Przez "amerykańskich naukowców"?
Wersja do druku
Wiesz, mi przede wszystkim o to chodzi, że to podejście w stylu "nie wiem o chuj jej chodzi, nie odzywa się już tydzień, nie chce to nie, idę szukać innej" przewinęło się tutaj już dobre kilkadziesiąt razy, więc doszedłem do wniosku, że to jakaś ogólnie pojęta taktyka musi być. @Master ;
A co stało na przeszkodzie żeby kolega od smsów następnego dnia wziął do ręki telefon, zadzwonił to niej i zrobił tak:
"-Hej, pisałem do ciebie wczoraj ale nie odpisałaś a pytałem o coś ważnego, coś się stało czy masz mnie w dupie?
-No wiesz, moja mama leży teraz w szpitalu i nie mam do niczego głowy
-Nie wiedziałem, przepraszam"
albo
"-Hej, pisałem do ciebie wczoraj ale nie odpisałaś a pytałem o coś ważnego, coś się stało czy masz mnie w dupie?
-No wiesz, ja w sumie nie wiem czy chcę się dalej spotykać i nie wiem jak ci to powiedzieć bo byłeś dla mnie taki miły
-Ok, to nara"
A zamiast tego dochodzi do takich wniosków "Eh już wydawało mi się ,że spotykam się z normalna laską ,która ma na prawdę poukładane w głowie" i zgrywa samca alfa "nie lubie gierek i podchodow i w sumie jestem juz w takim wieku ze dawno z czyms takim sie nie spotkalem". Kto tu robi jakieś podchody?
No jak już ten tydzień olewał, to sobie powinien dać spokój, zamiast znowu pisać.
I dla Ciebie to by było normalne jakby Twojej dziewczynie (no bo mówisz o dłuższej relacji) ktoś umarł, a ona by cię olała na tydzień, zamiast ci o wszystkim powiedzieć i szukać pocieszenia? No to tym bardziej pokazuje że niewiele dla niej znaczysz. Zresztą w sytuacji wymienionej u tego kolesia, oni nawet razem nie są, tylko są po paru spotkaniach, więc łatwo mogła poznać kogoś innego, a jego odstawić, więc olanie jak najbardziej w porządku w takiej sytuacji.
No ale my mówimy o relacjach pre-związkowych, a nie o byciu w związku, więc ten przykład jest całkowicie niezwiązany.
No właśnie, ale po jego relacji wychodzi, że pisali/rozmawiali ze sobą często i wszystko się kleiło bardzo dobrze.
Oczywiście, że olanie jej i całej tej sytuacji jest możliwą opcją, tylko wszyscy, poza Tobą, próbują pokazać logicznymi argumentami, że to jest zwykła głupota i dlaczego po prostu nie zadać prostego pytania i nie dowiedzieć się na czym się stoi?
Tym bardziej, że z głupiej ciekawości chciałbym wiedzieć czy dziewczyna mnie zlewa, traktuje jako koło ratunkowe czy faktycznie ma obecnie pod górkę w życiu. Kurwa, jedno proste pytanie i nie byłoby tematu na kilka stron xD.
Lel widze nadal ciagniecie temat ;d ogolnie bylo tak , ze gadalismy praktycznie codziennie , ona sie mocno angazowala , spotykalismy sie ale ,ktoregos dnia po prostu nagle zerwala rozmowe , nastepnego dnia to samo wiec po kilku dniach napisalem do niej czy cos nie tak bo widze ze sie nie klei i nieodpisala wiec olalem sprawe ale po tygodniu tak ze zwyklej ciekawosci napisalem do niej i chwile pogadalismy nie poruszajac tamten sytuacji ale nagle znowu olala wiec stwierdzilem ze jebac nie ma co sie narzucac napisalem tylko ze jak bd chciala o tym pogadac to niech napisze i tyle . W sumie normalna sytuacja gdy laska traci zainteresowanie zdziwilo mnie to po prostu dlatego , ze jescze chwile wczesniej angazowala sie na maxa . Wiedzialbym od naszych wspolnych znajomych gdyby byla w szpitalu czy ktos by jej umarl ;d
Nie miałem na myśli związku(faktycznie mogłem wyrazić się bardziej precyzyjnie), mówiąc o dłuższej relacji miałem na myśli sytuację gdy dwie osoby znają się już jakiś czas, spotykają, coś ich zaczyna łączyć i wtedy można podejrzewać, że jeśli jedna osoba nagle przestała się odzywać to niekoniecznie musi chodzić o "olanie" drugiej strony. Inaczej to wygląda w sytuacji gdy spotkaliśmy się z kimś dwa razy i nagle brak kontaktu.
