Reklama

Pokaż wyniki sondy: Jakiego jesteś wyznania/jaki masz stosunek do Boga?

Głosujący
3621. Nie możesz głosować w tej ankiecie
  • Katolicyzm

    1,465 40.46%
  • Chrześcijaństwo (inne niż katolicyzm)

    790 21.82%
  • Ateizm

    868 23.97%
  • Agnostycyzm

    92 2.54%
  • Deizm

    76 2.10%
  • Islam

    50 1.38%
  • Judaizm

    18 0.50%
  • Hinduizm

    30 0.83%
  • Rastafari

    232 6.41%
Strona 420 z 612 PierwszaPierwsza ... 320370410418419420421422430470520 ... OstatniaOstatnia
Pokazuje wyniki od 6,286 do 6,300 z 9169

Temat: Wiara, religia, Kościół i sprawy z tym związane

  1. #6286
    Avatar Master_Tv
    Data rejestracji
    2007
    Posty
    1,564
    Siła reputacji
    20

    Domyślny

    Cytuj TheOnlyMad napisał Pokaż post
    Cytat został ukryty, ponieważ ignorujesz tego użytkownika. Pokaż cytat.
    Na jakiej podstawie jesteś taki pewien, że on jest? (nie zrozum mnie źle, nie chodzi mi o dowody)
    Doznałeś w jakiś sposób jego obecności? Oświecił cię jakoś?
    Widziałem już wielu ludzi - ateistów, heretyków, wierzących i ze wszystkich najbardziej mnie przekonują Katolicy + kilka razy czułem obecność Boga.
    Mowimy o wierze, wiec mowie o kosciolach i bogatych księżach. To nie temat o polityce, wiec nie mowie o marnowaniu pieniedzy podatnikow przez politykow.
    Wierzacy zawsze chca z siebie zrobic męczenników.
    Dlaczego ksiądz ma pracować w szkole? To gościu uczyl sie pilnie w szkole, potem pare lat na studiach, dostal magistra i uczy. A ksiądz przynosi swoja interpretacje Biblii.
    Tak, to ze katolicyzm jest najszersza wiara w polsce jest na pewno głupią wymówką, szukaniem kozła ofiarnego.
    Nie mowimy o cerkwiach, bo nie miejsce na to. Nie mowimy o rytuałach mudżynów spod równika, czy aborygenach.
    Nie wiem dlaczego ale wszystkie moje wypowiedzi spłycasz do szukania winy, do próby "ukamienowania" ateistów za to że są - wręcz przeciwnie, uwielbiam rozmowy z ludźmi którzy o wierze wiedzą dużo a jednocześnie są ateistami. Rozmawiałem dużo z takimi ludźmi, jedni mnie prawie przekonywali, drudzy prawie się nawracali lecz nie zarzucaj mi szerzenia Katolicyzmu w tym temacie, nie chce nikogo przekonać do moich poglądów a rozpatrzyć je w świetle innych ludzi, myślących inaczej i jak do Katolików mam szacunek tak też do Ateistów, Agnostyków i innych też mam szacunek.
    Przepraszam za moje posty - czasami nie mam czasu aby sformułować je krócej.

  2. #6287
    Avatar kuba
    Data rejestracji
    2006
    Położenie
    Bładnice k. Skoczowa
    Wiek
    33
    Posty
    1,478
    Siła reputacji
    20

    Domyślny

    Oho, patrzcie tylko, co tez kot przyniósł.
    Widzę, że znowu się potężna dyskusja rozpętała :D . Też nie byłbym sobą, gdybym coś tu znowu nie napisał...


    Cytuj Master_Tv napisał Pokaż post
    Cytat został ukryty, ponieważ ignorujesz tego użytkownika. Pokaż cytat.
    Dlaczego tak wiele młodych osób odrzuca katolicyzm?
    Moim zdaniem po prostu nie podobają się im doktryny lub zasady w katolicyzmie panujące -jeżeli moduluje się wiarę na swój sposób odrzucając panujące zasady tylko dla tego że to i to nam się nie podoba to taki człowiek nie jest już katolikiem. W życiu spotkałem tylko garstkę katolików, prawdziwych katolików. Masa ludzi twierdzi że są wierzący ale niepraktykujący - zarabiający ale nie chodzący do pracy - kochający ale nie mający nikogo koło siebie - rozgrzani od promieni słońca chociaż jest noc. Nie da się tak!
    "Dorosłem, dla mnie to bzdura, przecież to idiotyczne" - Chłopie, poznałeś już wszystko co katolicyzm mówi na temat wiary? Przecież to coś pięknego! Wyjazdy we wspólnocie katolickiej to coś wspaniałego, niejednokrotnie kręci się łza w oku widząc i słysząc masę młodych ludzi śpiewających piosenki na cześć Boga. Tu jest właśnie prawdziwa wiara, tu jest Bóg! Nie trzeba klepać paciorków aby być prawdziwym katolikiem - pomoc bliźnim, wyjazdy sprawiają że przybliżamy się do niego.

