co ja generalizowałem?
Wersja do druku
co ja generalizowałem?
Ogolnie pisze
No generalizujemy bo to po prostu prawda ;]
Moja dziewczyna ma ojca alkoholika. Ponieważ jestem psychopatą kompletnie nie wiem jak mam ją wspierać i jej pomagać w trudnych chwilach. Doradzicie coś?
No to z teściem się dogadasz jak paychopata jesteś. No ale co, leje ją, czy po prostu wtchylylybywuje?
Pomóż jej się wyprowadzić, zamieszkajcie razem, coś w tych klimatach, inaczej zawsze będzie problem z takim człowiekiem, może też wtedy się ogarnie trochę, pójdzie do jakiegoś aa czy coś, a jak nie to (nie)szkoda.
To jest całkowicie na poważnie? "Zbieranie doświadczenia" w relacjach międzyludzkich niczym w Tibii brzmi dość obrzydliwie i absurdalnie biorąc pod uwagę, że ludzie są różni. Nie wydaje mi się aby bycia w jakichkolwiek poprzednich związkach było konieczne do zbudowania udanej relacji bo to zależy od dojrzałości danych osób i uczuć. Znam co najmniej parę takich przykładów z rl, inni forumkowicze zapewne też.
Oj no jest cos takiego jak doświadczenie. Ja np byłem w tylko jednym związku i wiem że nie popełnię już tych samych błędów które na początku moim zdaniem są praktycznie nieuniknione. Np znoszenie babskie humorkow, czy przperaszanie za byle co
czasami też bagaż negatywnych doświadczeń może źle wpłynąć na kolejny związek więc trzeba uważać i nie przenosić na nowo poznaną osobę wszystkich swoich żali do płci przeciwnej
Manipuluj sobie dalej wyrywaniem zdania z kontekstu ;)
Nie no, nie da żadnego. Przecież z taką kompletnie nic się nie robi. No ale jak dla ciebie związek to tylko ruchanie, to się nie dziwię.
No to źle rozumiesz. Byle jaka, to taka co do której nie do końca jesteś pewny czy to to, w sumie się wahasz, ale próbujesz bo czemu by nie. Oczywiście nie mówię tu też o związkach z laskami z dzieckiem, no bo kurwa bez przesady xD
A to się brzydź, tylko potem nie płacz że w wieku 25-30 lat jak w końcu zaczniesz chcieć z kimś być, to będziesz miał problemy bo większość kobiet będzie myśleć że musi z tobą być coś kompletnie nie tak, skoro do tej pory z żadną nie byłeś. Można to z dużym uproszczeniem porównać do zdobywania doświadczenia jako pracownik. Też na początku możesz pracować w jakichś gówno firmach, żeby uczyć się obsługi danych urządzeń, żeby potem mieć co wpisać do CV i wiedzieć co robić w lepszej robocie, albo czekać na zatrudnienie w microsofcie, bo przecież nie będziesz sobie zawracał głowy jakimiś gówno robotami.
No chyba jak masz te <20 lat. Im wyżej tym gorzej. Jakoś nie widzi mi się że w miarę ogarnięta laska będzie miała ochotę uczyć 25 letniego prawiczka co to seks (no bo skoro zbieranie doświadczeń na innych cie brzydzi, to seks nie z miłości też cie musi brzydzić) i czego ma nie robić będąc z nią. One mają nadzieję że już będziesz wiedział co i jak. Oczywiście czasem trafi się taka, nie mówię że nie. Ale to raczej rzadkość.Cytuj:
Nie wydaje mi się aby bycia w jakichkolwiek poprzednich związkach było konieczne do zbudowania udanej relacji bo to zależy od dojrzałości danych osób i uczuć.
No ja też znam, ale te związki (i w twoim przypadku na pewno też) są długotrwałymi bo zaczęli ze sobą być jak mieli te <20 lat. A jak już mówiłem, im wyżej tym gorzej z takimi sprawami.Cytuj:
Znam co najmniej parę takich przykładów z rl, inni forumkowicze zapewne też.
