tak pewnie dymają turystów, swojaków albo inaczej liczą albo swojacy wiedzą gdzie chodzić na kawę bo normalnie espresso we włoszech to 1e, a to, że kawa pita w ogródku jest droższa niż na szybko przy barze to normalne z tego co wiem
Wersja do druku
tak pewnie dymają turystów, swojaków albo inaczej liczą albo swojacy wiedzą gdzie chodzić na kawę bo normalnie espresso we włoszech to 1e, a to, że kawa pita w ogródku jest droższa niż na szybko przy barze to normalne z tego co wiem
1. Nikt im nie kaze przyjmowac pracy za taka stawke.
2. Dobrze wiedza jak taka praca wyglada w sezonie zawsze moga isc na rozladunek tirow/praca w fabryce czy za taka sama stawke isc na ciecia czy innego sprzedawce w sklepie, w maku placa chyba 10 zl na reke, zapierdol taki sam.
3. Kierowca tira robi po 260h w miesiacu i jezdza, powiesz ze kierowca siedzi, ale on siedzac tyle niszczy sobie kregoslup, a kelnerowi co najwyzej stawy w kolanach siada, kierowca autobusu miejskiego moze nie jezdzi tyle godzin ale czesto nie ma nawet przerwy bo ma opoznienia z powodu jakiejs sytuacji na drodze i musi nadrabiac i gdzie tu jeszcze isc do toalety chociazby?
No moze jest podzial napiwkow w niektorych miejscach w lodzi co nir zmienia mojego podejscia ze nie daje pieniedzy za nic. Mozna nazwac to cebula a mozna nazwac oszczednoscia
1. Przyjmują, bo napiwki są częścią ich zarobku, a zarazem motywacją do nie traktowania pracy jak kołchozu, bo sobie wyobraź jakby Cię obsługiwali ludzie, którzy zarabiają 6zł/h. Możesz mieć to w dupie jak stołujesz się w Da Grasso, ale jak ktoś wychodzi na kolacje do dobrej restauracji to chce żeby cała otoczka też była fajna i za to jest skłonny dać to utartę 10%, bo jeśli kogoś stać żeby zapłacić za obiad 50zł to go 5zł nie zbawia.
2. No wiedzą, ale patrz punkt 1
3. co to w ogole ma do rzeczy? rozmawiamy o napiwkach dla kelnerów, a nie o porównywaniu ich do innych zawodów.
No to skoro nie dajesz to po prostu przyznaj, że Ci szkoda, a nie się tłumaczysz śmiesznymi przykładami o kierowcach MPK albo "TO ICH PRACA ZA CO MAM DAĆ NAPIWEK" czyli typowe tłumaczenia Janusza na wakacjach w Chorwacji.
Nawet jakbym zarabial kuoe hajsu i niemialbym z tym co robic, to nie dawalbym napiwku bo hehe tak nalezy. Taka praca,
W lepszych lokalach mysle nie skapia na wyplacie dla obslugi. No ja wole te 5 zl dac na cele charykatywne czy tez glodujacej osobie obok tego lokalu niz osobie ktora wykonuje swoja prace. Zdarzylo mi sie dac napiwki, nie mowie nie ale bylem obsluzony tak jak chcialem i moje prosby zostaly spelnione, a nie ze ktos mi podal piwo, gyrosa
Widzę, że również zielony w temacie jesteś. Wszystko zależy od menadżera/właściciela/zespołu.Cytuj:
W każdej restauracji kelnerzy się dzielą napiwkami z barem/kuchnią więc trochę herezje opowiadasz
Nie żeby coś, ale mam znajomą która wyciąga w Dominium (pizzeria sieciówka) w Krakowie na rynku dość spore napiwki, szczególnie w sezonie.
No offence, ale pierdolisz Pan.Cytuj:
No kelner tez ma swoja stala pensje, wiec argument nie na miejscu. A specyfiks pracy ze inna? I kierowca i kelner obsluguje klientow.
Ale taka jest rzeczywistość.Cytuj:
1. Nikt im nie kaze przyjmowac pracy za taka stawke.
A Ty możesz zawsze zareagować odpowiednio na zachowanie obsługi, a właściwie to iść zjeść w innym miejscu.Cytuj:
2. Dobrze wiedza jak taka praca wyglada w sezonie zawsze moga isc na rozladunek tirow/praca w fabryce czy za taka sama stawke isc na ciecia czy innego sprzedawce w sklepie, w maku placa chyba 10 zl na reke, zapierdol taki sam.
Kolejne nie trafione porównanie.Cytuj:
3. Blablabla....
Obawiam się, że znów twoja wiedza jest tylko z zasłyszenia.Cytuj:
W lepszych lokalach mysle nie skapia na wyplacie dla obslugi.
Znam parę miejsc w Krakowie, na które nie stać Cię żeby chodzić na niedzielne obiadki, gdzie stawka kelnerek/barmana wynosi 5zł/h.
