https://www.youtube.com/watch?v=dgYT...o&spfreload=10
;)
a napiwki sie daje i huj. dobranoc
Wersja do druku
https://www.youtube.com/watch?v=dgYT...o&spfreload=10
;)
a napiwki sie daje i huj. dobranoc
Daje napiwki tylko wtedy kiedy sam cos bd z tego mial. Przykladowo zawsze rzucam 15$ fryzjerowi w dosyc popularnym salonie i teraz wbijam sobie bez kolejki nawet jak maja zapierdol. Kelnerka z ladna dupa moze co najwyzej kutasa dostac. Pzdr
nie macie poczucia, że napiwki to taka trochę jałmużna?
skoro dajecie kelnerowi w knajpie za to, że przyniósł wam talerz z żarciem z kuchni to czemu nie dajecie listonoszowi/śmieciarzowi/kurierowi którzy zapierdalają w zimę jak piździ przez pół miasta z twoja paczką/listem/żeby wyjebać twoje śmieci ?
a kto powiedział, że nie dajemy?
jak mam kuriera z paczką za pobraniem 97zł to nie każę mu 3zł szukać, tak samo ktoś od dostawy żarcia, a prawie zawsze jest jakaś taka końcówka
poza tym wszyscy spłycają pracę tego kelnera ale on nie przynosi tylko żarcia, powinien pomóc poruszać się po menu, doradzić coś, jak nie znam jakiegoś składnika to wytłumaczyć, powinien reagować na to, że mam jakąś potrzebę typu dolanie wina czy domówienie czegoś itd jeśli tego nie robi to może rzeczywiście nie warto dawać napiwków ale tak naprawdę prawie nikt z tego nie korzysta tylko zamawia w ciemno kaczkę po mandaryńsko-syczuańsku a potem ma pretensje, że nie smakuje bo jakiś składnik nam nie odpowiada
czy z mojej wypowiedzi wywnioskowałeś, że każdy ma obowiązek dać napiwek, w dodatku niezależnie od wszystkiego?
swoją drogą straszny syf i offtop z tym tematem tutaj powstał
Ta, już skończcie o tych napiwkach.
Chcesz? Dajesz.
Nie chcesz? Nie dajesz.
EOT
Kurde jestem po 3 tygodniach od zmiany roboty. Niby praca spoko bo nie jest jakas stresujaca itp, ale minus taki że codziennie muszę wstawać o tej 04:40 do roboty bo mam 70km dojazdu. Prace zaczynam od 07 (tak sie dogadalem z szefem bo niby moge od ktorej chce), i koncze o 15. Z korkami jestem spowrotem w domu na 17. No jednym slowem wydaje mi sie ze przegralem zycie w pewnym stopniu. Teraz albo wynajac mieszkanie i liczyc sie z tym ze duzo nie oszczedze albo nie wiem co
Życie przegrasz jak w wieku 30-40 lat dalej będziesz robił to samo za te same pieniądze. Jeśli uważasz, że w robocie się rozwiniesz i z biegiem czasu będziesz zarabiał więcej to wcale nie traktowałbym tego jako przegranie tylko jako drogę do lepszej fuchy.
Dla mnie najgorzej jak się nie ma planów na życie. Coś tam mam poukładane w głowie w wieku 20 lat i wiem jak chce aby mi się potoczyło a mam ziomków z osiedla z którymi się znam pół życia i po LO poszli na studia.. teraz po 3 latach są dalej na 1 i 2 roku pracując we Wrocławiu za 1600 złotych, progress z 1300 z rodzinnego miasta na produkcji i jeszcze mówią ze wcale ich o nie interesuje i nie chcą pracować w zawodzie jeśli wgl uda im się skończyć studia. A strzelam ze nie
btw, od miesiąca pracuję jako junior game designer. można zadawać pytania xD
a co będziesz robić w tej robocie za 3lata, co robiłbyś za 3lata w starej? w pierwszym przypadku sądzę, że będziesz dostawał ze 3x więcej kwitu niż teraz plus dużo się nauczysz i ciągle będziesz mógł dalej się rozwijać i robić jeszcze więcej kwitu, w drugim przypadku sądzę, że nic by się nie zmieniło na tej spedycji i szef nadal by Cię wkurwiał tylko z każdym rokiem coraz bardziej
Poki sie jeszcze jest mlodym to imo nie ma czegos takiego jak przegranie zycia, bo to mozna odmienic, ale najbaardziej sie wlasnie boje w zyciu ze tak za 20 lat "ockne" sie, popatrze w lustro i zobacze czlowieka zniszczonego monotonia, niespelnionego, bez marzen i wtedy sobie pomysle ze przegralem zycie