Zresztą to gadanie takie samo jak to, że się zna takie przykłady w których 25-30 letni prawiczek próbuje coś wyrwać i mu nie wychodzi, bo facet kompletnie nie ma doświadczenia w tych sprawach i nie wie co robić. Potem się słucha że laska go sobie owinęła wokół palca, bo facet to pantofel, przeprasza za wszystko byle tylko jej nie stracić.
Dobre czy niedobre, ale jednak doświadczenie, a o to mi się rozchodzi. Czasem jednak trzeba coś przeżyć na własnej skórze, nawet te złe doświadczenia, żeby potem nie powtarzać tych samych błędów jak to np. Mega Filip wyżej powiedział.
Zresztą powtórzę jeszcze raz, bo niektórzy nie potrafią zrozumieć o co mi chodzi. Uważam że lepiej być z "byle kim" w tych młodszych latach i coś wyciągać z tych związków, niż potem obudzić się jako 25 latek bez doświadczenia z ręką w nocniku.
Zgadza sie, natomiast trzeba umiec z tego wyciagnac odpowiednie wnioski, w przeciwnym razie mozna sie tylko zrazic.
Od wtedy od kiedy dowiesz sie np. jakie cechy cie draznia, co wkurza cie w zwiazku z druga osoba, a co ci sie podoba. Tak pierwsze z brzegu.
Znam typow, ktorzy w wieku 25-30 lat nie mieli jeszcze badz maja dopiero pierwsza dziewczyne i ggwp. Nie chce mi sie nawet strzepic ryja bo to co napisal Boryna (a jest jednak madrym chlopakiem) jest tak glupie. xD
Po za tym Dimin nie mial na mysli pierwszej lepszej dziwki z imprezy, ale np. sytuacje, w ktorej ma sie jakas kolezanke, leci na Ciebie, a Ty nie wiesz/nie do konca chcesz itd.
myślę że boryna trochę źle zrozumiał dimina, zresztą ja też, bo termin "byle jaka laska" rozumiałem jako dziewczyna do której nie czuje pociągu, wiem że nie chcę z nią być, ale jednak jestem żeby tylko z kimś być, a z tego posta wyżej wynika że byle jaka laska to praktycznie każda nowa poznana dziewczyna która nam się podoba, nie wiemy czy "to to", no ale wchodzimy sobie w związek
Taidio wyjaśnił, pozdrawiam
ee, porównywanie związku i w ogóle relacji międzyludzkich do zbierania CV? Próbowałes kiedyś powiedzieć jakiejś dziewczynie "jestem z Tobą żeby mieć do CV wpisać i przedstawić kolejnej"? To jest jakieś ee, nieporozumienie. Z większością argumentów przedstawionych wyżej jestem w stanie się zgodzić ale ten fragment mi najmocniej rzuca się w oczy jako absurdalny, do reszty postaram odnieść się później.
No dobra. Mniej wiecej zrozumialem Dimin juz o co Ci chodzi, ale jak mozesz nabrac doswiadczenia do osoby, ktora ma ojca alkoholika kiedy Twoje poprzednie partnerki nigdy nie mialy takiej sytuacji, a nawet wrecz przeciwnie byly "pupilami" tatusia. Mowie teraz czysto hipotetycznie, bo odnosilismy sie wlasnie do tego problemu.
No też nie do końca. ty tu mówisz o normalnym związku, gdzie jest więcej na tak niż na nie, a ja mówię o takiej gdzie jest więcej przeciwwskazań. Takie "mam te 20 lat, z żadną nie byłem, ta w sumie jest słabą opcją, no ale spróbujmy, najwyżej się szybko skończy". Oprócz ewentualnego moralniaka same plusy xD
Słowo klucz "z dużym uproszczeniem". No ale wiedziałem że się czepisz i weźmiesz to dosłownie. Anyway, ty zaczynałbyś prace mówiąc "jestem tu tylko po cv i za 2 lata spadam? Bo po takim czymś to tej roboty byś raczej nie otrzymał, co?
