Jakbym miał po co dizelka kupować to bardzo chetnie, ale jak do roboty 1km to już wolę se grand cheroki w v8 kupić i zamiast mostem to się rzeka przeprawiać
Wersja do druku
Ale to auto ma kilkanaście lat, jest popularnym egzemplarzem, bardzo często ludzi nie stać na porządny serwis i robią na drut. AFAIK sam opisywałeś historię isa, w którego trzeba było włożyć na dzien dobry ~10k, nie mówię że każde e46 będzie skarbonką, ale każde ma taki potencjał xD jak większość aut kilkunastoletnich, oczywiście istnieje silna relacja między wydanymi złotówkami na furę, a tym jak bardzo ktoś nie ma wyjebane na auto i jednocześnie chce by jego 20 letni gruz był perełką :)
@Exequt'er ; no niby tak, ale oni są na rynku wiele, wiele lat i robią setki samochodów rocznie, w tym auta bardzo świeże, mają renomę na forach itd. Teraz jest pytanie, bo jedni i drudzy postawili taką samą diagnozę - maglownica na 95%, do tego dawali podobne argumenty za tym. Ba, ten z ik nawet mi wmawiał, że on od wielu, wielu lat nie widział żeby ten krzyżak się zatarł (ta, to ciekawe dlaczego jest to jedna z najbardziej chodliwych części do E39 XDDD). Czy oni chcieli mnie złapać na jelenia i zbić troszkę kasiorki na maglu, bo przecież to norma w tych autach i klient może uwierzy? No a jak się nie powiedzie, to albo rozłożymy ręce albo może w końcu zajrzymy do krzyżaka i hehe, no jednak to było to? Bo właśnie tak mi to wyglądało i do dzisiaj to podejrzewam.
Nie, pisałem o doinwestowanym na 11k IS300, którego chciałem oglądać, a koniec końców zmieniłem orientację i się sprzedał dość szybko. No i wspominałem, że nawet taki Lexus 16 letni, który jest niby wzorem niezawodności, wymagał aż takiego nakładu finansowego (na przestrzeni kilku lat, ale zawsze), a więc każda stare auto ze sporym przebiegiem (ważna kwestia) będzie wymagało nakładów, a premium jeszcze większych.
Kupowanie słabego E46 z zamiarem dołożenie do niego mija się z celem, lepiej go upalać i sprzedać potem na części. Trzeba kupić dobre auto w dobrej cenie i wtedy wsadzać albo od razu mocno doinwestowaną za większy hajs, ale z pewnością, że sporo kwestii nam nie wyjdzie. Nieważne co wybierzemy, wszystko jest kwestią ceny i tego, co nam jeszcze zostanie potencjalnie do zrobienia. Dodatkowo trzeba wiedzieć co się chce w tym aucie mieć, bo w BMW wyposażenie jest silnie skorelowane z ceną, w innych markach korelacja ta jest dużo słabsza, a w niektórych prawie jej nie ma. Właśnie dlatego potem pojawiają się kwiatki, bo niezłe auto bez mpaku, ze zwykłymi fotelami i do tego srebrne jest sporo tańsze od gruza z mpakiem, w sportsitzach i w topasblau. I to nie jest przesada, takie są fakty. Ale z wyposażeniem trzeba też uważać, bo niektórzy specjaliści życzą sobie kosmiczną kasę za 2.8 w mpakiecie, a w opisie okazuje się, że to co prawda teraz jest 2.8 w mpakiecie, ale z Dingolfing wyjechało jako gołe 1.6 i to jeszcze w innym kolorze, bo teraz jest w hellrotcie. Cena? Zbliżona do oryginałów i to jest nagminne.
