Astinus napisał
Myślę, że niedługo. Pisałem tu już chyba o mojej sytuacji, gdzie poszedłem na taki układ z byłą dziewczyną. Nie rozstaliśmy się w przyjaźni, ale mamy wspólnych znajomych, często się widywaliśmy, więc ta złość się gdzieś rozeszła, zaczęły się ponowne rozmowy i w końcu poszedłem do niej wieczorem, a zostałem do rana... Po tym nie bardzo wiedzieliśmy, co mamy z tym zrobić, bo związku jako takiego oboje nie chcieliśmy (ona przynajmniej wtedy, podobno ;d), więc ona zaproponowała związek bez zobowiązań. Wyłożyliśmy kawę na ławę, ustaliliśmy reguły gry i tak się spotykamy od października... Tylko, że na przestrzeni czasu bardzo się ta relacja zmieniła, głównie z jej strony i inicjatywy. Zachowujemy się i traktujemy praktycznie jak para, ale oboje wiemy, że się nie kochamy i prędzej czy później zakończymy tę przygodę. Ona, co prawda, bardzo się przyzwyczaiła i widać, że się boi, że mógłbym ją zostawić (jestem jej pierwszym takim "prawdziwym" chłopakiem) ale zdaje sobie sprawę, że raczej ją to czeka.
Generalnie, to bardzo dziwna sprawa z tym naszym "związkiem" i większość ludzi, jak im mówię jak to się zaczęło i jak wygląda, to robi wielkie "WTF?!", no ale cóż... Na początku sam nie wiedziałem, co o tym myśleć, a i z jej rodzicami był problem (no bo nie powie raczej matce, że "nie, nie jesteśmy znowu razem, tylko się ruchamy", a często u niej śpię), ale w pewnym momencie przestałem się tym w jakikolwiek sposób przejmować i próbować to jakoś nazywać czy charakteryzować. Po prostu się spotykamy i tyle.
Od siebie mogę tylko powiedzieć, że ja jestem z tego bardzo zadowolony, bo mam z kim pogadać, kim się zająć, być komuś potrzebnym itd, ale też nie jestem w żaden sposób związany. Nie spotykam się z nikim innym i nie chcę, powiedziałem jej już na samym początku, że dopóki będziemy trwali w tej relacji - a wtedy była mowa tylko o fizycznych przyjemnościach - to nie będę ogarniał żadnych innych dziewczyn, bo ją szanuję i sam czułbym się źle z czymś takim. Ona ma takie samo podejście i jest gitara.
Także nie umiem na pytanie odpowiedzieć, bo u nas relacja sama poszła w tę stronę bliższą "normalnemu" związkowi - z inicjatywy dziewczyny, z moim przyzwoleniem, ale do samego związku jeszcze nie dotarła.
No ale postawiłbym spore pieniądze, że gdybym stawiał jednak jakiś opór, to szybko usłyszałbym "albo w lewo, albo w prawo" ;)