wydaje mi sie ze takie rzeczy zna kazdy kelner ktory pracuje z 2-3 lata. ale co jak co ale kelnerka nie jest praca do konca zycia
Wersja do druku
Zdziwilbys sie ile ludzie robis w zawodzie nazywaja sie kelnerami a dalej nie posiadaja wiedzy.
A czemu nie do konca zycia? A jaka praca jest do konca zycia? Znam osoby ktore uwielbiaja te prace i jest w nich osoba co obecnie ma 50 lat okolo i robil wiele lat e hotelach a pozniej na statkach wlasnie. Kase mial z tego dobra, bo w lepszych lokalach to i napiwki duze i wyplata lepsza, a on jeszcze mial stanowisko jakiegos szefa tych kelnerow, takze kwestia podejscia co chcezz w zyciu robic, ja np nie wyobrazam sobie do konca zycia siedziec w korpo
To Ci sie zle wydaje. Kelnerka to trudna sprawa i mysle, ze lekutko liczac 85% kelnerow w twoim miescie to podajniki.
Dlaczego nie do konca zycia? Zajebista sprawa, dobry kelner rowniez dobrze zarobi, wg. mnie super dla ludzi, ktorzy maja taka pasje. A sa tacy i chwala im za to.
Nasz kraj chyba jeszcze nie jest na tyle rozwinięty żeby traktować kelnerów lepiej niż gościa, który po prostu przynosi talerz z żarciem i zazwyczaj po prostu dorabia w ten sposób podczas studiów. Trzeba by pochodzić po lepszych knajpach żeby skumać o co chodzi bo jak ktoś idzie do knajpy i pyta się kelnera co poleca a ten mówi "a nie wiem, może numerek 35 i do tego ryż?" to nie jest kelner i rzeczywiście można mieć złe wyobrażenie.
A jak to jest w zawodzie kelnera - powinien co chwilę podchodzić i pytać czy coś podać, czy wszystko w porządku, czy cokolwiek? Bo strasznie mnie to wkurwia. Zarówno w jakichś grill barach jak i elegantszych, hinduskich lokalach (taki przykład, bo ostatnio byłem, ale mówię ogólnie).
To nie tak,ze kraj nie jest rozwiniety tylko wlasnie wiekszosc ludzi lapie ogloszenia jako student w jakis knajpach typu kebab house, knajpa nad morzem czy temu podobne, a oni nie przywiazuja sie do tej pracy. Ja nachodzilem sie jako podawacz w 3-4 gwiazdkowym hotelu, to widzialem jak taka praca kelners z prawdziwej reki wyglada, gdzies wlasnie czytalem ze w restauracjach duza kwote placimy nie tylko za to ze zjemy to super danie, ale i za to ze zostaniemy wlasciwie obsluzeni tak jak chcemy. Moj kolega np trzaska napiwkami na lewo i prawo w knajpach bo on pracuje jako podawacz siebie nazywa kelnerem i mowi ze zajebiscie zostal przez kogos obsluzony(no spoko, podanie talerzu, piwa i po wszystkim spytanie czy cos jeszcze - rzeczywiscie)
Wiec sprawa jest prosta albo to polubisz i bedziesz w stanie wyciagnsc pensje 4-5 tys jako taki kelner wliczajac napiwki i bedziesz w tym robil dlugo, albo wlasnie zlapiesz gowno prace jako podawacz gdzie cie wyzyskuja i daja 6 zl/h mowiac "reszte dorobisz napiwkami"(pozdrawiam pewien lokal w Lodzi) to wtedy rzeczywiscie lepiej zajac sie czyms innym
Trzeba znac i wyczuc odpowiedni moment, nie ma potrzeby zawracania glowy co chwila,ale musisz dopytywac by klient nie poczul sie ze masz go gdzies.
Najlepiej lapac kontakt wzrokowy, wczesniej spytac czy to wszystko przy zamowieniu, podajac mozns sie upewnic czy zycza sobie czegos jeszcze, a takto obserwowac czy zakonczyli jedzenie itp - w lepszych lokalach siedza ludzie z taka wiedza i ulozenie sztuccow mowi ci czy juz skonczyli jesc czy nie. Po wszystkim mozna spytac czy cos jeszcze, w kwestii klientw jest poproszenie kelnera o rachunek. To z mojego doswiadczenia ale ja nie znam sie ns tym az tak
Wlasnie zalezy gdzie sie chodzi. W polsce dobrzy kelnerzy sa jedynie w bardzo bogatych restauracjach gdzie wiekszosci nie stac zeby wpasc cos zjesc. Sporadycznie sa w tych tanszych. Np. w Bielsku gdzie mieszkam bylem spokojnie w 20 restauracjach w okolicy i tak naprawde jest tylko jeden zajebisty kelner, akurat nie w bardzo bogatej restauracji, ale takiej po rewolucji Gessler. I gosc jest naprawde od a-z 10 razy lepszy niz kazdy inny podajnik w tych okolicach imho.
