Aha typ się pyta jak się ogarnąć po rozstaniu a wy mu się wpierdalacie żeby mówił jaki był powód i zdziwienie ze nie chce o tym pisać xD
Wersja do druku
Aha typ się pyta jak się ogarnąć po rozstaniu a wy mu się wpierdalacie żeby mówił jaki był powód i zdziwienie ze nie chce o tym pisać xD
naprawdę zwykłe pytanie bez nalegania to dla ciebie jest "wpierdalanie"?
No np moglibyśmy powiedzieć:
"Idź nad jezioro się wyszaleć". A jak ona zerwała z nim będąc na plaży właśnie? Albo zdradzała go nad jeziorem?
Ja po zakończeniu wielkiej gimnazjalnej miłości, "ta jedyna", "do końca życia" itp. itd. potrzebowałem pół roku, żeby zapomnieć. Dzisiaj pukam się w głowę, jak sobie pomyślę o tym związku, więc głowa do góry. Najlepiej zapoznaj sobie jakieś inne cipki, nie żeby zaraz się zakochać. Tak po prostu, koleżanek sobie poszukaj.
jaka sprawa marcela? xD
Wyzalil sie na forum chlopak, a jego laska wbila na togusia i sobie wszystko przeczytala i nawet odpisala tu w temacie XDD
Blodnynka97 czy jakos tak XD
hahahaha dej ktos linka
@Halunek ;
Kolo 700 strony tego tematu, jak znajdziesz to daj linka XD
no to jest po to zeby ktos sie mogl podzielic, a przeciez ile chcial tyle napisal to z kolei drugi go cisnie czego nie chce napisac wiecej i zdzwienie
A jak to się robi?
Tak serio pytam bo ostatnie 2 lata miałem wyjęte z życia przez zapierdol na uczelni i wracałem non-stop zajebany i bez chęci do życia, jedne wakacje zawalone przez praktyki a tegoroczne po prostu jakoś przejebałem i nie wiem co robiłem (czego ofc żałuje), wcześniej też nie było lepiej bo zamiast pójść jak normalny człowiek do licbazy to zachciało mi się być mechatronikiem i spędziłem 4 lata z ~30 typami w klasie i byle jakim towarem w budzie. Doszło do tego, że prawie nie mam żadnych koleżanek, a te które mam to w innych miastach siedzą i zero jakiegoś mostu łączącego mnie z innymi laskami.
Ostatnio poznałem jakąś gimbusiare i mimo, że ma trochę oleju pod kopułą i było by fajnie wokół młodej się zakręcić to nie dam rady zrobić tego na odległość - jak już wrócę na uczelnie + to co się odpierdala u lasek w głowie w tym wieku to chyba bym nie ogarnął jak z tym tańczyć.
Tak, więc jestem trochę ciemna masa w tych sprawach i nawet nie bardzo wiem, gdzie i jak sobie nowe koleżanki zapoznać i ewentualnie co potem, więc jak się ogarnąć i być człowiekiem?
plx no hejt po prostu ostatnio miałem więcej czasu i zacząłem myśleć o swoim 'życiu socjalnym' i smutna prawda mi wyjebała z buta.
@Alex Hope @Ktokolwiek
Szukasz koleżanki czy dziewczyny? Jeśli koleżanki to po co?
Zakładam, że po prostu brakuje mu kontaktu z płcią przeciwną. A przy okazji może wyszłoby coś więcej. I bardzo dobre podejście, przynajmniej jak pozna i zacznie gadkę to na luzie, bo to tylko koleżanka i w głowie sobie nie upierdoli, że to przyszła matka jego dzieci, przez co nie będzie gadał głupot.
Badoo. Serio. To coś takiego jak Tinder tylko dużo więcej normalnych kobiet. W sumie taki Badoo jest bardziej do związków/znajomości, a Tinder do ruchania. Chociaż wiadomo, że obie apki się zazębiają.
Wspomniałeś o uczelni - może w tym kierunku uderzaj?
