anyway pogadam o tym z Nią jutro.Może moje wrażenie opiera się na tym co napisałeś a mianowicie że mam gdzieś w tyłu mańki zakodowane że temat na jaki rozmawiam musi być "turbo"ambitny
Wersja do druku
My ze sobą mieszkamy już niecałe pół roku chociaż w sumie przed wspólnym mieszkaniem spotykaliśmy się praktycznie codziennie i często zostawałam u niego na parę nocy w wolne czy na weekendy i nigdy nie odniosłam takiego wrażenia jak opisujesz. Wiadomo, że nie gadamy ze sobą cały czas bo każde ma swoje sprawy czy sposoby na odpoczynek ale wciąż mamy fazy np po obejrzeniu filmu jak zaczniemy o nim gadać to tak przechodzimy w kolejne tematy aż się okazuje że już kilka godzin przegadane.
Co robicie jak usmiecha sie do was np w autobusie jakas panna? Albo sami sie usmiechneliscie i ona odwzajemnila to? Nie podchodzicie bo po prostu nie masz po co, albo ona siedzi z kims, ty z kims i od czasu do czasu kontakt wzrokowy. chodzi mi o to ze co jakis czas spogladacie na siebie to co chwile sie usmiechacie? Z jednej strony glupio tak siedziec, raz-dwa sie usmiechnac a potem zero kontaktu wzrokowego (ja bym sie glupio czul), ale tez usmiechac sie co pare minut to chyba jeszcze glupsze xD czy czegos nie wiem? I tak jak mowilem na poczatku, nie podchodzicie, nie stawiacie ja jako obiekt podarzania, nawet nie macie ochoty ja poznac.
zaczynam sobie pocierac krocze tak zeby widziala/pokazuje jej faka(dyskretnie zeby inni nie widzieli xd)/pokazuje jakis obsceniczny gest jak np majtanie jezykiem miedzy dwoma palcami
ranisz mnie głęboko
Nic dziwnego, nie każdy non stop gada. W zamian tego zawsze możecie się pobawić, pozaczepiać, poflirtować itd.
Temat w sumie zawsze się jakiś znajdzie, aczkolwiek są też tacy, co nie lubią jak się cały czas gada, no ale to kwestia gustu.
#uP
Ty mnie również.
O tym, że kobiety lubią młodszych mężczyzn, jeśli są już w "swoim" wieku, a zakładam, że to jakaś zdrowa mamuśka, to wiedziałem i więcej widziałem jak już takich przypadków, niż na odwrót. To że się związałeś z nią, no ok, ja osobiście nie podjąłbym się tego. A jeśli chodziłoby o sam seks, zupełnie nic dziwnego. Długo z nią byłeś? I w jakim jesteś wieku, jeśli można wiedzieć?
I do dalszej części postu - nikt nie mówił o różnicy 3 lat, a o 10+, w dodatku kiedy to dziewczyna nie ma 20, a chłop 30+.
Co innego taka różnica w wieku 40-50. Tak jak ktoś tam wcześniej napisał, 30 latek to dojrzały mężczyzna, a 18 latka to mająca się za dojrzałą dziewczynka, co jak dla mnie ze sobą kontrastuje. No ale skończmy, bo widzę to temat rzeka. Ci co uważają, że w takim przypadku związek by wypalił, niech tylko sobie odpowiedzą, czy sami podołaliby/podjęliby się czemuś takiemu.
Shaun co do Twojego postu to nie rozmawiaj z nią o tym, bo zrobisz problem z czegoś czego nie ma, a zamiast tego rób wszystko by się to nie pojawiło. Gadaj z nią o zainteresowaniach pasjach itp. I moze znajdziecie cos wspolnego i bedziecie mogli o tym gadac w razie w
Ale po prostu nie w każdy związek czy "związek" wchodzi się z myślą, że to jest ta jedyna osoba i z nią się zestarzejemy. Czy ja, w wieku 30 lat, związałbym się z 18-20 latką? Nie wiem. To zależy od miliona czynników. Jedyne, co mogę powiedzieć to, że po prostu rozumiem taką sytuację. I nie wrzucaj każdego do jednego worka - wiadomo, że wiek rzutuje na dojrzałość, ale doświadczenia życiowe bardziej.
