Zdarza się, ale przechodzi szybciej niż przychodzi ;)) [2]
Wersja do druku
Co robicie w sytuacji gdy wasza luba nie ma dla was czasu(nie nie doprawia mi rogów) nauka i prace w domu zajmuja jej wiele czasu, mamy czas sie widziec 1 może 2x na tydzień.
Nic do tego nie mam ze się kształci i pomaga w domu, jednak czy ktoś z was miał przypadek ze luba miała mało czasu? jak to wpłyneło na związek.
No to ja sie wypowiem. W liceum pracowałem w sytemie 8-15 szkoła 15-23 praca , spotykaliśmy się w liceum no i czasami w soboty się spotykaliśmy. Jak wpłynęło? Na nią źle, na mnie nijak , bo rozumiem, że czasami po prostu trzeba sobie poradzić. I guess zależy od siły woli i zrozumienia danej osoby.
Podobnie. Widzieliśmy się codziennie w szkole, w weekendy też sie zdarzało, przed maturą trochę gorzej. Potem wakacje, wiadomo, prawie codziennie. Potem studia i tu już pojawiły się schody, bo raz w tygodniu. Teraz też rzadko, ale jednak. Jak wpłynęło? Chyba tak jak u Alex Fortune, na mnie wpływa to źle, bo zdarza nam się pokłócić (trudne sprawyy), na niego nijak (przynajmniej tak mi sie wydaje).
no nie wiem , ja czasami ( z naciskiem na czasami ) za koleżanki płacę bo uważam to za miły dżentelmeński gest i nigdy nie traktuję tego jako coś zobowiązującego ( zacznijmy od tego, że jeżeli dziewczyna czuje się zobowiązana za to, że za Nią płacę, to coś jest nie tak, bo nie robię za sponsora - to ma być czysto przyjacielski gest ;) ).
No tak, w grę zaczynają wchodzić myśli , co się z Tą osobą dzieje i tak dalej. Wiem, że to co napiszę jest imba banalne ale moim zdaniem jest najlepszym rozwiązaniem - rozmowa, rozmowa, rozmowa. Obnażyć się z emocji i myśli przed drugą osobą.
Well, czasami zdarzało się np pożyczyć, ale raczej żadna za mnie nie płaciła i nigdy tego nie wymagałem xD I nadal nie uważam, by postawienie czegoś znajomej którą się widziało ostatni raz pół roku ( a którą np bardzo lubię ) jest czymś złym ;p
To wtedy trzeba się zastanowić nad tym, dlaczego nic nie daje, bo powód zawsze jest. Przykładowo:
* Nie ufasz wystarczająco partnerowi ( świadomie lub nie ) - co powoduje nawrót myśli i strachu. Głównie chodzi tu o rzeczy typu ,,Czy jest mi wierny?" ,,Czy myśli o mnie?" ,,Czy nadal jestem dla niego ważna?"
* Nie wierzysz w swoją wartość dla swojego partnera - wbrew pozorom łatwo stracić panowanie nad tym, gdy człowiek nie ma namacalnych dowodów na to, że jest ,,najpiękniejszy i najlepszy" dla swojej drugiej połówki, może zacząć myśleć o tym, że nie jest wystarczająco dobry.
* Jesteś zorientowana na inny rodzaj relacji - umówmy się, w zdrowej relacji dajemy coś i coś bierzemy. Są ludzie ( ja byłbym takim przykładem ) , którzy są w stanie wytrzymać takie sytuacje ( to nie znaczy , że nie tęsknie - bo tęsknie jak cholera, ale potrafię zacisnąć zęby i dla tej osoby czekać do kolejnego spotkania ), a są takie charaktery, które po prostu nie dają rady żyć samemu ( Ot, moja eks, cytując: ,,Potrzebuję mieć kogoś blisko" < w kontekście fizycznym - dop. ja > ).
@Edit
* Ewentualnie może po prostu komunikacja zawodzi, być szczerym z partnerem to sztuka after all, a znam wiele par, które w kwestii komunikacji leżą i kwiczą :P
Jak na moje trzeba sobie to poukładać, postarać się zrozumieć czemu jest jak jest i podjąć odpowiednie kroki , takie, aby problem rozwiązać, przy czym te kroki mogą być drastyczne ( z zerwaniem włącznie, czego nie życzę, that is ). I jeszcze jedno - to nie jest łatwe, wymaga jaj ze stali a i tak po drodze pewno będzie mnóstwo ,,krwi, potu i łez", ale warto.
Jesli sie boisz o niego bo ma nowe kolezanki to jest mi zal tego chlopa, bo jestes typowa laska. Czyli boisz sie ze cie oleje, przecietna laska tak ma, ze facert nie powinien sie z zadna widywac tylko z nia