Sapphire ATi napisał
Chciałbym przedstawic swój dokładny indywidualny pogląd na duchowość, mozecie napisac gdzie widzicie w nim jakies zastrzezenia i co o nim myslicie.
Nie nawołuje do wyznawania żadnej religii. Tak jak i wy, uważam to za głupotę. Masowe wiary nie mają racji bytu, bowiem nie każdy człowiek jest taki sam, czuje i rozumie to samo. Religie zostały strasznie spaczone, zwłaszcza chrześcijanizm, już dawno odbiegły od tego co zakładały pierwotnie. Widac to po tym jak odmienne wizje różne religie przedstawiają mimo iż tak naprawde pierwotnie ich cel miałbyć (powinnien?) być ten sam. Zreszta znajdzieje wiele wspólnych czynników w naukach Jezusa Chrystusa, Buddy, Mahommeta czy innych proroków-bogów. Osobiście uważam, że wiara, co dla mnie równa się raczej filozofia życia niż przyjmowanie jakis bajeczek, to sprawa bardzo indywidualna, gdzie historia ani ludzkie ego nie powinny sie wtrącać. Ja wedle tego żyje. Jeszcze raz przytocze Gandhiego: "Bądz zmianą która chcesz ujrzec w świecie". Gdybyśmy wszyscy tak żyli świat byłby nieporównywalnie lepszy niż ten który zastaliśmy. Mozna narzekać, mówić, że to nic nie da w niczym nie pomoże... to bardzo polaczkowe myslenie, jak na plaszczyznie politycznej. Wracając, na wieksza skalę może i nie zmieni, ale sama zmiana która dokona się w nas jest już tego warta. Przytocze własny kontekst biograficzny: od 9lat cierpie na chroniczną depresje, żadne wizyty u psychologów, psychiatrów czy branie leków niewiele mi pomagały. Po raz pierwszy POCZUŁEM, że jestem nad depresją gdy zacząłem czytać ksiażke "Potęga Teraźniejszości" Eckarta Tolle'a. Książka jest duzo bardziej naukowa, psychologiczna niż duchowa. Po tej lekturze czułem się już niemal całkowicie wolny, co dzien stawiam choc maly krok do przodu i czuje sie szczęśliwszy, to dla mnie jeszcze nie jest koncem, wciąż ide w tym dalej. Co do książki, propaguje ono właśnie odrzucenie własnego ego i ujrzenia siebie 'takim jakim sie jest', narazie może to byc ciezkie do zrozumienia, ale gdy to do was dojdzie sami zobaczycie. Ego każe nam krzywdzić innych, naginać prawo, myślec tylko o sobie, gdzie zadna moralnosc ani wartosci juz nie znajduje odzwierciedlenia. W tej 'chorobie' tkwi aktualnie ludzkosc, co hamuje, powiedziałbym bardziej nawet niż religia, nasz rozwój i ewolucje. A odrzucenie ego pozwala nam na całkowite odrzucenie negatywnych emocji, czynienia dobra i szerzenia miłości. Wiem, brzmi to jak idealistyczne mrzonki, ale to nie jest niemozliwe, sam jestem tego chyba najlepszym przykładem.