To nigdy nie wejdzie, bo spokojnie połowa fur w Polsce by musiała pójść na szrot, bo kto będzie płacił za jakiegoś Matiza OC 2x większe od jego wartości.
Wersja do druku
To nigdy nie wejdzie, bo spokojnie połowa fur w Polsce by musiała pójść na szrot, bo kto będzie płacił za jakiegoś Matiza OC 2x większe od jego wartości.
No wlasnie nikt. Tylko pojdzie po nowa skode fabie do salonu z lpg, filtrem dpf, upf, hpf, chujwieco f (literka f w skrocie oznacza filter w kazdym razie ok) i tym samym obnizy sie smog, globalne ocieplenie i w koncu bedziemy wolni od wszelkich zanieczyszczen, ktore jak wiadomo powoduja tylko samochody. :)
Tak bedzie. :)
Póki co mowa jest o podniesieniu akcyzy którą się płaci przy sprowadzaniu samochodu.
Jeżeli jednak zaczną podnosić składkę OC to kto wie, może trzeba będzie się przerzucić na nowoczesną dacie sandero 0.9 albo samochód wynajmowany na minuty przez aplikację w telefonie (podobno to lepsze niż własny samochód - forumowicze polecali xd)
A tak przy okazji, było jakieś sprzątanie forum że mi zniknęło ~400 postów?
tylko spoglądając na wydajność tych aut, podaję w wątpliwość ich oszczędności po 5 latach te auta się powinno utylizować (czy tam po końcu gwarancji), 10-15 lat na auto które teraz wyjechało? nie sądzę że pojeździ no chyba że rozmawiamy o tym dokładaniu kasy, co przebija ich wartość więc wracamy do kosztów matiza. 20 letnie auta nadal poruszają się po drogach, może smolą ale tanie części sprawiają że są nadal ergonomiczniejsze dla środowiska jak auta nowiutkie z dpfami, srami wszystko na fXD
yebać te kurvy co wymyśliły te emisje spalin dejta mnie v8, aby to grało i buczało co mnie obchodzi jakaś wysepka na oceanie spokojnym z dzikusami co se kokosa z drzewa zrywajom, niech się topią
Torgi co myślicie o takiej sytuacji:
Ziomek sprzedał samochód (10 letni chyba). Koleś przy zakupie powiedział, że pierdoli i nie musi jechać na stację. No i kupił. Po paru dniach koleś wysyła smsa że był u mechanika żeby wymienić jakieś tam kable i mechanik stwierdził, że ciśnienie (czy coś takiego, już nie pamiętam) na cylindrze jest za małe i to auto w ogóle nie powinno być w stanie jeździć a naprawę wycenił na jakieś 1500 zł xD no i typ się szarpie ciągle o to, że chce ten samochód oddać no albo pokrycia kosztów naprawy.
To co się niby tam zjebało to zwykły element eksploatacyjny, który wiadomo że w tak starym aucie może jebnać w każdej chwili. On się upiera, że to nie mogło powstać tak zaraz po zakupie.
Truł dupę przez tydzień, potem się uspokoił a wczoraj o 22 SMS że wraca od prawnika i ostatnia szansa na polubowne załatwienie sprawy a jak nie to sąd.
Co wy na to? xD
Poczekaj, a w umowie kupna sprzedaży było coś na temat stanu auta? W sensie, że nie wymaga wkładu finansowego czy coś? Bo jeśli nie to moim zdaniem niech się buja, bo próbuje tylko wyłudzić teraz hajs moim zdaniem. Miał możliwość sprawdzić auto, olał temat.