Potwierdzam ostatnie zdanie, tak samo dużo zdarza się anglików dobrze przerobionych, dlatego sprawdzenie po VINie to podstawa. Nie mam tu na myśli kupowania słabego, tylko że no kurła cińżko jest wszystko sprawdzić dobrze, więc może coś wyjść i równie dobrze może to kosztowac 5k. Na innym forum była historia 330 CI poliftowego, który stał chyba 32k i oczwyście wszystko na czas wymieniane, lista rzeczy wymienionych długa jak srajtaśma velvet i pojechał ktoś to z forum obejrzeć no i kurwa zdziwienie, bo żeby auto było dopieszczone w każdym calu to trzeba było 2-3k włożyć, ale to były pierdoły z którymi dałoby radę się pobujać przez jakiś czas, a pewnie i do końca życia tego auta. Dąże do tego, że tak exe jak i ty macie racje - większa część serwisu jest tania, z pewnością tania jak na osiągi, nie stanowi tajemnic i jest naprawdę dużo poradników, więc można samemu przynajmniej zdiagnozować problem, ale jest też tak jak ty mówisz - zdarzają się problemy, które przerosną większość mechaników lub np. jakiejś części nie ma używki albo wszystkie są słabe jak np. wspomniany kiedyś w tym wątku przepływomierz i zamiennik jedyny dobry tam plus minus 800 cebul. Generalnie będzie OK, ale trzeba się liczyc że może pierdolnąc po kieszeni
Generalnie to chuj wie co będzie, serio. Ja ostatnio zdobyłem w chuj doświadczenia w nowszych furach z małymi nalotami i tam też w każdej jednej coś było do roboty i nie mówię tutaj o serwisie olejowym. Zaraz jadę kupować Accordzika i też wczoraj jak wróciliśmy z ASO coś brzękało pod maską, chuj wie co to było, ale co zrobię, jak sprawdzę? W ASO nic nie wyszło, za pierwszym razem jak go oglądałem tydzień temu też nic nie było, a teraz standardowo coś mnie wkurwiać będzie, bo kupuję auto i nie może być przecież zbyt idealnie XDDD
W ~15+ letnim BMW z nalotem minimum 250k (sporadycznie bliżej 200k, ale nie mniej, bo te poniżej 200k realnego przebiegu kosztują bardzo dużo) najczęściej wystąpi efekt domina, którego tanio nie zatrzymasz. Ja do swojej E39 miałem relatywne szczęście, ale i tak poszło koło 5k (bez serwisu olejowego) w ciągu ~26 miesięcy. Nie robiłem magla, nie robiłem czujnika wałka, nie robiłem VANOSa, nic przy układzie chłodzenia, a to wszystko są typowe kwestie i szansa posypania się ich jest wysoka, tak samo koszty. W zawieszeniu zrobiłem sporo, ale jeszcze drugie tyle by mogło wyjść, w hamulcach tylko klocki przód, tak samo mogło być dużo gorzej, amorów też nie tykałem.
Jak te pierdolone ASO to sa takie kalmuki jebane, ze sprawdzac u nich auta to gorzej jak u miroslawa co polonezy w szopie robi w Wykurwikach Wysokich. xD Sprawdzilem ze 4 auta na ASO i juz w zyciu tego bledu wydania kasy nie popelnie. Chuja tam sprawdza, jeszcze niektorzy sie czepiaja jak chcesz im na lapy patrzyc podczas roboty, cisna takie kity, ze to chuj. xD Biore Audike na ASO w BB pomiar lakieru 350um, na reszcie nwm ze 120 i gosc mi mowi, ze no wie Pan to tak moglo byc nawet fabrycznie tak sie zdarza, nie ma co sie przejmowac he he :)) Chociaz to jeszcze chuj. Lepsze bylo jak w jednym a4 reflektor i oslona byly przyjebane na wkretach (tak normalnie ktos se wkrety w auto wjebal jakby obrazek na scianie wieszal xDD), ewidentnie widoczna usterka tez sie typy nic nie odezwaly.
