat jako friendsy po czym ona okaze sie zupelnie inna osoba kiedy juz bedziecie w zwiazku. Chociaz Ty najwyrazniej musisz to po prostu przezyc. W sumie jak wiekszosc.
Napisałem posta na kilkaset słów, kliknąłem cytuj i w pizdu wszystko poszło, ehhh... Nie chce mi się od nowa pisać, więc powiem krótko: Zakius, zmienisz zdanie jak poznasz kobietę, wtedy Twój dziwny i wyidealizowany światopogląd się zmieni.
Choćbyś, kurwa, znał ją 5 lat to i tak nie poznasz jej tak dobrze, jakbyście byli w związku. Możesz to w końcu zrozumieć czy będziesz się spierał z ludźmi, którzy mają kilka związków za sobą?
Wasza wersja jest jak najbardziej możliwa, tego nikt nie neguje, ale cholernie rzadko się zdarza.
Podawałęm wcześniej przykład znajomych, którzy znają się od 5 lat (jako dobrzy znajomi, wiele imprez spędzonych razem, wiele litrów wódki wypite razem etc), a są parą od 6 miesięcy. No i zdziw się, ale właśnie po tych 6 miesiącach związku zaczęły wychodzić kwiatki, o których gościu wcześniej nie miał pojęcia. Dziewczyna w stosunku do niego zmieniła się, otworzyła się bardziej aniżeli byli przyjaciółmi. Chociażby w sprawach łóżkowych, o które nigdy by jej nie podejrzewał. I co? Podoba mu się jeszcze bardziej, ale to czysty fart. Gdyby mu się ta zmiana nie spodobała to chuj by strzelił całe 5 lat znajomości. Twój argument jest inwalidą.
Przeczytaj dokładnie zanim odpowiesz, proszę. Napisałem wyraźnie, że jest to czysto schematycznie i w mocnym uproszczeniu, a sensej tej częsci wypowiedzi było wskazanie końcowej różnicy, a nie cały proces.