Jak na badoo są same psy. Nigdy się tam nie wchodzi, nigdy, taka jest zasada. Żeby tinder hulał to trzeba mieć jako taki telefon i te wszystkie zdupydomordyzaury mieszkające w stodole tam nie wchodzą i nie trzeba na nie patrzeć, a takie badoo odpalają na swoim commodore i pokazują powaby. Już kiedyś zamieszczałem skrupulatnie przeprowadzone badania: w skrócie - na tinderze na 10 lasek 5 jest do puknięcia jak złoto, 3 jak się przymknie oko i zajebie hehe seteczke, a dwie się nie nadają. Na baadoo 5 na 10 to psy nikczemne najgorsze, 2 mają fotki w oborze z warchlakami, dwie są upośledzone i jedna się nadaje, jeśli tylko ją się przebierze z tych oczojebnych niedzielnych ubrań.
Nie ma generalizowania, że jak do chodzenia (chyba do chlewu jaja wybierać) to baadoo, a ruchanie tinder. W tym kraju tinder działa na trochę innych zasadach i w sumie jest to trochę wkurwiające. Tinder w Polsce to plebiscyt "ja nie jestem taka jak wszystkie", "ja nie jestem taka pierwsza lepsza", "co ty sobie wyobrażasz, że jaka to ja jestem?", "nie jestem taka jak inne", a potem się jej aż psiocha chce rozerwać od ubijania knagą. Inna sprawa, że odczucia seksualne jak zapakujesz kadryla, to tak jakbyś kurwa rzucał parówką po pokoju. Na tinderze w tym kraju też się spotyka miłości życia, bo jednak specyfika socjologiczna rządzi się tu własnymi prawami i jedna na 1000 rzeczywiście ma założony profil z ciekawości i się nie kurwi. Mimo wszystko uważam, że już lepiej laseczkę wziąć z baru, a nie kurwa jak poncjusz, połasił się na córke prorektora, cztery lata gotowała obiady, a potem erasmusa się kurwa zachciało. Monika, ty szmato.
Owszem, ze sie nie chca oficjalnie pruć te tinderowe szmaty i sie trzeba czaic z kwiatami. Cytując znanego barda pana cypisa "kurwie dwa razy nie gadać, zaczyna na chuja siadać"
Mając jakieś znajome łatwiej o poznanie innych dziewczyn bo to koleżanka koleżanki gdzieś tam się pojawi się pogada i potem od nowa i jako tako mając kontakt z dziewczynami można się bawić w jakieś bliższe znajomości.
Pierwsza część wypowiedzi w zasadzie dobrze określa to jakie chce mieć podejście w chwili obecnej, nie zależy mi konkretnie na związku już i teraz albo jakiejś pannie do zabaw w łóżku, ale żeby trochę się ogarnąć i mieć ogólnie większy kontakt z dziewczynami. Sprawdzę te apki, do tej pory się w to jeszcze nie bawiłem zobaczę co to warte. Na roku słabo z tym, bo jest parę dziewczyn i tam się kumpluje jako tako z kilkoma, ale siedzą one głównie w swoim gronie więc jest to zamknięte impreza, a na takie podbijanie do randomowych lasek na uczelni (gdzie na moim wydziale i tak nie jest ich jakoś dużo, ratio jakieś 10:1) i zagadywanie jakoś nie jest chyba w zasięgu moich umiejętności, zrobić to bym zrobił, ale nie mam pojęcia o czym miałbym gadać. Generalnie dzięki za pomoc.
Jak ktoś ma coś fajnego do powiedzenia jeszcze to dawać.
Mam pewien problem, otóż chyba przespałem pewien okres w życiu i teraz po prostu nie wiem jak kogoś poznać. Mam 23 lata i wszystkie moje związki czy krótsze znajomości zaczynały się na 2 sposoby - na imprezę znajomi przyprowadzili swoją znajomą i jakoś dalej poszło, albo poszedłem na dyskotekę, upiłem się w pień i "ocknąłem" się na parkiecie całując się z jakąś dziewczyną. W pierwszym przypadku było łatwiej bo pierwsze lody zawsze były przełamane, w końcu jesteśmy na ten samej domówce, mamy wspólnych znajomych itp. O drugim nie ma co wspominać bo te znajomości i tak trwały max 2 tygodnie.
W każdym razie, wszystko zaczynało się od przypadku, ot wpadliśmy na siebie na tej samej imprezie i tyle, bądź po prostu od zbyt dużej ilości alkoholu.