typowy zapis w stylu, że kupujący się zapoznał z stanem pojazdu
jakaś nocna kancelaria jak o 22 się wraca
https://i.imgur.com/Z3h93HW.jpg
to polejcie typa ciepłym moczem
Jeżeli ciśnienie na cylindrze jest za małe to moze silnik od WSK by wyremontował za 1.500, normalne auto od 5k w górę. Zazwyczaj to nie jest tak, że tylko coś jest spierdolone, tylko żeby zrobic to dobrze to trzeba sciągnąc głowicę, splanować, wymienic uszczelke pod głowica, uszczelniacze zaworowe, generalnie wszystkie plastiki i gumy, często panewki, pierścienie, wał może trzeba będzie zeszlifowac, może tłoki wymienić/honować, no generalnie ciężko ustalić górną granicę, 5k imho to minimum przy szczęsciu xD
ale co do twojej sprawy, to jeżeli to było twoje auto to bym na to nasrał, jeżeli nie ma nigdzie dowodu na to, że o tym wiedziałeś (jakiś rachunek/kwit od mechanika, że sprawdzałeś motór czy coś). Jezeli sprzedałeś auto jako osoba prywatna i nie handlujesz se hehe autkami bez DG to możesz na to nasrać, bo jako sprzedający-prywatny nie musisz się znać na samochodzie i tyle w temacie. Ma to własnie dwa końce, bo z jednej strony kupując od handlarzy są czesciej ulepy, ale z drugiej strony łatwo wygrać w sądzie gdy się kupi ulepa, osobie prywatnej trzeba by udowodnić że wiedziała o usterce/wadzie i to zataiła przy sprzedaży co podpada pod oszustwo. Jeżeli osoba prywatna nie wiedziała, że silnik umiera (słaba kompresja) to może se typ chodzić po prawnikach ile chce
a i najlepsza rzecz jaką moze ziomek zrobić, to niech zainwestuje z 200 zł w radcę prawnego/prawnika czy ile oni będą tam chcieli to dowie się czy mozna olac czy może cos trzeba zrobic, z tego co sie orientuje jeżeli nic nie było zatajone i po prostu ktoś o tym nie wiedzioł, to chuja udowodnią, bo generalnie oszustwo ma polegac na celowym wprowadzeniu kogoś w bład i w ostatecznosci do złego rozporządzenia swoim majątkiem - jeżeli sprzedajesz stare auto i po prostu nim kurwa jeździłeś i wymieniałeś coś dopiero jak sie urwało (a inne rzeczy się kończa, ale sie jeszcze nie urwały, a mietek wbił przegląd xd), no to nie jest to żadne oszustwo. Tak samo osoba prywatna może mówić, że ulep to perełka, ale tylko dlatego, że ma prawo nie znać sie na motoryzacji i w sadzie nie przegra sprawy, bo świadomie kogoś nie oszukała, tylko naprawde w to wierzyła xD
Srałbym na to równo. Swoją drogą taki zapis, że kupujący się zapoznał ze stanem, prawnie nic nie znaczy. Bo nie stanowi siły wyższej nad prawem do rękojmi itd itp. Oczywiście na typa wyjebane mocno, bo i tak nic nie zrobi, ale mówię to tak jako ciekawostkę, żeby każdy nie myślał, że "hehe kupujący się zapoznał ze stanem to nic nie zrobi jak wyjdzie silnik składany na trytki".
No to właśnie zależy - jeżeli jesteś ignorantem w świecie motoryzacji, a dawałeś do chujowego mechanika i to on ci złożył na trytki, a tym o tym nie wiedziałeś ,bo nawet oleju nie dolewasz - to chuja moga ci zrobić. Jeżeli natomiast sam poskładałes na trytki albo zleciłeś to komuś to jak najbardziej bedziesz za to odpowiadał, kwestia jeno udowodnienia co nastąpiło, co jest raczej trudne.
Chodzi o to, że nie udowodnią mu, że o tym wiedział, szczególnie, że pewnie auto nie wykazuje żadnych widocznych objawów tej usterki. Jakby tam mechanik spuścił z silnika motodoktora czy zauważyłby ślady jakichś na chybcika robionych patentów, aby coś ukryć, to tak, ale w innym wypadku? Owszem, ludzie wygrywają w sądach takie sprawy z prywatnymi sprzedawcami, ale to są tematy oczywiste, typu właśnie wlanie motodoktora i po jednym dniu silnik się rozcieka i elo, koniec fury. Tutaj mamy do czynienia z usterką, która nadal nie unieruchamia auta, nie zmienił się jego stan techniczny diametralnie od tego podczas zakupu (tzn. w ogóle się nie zmienił, w odróżnieniu od sytuacji opisanej przeze mnie) itd.
Ja jednak na miejscu twojego kumpla zbadałbym temat, bo jest pewne ryzyko pociągnięcia do odpowiedzialności. Oczywiście trzeba na chwilę obecną zlać typa, bo możliwe, że jedynie chce wyłudzić kasę. Jeśli jednak dalej będzie cisnął i się rzucał, to warto temat zgłębić.
jest sens wgrywania mapy do focusa mk2 2006 2.0 tdci 136km? Planowalem wycinke mokrego dpfa i zrobienie custom wydechu w miare cichego. Ma to sens czy nie za bardzo? XD