Z jednej strony ona może faktycznie traktować swojego byłego jak przyjaciela, a z drugiej możesz być wspomnianym wcześniej kołem zapasowym. Torgi nie pomogą w takiej sytuacji, samemu trzeba zdecydować.
Wersja do druku
Z jednej strony ona może faktycznie traktować swojego byłego jak przyjaciela, a z drugiej możesz być wspomnianym wcześniej kołem zapasowym. Torgi nie pomogą w takiej sytuacji, samemu trzeba zdecydować.
no glupio wyszlo, dzieki torgi.
myslalem, ze to ja zjebalem, ale cos mi sie wydawalo ze jednak dobrze postapilem. musialem sie upewnic
:D
Cos Ty odjebal czlowieku xDD
po 1. chuj mnie obchodzi z kim ona sie spotyka. Ja mam swoje zycie, umawiam sie ze swoimi kolezankami (tak, nawet zaliczam, wowowo) a ona swoje. I nic do niej juz nie czuje. Po 2. nie znasz okolicznosci naszego zwiazku, jej innych problemow niezwiazanych ze mna itd. Wyobraz sobie, ze niektorzy ludzie spotykaja sie (ba, nawet rozmawiaja) z osobnikami plci przeciwnej, nie tylko by wiercic szpary, ale takze by.. uwaga, pogadac! Tudziez wysluchac drugiej osoby jesli ma problemy. Rozumiem, ze to moze wykraczac poza Twoj horyzont myslowy, ale tak na prawde jest!
Jak już jesteśmy przy długości związków to też zauważyliście pewną prawidłowość wśród Waszych znajomych a mianowicie, że często pary, które są ze sobą w związku nieformalnym przez, nazwijmy to, dłuższy okres czasu typu 3-4lata+ często się nagle rozpadają? W sumie znam kilka takich przypadków, które właśnie się rozpadły po takim czasie (jeden nawet 7lat, 3x4lata i sporo takich 3letnich już nie mówiąc o 2letnich bo nie takie miałem na myśli, jeszcze dodam to, że mam na myśli dorosłe osoby a nie związek 4 letni od gimnazjum do matury tylko osoby 22-30lat) i żadnego, który by przetrwał ten okres (bez ślubu). Jednak to sformalizowanie związku trochę trzyma ze sobą ludzi i trudniej od siebie odejść, tak mi się wydaje.
Wiec mam nadzieje, ze poszerzylem Twoje horyzonty swoim przpyadkiem. O dziwo, mam wielu kumpli, ktorzy utrzymuja kumpelskie relacje z bylymi. I nierzadko zarowno kumpel jak i jego byla maja innych, stalych partnerow, co nie przeszkadza im spotkac sie, pogadac, poradzic. Moze to zalezy od srodowiska w jakim sie obracacie. Bo jesli Tomalsky obraca sie w towarzystwie, ktora prezentuje podobna etiopie intelektualna, to nie dziwie sie, ze byl zszokowany tym co napisalem
Też o tym myślałem, ale wydaje mi się, że to po prostu zwykłe znudzenie partnerem albo po prostu jakiś kijowy numer z którejś strony, który zmusił do dokonania takie wyboru a nie innego. Natomiast 'znudzenie' to dla mnie jakiś paradoks, np. po 7 latach. Któraś ze stron musiała to czuć już po 3-4, ew. 5 latach. Ja bym np. nie mógł i nie wybaczyłbym sobie tego, bo dla mnie rok to jest przywiązanie się do wysokiego stopnia i np. ja po roku dokładnie już znam partnerkę. Mało tego, trzeba podkręcać tak bajere, by poznać ją dokładnie już w pierwszy miesiąc. Ja osobiście nie dopuszczam czegoś takiego o czym właśnie mówisz i nigdy nie zerwałbym z dziewczyną po kilku latach, gdyby nie zrobiła jakiegoś numeru.