Sprawdzac w ASO to by mozna bylo gdyby to kosztowalo 40 zlotych tyle co kurwa diagnosta, a nie kilka stowek zeby posluchac pierdolenia kocopolow jakichs wieskow, ktorym sie nawet tego nie chce robic bez kitu.
ps.
Sorki wiem, ze Ty najwiekszy fan zabierania kazdego 30 letniego auta na ASO, ale ja juz nie xD
kurwa przejrzal na oczy kretyn jebany.
jak bardzo bys sie nie sral i udawal ze znasz to kupno auta uzywanego to jebana loteria i tyle. sprawdzajka to tez tylko ludzie co sie chuja znają i tyle. nie wszystko zauwazysz, nie na wszystko zwrocisz uwage. z grubsza mozesz stwierdzic ze chuj, jedzie albo nie jedzie i nie cieknie.
jesli chodzi o kupowanie aut to polacy są tak zalosnie zjebani ze to sie nie miesci w glowie. chodzo, szukajo, pukajo, chuj wie co jeszcze
Koleżka kiedyś miał akcję, że w jego betce wyjebało się koło pasowe na wale. No to chuj, trzeba wymienić. Części zamówione, zrobiliśmy wszystko zadowoleni, nawet paski łatwo weszły. Odpalamy, a tam nowe koło napierdala tak samo. Pożyczyłem kątomierz, zdjęliśmy koło i okazało się, że wał ma bicie przekraczające 20-40x normę w zależności od miejsca. Wszystko przez dwumasę, która była chujowo zregenerowana. Przy kupnie dwumasa chodziła bez problemu. Pojeździł nią z rok i skończyła się przygoda, bo trzeba by było odremontować cały silnik, więc sprawdzić auto można, ale przy tylu kkm najechanych nigdy nie będzie pewności.
Dlatego ja to pierdolę i sprawdzam auta na czuja - jak jazda i samo auto budzi we mnie pozytywne emocje, to kupuję i wyjebane, najwyżej będzie robione, trudno. Sporo aut olałem, które teoretycznie były ok, a jednak sprawiały jakieś chujowe wrażenie. I nie dlatego, że nie hamowały, albo zostawiały cztery ślady - o nie. Fajnie się prowadziły, silnikowo i skrzyniowo były ok, prezentowały się fajnie, a jednak patrzyłem na nie i coś nie pasowało, coś nie grało podczas jazdy, no po prostu od początku nie wzbudzały we mnie zaufania. I takie fury odrzucałem, nie wiem, może po prostu przeczucie.
Na 4 kupione przeze mnie w ten sposób samochody tylko Tbird okazał się wtopą, no ale piany w progach to i tak bym nie sprawdził, tam z resztą wiedziałem, że biorę "projekt".
Jakieś droższe auta to na pewno sprawdzałbym konkretniej, ale jak biorę coś za 10k, to szkoda mi nerwów na ciąganie tego po jakichś mirkach, oglądanie tego po 3h i zaglądanie w każdą szparę, jebać to xD
XXI wiek, a oni dalej nie wiedzą, że przy kupnie auta to się bardziej liczy znajmość psychologii niż samochodziarstwa
samochodziarstwo powinno byc kurwa zakazane jak chuj. serio to jest kurwa dramat
i tak w ogolnym rozrachunku kazden jeden pajac wychodzi na to samo. zarowno ten co patrzyl i trul pizde przez tydzien jak i ten co wszedl kupil i elo
Zgadzam się, samochodziarstwo to rak i upośledzenie.
A co to jest samochodziarstwo jeśli mówimy o kupnie samochodu? XD Co to w ogóle jest samochodziarstwo.
No w przypadku jednego, konkretnego auta to tak, bo co to za różnica czy je ktoś sprawdzi czy nie XD Jak będzie ok, to będzie ok, jak nie to nie. Odkrycie stulecia Maciek.
Chuja prawda. Wszystkie sa tak samo ok jak i wszystkie sa tak samo nie ok. A co za roznica kiedy sie cos spierdoli