Absolutnie obrzydliwe.
Oczywiście, że nie tylko, że do pracy idzie się aby zarabiać pieniądze i praca z reguły jest koniecznością w przeciwieństwie do związku, który jest relacją emocjonalną i nie polegającą jedynie na systemie świadczeń wzajemnych jak w przypadku pracy. I wchodzenie z związek z jakąś osobą jednocześnie uważając ją za "słabą opcję" jest jej oszukiwaniem i w mojej ocenie nie jest okej. Dyskutujemy chyba jednak na poziomie aksjologii i wydaje mi się, że nie uda nam się osiągnąć porozumienia. Przeraża mnie tylko nieco wizja, że ktoś czytając ten temat może dojść do wniosku, że skoro nigdy nikogo nie miał to powinien łapać się każdej okazji i być z byle kim bo inaczej w wieku 25 lat jakaś dziewczyna czy ktokolwiek inny może pomyśleć, że jest z nim coś nie tak(szok, poważny problem, co to będzie!!!).
No to właśnie to pogrubione, co napisałeś, to jest prędzej miłość. A reszta, czyli te emocje, "motylki" i inne pierdoły to co najwyżej zauroczenie.
No ale jak ktoś tego nie ogarnia, to potem tak jest, że "się wypaliło" (i akurat zupełnym przypadkiem zazwyczaj "wypala się" wtedy, gdy ktoś inny się pojawia na horyzoncie).
No tak, a potem przez takie podejście są takie akcje, jak tu opisywana, że laska olała typa po 4 latach, "bo tak" i chuj, a on siedzi załamany, bo się zaangażował, i nie wie o co chodzi.
A to się "wypaliło", albo po prostu tylko zbierała expa, a na serio zawsze miała go w dupie.
Ludzie z podejściem, które Dimin tu przedstawił, to są ludzie, od których lepiej trzymać się z daleka. Bo to typ, którego będziesz miał za przyjaciela, a on ci w każdej chwili będzie mógł wbić nóż w plecy, bo akurat stwierdzi, że tak mu się opłaca, lub tak mu wygodnie.
Skoro może wchodzić w relację z laską, tylko po to, żeby zbierać expa i będzie jej ściemniać, to równie dobrze może się z tobą "zaprzyjaźnić", chociaż cię nie lubi, ale np. masz dzianego starego, który mu załatwi fuchę, lub z jakiegokolwiek innego powodu. I też będzie zgrywał kumpla. Do czasu. A potem z "wdzięczności" cię wydyma, bo "same plusy xD" (poza "lekkim moralniakiem").
No, chyba że od razu by uczciwie wyraźnie dawał tej lasce do zrozumienia, że to tak na trochę, dla doświadczenia, to co innego. Ale przecież tego nie zrobi, bo:
Więc lepiej walić ściemę.
Eh ci romantycy.
No właśnie nic nie będzie, bo będzie chciał stworzyć normalną relację, ale jej nie stworzy bo raz - mało która będzie chciała, a dwa - nie będzie miał pojęcia co robić. I wtedy taki 25 latek łapię się za 1 lepszą która go chce, czasem jakaś samotna matka z dzieckiem, bo taka już ma mniejsze wymagania. Ja wiem, że usilnie próbujesz trzymać się swojego podejścia, ale jak już mówiłem ono jest spoko <20, a powyżej to się zaczynają schody.Cytuj:
Przeraża mnie tylko nieco wizja, że ktoś czytając ten temat może dojść do wniosku, że skoro nigdy nikogo nie miał to powinien łapać się każdej okazji i być z byle kim bo inaczej w wieku 25 lat jakaś dziewczyna czy ktokolwiek inny może pomyśleć, że jest z nim coś nie tak(szok, poważny problem, co to będzie!!!).