Ja nie wypowiadam się na temat branż o których nic nie wiem, bądź moja wiedza jest znikoma. Radzę robić to samo.
no to rób tak, że napiwek przeznaczasz na cele charytatywne, to brzmi fajnie, kelner bez Twojego tipa nie zdechnie a jakieś grosze gdzieś na psiaki czy cokolwiek się zawsze przydadzą, dałeś chociaż raz? a to, że wolisz dać jakiemuś nierobowi żulerowi to już w ogóle nie mój poziom postrzegania świata
Nigdzie nie napisslem ze dalem zulerowi, glodujaca osobs =/= zul. Tak dalem i to wielokrotnie mlodym osobom, a wlasciwie to kupilem w sklepie jakies jedzenie i dziekowaly mi bo nie jadly od paru dni nie wiem jaki byl tego powod ale nie byli to zule ani alkoholicy od ktoryxj jebie woda. A na cele charykatywne daje w miare regularnie nie sa to duze kwoty ale wlasniw jak mi zostaja drobne w portfelu to wplacam na te rozne akcje.
Jesli sie godza na prace za taka stawke to wiedza ze z napiwkow,wyciagnsc trzykrotnosc tej stawki, w przeciwnym razie nie wiem czym sie kieruja idsc do tej pracy.
Moja wiedza nie jest jakas znikoma bo jednak pracowalem i moi znajomi pracuja i mam jakies informacje.
Prawda jest taka, ze kelnereczka z dobra dupcia w krakowie na rynku to i moglaby za darmo pracowac. Wpadam czasem tam na piwko i wlasciwie za kazdym razem trafiaja sie jakies dziadki z anglii czy irlandii, ktore sie slinia i napiwku zostawiaja tyle co ja w swojej robocie przez 3 dni zarabiam. Gorzej w jakims pcimiu dolnym gdzie bida az piszczy, tam to faktycznie jest wyzysk po 6/7 zl pracuja, a i napiwkow nie ma.
Dokladnie to samo slyszalem od kumpla ktory pracowal jako kelner w 2 dobrych hotelach w stolicy, ze jak przychodzily noce gdy mial jakies imprezy zamkniete dla "elyty" to nie rzadko w ciagu jednego wieczoru wyjmowal wiecej od starszych babek ktore sie slinily na mlodego bolca niz zarabial w miesiac. A faktycznie wygladal zajebiscie.
A napiwki daje gdy:
-nie czekam 10 minut na sama karte
-kelner/ka podchodzi do stolika z usmiechem na twarzy i bez wiekszej laski
-czas od zlozenia zamowienia do otrzymania dania nie jest dluzszy niz 30 minut. (ofc. gdy czekam na sam stolik 20 minut przy barze a restauracja wypchana po brzegi nie mam pretensji o dlugi czas oczekiwania)
-gdy dania przychodza wszystkie w jednym czasie
-gdy kelner zna karte
w 99% jak widac wymagam zbyt wiele, wiec napiwkow nie daje, bo za zle wykonana prace nie zamierzam nikogo dodatkowo nagradzac.
Ostatnio jak bylem na mazurach w jakiejs malej knajpce w ktorej spedzilem pol wieczora i troche nocy z plcia przeciwna to zostalismy tak zajebiscie obsluzeni przez takiego bardzo sympatycznego chlopaka ktory nie wiem czy mial nawet 18 lat, ze lekka reka zostawilem mu stowe, bo zasluzyl na to w 100%.
Dlatego wole w wiekszosci nie dawac, ale za to jak juz sie trafi ktos kto na ten napiwek zasluguje to nie dawac mu 10 czy 20 zl tylko sypnac wiecej zeby wiedzial, ze jego ciezka praca jest doceniana.
napiwki w sfinksie bardzo sympatyczne, pracowałem we wro przez czas trwania euro2012, godzinowka 5,50 tipow prawie 4,5k w miesiąc. Brat pracował tam jakis czas i zawsze te 2-2,5 z tipow miał. ;)
Co do dzielenia sie tipami z kuchnia i barem to xD to jest raczej rzadkie, do tego kuchnia i bar zazwyczaj w takiej sytuacji dostają 10%
To nawet nie wiedziałem, że w Sfinksie tak to wygląda, bo ogólnie byłem tam może z 2 razy w życiu. To samo z tym niedzieleniem się napiwkami, pierwszy raz się z tym spotykam na torgu, chyba że kucharz miał wyraźnie wyższą pensje - to wtedy tak.
w ogóle skąd się wzięło zostawianie napiwków? bo ktoś mnie miło obsłużył? babce w warzywniaku też zostawiacie albo policjantowi? za miłą i fachową obsługę?
W XVIII wieku pracownicy najemni usługujący w karczmie nie byli opłacani przez właściciela. Ich wynagrodzeniem było wyłącznie to, co dostali od korzystających z ich usług gości. Ten zwyczaj - wyrażenie uznania za grzeczność i jakość obsługi - pozostał w Europie jako napiwek do dziś.
pojade klasykiem:
https://www.youtube.com/watch?v=Z-qV9wVGb38
"So’s working at McDonald’s, but
you don’t feel the need to tip
them, do ya? Why not? They’re servin ya food, but no, society
says “Don’t tip these guys over here, but tip these guys over here”. That’s
bullshit."
pracuje aktualnie w naprawde spoko restauracji, kucharze zarabiają tu 25 do 35zl/h, kelnerzy dla porównania 9/h, dziennie przychodzi do nas 10-15 stolików, do 30~ w weekendy, mimo to, kelnerzy wciaz zadowoleni :D
Co do sfinksa, to mnóstwo ludzi wlasnie z wysp, Irlandczycy sa bardzo hojni (jak przyjdą w 5 i Ci zostawia 30 funtów, to dla nich to nic, dla kelnera mnóstwo siana), prócz tego rodzinki potrafią całkiem niezły sypnac