No to zmienia trochę postać rzeczy jeśli jesteście z jednego kręgu znajomych.
To w sumie ja nie szukam nowych koleżanek bo w sumie po co, a jedynie utrzymuję kontakt ze starymi.
Wersja do druku
No to zmienia trochę postać rzeczy jeśli jesteście z jednego kręgu znajomych.
To w sumie ja nie szukam nowych koleżanek bo w sumie po co, a jedynie utrzymuję kontakt ze starymi.
jak się nie ma czasu to nie jest tak niestety, moi starzy mają ponad 40lat więc wychodzi na to, że powinni mieć 3x więcej znajomych niż ja a tak nie jest, przychodzi moment gdzie raczej już nie przybywa znajomych w tempie wykładniczym jak w podstawówce i innych szkołach bo trzeba rozdysponować czas między pewne obowiązki i nie można brać na siebie kolejnych jeśli wszystko ma mieć sens
Mam taką rozkminę dla was. Pewnie już było poruszane. Spotykam się z taką dziewczyną 'zranioną'. Mówi sama, że komuś kiedyś ufała i od tamtej pory już nie potrafi się otworzyć czy coś takiego. (moim zdaniem idiotyczne podejście ale mniejsza) No i czy jest jakaś szansa, żeby coś z tego było? Czy najlepszy jest czas(szczerze mówiąc nie chce mi się z nią męczyć, jeżeli ciągle tak będzie) czy da radę coś zrobić? Ogólnie spotkałem się z nią parę razy, było ok, a później zachowywała się dość chamsko jak byliśmy razem to powiedziałem jej, żeby się ogarnęła no i jakoś dała radę i było trochę dobrze. Ogólnie była ciągle zdystansowana, niby się calowalismy, przytulala się przy filmie coś tam, ale ciągle czegoś brakowało. Powiedziałem jej, że ja lubię, ale nie szukam koleżanki, a ona powiedziała, że nic więcej nie chce to trudno, nie pisałem do niej, ale ona jak się spodziewałem sama zaczęła znowu. I tal ciągle jest, że ona w końcu coś cwaniakuje do mnie, ja ją olewam i ona wtedy do mnie znowu pisze. Ostatnio mi powiedziała, że niezdecydowany jestem, a ja mówię, że chyba ona jest niezdecydowana i że mi na niej zależy i wiem, że jej na mnie też to ona, że nie wie czy jej na mnie zależy. To ja jej tam kiedyś napisałem, że pisze do mnie jak się nudzi, q sama nie wie, czy jej zależy i mam to w dupie. A ona,żebym nie przesadzal, że to nie tak i w ogóle i ciągle w kółko to samo, widzimy się to coś tam buzi, miło jest, ale nie wiem czy jest sens tracić czas. Halp
#edit
Trochę dużo naskrobalem.. :p
Trafiles na jakas rozpieszczona ksiezcznike. Bedzie chciala sobie ciebie urobic az w koncu ulegniesz. Nie polecam takiego czegos z dośw. Meczace na dluzsza mete.
Hm, tak se wpadłem poczytać i patrze, że większość rozkminy ostatnio to o to jak wyrwać laskę/faceta z ulicy lub internetów ( w końcu jak kogoś nawet na ulicy zgarniesz to już po pierwszym wrażeniu i ewentualne spotkanie później to już rozwój ale co ja tam wiem)
Jak jest się ze wspólnych znajomych to nawet jeśli pierwsze wrażenie nie będzie jakieś super to w końcu się zaczniecie poznawać i może coś z tego być, i poza tym może być znacznie trwalsze, bo nie próbujesz udawać niczego, raczej nie będzie niespodzianek większych.
A jak się kogoś zgarnia na ulicy no to wiadomo: chcesz się dobrze pokazać, tamta osoba tez może zacząć coś ściemniać i się robi cyrk
Ja podobnie, jakoś wcale nie chcę nowych znajomych, rzadko trafia się ktoś na tyle "w moim guście" żebym chciał spędzać z nim więcej czasu niż to konieczne. Z koleżankami tym bardziej - jako że nie istnieje dla mnie coś takiego jak "przyjaźń damsko-męska" to mam jedynie znajome, a bliższe kontakty z płcią przeciwną mam jedynie w postaci dziewczyny swojej lub kumpli (tak zwane zło konieczne). Jak zbytnio spoufalisz się z płcią przeciwną (jeśli masz 2 połówkę albo ta osoba ma) to w 80% przypadków wynika z tego coś złego. A w tej kwestii mam już spore doświadczenie i wiem o czym piszę.
Miałem podobnie (znowu lol, świat jest mały i chyba zatacza kręgi) która nie była gotowa na związek a w sumie na związek to wyglądało, bo ruchanie itp, ff to nie było... Mi się zdaje że to polega na tej zasadzie iż nie chce być oficjalnie z Tobą żeby móc bajerować przy okazji innych, a w razie czego "przecież my nie byliśmy razem". Widocznie nie spełniasz jej oczekiwań w 100%, bo powiem najszczerzej jak się da - jeśli dziewczyna kimś się zauroczy to w dupie ma pieprzenie typu "nie jestem gotowa na związek" tylko nawet sama go zainicjuje. Zranione sarenki to najgorsza strata czasu na świecie.
XD
Ja pierdole, jak tak patrzę na to co ludzie wyprawiają to się zastanawiam czy to ja mam jakąś staroświecką definicję miłości w której wszystko rozwija się z czasem ;]? To co tutaj kolega wyprawia wygląda tak, jakby z góry ustalał ,,z tą chcę być w związku" (?) i jeśli ona mu tego nie da to niech spierdala, co mnie ona interesuje XD