No, poza tym jeszcze cię okradnie i zgwałci matkę. No ja pierdole XD To pierdolenie jest całkiem podobne do twierdzenia - poszła z toba do łóżka na 3 randce? Musi być dziwką. A skoro jest dziwką to pewnie leci tylko na twoja kasę, więc nie warto się z taką zadawać, bo jeszcze ci uwiedzie ojca, a on przepisze na nią cały majątek!!! I na koniec skończy z twoim najlepszym przyjacielem xD No kurwa bez jaj. Równie dobrze można powiedzieć, że się jednak zakocha, będą szczęśliwi i mieli 4 dzieci. Teoretyzowanie równie dobre jak twoje pierdolnie.
Zresztą nie rozumiem co jest złego w wejściu w "związek" (no bo nie wiem, może byście o chodzenie zapytali czy coś), czy tam luźne spotykanie się bez jakichś deklaracji, z jakąś co do której się nie jest pewnym, żeby po 2-3 miesiącach jak już się przekonasz że to nie to, albo zaczną padać jakieś sygnały o deklarację się rozejść? Ja wiem że tu tylko sami porządni, miłość po grób, a seks tylko z miłości i to tylko po ślubie, no ale bez przesady.
Zresztą nie wiem czemu odnosicie że sam tak robię i to pochwalam. Napisałem tylko że lepsze takie coś, niż kompletnie nic. Chociaż rozróżniłbym tutaj 2 typy facetów. Taki który z nikim nie był bo nie chciał/nie znalazł odpowiedniej, albo 2 typ który nie znalazł bo jest po prostu przyjebem i żadna normalna/żadna w ogóle go nie chciała.
I tak w sumie @tibia77 ; ciekaw jestem jak to się stało że tobie związek nie wyszedł, skoro z ciebie taki świetny teoretyk ;) Czyżby jednak bycie porządnym jak ty nie działało?
W moim przykładzie chodzi o oszukiwanie kogoś fałszywym zaangażowaniem (w związek/w przyjaźń) dla własnego interesu i tym samym brak poszanowania uczuć tej drugiej osoby (no bo co, najwyżej będę miał "lekkiego moralniaka", to przecież nic). Nieważne, czy taka osoba ostatecznie cię zdradzi, czy nie. Być może nie, ale chodzi o jej podejście i przekonanie, które pozwala jej to zrobić.
W twoim zupełnie nie wiem o co chodzi.
W tym, że się ma wątpliwości, albo na początku się tylko luźno spotyka nic złego nie ma, ale co to ma do rzeczy. Chodzi o wchodzenie w związek z założeniem, że to tylko tak, dla "zdobycia doświadczenia", zwłaszcza gdy wiesz, że ta osoba może to traktować poważniej. Przy czym wejście w związek, to nie tylko jasna słowna deklaracja, ale też zachowanie, o którym wiesz, że druga strona może tak to interpretować.Cytuj:
Zresztą nie rozumiem co jest złego w wejściu w "związek" (no bo nie wiem, może byście o chodzenie zapytali czy coś), czy tam luźne spotykanie się bez jakichś deklaracji, z jakąś co do której się nie jest pewnym, żeby po 2-3 miesiącach jak już się przekonasz że to nie to, albo zaczną padać jakieś sygnały o deklarację się rozejść? Ja wiem że tu tylko sami porządni, miłość po grób, a seks tylko z miłości i to tylko po ślubie, no ale bez przesady.
A kto napisał, że tak robisz?Cytuj:
Zresztą nie wiem czemu odnosicie że sam tak robię i to pochwalam.
Nie napisałem "ludzie tacy, jak Dimin", tylko "ludzie z takim podejściem, jakie Dimin tu przedstawił".
Po pierwsze, to teoria ma to do siebie, że najlepiej wszystko widać z boku. Po drugie, to nie wszystko zależy od jednej strony. Po trzecie, to było dawno. A po czwarte, nie wiem co ty sugerujesz, ale argumenta ad personam może sobie darujmy.Cytuj:
I tak w sumie @tibia77 ; ciekaw jestem jak to się stało że tobie związek nie wyszedł, skoro z ciebie taki świetny teoretyk ;) Czyżby jednak bycie porządnym jak ty nie działało?
