tak wracając to lasce przenigdy nie gada się, że musisz z nią pogadać o czymś ważnym bo one wyczuwają w tym jakieś jebane zagrożenie i właśnie tak się to kończy
i to jest fakt autentyczny ;d
Wersja do druku
@Micros ; chyba, że po prostu jest wstydliwą dziewczyną i wstydziła się 1 vs 1 dlatego zaprosiła Cię na urodziny, gdzie będzie czuła się swobodniej niż 1 vs 1. Idź na te urodziny, jak będzie Cie zlewała to nic z tego.
Jaki macie stosunek do podrywania dziewczyn w internecie? Dzwonienie do randomowych dupek na skype, wchodzenie na omegle i rozmowa z nimi? Dla sportu
przekłada się to jakoś na rzeczywistość według was czy to bez sens?
Mam nadzieje, że ciągniecie tego troll'a dalej bo nie wierze, że na poważnie podeszliście do sprawy Rafona... "spotykajmy się, ale nie mów nic nikomu, bo przypalix będzie". Ile Wy macie lat?!
A moim zdaniem podchodzenie do związków schematycznie jest niedorzeczne.
Przecież, to jaki ktoś jest na prawdę wychodzi dopiero po czasie. Gość, który "rozpierdalał schemat" na początku, może się okazać dobrym aktorem, który przywdział swoją maskę i kreował się na kogoś kim nie jest, a ten drugi, który zbyt dobrze nie wypadł na początku, może się okazać zajebistym kolesiem, bo potrzebował trochę czasu, żeby się przed kimś otworzyć i pokazać to co jest w nim zajebiste.
Roznie bywalo, kiedys bylem zabujany w pewnej pannie, wiec dla swietego spokoju zeby to z siebie wyrzucic, powiedzialem jej o tym, pogadalismy i poszedlem. Pare miesiecy pozniej sie odezwala ze zaluje ze nie wziela tego na powaznie, ale ja juz bylem zajety. Przynajmniej mialem spokoj gdy sie wygadalem ;d
Siemanko,
mam pewien problem. Poznalem dzisiaj w drodze na uczelnie dziewczyne, 10/10, zajebista uroda. Zagadalem tekstem, ktory jak sobie teraz przypomne to wstyd jak ch_j. ALE! Ale pozniej pogadalismy sobie chwile, o uczelni, znajomych i po tej krotkiej rozmowie 5 - 10 minut rozdzielilismy sie i poszlismy na swoje zajecia.
Oczywiscie wzialem od niej numer. I teraz caly czas sie zastanawiam kiedy powinienem do niej napisac. Chcialbym sie z nia od razu umowic na jakas kawe, bo rozmowa twarza w twarz jest imo sto razy lepsza niz miliony smsow. Tylko, ze do niej na weekend przyjezdza paczka znajomych, wiec i tak nie bedzie miala czasu sie ze mna spotkac. Na te chwile mysle, zeby poczekac do niedzieli i wtedy napisac cos w stylu jak jej minal weekend, czy wyleczyla juz kaca.
Podsumowując chcialbym Was zapytac:
- czy moj plan jest dobry?
- czy powinienem jednak troche z nia popisac zanim zaprosze ja gdzies na kawe?
- czy moze powinienem zadzwonic, a nie pisac?
zadzwonilbym jeszcze dzis, powiedzial ze nie mozesz wyrzucic jej z glowy i musiales zadzwonic i umowil sie na przyszly tydzien najlepiej poniedzialek
Powinieneś zadzwonić i powiedzieć, że dobrze Ci się z nią gadało i czy nie miała by ochoty spotkać się na jakąś kawe, ciastko whatever
zadzwonić zawsze lepiej niż napisać imo
Ale w miedzyczasie, w ciagu tych kilku dni przed poniedzialkiem pisac cos z nia czy zachowywac cisze w eterze?
Tylko z tym to trzeba uwazac, bo gdzies raz czytalem jakas anegdotke, ktora napisala pewna chyba niezbyt inteligentka kobitka z ktora umowil sie jakis nowo poznany facet. Ona od poznania do czasu spotkania (pewnie kilka dni) nie otrzymala zadnej wiadomosci via fb czy sms i uznala, ze randka jest niewazna i wystawila typka, ktory z kolei jej pozniej powiedzial, ze czekal, ale coz, chyba na dobre mu to wyszlo, bo upiekla mu sie randka z niezbyt ogarnieta dziewuszka.
wiesz co michal kto jak kto ale Ty w tym temacie sobie daruj dyskusje
ale napisz czmeu pojebalo chetnie przeczytam
@Menson ;
Panowie mam dylemat. Znam sie z dziewczyna od dobrych 5-6 lat, zawsze bylismy przyjaciolmi, nigdy nic miedzy nami nie bylo, nawet sie na to nie zanosilo. Ostatnio jednak, jakos od 3-4 tygodni zaczela sie do mnie zblizac, i nie wiem, cos jakby zaiskrzylo. I teraz pytanie, wchodzic w to, czy zostawic tak jak jest? Boje sie, ze jak cos nie wyjdzie, to strace najlepsza przyjaciolke, a tego bym nie chcial. Mowilismy sobie doslownie o wszystkim, znamy sie lepiej niz z moimi kumplami raczej.
Doradzcie
No wlasnie chodzi o to czy wyjasniac ta sytuacje, czy w to wchodzic
Na świecie tyle wartościowych kobiet, po co sobie psuć relacje z najlepszą przyjaciółką ;)
Z tego co napisałeś ja rozumiem, że nigdy nic do niej nie czułeś więc imo nie, poza tym mieć przyjaciółkę tyle lat to skarb, trzeba dbać.
