70 atencji, 30 braku atencji?
Wersja do druku
W myśl teorii: miej wyjebane, będzie Ci dane.
to coś w stylu ja robię obiad 3x więc ona musi zrobić 7x bo inaczej mnie rzuci za zbyt duże zaangażowanie?
trzeba mieć jakieś rozsądne podejście, przecież to nie matematyka, ja po prostu zachowuję się normalnie i nic nie kalkuluję, jeśli jej to nie będzie odpowiadało to trudno i się rozejdziemy, nie będę nikogo udawał i specjalnie się minimalnie angażował ;d
Ja nie ogarniam tej dziwnej zasady 70/30. Przecież takie kalkulowanie jest bez sensu.
Są dni, kiedy potrzebujemy siebie bardziej, są takie, kiedy mniej, ale to wszystko zależy od sytuacji, ilości stresów, smuteczków, radości i wielu innych czynników, więc 70/30 nijak ma się do rzeczywistości.
Bo styl zawierania znajomosci niema zadnego wplywu na przyszlosc. Nie dziekuj.
Zajebiste macie rozumowanie: pytam co mozna robic z laska a kolezanka, wasza odpowoedz: to zalezy od tego czy chcesz i moralnosci, kurwa, wedlug was to czy pojdziecie do kina zalezy od moralnosci? I pytam co mozesz a czego nie, a nie czy chcesz bando parafian.
A ja zgodzę się połowicznie. Ludzie potrafią się przyzwyczaić, jeśli nagle się tej osobie to zabierze ( bo np po prostu zaczyna to iść w złym kierunku ) , to potrafi to troszkę tą osobą wstrząsnąć i ogarnać. Wydaje mi się, że raczej nie mamy nad tym kontroli.
Ale to, że nie daje się wszystkiego od razu nie znaczy, że ma się wyjebane, bo nie trzeba mieć wyjebane w tym celu ;d
To kwestia tego co oznacza "dawanie od siebie". Jeżeli ma to oznaczać włażenie w dupę, podlizywanie się, kupowanie prezencików, przytakiwanie na wszystko to fakt, ktoś taki sie nudzi. Jeżeli jednak oznacza to, że starasz się rozmawiać, stawiać sprawy jasno i dbać o relacje to jednak ktoś taki się nie nudzi i to z czystej zasady, że skutecznie osiąga cel.