Ej, do siebie to ja mam zaufanie i bym z tym nie miał problemu. Ale i tak nie przepadam za takim burdelem, kilku znajomych na spokojnie ok, banda randomów nope
Wersja do druku
Ej, do siebie to ja mam zaufanie i bym z tym nie miał problemu. Ale i tak nie przepadam za takim burdelem, kilku znajomych na spokojnie ok, banda randomów nope
No jeżeli panny są niepilnowane w klubach to wiadomo czym to się kończy, nie raz byłem świadkiem ze tańcze z jakąs dziewcyzna dopieor co poznaną i widać jej zainteresowanie mną, ale po prostu rzuca mi jeden tekst 'nie przyklejaj sie za bardzo bo tam stoi mój facet' i mówiła to troche z zalem, takze...
Oooo tak bardzo to.
Jest roznica miedzy 10 chlopa w kawalerce na meczu z krata browaru (xD), a pojsciem krecic dupa do klubu.
Rozumiem, ze kobieta chce isc gdzies z kolezankami itd, no ale na zakupy, na kawe, na obiad do ktorejs z nich, na wieczor babski z winkiem i Tv itd. Na impreze jakas u kogos w domu, gdzie wszscy ja znaja, a mnie nikt(i sam nawet nie za bardzo chce isc) itd.
Ale nie kurwa, ze Ty byles na piwie z chlopakami to ja ide do klubu krecic dupskiem przed innymi facetami XD No nie...
Swoja droga nie czaje jak mozna miec partnera i chodzic po klubach... Tam sie idzie po to zeby dupeczki wyprowadzac z klubu, a nie wchodzic tam ze swoja i patrzec jak inne kreca dupami, po co? Jak masz swoja?
No jeszcze ostatecznie jakas impreza kumpla i robi w klubie i idziesz z dziewczyna bo oboje go znacie, no ale nie tak hehe weekend biore laske i idziemy do klubu, gdzie ani pogadac ani nic.
Ale to tylko moja opinia, ja dziwny jestem.
No kurwa no nie.
Nie wyobrazam sobie miec kobiety ktora MUSZE pilnowac, bo pierwszy wolny wieczor i leci do klubu jezdzic dupskiem po kutasie jakiegos faceta ;d...
Albo sama sie pilnuje, albo niech spierdala, przeciez nie bede cale zycie na smyczy baby trzymal... Moja wczoraj z Turcji wrocila, spytalem czy cos tam robila z kims- nie. I tyle mi wystarczy, przeciez nie bede jej przeszukiwal telefonu itd. A gdyby chciala to i w polszy by mogla komus na pale wskoczyc...
Kazdy powinien dbac o to zeby sam swoja pale/dupe trzymal w majtach, a jak nie to chocbys i 24/7 pilnowal to jak bd chcial/a to sobie poleci w tango...
@Egi
Masz racje tylko zauważ, że takie panny które są wierne i zanją swoją wartość zazwyczaj nie chodzą do klubów same, bo albo nie lubią, albo bez partnera nie chcą, tu nie chodzi o kwestie czy ona się umie pilnować czy nie, tylko po prostu tam się dzieje taki burdel, a jeszcze pójdzie z kolezankami np i każda ma jakieś zdanie podpuszcza itp. No nie lubie ogółem tego klimatu klubów, wole jakieś puby z mużyką disco niż ludzi buc buc.
Faktem jest, że jak będzie chciała to poleci z innym w tango i nawet nie musi nas o tym informować, ale kobiete trzeba trzymać tak, by pozwalać na wiele, ale nie na wszystko, bo inaczej z aniołka może się zrobić ostrą kurewką.