Chyba powinieneś z nią to wyjaśnić.
Poza tym jestem takiego zdania, że jak kogoś znasz kilka lat i tylko się przyjaźnicie to nie stworzycie nigdy poważnego związku, bo jeśli moglibyście stworzyć zrobilibyście to np. 4 lata temu, i pisane jest wam bycie przyjaciółmi. Pewnie kilka torgowiczów wyprowadzi mnie z błędu.
Szkoda udanej przyjaźni dla nieudanej miłości. XD ZE TAK SOBIE POWIEM
Zrobilem tak jak pisaliscie. Umowilem sie z nia na poniedzialek na kawe. Zobaczymy co z tego wyjdzie : p
powodzenia ;)
Bywalo i tak, ze mnie cos do niej ciagnelo, ale nigdy nie bylo to tak mocne uczucie jak teraz. Pominalem pewien w sumie bardzo wazny szczegol - na imprezie, jakos poczatek wrzesnia, pocalowalismy sie. Oboje bylismy troche wstawieni, wiec obrocilismy to w zart. W dodatku jest naprawde bardzo atrakcyjna dziewczyna. Cholera, nie wiem juz sam co robic, jutro sie widzimy, zobacze co sie bedzie dzialo ;/
I od tego czasu jak się pocałowaliście ona zaczęła się do Ciebie zbliżać? Musiała to odebrać chyba trochę inaczej niż Ty.
No tak, jakos tydzien pozniej. Najgorsze w tym wszystkim jest to, ze nigdy z zadna dziewczyna nie calowalo mi sie tak dobrze.
Jeżeli ona chce tego związku, to na twoim miejscu wchodziłbym w to. Z tylu lat przyjaźni może wyjść coś naprawdę zajebistego.
Up.
100% true, żebyś w przyszłości nie żałował.
I tak już nie masz nic do stracenia, bo jeśli się okaże, że ona serio coś chciała a ty powiesz jej że nic z tego, to wasze relacje mogą ulec zmianie. Nie musisz od razu wychodzić z pytaniem jak to z wami jest, ale subtelnie się do niej zbliżać tak jak ona do ciebie- jakiś dotyk, pocałunki, itp.
Pocałunki są bardzo subtelne jeżeli chodzi o wybadanie sprawy xD
W tym wypadku subtelne niczym Rewolucja Francuska ;p
Zmieniam zdanie, bierz ją XD
W sumie popieram kolegow, moze wyjsc z tego cos trwalego.
A tak, jesli ona czuje cos wiecej i dasz jej kosza, to niedosc ze stracisz szanse na udany zwiazek to jeszcze przyjaciolke, bo pewnie bedzie potrzebowac czasu by o Tobie zapomniec i o uczuciu jakim Cie dazy
Ale skoro on ma watpliwosci to zapewne to to nie jest to
Moim zdaniem ryzykowac to mozna za malolata, gdy nie ma sie jeszcze zadnej wiedzy. Zdecydowanie teraz wolalbym odpuscic 'ryzykowanie' w takich relacjach, a starac sie tylko wtedy, gdy wiem, ze to to(co nie znaczy, ze to wyjdzie). Po co sobie klopotow robic? Jak sie nie uda to bedzie smrod. Jesli ktos ma sie zamar przyjebac, to prosze przeczytac moje 2 pierwsze slowa w poscie.
Nie mam zamiaru sie przypierdalac do Ciebie, bo ja tez wyrazam wlasne zdanie i wiem, ze jesli ona cos wiecej czuje do niego a on ja odrzuci to i tak w 90% relacja miedzy nimi sie zmieni na gorsze.
Ale jak on nic z nią nie chce to po chuj ma się zmuszać? XD przecież to będzie na przymus więc tym bardziej nic z tego nie wyjdzie dobrego.
Co nie zrobi to i tak bedzie w czarnej dup.., bo jesli bedzie sie z nia dalej przyjaznil to ona nie wytrzyma, a jak sie z nia zwiaze i zle sie bedzie czuc to tak ja straci. Jak to mowia, woz albo przewoz. Co nie zrobi, tak ja moze stracic, wiec w takim wypadku osobiscie bym zaryzykowal, bo widac, ze sie z nia dogaduje i sie jej podoba wiec co ma do stracenia?
No nie wiem czy on nic z nią nie chce.
Sam napisał: Alden dobrze napisał, ale tu nie ma co ryzykować. On musi podjąć decyzję czy chce z nią być czy nie. Jeżeli nie, to najprawdopodobniej straci ją jako przyjaciółkę i tu nie ma powrotu do wcześniejszej relacji. Jeżeli tak, to ma szansę na związek.
No i to jest takie pierdolamento wasze, moze tak moze nie, a niech sprobuje, a cos tam i ide o kurwa stowke ze mnie oznaczcie do max pol roku i nie beda ze soba razem bankowo.
Wchodzi ktos?
Tak, ale zauważ, że on napisał, że rozmawiają ze sobą o wszystkim, nawet lepiej jak z kolegą. Wiadomo, że związek to nie tylko rozmowy, ale także chęć poświęcenia własnego czasu na rzecz drugiej osoby, wspieranie się wzajemnie, gdy drugi ma problem i wiele innych.
Kwestia taka: przyjaciółka + kochanka = dziewczyna
To jest tylko moje zdanie, możecie je negować. Ja mam taki światopogląd. I jeszcze raz stwierdzę:
JEŚLI ONA COŚ DO NIEGO CZUJE, A ON NIE, TO I TAK JĄ STRACI. Nie wierze, żeby ktoś mógł wytrzymać w relacji, która jedna osoba kocha.