Jak wyglądają u was spory/kłótnie w związkach? Macie problemy z przyznawaniem się do błędu?
Wersja do druku
Jak wyglądają u was spory/kłótnie w związkach? Macie problemy z przyznawaniem się do błędu?
W moim związku wyglądało tak, że nie ważne kto zaczynał kłótnie to przeważnie ja wyciągałem rękę na zgodę i odpuszczałem dalsze fochy. Chyba, że moja była ewidentnie była winna całej kłótni to wtedy ona zaczynała od przeprosin.
Bo moja ex była dość uparta i miała "charakterek", za to ja nie lubiłem się kłócić i być obrażony. Zresztą teraz to już przeszłość, także się nie przejmuje.
Ja z moją dziewczyną to czasem i 2 tygodnie nie miałem kontaktu, tak się pożarliśmy. I oboje taki charakter, że żadne nie chciało pierwsze ręki wyciągnąć ;d Częściej to ja odpuszczałem, no ale nieraz tak mnie wkurzyła, że trzymałem twardo, aż ona się ruszy.
I to właśnie podstawowy błąd każdego samca beta - wyciąganie ręki, gdy wina nie jest po naszej stronie. Panna to podłapuje i wchodzi na głowę, a potem zostawia. To ten słynny przegryw XD
Ja wyciągałem rękę, ale nie na zasadzie "już nieważne, zapomnijmy" ;p Zawsze oczekiwałem od niej przeprosin i nie było między nami dobrze, dopóki się na to nie zdobyła. Szkoda, że zazwyczaj było to dla niej takie trudne...
tak to jest gdy traktuje się kobiete jak 8 cud świata. Trzeba wiedzieć gdzie jest granica pomiędzy uprzejmością, a płaszczeniem się przed laską
patrzy sie na mnie kolezanka (16 lat) , jak zobacze to wtedy szybko patrzy gdzies indziej - what's up?