Np. Jung w wielu dziełach.
Bakterie z naukowego punktu widzenia także nie istniały dopóki nie odkryliśmy, że istnieją. Tak samo jak różnego rodzaju fale itd. To, że coś nie istnieje w ogólnej świadomości, nie oznacza, że nie istnieje w ogóle. Jestem przekonany, iż za, przypuśćmy, 100 lat, większość dzisiejszej ortodoksyjnej nauki ( prócz podstaw ) będzie traktowana jak dziś lobotomia ( tak, jeszcze w latach '60 wbijano ludziom w głowę szpikulec do lodu w celu leczenia depresji a jeśli ktoś tego nie pochwalał to był zakrzykiwany przez gremium naukowe, co w wielu kwestiach ma miejsce także dziś ) i ludzie będą się łapać za głowę czytając prace dzisiejszych wielkich profesorów. Np. praktycznie każdego dnia odkrywa się nowe gatunki roślin czy zwierząt, nie zbadaliśmy ( o ile dobrze pamiętam ) nawet 5% wód na Ziemi, nie potrafimy wytłumaczyć wielu procesów zachodzących w naszych własnych organizmach. Nasza nauka nie potrafi nawet dokładnie zbadać jednej planetki na której mieszkamy, nawet nas samych, a mędrkowie roszczą sobie prawa do wiedzy o absolucie i twierdzą, że co nie jest udowodnione to nie instnieje. Własnie przez takie podejście nasz świat wygląda jak wygląda.
Bardzo mało wiesz o podświadomości.
Powiedzmy, że szczerze poszukując odpowiedzi na pewne kwestie prędzej czy później zostajesz na nią, w bardziej lub mniej subtelny sposób, nakierowany.
A kogo to ja niby nakłaniam do podzielenia mojego zdania ?
No cóż, pisałem już, że nie obchodzi mnie co Ty o tym uważasz. Opisuję swój światopogląd wg swojej najlepszej wiedzy ludziom, którzy wyrażają chęć jej otrzymania, nie osobom Twojego pokroju. Z reguły. Potraktuj to jako wyraz dobrej woli.
Cóż za wysyp argumentów i przykładów, żadnych ogólników, demagogii i manipulacji, zaiste. Dodam tylko tyle, że jestem indywidualnością, bo każda istota ludzka nią jest.
Frustracja także jest negatywną emocją, pielęgnowanie nawyku odczuwania takich emocji, co właśnie robisz, także nie jest dobre ( dla Ciebie ).
Nikomu nie wpajam swojego zdania, to Wy ciągle zadajecie mi pytania, więc na nie odpowiadam przedstawiając swój punkt widzenia. To nie jest wpajanie. To Ty wpajasz mi, że się mylę, bo np. nauka tego nie udowodniła. Ja nie wiem jak jest naprawdę ale Ty też nie wiesz a mimo to wpajasz mi, że na pewno się mylę. Naturalnie, wierzę w wiele rzeczy, których nie potrafimy póki co udowodnić i jest to mój wybór. Mój, nie narzucony przez społeczeństwo, korporację z Watykanu czy jakąkolwiek inną. Sam wybieram to, w co chcę wierzyć i nikogo do tego nie zmuszam. Dodam tylko, że jeśli wypracowujesz własne przekonania to mechanizmy tej rzeczywistości, jak to ująłem wcześniej, w mniej lub bardziej subtelny sposób je potwierdzają. Oczywiście powiesz, że to kwestia interpretacji, masz prawo tak sądzić i szanuję to.
Co za dane podał ? Ilość książek kupionych przez kobiety w USA ? To ja odpowiedziałem ilością kobiet wśród noblistek, co jest bardziej miarodajną statystyką. Albo wśród najlepszych szachistów. I tak można wymieniać długo. I to jest dla mnie miarodajna podstawa, a nie ilośc książek sprzedanych kobietom w USA. Podkreślam ponownie, że nie należy za to obwiniać kobiet, czy traktować je jako gorszą płęć, po prostu mają inną rolę do spełnienia i tyle. Uważam wręcz, iż w ogólnym rozrachunku kobiety są płcią silniejszą od mężczyzn.
Fanatycznie szerzący, nieźle. Zaraz będę podpalał stosy. Po raz enty powtarzam, że nikogo nie namawiam do podzielania mojego zdania. Przedstawiam jedynie mój punkt widzenia i go bronię, lecz mówię tylko za siebie i nazywam to własną opinią. A czy ktoś zechce ją podzielić, czy nie, pozostaw ten wybór łaskawie innym. A jeśli odczuwasz frustrację to wszystkie powody, dla których ją odczuwasz są w Tobie. Moje słowa mogą być jedynie tzw. wyzwalaczem, lecz nie powodem owej frustracji. Ciekawy jestem także, na jakiej podstawie twierdzisz, że to kłamstwa, skoro podobnie jak ja nie potrafisz ani zaprzeczyć istnieniu tych mechanizmów ani go potwierdzić ? Po prostu kłócą się z Twoją wizją świata i automatycznie uznajesz je w swojej podświadomości za kłamstwa, bo chcesz w to wierzyć, że tak jest, aby obronić swój światopogląd. Inaczej musiałbyś przyznać się do błędu, a ( użyję stwierdzenia, które tak lubisz ) ludzie Twojego pokroju mają z tym cholerny problem.
Taka, która oprócz dostarczenia rozrywki, wzbudzenia emocji itd. dostarcza praktycznej wiedzy na jakiś temat, pozwala zdobyć nowe umiejętności, zmienić nawyki, rozwinąć się w jakiejś dziedzinie, poszerzyć horyzonty itd. Każdy ma prawo wydawać opinię i jest to jego indywidualna opinia. Książka wartościowa dla mnie może dla Ciebie nie mieć żadnego znaczenia. I na odwrót. Każdy ma prawo do własnej opinii. Jednak jeśli powiesz mi, że np. 50 twarzy Greya jest dla Ciebie wartościową książką to naturalnie szanuję Twoje zdanie, jednak mam prawo go nie podzielać i mieć własne. I Tobie nic do tego.
Zaiste bardzo zabawnym jest, że większośc z Was wpiera mi swoje zdanie, próbuje udowodnić, że nie mam racji, że wpajam komuś swoją ideologię, kiedy to Wy dokładnie to robicie. Ja tylko przedstawiłem swój punkt widzenia po czym stałem się obiektem wielu ataków osób z odmiennymi ideami, którzy są zaprogramowani aby ich bronić i automatycznie poczuli się zaatakowani. Rozumiem, że tak działa zaprogramowana w pewien konkretny sposób psychika i nie mam o to do nikogo pretensji, tylko nie chce mi się już w tym uczestniczyć. Ot tak, zwyczajnie i egoistycznie.