Dodam, że moja historia to nie żart.
Wracając do tematu, jest takie stare chińskie powiedzenie, że: "jak ktoś ma pecha to i w kościele wpierdol dostanie".
To samo tyczy się dziewczyn poznawanych w klubach. Przecież po to one są, żeby ludzie mogli się poznawać. Na ulicy możesz spotkać te same osoby i jedna to będzie patuska, a druga fajna dziewczyna. Co to w ogóle za pierdolenie?