przeciez to kurwa prawda xD
zebym mial oczekiwac od kobiety tylko seksu, wiernosci i zarcia to chyba bym wolal jesc na miescie i chodzic na dziwki niz wchodzic w zwiazek
ten obrazek to jest autorstwa jakiegoś mocnego frustrata, po prawej o połowę za dużo, po lewej o połowę za mało a ogólne same hasła dosyć tendencyjne i skrajne
tak jak 99% obrazków z kwejków czy wykopów wychwalających męską płeć i jadących góra dół po damskiej, plusowany głównie przez osoby które kobiety to w życiu na oczy nie widzieli
Prawa strona w miare ok, lewa za malo imho.
Masz rację ale zależy to od sytuacji, może być w ciężkim szoku po jakimś wydarzeniu o co nie jest trudno biorąc pod uwagę emocjonalność kobiet. Przynajmniej opierając się na własnych doświadczeniach i doświadczeniach znajomych, jeśli ktoś z kim długo i często rozmawialiśmy nagle przestaje się odzywać to rzadko o nas po prostu zapomniał, znacznie częściej okazywało się, że los zrobił jakiegoś prenka.
@topic
Co do obrazka wyżej, jak od kogoś dziewczyna domaga się haseł do portali czy dostępu do telefonu(a znam takie przypadki) to jest to jakieś ee nieporozumienie. Chociaż więcej znam przypadków gdy facet starał się dziewczynę kontrolować na wszystkie możliwe sposoby co jest podobnym nieporozumieniem i dość wysublimowanym sposobem na przyznanie się do bycia śmieciem.
Byczek wrzuca śmieszkowaty obrazek z tekstem rodem z Kwejka, a Ci już myślą, że on na poważnie.
Przecież Gniewny to jest troll albo idiota, inne opcji nie widzę.
A obrazek może próbuje być śmieszny, ale trochę mu nie wychodzi.
Panowie za każdym razem jak ona przyjeżdża to się spotykamy, jest ok, gadamy sobie, chlejemy. Za każdym pierdolonym razem siedzę do poooozna w nocy i wytykam sobie błąd... Naprawdę, nigdy nie róbcie tak jak ja zrobilem w zacytowanym poście...
Ja pierdole, za każdym razem to czytam i przypominam sobie jakim byłem smieciem. Nigdy więcej czegoś takiego. O tyle ironicznie los jest dla mnie dobry, że ona tłumaczy mi że rozumie i wybacza, ale ja sam przed sobą nigdy nie będę bez winy. Musiałem się wygadac, dzięks
stara prawda jest taka, że nie ma co zamieniać przyjaciół na cycki, to musi jakoś współistnieć a jak nie może to do zmiany są cycki a nie znajomi
ps chyba się w niej zakochałeś :(
Niee, nie zakochałem. Jedynie po tym zajebiscie cenie przyjaźń ;d
I to nie tak ze przyjaciół na cycki bo to z założenia jest myśl o męskich przyjaciołach a ta też miała cycki przecież
Jestem z laską prawie dwa miesiące i problem jest w tym, że jak dla mnie, to widujemy się zdecydowanie za rzadko. Zazwyczaj raz w tygodniu, czasami, bardzo rzadko zdarzy się dwa razy w tygodniu, ale często jest tak, że zero razy. Rozmawialiśmy o tym, mówiła, że to z braku możliwości spotkania się, ale kurwa, dla swojego chłopa nie znaleźć kilku godzinek? Czuję się jakby olewany i choć jesteśmy ze sobą naprawdę krótko, mam ochotę to skończyć, bo nie czuję tej odwzajemnionej miłości (o tym też z nią rozmawiałem, powiedziała, że przecież mnie kocha, blabla). Może ja to jakoś wyolbrzymiam? Co o tym sądzicie?
po 2 miesiącach już się kochacie?
Jak dla Ciebie raz w tyglu to za mało a dla niej wystarczająco to się nie dogadacie, w czym problem? Jedni potrzebują się częściej spotykać, a inni rzadziej. Jeżeli czujesz, że ona ma Cię w dupie bo po pracy/szkole każdego dnia ma trochę czasu i nie chce się spotkać to urywaj to jak najwcześniej.
ze skrajności w skrajność..
