I tak przyjdzie madduro i powie ze to co mowie to bullshit ze porownuje sprzedawce popcornu czy biletow eo kina czy kierowce autobusu do kelnerki.
Wersja do druku
no nie tylko ja, to Ty jesteś cebulą i Ci szkoda za dobrą obsługę w restauracji dołożyć to śmieszne 10% zamówienia. i sprzedawca biletów czy kierowca autobusu (XD) to nie jest to samo, ale co ja się będę kłócił z gościem co wyjeżdża z takim argumentem. Ostatnio mówiłeś, że Twój brat pracował na statku, zapytaj się go jakie podejście jest do napiwków.
Nie widzę połączenia między niedawaniem napiwków, a byciem cebulą. Jak ktoś nie chce swoich pieniędzy oddać dodatkowo to po co się wpierdalać w to.
Nie chodzi o nie dawanie jako oznaka cebuli, bo można z wielu względów nie dać. Chodzi o to tłumaczenie, wystarczy po prostu napisać, że nie daje, bo mi szkoda, bo sam zarabiam 8zł/h i każdy to rozumie.
Ja to generalnie jestem z Łodzi, do pracy dojeżdżam codziennie do Warszawy co zajmuje mi 7 godzin, ale zarabiam więcej niż 8 zł/h. Więc jak wychodzę na Piotrowską zachlać pałę, gdzie jest 2 km barów to zawsze zostawiam napiwek bo mnie stać. Jak ktoś nie zostawia, to jest lamus i robi za minimalną krajową.
Podejscie mial takie ze kto dal temu dziekowal ale nie liczyl sobie ze w ciagu miesiaca to on tyle z napiwkow bedzie wyciagal raz dostal stowke raz dostal zlotowke. Ale on nie robil za glodowa stawke tylko minimum 10-12 zl/h i mial checi isc na te statki wiec tym bardziej sie staral w tej pracy nauczyc jak najwiecej. No porownuje sprzedawce czy kierowce bo czym sie rozni to ze sprzedawca w podanym np wczesniej mc donaldzie poda ci zarcie i nie dostanie napiwku a cizia ze sfinska tak? Kierowca tez ci serwuje usluge i wklada swoj wysilek w to bys dojechal na czas w to miejsce co chcesz czemu nie sypniesz mu napiwkiem jak dojedzie na czas i nie odczujesz sie jakby wozil ziemniaki? I nie jestem cebula ani lamusem jak tu niektorzy sugeruja. Czy kogos stac czy nie stsc to jego kwestia indywidualna co chce robic ze swoimi pieniedzmi, jeden pojdzie zachlac morde a drugi odlozy na cos kazdy robi z tym co chce.
Ale koniec tenatu bo tu juz offtop sie zrobil, a kazdy ma swoje zdanie
Pracowal ktos w domu maklerskim? Z tego co slyszalem, jest to podobne do telesprzedazy, ale jak bardzo? Tez siedze na telefonie, wydzwaniam do ludzi i probuje im wcisnac jakies glupoty?
co za roznica czy zarabiam 8 zl czy 40+/h
jak mam te 40+ to mam rozdawac wszystkim napiwki za to, ze wykonuja swoja prace?
ja rozumiem, ze praca kelnera to niesamowicie skomplikowana praca i zwykle trzeba znac jakies 20 pozycji z karty, umiec wpierdolic swider w wino i nie pluc po mordzie kwasem klientowi, przy czym etap nabywania tych umiejetnosci byl niesamowicie dlugi
to teraz w czym gorsza jest praca budowlanca, kuriera, kasjera, recepcjonisty lub kogokolwiek innego
i czemu mialbym sugerowac sie zwyczajem z 17 wieku, ktory nijak ma sie do obecnych czasow?
czy moze mam komus dawac pieniadze bo jego pracodawca to pospolity kurwiak i chce najebac sobie na nowego merca z salonu najszybciej jak moze przez co daje kelnerowi 8zl
i tutaj znow pada pytanie- to czemu nie dac np. kasjerce, kurierowi, ekpedientowi - przeciez oni tez sa jebani i w wielu przypadkach ich praca jest o wiele ciezsza
a wez nie daj napiwku jak masz kilka/ kilkanacie 200 w portfelu i to ktos zobaczy to patrzy na ciebie jakbys nasral mu na glowe
ale ja Cie nie rozumiem stary, tak się po prostu przyjęło, idziesz do knajpy, zostawiasz (lub też nie, przecież nikt Cie kurwa nie zmusza) tipa i wychodzisz, nie ma w tym wiekszej logiki
uwierz, że kelnerzy, jak nie dasz im tipa (chyba, ze są idiotami), to nawet słowem sie nie odezwą najczęściej i nie opierdolą Ci później dupy z kolegami, bo każdy kto nie pracuje w jakims sfinksie, wie, na czym to polega
bo tak się po prostu przyjęło, taki plus zawodu, strażak ma trzynastkę, pracownik opieki społecznej zadaniowy czas pracy, komornik od chuja siana, listonoszom zostawiało się końcówki, nauczyciel dostaje kwiaty. po prostu, specyfika zawodu + to, że obsługujesz ludzi w sposób zupełnie inny od kuriera, ekspedientki czy pizzermena.
nie wiem czy sugerujesz, ze nie stac mnie na odwiedzenie czegos innego i pisze z perspektywy osoby odwiedzajacej tylko takie lokale, czy moze, ze kelnerka w przecietnym+ lokalu to jest niesamowita filozofia i trzeba tego sie uczyc w teorii wiecej niz tydzien a w praktyce z 2mc
zdaje sobie sprawe, ze taki kelner u modesta zna sie na kompozycji posilku z winem i wielu aspektach gotowania, ale zastanow sie ile jest takich lokalow, pewnie jakies 0,5% w skali kraju, albo mniej (juz pomijam, ze jest to wiedza teoretyczna i czesto wybiorcza, ktora mozna nabyc szybko)
moze zaskocze cie niesamowicie, ale znam pare osob (i z niejednym z nich wodke pilem nie jeden raz), ktore zajmuja sie prowadzeniem gastro (lub wlasciciele calego obiektu) w np. hotelach, przy ktorych najtansze stojace auta to pewnie z 200k, i takich bardziej przecietnych gdzie w 2 os zjesz sobie za 200~, wiec nie sugeruj, ze nie wiem jak wyglada sytuacja
ale ja to znam od srodka i wiem, ze ci ludzie zwykle nawet nie licza na napiwki, ale chodzi bardziej o spoleczenstwo w, ktorym ten zwyczaj sie przyjalCytuj:
uwierz, że kelnerzy, jak nie dasz im tipa (chyba, ze są idiotami), to nawet słowem sie nie odezwą najczęściej i nie opierdolą Ci później dupy z kolegami, bo każdy kto nie pracuje w jakims sfinksie, wie, na czym to polega