Nie za bardzo rozumiem mistycznej wagi tego doświadczenia, zwłaszcza, ze związek/miłość to jedna z relacji między ludźmi, a nie coś wymagającego przeogromnego przygotowania i wstępnego szkolenia. Zdaję sobie sprawę, że doświadczenia z poprzednich związków mogą nam naświetlić czego oczekujemy od drugiej strony, jakie mamy potrzeby itd ale nie jest to warunek konieczny, zwłaszcza, że ludzie potrafią być diametralnie inni, a uczucia towarzyszą nam od urodzenia. Tym bardziej w wieku 25 lat nie wyobrażam sobie żeby kompletnie "nie wiedzieć co robić" jeśli ćwierć wieku żyło się wśród społeczeństwa. Tak jak nie trzeba znać protokołu dyplomatycznego żeby wiedzieć, że w rozmowach na szczycie nie używa się wulgaryzmów i warto raczej stawiać się na czas. Przypadki długotrwałych związków osób, które wcześniej nikogo nie miały, a które znam osobiście nie dotyczyły jedynie osób w wieku poniżej 20 roku życia.
Eh już wydawało mi się ,że spotykam się z normalna laską ,która ma na prawdę poukładane w głowie
Ba nawet sprawiała wrażenie ,że zależy jej na tym bardziej niz my, na drugim spotkaniu podczas rozmowy chyba przypadkiem coś powiedziała ,że "moja mama mówi ,że masz racje z .." czyli gadała nawet o mnie ze swoją matką przed drugim spotkaniem. Po spotkani udosłownie 5min od momentu rozstania się sama pisze do mnie sms jak to fajnie było .Ogólnie sama często pisała do mnie jako pierwsza i nagle w środku smsowania cisza,nastepny dzień pisze odpisała po minucie normalnie jak zawsze a następną wiadomość już zignorowała totalnie mowie chuj zły humor ma odpuszcze.Napisałem za pare dni i znowu gadamy ,odpisuje tak jak kiedyś niemal od razu i sprawia wrażenie ,że wszystko jest spoko i znowu jeb ignore w srodku rozmowy wkurwilem się nie pisałem z tydzień napisałem smsa znowu odpisuje normalnie cały dzień ,nastepny dzien pisze do niej a ona ignore wtf xD(nie nie jest zajęta pracą czy coś :D )
Pogadaj z nia o tym, zapytaj?
Ja tak mam naturalnie, ze czasem nie odpisuje bo mi sie nie chce albo zapominam, moja laska dokladnie tak samo i tyle, po prostu z tym handlujemy. Moi znajomkowie tez wiedza jak to ze mna bywa i nie maja za zle. Moze ona tez tak ma. A spotykacie sie?
No to raczej nie to ,że tak ma .Gadaliśmy sporo i zawsze odpisywała no i często pisała pierwsza i potrafiła mi pisać praktycznie od rana do nocy codziennie gdzie aż mi się nei chciało odpisywać , a wysłałem jej ostatnio smsa to ignore ,,mija tydzień sama też nie napiszę wiec myślę ,że sobie już to olała ale wysłałem smsa ot tak dla sprawdzenia no i patrze odpisuje po minucie ,rozmowa się klei i mam wrażenie ,że wrócilo do normy i nagle znowu ignore wiec jebać to . Spotykaliśmy ale odkąd lecą te ignory to nawet nie proponowałem bo nie ma jak jak ucina rozmowe po kilku smsach albo wcale nie odpiszę ;d
Nie czaje laski ,wydawała sie ogarnieta i mega zaangazowana no i w sumie jakby chciala olac to powinna olac a nie raz oleje raz odpisuje kurwa po 30 sekundach sprawiajac wrazenie ,ze chciala zebym napisal tylko po to by 2h pozniej olac i znowu ignore xD
Ogolnie dzis sobie mowie po ponad tygodniu ciszy wysle smsa jak nie odpisze to trudno i lecimy dalej z inna no ale znowu kurwa 30 sekund odpisuje z jakimis usmieszkami a na nastepny sms juz chuj nie odpisuje eh walic to wiecej nie bede pisal w takim razie;d
Na moje to pewnie poznala kogos innego ale jeszcze to nic powaznego i ma pierdolnik w glowie
Spoko, że Twoi najbliżsi to respektują, ale jednak brak kultury mocno (IMO).