obawiam się, że w zaistniałej sytuacji jestem dziwny bo czasami lubię iść do klubu pobaunsować ze znajomymi, wypić coś przy barze, posłuchać jakiegoś bardziej ogarniętego dj'a, generalnie nigdy nie poznałem żadnej dziewczyny w klubie i nie miałem takiego zamiaru, po prostu wynajmujemy sobie lożę, bierzemy wiadarko lodu z flaszką i się fajnie bawimy, co jakiś czas wyskoczyć na parkiet jak leci dobra nuta - serio jestem aż taki ograniczony, że to lubię? xd a lizanie się z nieznajomymi dziewczynami w klubach zostawiam wszystkim wyżej, którzy z tego co piszą właśnie w tym celu wybierają się do klubów, polecam też przejść się do lepszego klubu, zwłaszcza za granicą, ja tam się dobrze bawię w takich miejscach aczkolwiek nie za często i nie w takim rozumieniu jakie tutaj przedstawiacie
Przecież większość "klubów" wygląda tak: na bramce łysy grubas, który dostaje 1k na rękę i myśli, że jest nie wiadomo kim, w szatni za przechowanie kurtki musisz płacić, i to podwójnie (raz oficjalnie, a drugi raz szatniarz sobie sam weźmie), do picia masz rozwodnione szczochy za 10zł, które ktoś szumnie nazwał "piwem", pięćdziesiątkę wódki za 5zł, która w rzeczywistości jest trzydziestką albo chujowe "drinki", gdzie połowę szklanki również wypełnia woda. Z głośników non stop napierdala jakieś umcy umcy puszczane przez "DJ'a" z - jak słusznie haxigi zauważył - windows media player. "DJ" to zazwyczaj też jakiś grubas, choć niekoniecznie łysy, któremu się wydaje że jest gwiazdą wieczoru. Pogadać więc nie idzie, bo nie słychać własnych myśli. Posłuchać muzyki również, gdyż jej nie puszczają. Na parkiecie pijane, naćpane i napalone gimbusiary, które wlazły na legitymację koleżanki albo za "małą przysługę" dla bramkarza, skaczą jak małpy na gumie. Czasem dołączają do nich jacyś przegrańcy, żeby "przelizać" taką małolatę, która 5 minut wcześniej obciągała bramkarzowi w kiblu. Przy barze siedzą królewny (albo raczej kurewny) czekająca aż postawi się im "drinka" (czyli kranówę z soczkiem, albo rozwodniony spirytus z colą). W lożach siedzą cwaniaczki w pedalskich koszulach i trzema opakowaniami żelu na głowie, które za krzywe spojrzenie na ich szmule zaczynają się sadzić i wygrażać wpierdolem, po czym wołają bramkarzy. A propos kibli, na ogół nie ma rozgraniczenia na damski i męski, bo i ten i ten są zapchane przez desperatów dymających rozjebane pindy za drina albo jakichś 15-letnich zarzygańców w koszuli taty robiących pod siebie. Dlatego kompletnie nie rozumiem, po co ktoś normalny miałby tam chodzić. A już zwłaszcza samemu.
widzę, że groteska i stereotypy to Twoja specjalność ale może to po prostu wynika z nieznajomości tematu, na który się wypowiadasz, przypominam także, że w klubach stroną muzyczną nie zajmują się tylko dje ale też ludzie, którzy grają żywą muzykę, przykładowo w piątek byłem na koncercie Yarah Bravo i nic z tych rzeczy, które opisywałeś nie miało miejsca także przykro mi, że mamy kompletnie różne doświadczenia
ale dlaczego jest ci przykro?
nie o tym była rozmowa, nie mam zamiaru Ci tego tłumaczyć i tworzyć offtopa, myślę, że jak pomyślisz to sam na to wpadniesz zresztą jestem przekonany, że już wiesz tylko szukasz dziury w całym, jednak naprowadzę Cię - po prostu piszesz jakieś smuty na podstawie własnych doświadczeń lub historyjek znajomych, które daleko odbiegają od stanu rzeczy w lepszych klubach i przykro mi z tego powodu, że nie miałeś jeszcze okazji poznać takich miejsc a jedynie same mordownie ot co, eot
Pewnie dlatego, że sugerujesz, dobra zabawa w klubie oznacza bzykanie i lizanie jakiejś przypadkowej lali. I próbujesz to udowodnić tym wszystkim co napisałeś, ale nie chciało mi się czytać do końca.
Inna sprawa, że IMO jak się jest w związku to na imprezy wypada raczej chodzić razem. Ale to generalnie zalezy od sytuacji. Jeśsli nie chcę gdzieś iść to później nie robię chłopakowi problemów o to że sam poszedł, i odwrotnie. Jak ktoś ma potrzebę, to niech idzie. Czasem trzeba dać sobie trochę "luzu" :>