Ale jak poznać kogoś obcego? Gdzie szukać potencjalnej kandydatki na dziewczynę? Dochodzi tutaj jeszcze problem, że jestem dość nieśmiały. Alkohol usuwa wszelkie blokady, ale jeżeli jestem trzeźwy to po prostu zapominam języka w gębie czasami. Przykładowo w klubie wygląda to tak - podchodzę do dziewczyny, pytam się jej czy zatańczy, o ile nie odmówi to chwile potańczymy, ale ja za cholerę nie wiem o czym z nią gadać. Tak wiem, rozmowa w klubie przy głośnej muzyce i tak jest średnim pomysłem, ale mniejsza o to. Zapytam o imię, co robi, gdzie studiuje, itp i nie wiem czy jej się impreza podoba i zazwyczaj na tym kończy się nasza znajomość.
Dodam iż zazwyczaj jak już uda mi się wyciągnąć od dziewczyny numer, umówić się na kawę czy spacer to jakoś zaczyna iść z górki. Ale sam początek, gdy nie wiem kompletnie nic o dziewczynie mnie trochę przerasta, szczególnie na trzeźwo. Nie sugerujcie mi wypić 2-3 piw na odwagę, niestety musiałbym ich wypić 6-7, a wtedy zazwyczaj tracę również kontrole nad umiarem i wypiłbym kolejne 5 i obudził rano z wielką luką w pamięci.
A no i dodam tylko, że studiuje na polibudzie, na wydziale gdzie dziewczyn jest naprawdę niewiele.
To ja się zapytam - po chuj? Nigdy nie rozumiałem takiego szukania na siłę.
Poproś jakąś koleżankę albo znajomych, którzy są parą o ustawienie Cię z kimś. Podwójnarandkaspotkanie przy browarze i pizzy u kogoś na chacie może być dobrym pomysłem. Luźna atmosfera, bo domowe zacisze, pizza, browar, znajomi. A i kobieta do poznania.
Nie tyle na siłę, co po prostu świadomie, nie przez alkohol czy przypadek, że wpadliśmy na siebie na imprezie. Nigdy nie udało mi się po prostu podejść do laski w np. barze, zagadać, zdobyć numer, umówić się, itd. Druga sprawa, że mam trochę dość bycia samemu, niedawno poznałem jedną dziewczynę, która jednak liczyła jedynie na koleżeński seks. W innym temacie pisałem o tym, więc nie będę się tutaj nad tym rozwodzić, ale jedyny wniosek jaki wyciągnąłem z tego to to, że bardziej zależało mi na byciu z drugą osobą niż na seksie.
A co do Twojego pomysłu, wydaje się całkiem dobrą opcją, dzięki.
To portale internetowe. Podobno tam można znaleźć wymarzoną partnerkę.
Bez sarkazmu.
No ale serio pytam, jak w realu zagadać jakąś dziewczynę? Jak podejdę, zapytam czy mogę się dosiąść, przedstawię się, zapytam jak leci to mnie nie zje? Ale o czym dalej z nią ciągnąć gadkę? Zaraz ją wypytywać co robi, gdzie studiuje/pracuje, skąd pochodzi czy może zacząć jakiś temat z dupy kompletnie i liczyć że się rozmowa jakoś pociągnie? Wiem, że nie ma tutaj złotego środka i jednego sprawdzonego sposobu, ale zauważyłem, że jak zaczynam standardową gadkę jak wyżej to zazwyczaj równie szybko rozmowa się kończy. Chciałbym wiedzieć co mówię i robię jak jestem pijany, że wtedy dużo częściej uda mi się wrócić z imprezy z numerem telefonu. Niestety to chyba pozostanie tajemnicą...
słowo klucz, właściwie dwa
pewność siebie
Nie wypytuj tak, bo pomyśli, że jesteś jakimś zwyrodnialcem. Jedno, maks dwa pytania o studia/pracę/czy jest stąd i będzie spoko. Trzeba też pamiętać, że to nie Ty jesteś od ciągnięcia rozmowy. Masz ją zainteresować swoją osobą, ale Ty nie masz prowadzić monologu tylko chcesz porozmawiać. A jak kobieta ewidentnie nie chce z Tobą gadać to deal with it.
This. Nawet nie chodzi o taką pewność siebie, że Ty taki zajebisty jesteś i w ogóle ą ę. Po prostu nie możesz się jąkać jak życiowa oferma. Podbijasz w pewnym celu i dążysz do tego celu.