@Wojtczak ; W jaki sposób możemy Ci pomóc? Przytulić? Otrzeć łzę?
Po prostu zapytaj wprost o chuj jej chodzi. Z fusów nie wywróżymy, ziomek.
W sumie nie iwem tak sobie posty nabijam watpię ,że odpiszę na smsa " O chuj Ci chodzi" a to chyba najjladodniej jak mozna to ubrac w slowa ,wole olac:D
Anyway Jak tam u was z "siegaczami" i "poprzestawaczami" tak jak to było w serialu ,którymi jesteście? Celujecie w laski z ligi wyzej niz Wy jestescie czy raczej polujecie na te "srednie" ?
Zawsze uwazalem siebie za mocno sredniego ale 3 ostatnie laski z ktorymi sie spotykalem mam wrazenie bylo co najmniej lige wyzej a ta ostatnio to juz w ogole ze 3 ligi wyzej z czego dwie same do mnie zarywaly i nie wiem czy to ja awansowalem jakims cudem czy jakis deficyt facetow w 2016r nastapil albo przez ta mode na unisexy faceci normalnie ubrani leca w notowaniach
Nie rozumiem o jakiej metodzie mówisz , napisałem jej smsa nie odpisała to miałem po 20min spamować "co się dzieje" uznałem ,że może faktyznie jest zajęta i odpiszę gdy bd miała czas no ale miną tydzien cisza więc sam napisałem by sprawdzić co i jak ;d
@down p pisalem w 1 poscie ze jak dzis zleje to to odpuszczam sobie i lece dalej , nie lubie gierek i podchodow i w sumie jestem juz w takim wieku ze dawno z czyms takim sie nie spotkalem ale skoro mowicie ze to normalne to luz,lecimy dalej
Chodzi mu o to, że czekałeś przez tydzień z chujem w ręce aż Ci odpisze. Zlej ją od razu teraz albo wprost zapytaj o co jej chodzi.
O tym właśnie wcześniej pisałem, mam wrażenie, że 90% pytań w tym temacie by nie było gdyby ludzie potrafili po prostu zapytać drugą osobę o o co chodzi.
Crus błednie zintepretował to chyba w ten sposób, że celowo nie odpisywałeś jej przez tydzień żeby się niecierpliwiła, to jedna z metod samców alfa, które tu kiedyś forsowano.
zadzwoń do niej i tyle, może rzeczywiście poznała se kogoś i jesteś opcją awaryjną, ale równie dobrze może ktoś jej bliski w szpitalu jest i nie ma głowy do tego żeby z tobą cały czas pisać, no nie wiem ciężko mi powiedzieć, ale nikt tu z fusów nie wywróży
nie bójmy się rozmawiać -->> to powinno być na pierwszej stronie jakiejś książki o związkach i w ogóle relacjach międzyludzkich, bo to bez kitu chyba najcięższa sprawa i najbardziej zaniedbywana, bo łatwo się pisze/rozmawia o pierdółkach, a jakieś cięższe czy bardziej prywatne tematy są często omijane, no bo przecież "głupio"
Otóż to.
Rozumiem, dzień poczekać, bo może faktycznie nie ma czasu, czy cokolwiek innego, ale tydzień? To się sprowadza do
tego - zabawne jest to, że to jest jakieś niby samcoalfowanie, a bardziej mi takie zachowanie pasuje do bycia wyciągniętym z Bravo Girl 2001.
Rozmowa jest podstawą czy w związku czy w jakichkolwiek relacjach, a jakieś metody cichych dni, brania na głód rozmowy, czy inne śmieszne taktyki, to mają chyba tylko prawo bytu w niepoważnych/niedojrzałych związkach.