#Shaun
Taki problem nie powinien występować, a póki rozmawiacie to on po prostu nie istnieje. Z kobietą, ze swoją kobietą, powinno się gadać o wszystkim, jak z dobrym ziomkiem.
Z grzeczności szanuje Twoje zdanie na ten temat, ale powtórzmy, mówimy o konkretnym związku, nie o ...(nawet nie wiem jak to nazwać) przelotnym zauroczeniu i o tym wspominał bodajże Drozd w pierwszym swoim poście, w którym rozpoczął ten temat.
To po chuj wchodzić w taki związek? Jeśli mówimy o miłości oczywiście, czy tam zauroczeniu. Jest sens zakochiwać się na chwilę, a potem ryczeć w poduchę jak połowa, bo coś tam coś tam? No i jeśli nie o to Ci chodziło, to zwracam honor i już nawiązuje do drugiej kwesti.
Jeśli chodziło Ci o nie wiem, "just friends(?)", to tego już nie można nazwać związkiem. I jeżeli już robić coś takiego, że jak to ująłeś "związać się z osobą, którą niekoniecznie chcemy się zestarzeć".. . zapomniałem co miałem napisać, bo to jest really popierdolone.
Aha, no i odnośnie tej dziewczynki i 30latka. Jeśli mieliby wchodzić w ten Twój "związek", to zapewne facet wiedziałby, że to długo nie potrwa, zakręciłby ją paroma głupimi rzeczami, ta naiwna jak to baby by łyknęła, ten by poruchał rok czasu i o to Ci chodziło?
niedlugo wielkanoc, moja luba nie obchodzi, zapraszac na rodzinny event?
Z perspektywy dziewczyny 20-letniej: nie wiązałabym się z chłopakiem 10+ starszym, bo po prostu RACZEJ czułabym zbyt dużą różnicę w wieku, doświadczeniu czy poglądach. Oczywiście nie jest to reguła, bo każdy ma inne spojrzenie na tę sprawę, ale takie związki PÓKI co nie są dla mnie. Jestem studentką, mam plany na życie, ale związek z 30 kilku letnim facetem nie byłby czymś, do tego teraz dążę. Chciałabym dojść, dojrzeć do wszystkiego sama, a pewnie czułabym jakiś nacisk z drugiej strony w takiej sytuacji. Nie byłam w takim związku, więc teraz piszę po prostu to, co według mnie mogłoby się dziać :)
Sprawa druga:
Szybka sytuacja. Poznałam niedawno fajnego chłopaka, byliśmy 2x na spacerze, wszystko ok. Odzywał się tylko, jak mieliśmy się umówić. No ok, bo na spotkaniach fajnie się rozmawiało. W zeszłym tygodniu zabrał mnie i swoich dwóch kumpli na taki mały trip. Nawiązałam z tymi dwoma kolegami dobry kontakt, bo lubię poznawać nowych ludzi i jestem dosyć gadatliwa. Jak mnie odwieźli, jeden z nich od razu do mnie napisał na fb, a ten mój kolega siedział cicho. Napisałam kolejnego dnia do niego, ale odpisywał jakby od niechcenia. Z kolei tamten jego znajomy do mnie codziennie pisze i mamy wiele wspólnych tematów. Kolega numer jeden przestał się odzywać, a jego kumpel ze mną sporo rozmawia.
O co tu chodzi? Czuję się trochę zmieszana :/
@Deagle ;
Już luba? :D Czytałam to, co pisałeś i fajnie się zapowiadało. Miło byłoby mi, gdybym dostała zaproszenie. Dobrze o Tobie świadczy, więc działaj.