Zachowuje się jak facet dla którego jedno spotkanie w tygodniu (lub rzadziej) to za mało. Nic nie powiedział o swoich zainteresowaniach ani o tym, że każdą wolną chwilę chciałby z nią spędzać. Więc nie stosujmy nadinterpretacji.
Dla mnie nie wyolbrzymiasz, takie po prostu masz potrzeby, chyba że faktycznie nie masz co w życiu robić i kobieta jest wypełnieniem pustki. Wtedy trochę lipa. Jak po prostu chcesz trochę więcej czasu z nią spędzić to nie widzę innej opcji jak rozmowa. Siłą jej nie namówisz. No i może faktycznie być zalatana i nie mieć czasu, a wtedy musisz być wyrozumiały.
Do niczego nie zmusisz - jak nie będzie skora do częstszych spotkań to uszanuj to albo ją zostaw, bo się będziesz tylko męczył.
Zachowuje się, jak facet, który nie zrozumiał, jak panna powiedziała, że nie bardzo jest możliwość spotkania się.
Mój wniosek jest taki, że użytkownik ma za dużo wolnego czasu w przeciwieństwie do swojej kobiety.
P.S.
Jak następnym razem ci powie, że nie ma czasu, bo ma dajmy na to swoje obowiązki to się fochnij, a jak spyta o co chodzi, odpowiedz "domyśl się". To działa.
Tydzień ma 168h. Argument, że "nie bardzo jest możliwość spotkania się" jest najchujowszy, jaki można wymyślić. Ale to Kelier wie, co jego kobieta robi i ile ma czasu wolnego, my się możemy tylko domyślać.
Jak jest totalnie zarobiona w obowiązkach to może faktycznie nie mieć czasu, ale jeśli nie ma się czasu to po chuj wchodzić w związek, który jest czasochłonny?
Alex powiedz jak Ty to robisz, że jesteś już pewny tego, że ona naprawdę tego czasu nie ma a nie po prostu go zlewa bo zwyczajnie wystarczy jej spotkanie raz w tygodniu pomimo, że czasu ma od cholery?
No sporo zależy od tego czy ona rzeczywiście nie może czy jej się nie chcę, jeśli nie może to kwestia jakiegoś dogadania się może pomóc sprawę, a jeśli się jej nie chcę no to nie wróżę przyszłości, bo ona se będzie żyła w swojej strefie komfortu spotykając się z tobą raz na x czasu a ty będziesz cały czas wkurwiony
Alex Hope, to chyba jasne, że każdy ma swoje obowiązki i ja to szanuję. Ja też swoje obowiązki mam, ale widywanie się 5h w tygodniu i to nie zawsze, to chyba jednak bardzo mało.
O to to to to!
Nie wiem ile lat ma Kelier, ale ja predzej bym wolal zamieszkac z kobieta niz spotykac sie z nia raz na dwa tyg. (ofc. zakladajac, ze panna mi pasuje)
Zrozumialbym gdyby to byla 40 letnia bizneswoman ktora jest dyrektorem wielkiej korporacji, ale dopoki kobieta studiuje/pracuje gdzies normalnie na etacie to po prostu sie nie chce spotkac, bo ma wazniejsze rzeczy do roboty(wedlug niej).
Przerabialem tez taki model zwiazku, w ktorym spotykalem dziewczne pare razy w miesiacu zaledwie i po 3 miesiacach kazalem jej spadac, jakie bylo zdziwienie, ze nie pasuje mi spotykac sie tylko na ruchanie, przeciez kazdy facet o czyms takim marzy...
Dziewczna nie jest po prostu chetna na normalny zwiazek i tyle.
Alex Hope, zazwyczaj to ja przyjeżdżam do niej. Tak jest nam wygodniej.
Ogólnie to mam wrażenie, że tylko ja angażuję się w ten związek. Zawsze to ja proponuję spotkania, zawsze to ja coś ustalam. Oczywiście o tym też rozmawialiśmy, ale ta rozmowa nie miała sensu.
Dowiedziałem się też od kolegi, który jest w związku z przyjaciółką mojej laski, że ta moja to ma "zasadę", że to chłopak powinien zacząć. Nie wiem, o chuj chodzi w tej zasadzie i po co ona w ogóle taką ma, w jakim celu...