Wybaczcie ale śmieszy mnie strasznie takie przeżywanie tego czy ktoś odpisze na sms po 30 sekundach czy po kilku godzinach. W ogóle co to za forma komunikacji? Smsem to się pisze jakieś nieistotne informacje typu 'fajnie wczoraj było, musimy to powtórzyć' albo 'hej, nie dam rady w ten weekend bo wypadło mi szkolenie, zadzwonię wieczorem i pogadamy na kiedy to przesunąć'. Jak chcesz pogadać jak człowiek to wykręcasz numer wieczorem i gadasz a nie stworzyłeś sobie jakiś śmieszny system ewaluacji kobiet na podstawie ich szybkości odpisywania na smsy. Ludzie różne rzeczy robią w ciągu dnia, jeden zerknie na sms ale akurat robi obiad i ma tłuste łapska więc nie odpisuje a potem dopiero wieczorem sobie przypomina, że zapomniał odpisać i tyle. Ja mam takie podejście, że jak chcemy coś załatwić to dzwonimy a jak sprawa jest nieistotna to piszemy i nie oczekujemy odpowiedzi w 30 sekund. Może ona ma Ciebie za dzieciaka i oczekiwałaby jakiś konkretów a nie faceta, który tylko by z nią pisał smski z ładnymi emotikonkami.
Zgadzam sie i staram sie z tym walczyc bo samemu zdarzy mi sie wkurwic jak ktos tak robi jak pisze cos sms/fb. Nie wybielam sie, ani nie mowie, ze to cos spoko, raczej cos chujowego. Mi sie to chyba wzielo stad, ze po prostu ze wzgledu na prace ciagle siedze na telefonie i jak ktos jeszcze mi napierdala smsiki czy fb na prywatny telefon to mi sie po prostu juz nie chce. Znaczy chce mi sie tym rzygac bo codziennie wykonuje kilkadziesiat polaczen/sms w sprawach sluzbowych.
Trakotwac to jako jakas "taktyke" w stylu "kurwa ale bym z nia poklikal, ale chuj nie zrobie tego bo jestem samiec alfa i musze ja troche dystansowac" jest faktycznie nieco glupie. Z drugiej strony jak typo napierdala do laski co 2 minuty, a jak nie odpisze to sie caly spina i wysyla znaki zapytania jest fatalnym podejsciem i z miejsca nie ma szans. Trzeba sie po prostu zdystansowac, slynnym "samcem alfa" trzeba po prostu byc, a nie go udawac i tyle.
Apropo tego napierdalania do lasek i jezeli ktos ma problem ze zrozumieniem powyzszego oraz tego dlaczego laski tego nienawidza to niech zrobi sobie maly eksperyment. Zalozcie sobie fake konto na badoo/tindern/facebug/fotka z fotkami jakiejs laski (takiej zwyklej jakich masa na ulicy). Ilosc napierdalajacych kolesi co 3 sekundy, zboczencow, wysylanych zdjec kutasow, deklaracji milosci, propozycji spotkan za kase jest zdumiewajaca i powalajaca. Wasze dziewczyny, zony, kochanki, siostry - kazda laska to przezywa "na codzien". Nie mozna sie im dziwic, ze je to wkurwia. A jeszcze apropo tego - jezeli ktos probuje "wyrwac w necie" i zaczyna rozmowe od "czesc co tam" to niestety kurwa nie ma szans bo kazda laska dostaje takich wiadomosci kilkanascie/kilkadziesiat dziennie wiec nawet na taka wiadomosc nie spojrzy (chyba, ze typ na fotce 10/10 i maseratti grande sport w tle). Tak tylko wspominam bo pamietam, ze kiedys bylo troche frustracji w tym temacie tutaj.
btw.
Chyba naukowo jest udowodnione, ze bardziej jestesmy zainteresowani osobnikami, ktore nas dystansuja anizeli tymi, ktore mozemy latwo zdobyc.