To, że czasami warto przedstawić nieco humorystyczny akcent w tej dyskusji ;>
Wersja do druku
Pewnie za dużo grał w GTA : D. Czarna mafia jak to niektórzy mówią heheheh
W klasycznej nie może : ). Z różnymi wartościami to już zupełnie inna bajka.Cytuj:
Shoq napisał
http://pl.wikipedia.org/wiki/Warto%C5%9B%C4%87_logiczna
Napadł mnie dziś..... nie wiem jak to wyrazić agonia.....
Dziś sluchając piosenki pewnej........ Myslalem czy Bogu zalezy aby chodzić do Koscioła.... zeby trafic tam......Ja niestety tego nie robie...
Nie modlę się nie chodzę do Koscioła....
Wole z nim porozmawiać w zaciszu mojej duszy.......
nie wiem lecz czuję ze mi to wystarcza...
Co sądzicie na ten temat..
Pozdrawiam
Nie uzywaj slow ktorych nie rozumiesz... chyba ze umierasz
Mysle ze ma ciekawsze rzeczy do roboty, jak zastanawianie sie czy istnieje czy jest swoim wymyslem... albo co go naszlo zeby ta trawa byla zielona...
Jak ci to wystarcza to ok... poza tym co do kwestii swojej duchowosci pogadaj z ksiedzem... niestety jako ateista nie potrafie ci pomoc w tej kwestii
Bóg jest istotą empatyczną, więc uszczęśliwianie stworzeń uszczęśliwia jego, unieszczęśliwianie unieszczęśliwia jego. Ciężko mi powiedzieć, według kościoła katolickiego "rozmowa w zaciszu swojej duszy" to chyba mało. Według mnie - to właśnie jest modlitwa.
Wracając do tej empatii - to właściwie wyklucza istnienie piekła, chociaż nie do końca. Skazując człowieka na wieczne potępienie, unieszczęśliwia też siebie. A poza tym, skoro Bóg jest dobry, powinien chcieć naszego dobra. Piekło może być jedynie wspomnieniem wszystkich złych uczynków z życia. Poczujesz bliskość Boga i zdasz sobie sprawę, ile sprawiłeś mu w życiu przykrości. Czy to nie będzie wystarczająca kara za złe uczynki?
Jestem chrześcijaninem. Wierzę w Boga nie jako siwego dziadka w niebie ale w jako wszechobecnego, niewidzialnego, niematerialnego ducha. Wierzę nie tylko dla zasady, bo tak robi każdy, tylko dla siebie. Zawsze lepiej mi się idzie do szkoły, przed klasówką jak się trochę pomodlę, albo wstąpię do kościółka obok. Gdy mam jakąś trwogę, problem też zawsze rozmawiam z Bogiem. Gdy komuś z moich bliskich coś się przytrafi również zwracam się do Niego o pomoc. Prawie codziennie wieczorem i rano z nim rozmawiam, proszę o pomoc w nauce, o zdrowie, gdy jest jakiś zatarg z dziewczyną również zwracam się do Niego. Jedyne co mi się nie podoba i jest dla mnie mało wiarygodne to opowieści siostry katechetki. Nie mam chyba aż takiej wyobraźni żeby uwierzyć w cud gdzie ksiądz podczas przemienienia zwątpił w Chrystusa i opłatek zamienił się w ludzkie ciał. To jedno. Drugie to msze niedzielne. Zawsze na mszę chodzę z kumplem/kumplami i całe czterdzieści ileś tam minut przegadamy. Co niedziele to samo, jedyną inną częścią jest kazanie, które i tak w wielu razach jest dla mnie absurdalne. To ja mam rozmawiać z Bogiem sam i wg. mojego gustu a nie wg. taktu innych. Kolejną trudną sprawą jest dla mnie dusza. Sam interesuję się medycyną i przecież nie ma żadnych potwierdzeń na jej istnienie (oprócz oczywiście starożytnych przypowieści) a jednak większość w nią wieży i w to że ona jest odpowiedzialna za złe uczynki. Ale to przecież mózg decyduje co mamy zrobić, a odpowiada na to nasze materialne ciało. Dusza może to tylko symbolika? A właśnie, skoro o symbolice. Ostatnio na religii rozmawialiśmy o stworzeniu świata i połączenia teorii naukowej z tą teologiczną. Co nam siostra powiedziała? Że 6 dni mogło trwać miliony lat i, że Bóg stworzył człowieka, który najpierw cofnął się w rozwoju, potem znów wyewoluował i być może, że obecne małpy to właśnie potomkowie Adama i Ewy. No absurd po prostu.
Zgadza sie, grzeszyc jest rzecza ludzka, ale grzech ciezki, to nie to samo co grzech lekki[?]. Nie wiem zbytnio nawet jak mozna by bylo poprawic swoj grzech ciezki, o ile w ogole sie da, poza tym, zeby z lenistwa nie isc do kosciola i nazywac sie katolikiem.. No ale jak kto woli, niech sie oszukuja dalej ^^
Ciekaw jestem, czy rzeczywiscie Ci te modlenie sie pomaga, oprocz tego stresu, ktory ujmuje? Bo sadze, ze oprocz stresu, to tylko i wylacznie mozesz napisac wiadomosci z glowy, a owy bog dzieki modlom Ci nie pomoze, tak sadze.
@topic
Ostatnio przypadkiem przewinal mi sie na jedynce program o aniele strozu, kazdy sie wypowiadal, ze go ma i ze mu pomaga, a jako przyklad pomocy, mowil, ze uratowal go z wypadku. Ogladalem to przez jakies 20min i o dziwo nie uslyszalem ani razu 'nie mam swego aniola stroza'. A jak jest z wami ; o?