No właśnie. To przytoczę dwie ostatnie sytuację
1.
Siedzę w grill barze. Czyli tam żarełko fajne, luźna atmosfera, piję drinki i piwko, ale generalnie nic mocno eleganckiego. No i co chwila podchodziła kelnerka, żeby sprawdzić czy przypadkiem nie wypiliśmy piwa i czy nie podać kolejnego. Albo jak widziała, że od dłuższego czasu nie ubywa (kilka min), bo zacząłem coś opowiadać i miałem powiedzmy 100ml to podchodziła i pytała czy przypadkiem już nie podać kolejnego, bo widzi, że mi się kończy. No i wkurwiała mnie tym.
2.
Elegancka, hinduska restauracja. Zamówiliśmy, dostajemy żarcie, a pod prawie koniec podchodzi ziomek i pyta czy coś jeszcze będzie. Mówię, że na razie nie, bo nie skończyłem, a sztućców nie miałem ułożonych na znak, że skończyłem. Podchodzi za jakiś czas babeczka, pozwoliłem zabrać talerze i pyta czy coś jeszcze. No to mówię, że kawę i herbatę. Przynosi poprzedni ziomek herbatę z kawą i od razu pyta czy będzie coś jeszcze. A jak już kończyliśmy pić, to znaczy ja wypiłem, a koleżanka dopijała herbatę (miała na oko 1/4) to podchodzi ziomeczek i pyta czy będziemy coś jeszcze zamawiać, powiedziałem że nie to skwitował pytaniem czy może nam dać już rachunek.
No i tak mnie niesamowicie irytuje jak co chwila podchodzi i pyta czy coś podać. Kurwa, jak będę chciał coś zamówić to sobie poradzę i sam przydrepczę. Nie ma potrzeby co chwilę przeszkadzać ludziom w rozmowie.
Dlatego pytam czy to jest normalne w zawodzie kelnerów.
Nie, nie jest to normalne, bo mowie wazny jest kontakt wzrokowy calej sali, czy to jak stoisz z boku czy obslugujesz, bo ludzie jak cos chca to wlasnie beda cie wypatrywac, tego jak ktos pytal co chwile czy cos podsc to nie skomentuje. Ale w lepszych lokalach niedopuszczone jest raczej by gosc sam szedl i zamawial. Zawsze mozna gestem przywolac kelnera wlasnie jak ktos chce (tylko blagam nie pstrykaniem jak niektorzy mysla lub widza na filmach, kiedys czytalem ze mozna to odebrac jako podwojny rachunek - duzy napiwek dla keknera nie wiem czy to prawda)
A tak wlasnie przy okazji tego - zdarza wam sie dawac napiwki? Jak duze, od czego to zalezy w waszym przypadku?
Zależy od kwoty za jedzenie i ilości ludzi, z którymi jem. Jak w kilka osób siedzimy pół nocy w lokalu i nabijamy rachunek po kilkadziesiąt zł na głowę, to zazwyczaj dorzucamy po parę zł, żeby nie chrzanić się z liczeniem kto ile musi zapłacić i ile komu oddać. Wychodzi mi 46zł, to daję całe 50 i tyle.
Jak jem np z dziewczyną we dwójkę i płacimy 23zł za małą pizzę, to zostawimy 25zł.
A to czy zostawię napiwek, czy nie, zależy od tego jak stoję z kasą w portfelu i z kasą w ogóle ;p Jeśli brzęczą mi jakieś drobne, to chętnie dorzucam, jakbym miał specjalnie rozmieniać grubsze, których rozmieniać nie planowałem, to w takim wypadku kelner musi obejść się bez napiwku ;p No a jeśli w ogóle brakuje mi pieniędzy, to wtedy nimi nie szastam i też raczej nic nie zostawiam, o ile już gdzieś wyjdę.
