Liczyłem, że któryś z polskich czołowych ultrasów albo maratończyków pokusi się o start, wtedy 60 km byłoby spokojnie do złamania. Polskiemu zwycięzcy należą się gratulację, jak na nie-wyczynowca niecałe 50 km tempem blisko 4:20 to już lekki hardkor :).
Ketema wygrał na świecie o zaledwie 90 m, ładnego pacemakera zrobił sobie z Ukraińca a później wysprintował go jak chciał. Nie dziwie się, że ten sprzedał mu tego łokcia, mało sportowe i pasujące do biegu charytatywnego, ale musiał dać ujście sportowej złości i niemocy.