sebo92222 napisał
Panowie ja mam z kolei taką trudną sytuację życiową chciałbym wiedzieć jak na to patrzą inne całkowicie postronne osoby.
Jesteśmy z dziewczyną razem już od 7 miesięcy, wiadomo jak każdy związek czasami gorzej czasami lepiej, zarówno i dla mnie jak i dla niej to pierwszy partner życiowy...
Dostaliśmy się na studia razem do jednego miasta, myślałem że to oczywiste iż wynajmiemy razem mieszkanie, kiedyś dawno dawno jak o tym rozmawialiśmy mówiła o wątpliwościach i że nie wie czy jej "mama" jej na to pozwoli, potem dostałem komentarz, iż wszystko w porządku i chyba się do tego przekonała. W momencie dostania się na studia mieliśmy świetny ogromny pokój w dobrej cenie, blisko uniwersytetu... I tu zaczęły się schody i płacz o tym, iż nie chce ze mną mieszkać ponieważ nie odczuwa takiej potrzeby, nie chce ze mną dzielić szafy ani łóżka, i chcę żeby zostało wszystko tak jak dawniej, żebyśmy spotykali się, razem się uczyli i czasem zostawali u siebie na noc... Nie wiem czy jestem jakiś spaczony, ale gdy mówimy o innych wydziałach, mieszkaniu w innych częściach miasta, to tak jak teraz załóżmy spędzamy całe 2 dni w tygodniu + 1 przez parę godzin, tak teraz wyglądałoby to tak , że spędzalibyśmy może po 2h dziennie max? O nocach nie wiadomo, bo nigdy nie wiadomo z kim będziemy mieszkać i jak sobie ułożymy lokatorów. Pomijając mój wielki ból jaki mam o to co mi zrobiła na 2 miesące przed studiami i wystawienie mnie na lodzie totalnie bez znajomych którzy idą tam mieszkać i myślami żeby odpuścić na rok i przemyśleć życie, jednak chyba zrobienie czegoś takiego przez dziewczynę nie ma sensu... Ciągłe powtórki o tym, że jeżeli chciałbym zostać to zrobię krzywdę sobie a nie jej, a jednocześnie ciągłe zapewnienia o miłości z jej strony, chęci kontynuacji dalszej znajomości, i możliwości zamieszkania w dalekiej przyszłości jeżeli będzie pewna mnie i siebie na 100% o zamieszkaniu "raz na zawsze"... Co o tym wszystkim sądzić, ja generalnie zniechęciłem się totalnie do jej osoby po tym wszystkim...