Teraz żal Ci kilku spotkań, później żal Ci będzie kilku miesięcy. Wniosek chyba nasuwa się sam?
Wersja do druku
Teraz żal Ci kilku spotkań, później żal Ci będzie kilku miesięcy. Wniosek chyba nasuwa się sam?
Miałem z byłą dziewczyną to samo... Tyle, że jej ojciec nie ukrywał, że mnie nie akceptuje, ręki nawet nie chciał podać kutas jeden xd
Nie za bardzo chyba mogę doradzić, bo u mnie skończyło się na rozstaniu, ale ja jestem zdania, że gdyby dziewczyna naprawdę chciała, to rodzicom by się postawiła i to jest kwestia tylko i wyłącznie tego. Wiadomo, że gdy mieszka się z rodzicami, to będą oni mieć jakiś wpływ na niektóre sprawy, ale żeby w wieku 20 lat nie móc o sobie decydować... No kurwa
jaka patola :o
moze tak sprobuj zrobic. Podejdz kiedys do ojca i sie grzecznie zapytaj w czym jest problem i co takiego zrobiles wedlug nich, ze po 4latach oni Ci ufają (bo rozumiem, ze na kolonie na wakacje by mogla jechac albo do kolezanek isc spać? czy taki przypal, ze tam nawet nie XD?)
jak wyobrazacie sobie oswiadczyny? jakos romantycznie czy wyjebka? no i kiedy zamierzacie sie oswiadczac? macie jakis "plan" na to? pierwsze zamieszkac razem? moze od razu?
Pewnie bym cos przygotowal specjalnego, takie na wyjebce to troche slabe
Najpierw oczywiście trzeba zamieszkać razem, wiele związków się rozpada po zamieszkaniu razem - rutyna etc. Najwcześniej po kilku latach związku - jak dla mnie minimum to 2, 3 lata, tak, żeby się dobrze poznać i być pewnym decyzji. Jeżeli chodzi o sposób to przygotowałbym coś specjalnego, w końcu to tylko raz się zdarza :P
No tak, wiadomo ze cos specjalnego, ale rozni sa ludzie na torgu i chcialem ominac niepotrzebnego wara. @Wielkie Zło ;
Wedlug Ciebie 2-3 lata to dlugo?;d
2-3 lata to sporo czasu, żeby poznać drugą osobę. Wiadomo, że najlepiej poczekać 10 lat albo 20, ale myślę, że te 2-3 lata to już spoko. Jak się ma posypać np. po 10 latach to jakby znali się przed ślubem 5 lat to i tak już chyba nie byłoby różnicy. I oczywiście trzeba ze sobą mieszkać. Ja sam jak mieszkam z moimi kumplami na studiach, których znam w chuj długo to od bycia ciągle razem strasznie się wkurzam na niektóre ich zachowania itp. chociaż wcześniej nigdy mi to nie przeszkadzało.
no ja też nie ogarniam, ale z drugiej strony oświadczyny to nie ślub i w zasadzie o niczym one nie świadczą :p
Dziś skończyłem półroczny związek i szczerze, to jakoś jest mi obojętnie. Dziwne uczucie ale polecam.