Zluzuj poślady to pierwsze primo. Bądź naturalny po drugie primo. Jak jesteś jakimś aspołecznym nedrem to też bądź naturalny. Jak się nie klei, druga strona ma w Ciebie wywalone, widzisz, że się męczy i nie angażuje się w rozmowę to po co się produkować? Przerobisz kilka takich drętwych rozmów i w końcu jakaś panna Cię doceni za to kim i jaki jesteś. Im bardziej się spinasz tym gorzej, nikt nie lubi desperatów. Niech płynie, nic nie planuj.
generalnie w takich sytuacjach gada się zwykle 'o niczym' czyli luźna gadka, lekki flirt, podteksty i widzisz już z grubsza na co możesz liczyć, tu nie ma utartego schematu, po prostu albo umiesz rozmawiać z kobietami albo nie, tego da się nauczyć, ale jak będziesz obsrany to nic z tego nie będzie
albo po prostu bądź przystojny
a tak poważnie jak masz kija w dupie to nawet nie ma co zaczynać rozmowy
ps. i zadbaj o siebie, bo pierwsze wrażenie to 90% sukcesu
Albo pokaż, że masz fajne auto/gruby portfel :kappa.
albo bonera
Nie wychodź na miasto z nastawieniem typu "dzisiaj muszę znaleźć pannę", to raz.
Dwa, jeżeli ciężko Ci zacząć rozmowę z dziewczyną w klubie, to zacznij od zagadania ekspedientki w sklepie. Nie mówię od razu o podrywaniu jej, ale jeżeli nie wiesz o czym gadać z laską która Ci się podoba, to zacznij od rozmawiania z przypadkowymi ludźmi których na co dzień spotykasz. Powoli się oswoisz w ten sposób z przełamywaniem lodów z obcymi, a z czasem zaczniesz podbijać do pań które Ci się podobają i będziesz wtedy wiedział co powiedzieć i jak się zachować, a co najważniejsze, nabierzesz do tego pewności siebie.
W sumie kiedyś widziałem jakiś poradnik PUA z zadaniami typu: "Dzień 1. Zapytaj 50 kobiet, która godzina" albo "Dzień 10. Zapytaj 20 kobiet czy pójdą z Tobą na kawę." i takie pierdoły. Nie wiem czy to działa, ale może podbudowuje pewność siebie jeżeli chodzi o kwestię zaczepiania obcych kobiet?
No to jest jak z graniem na gitarze, nauką języków, kravmaga, czymkolwiek, czemu kogoś to jeszcze dziwi, że jak danej czynności poświęcimy trochę czasu to jesteśmy w tym coraz lepsi ;d
to uczucie gdy cie panna zostawia po 8 latach.... Bezcenne
Przykra sprawa o ile nie było jakiejś krzywej akcji. Szybka weryfikacja planów i żyje się dalej.
jakbym tak pomyślał sobie, że czas od początku technikum do przyszłego roku (8 lat) miałbym mieć w piździe to olaboga
wiadomo nie do końca bo jednak czegoś człowiek się uczy no ale jednak
@Urlak ;
głowa do góry stary, dasz rade, wierze
jak jest wszystko ok to wiadomo, że nikt tak o tym nie myśli
problem pojawia się właśnie w takim momencie, tym bardziej jeśli człowiek już jest trochę starszy i etap określany jako "najlepsze lata życia" spędził z kimś kogo już nie ma a z kim wiązał plany na przyszłość (tak, tak nie przewidzę co będzie za minutę ale jednak jeśli się z kimś jest to raczej po to żeby stworzyć coś poważnego. Tym bardziej, że w tym wypadku było to 8 lat)
Co zaruchales to twoje. A jak nie zaruchales no to chyba znamy odpowiedz na pytanie dlaczego. Dasz rade synu, wierze.
W moim zyciu tak sie odjebalo, ze swiat stanal na chuju i tanczy breka, ale to jest story na 3 osobne posty co sie wydarzylo w trakcie ostatnich miesiecy nieobecnosci w temacie i zostawie to na jakis wolny wieczor, a nie pisanie z pracy.
Ostatnio dwóch moich kolegów też się rozeszło ze swoimi partnerkami. Jeden co miał 24 lata był ze swoją 10 lat, drugi w moim wieku był 8 lat w związku. Moja siostra jak miała z 23 lata też zerwała ze swoim narzeczonym z którym była 6 lat (teraz ma 28, w maju ślub z innym). Wychodzi na to, że taki wiek. W sumie to powinieneś się cieszyć, 8 lat związku w tak młodym wieku to spore doświadczenie. Może akurat, to doświadczenie pomoże Ci w znalezieniu dobrej żony?