zależy ale prawie zawsze daję
jak wpadam na kawę czy piwo na 15-20min to raczej nie daję
jak jakaś kawa, ciastko x1 lub x2 to rzucam z 5zł zależnie od stanu bilonu
jak pizza czy cokolwiek dla dwóch osób tak 50-70zł to 5-10zł też zależnie od stanu bilonu
jak 70zł+ to 10zł zazwyczaj, 15zł jak rachunek podchodzi pod 150zł
też trochę zależy jak zostałem obsłużony
generalnie podchodzę od tego tak, że nie jestem skory do dawania wielkich napiwków bo jak sobie policzę, że kelner w zwykłej knajpie zrobi nawet 5 stolików na godzinę, każdy mu da nawet 5zł to ma 25zł/h plus to co na umowie no to jednak sporo siana jak za podawacza tak naprawdę bo tak to wygląda najczęściej
Ja nie szastam hajsem bo wiem ze to moje ciezko zarobione pieniadze i tak sie mowi ze tu 1 zl tam 2 ale jednak ucieka, dlatego ciesze sie ze jest teraz w wiekszosci miejsc mozliwosc platnosci karta - nie bawie sie w czekanie na reszte, ale tak jak wspomnianw bylo jesli jem ze znajomymi to juz zaokraglam by nie liczyc skomplikowanych kwot. Kierowca autobusu nie dostaje napiwku za to ze nas dowiezie, wiec czemu kelner ms dostac za to ze nam poda, a nie kucharz ktory to przygotuje, w kasynie jest to czesto tak zrobione ze napiwki sa dzielone na wszystkich jest jedna pula. Ale smiesay mnie jeden fakt - napiwki w kasynie sa opodatkowane, wiec czemu te w restauracjach juz nie
Zazwyczaj daję, chyba że w czasie pracy idę gdzieś na lunch to nic, bo nie będę co chwilę dawał. A jak idę do knajpy i siedzę kilka godzin to przeważnie około 10%, chyba że więcej ludzi to po prostu każdy wrzuci jakiś grosz.
Ostatnio fajna babeczka mnie obsługiwała w knajpie. Siedzieliśmy we 2 i była bardzo miła, nawet coś tam pogadało się odrobinę. Nie miałem gotówki, więc poprosiłem, żeby mi rachunek nabiła 10% wyższy. Ale nie wiem czy potem mogła sobie to z kasy odebrać, chyba tak xD.
Niestety to prawda, ale zmienia się to w większych miastach i jest coraz lepiej. Sam pracowałem na sali jakiś czas i wiem ile wiedzy oraz umiejętności (również interpersonalnych czy biegłej znajomości obcych języków - angielski perfekt to często za mało) trzeba posiąść żeby pracować w dobrym miejscu, a tu też dochodzi kwestia znajomości + trzeba wyglądać odpowiednio, więc nie każdy się nadaje.
Również polecam przejście się po ekskluzywnych restauracjach, zobaczyć pracę dobrych kelnerów, jak obsługują, przysłuchać się rozmową z gośćmi, aż miło się patrzy na ich pracę.
Pracowałem w gastronomii między pierwszą klasą technikum, a drugim rokiem studiów. Kuchnia-bar-sala więc mogę spróbować odpowiedzieć na parę pytań.
Wszystko jest kwestią wyczucia które powinieneś mieć. Dobry kelner widzi co się dzieje przy stolikach, jest widoczny na sali, nie jest natrętny, co jakiś czas podchodzi i pyta czy wszystko w porządku, proponuje kolejne dania, alkohole ale to też zależne od rodzaju lokalu i klienteli.Cytuj:
A jak to jest w zawodzie kelnera - powinien co chwilę podchodzić i pytać czy coś podać, czy wszystko w porządku, czy cokolwiek? Bo strasznie mnie to wkurwia. Zarówno w jakichś grill barach jak i elegantszych, hinduskich lokalach (taki przykład, bo ostatnio byłem, ale mówię ogólnie).
Często zostawiam resztę, ale nie uważam tego za napiwek. Nie jestem zwolennikiem teorii typu 10% czy innych wymysłów. Napiwek dla mnie to odwdzięczenie się za dobrą obsługę, coś co zrobił dla mnie kelner/barman ekstra. Jeżeli przyjemnie spędziłem czas, zostałem dobrze obsłużony, nie czekałem na nic zbyt długo, mam dobry humor to why not? Najczęściej tipa zostawiam jednak barmanom z którymi miło spędziłem czas przy barze i widziałem że okazali mi zainteresowanie i czas. Dla mnie to dużo więcej niż uśmiech jakiej seksownej laseczki na rynku podającej mi drinka z palemką :)Cytuj:
A tak wlasnie przy okazji tego - zdarza wam sie dawac napiwki? Jak duze, od czego to zalezy w waszym przypadku?