    PS. Sorki za odświeżenie ale pogadajmy o tym!
    Wiesz, ja też widzę dużo dobrego w katolicyzmie. Przykładami mogą być choćby Taizé, Odnowa w Duchu Św., polska Lednica itp. .

    Prawdziwi katolicy, jako tacy, praktycznie nie istnieją. Chyba że mówimy tu o Lefebrystach, czy innych "anty-Vaticanum II".
    No dobra, są tacy katolicy, którzy praktykują, pomimo to nie mają nic do osób o innych poglądach. Niestety, rzadko takich spotykam, a też nie znam takich osób na tyle, żeby móc o nich coś powiedzieć na 100%, bo z rozmów czasem nie da się czegoś wywnioskować :/


    Co do odrzucania katolicyzmu - powodów jest mnóstwo i nie w sposób powiedzieć, który jest najważniejszy, jednak myślę, że wpływ ma na to hipokryzja, ówczesna fama pedofilii i złodziejskich ekscesów (niekoniecznie wszystko jest takie jak się wydaje, ale samo to, że mówi się o np. pedofilii w KRK wpływa na ludzi). Może nie tyle zasady są odrzucane, co ich skostniałość. Nie mówię tu o jakimś wściekłym liberaliźmie, czy całkowitej reformie kościoła. Ale potrzebne są drobne zmiany.

    Przede wszystkim KRK powinien zmieniać zasady, poglądy, które kompromitują go w świetle biblijnym. Bo interpretacja Biblii i wynikająca z niej jakaś zasada, po której z góry widać, że nie ma uzasadnienia w Źródle, a tym bardziej zdrowym rozsądku człowieka, jest po prostu chora. Ale właśnie z niektórymi poglądami KK zabrnął za daleko i nijak z tego się teraz wycofać... (z wiadomych ludziom zorientowanym powodów).


    To, o czym piszesz, to postawa ogólnie pojęta jako chrześcijańska. A rzeczona wspólnota - a nie msza, przy której generalnie koncentruje się na z góry przyjętych rytach - to jest właśnie prawdziwy Kościół, który przybliża do Boga...

    Nawet "zaciekły katolik" przyznać musi, że samemu nijak uczestniczyć w mszy. Ano właśnie, w kościele nie są najważniejsze tradycje, obrzędy, ryty, a społeczność z innymi. Nie tylko przy stole komunijnym.


    Cytuj Szantymen napisał Pokaż post
    Cytat został ukryty, ponieważ ignorujesz tego użytkownika. Pokaż cytat.
    Co do ostatniego zdania:
    pomoc bliźnim - nie ma to praktycznie żadnego związku z wiarą, często zadeklarowani "katole" odmawiają pomocy, a "ateiści" jej chętnie udzielają...


    A jakieś sranie, że "kto śpiewa, 3 razy się modli" jest równie głupie i dziecinne, jak historyjka, że odjebanie 12 pierwszych piątków miesiąca pod rząd GWARANTUJE pójście do nieba (tak mi siostra w podstawówce wciskała).
    To jest taka przenośnia, eh... I to odnośnie wierzących, a nie ludków, którzy myślą, że jak pójdą do kościółka, pośpiewają, pomodlą się, pójdą do komunii itp., to "pójdą do nieba"...

    [...]Dla mnie ludzie tzw. "głęboko wierzący" to forever alone'y. Coś im nie pykło w życiu, nie radzą sobie, nie doświadczają akceptacji, miłości...
    Jest masa ludzi nieszczęśliwych, część z nich ucieka w alkohol, inni w gierki, inni w religię...
    Broń Boże, nie krytykuję tego, nie uważam, że jeśli ktoś jara się "bogiem", to jest gorszy. Też się kiedyś jarałem, teraz jaram się anime, kartami, etc.
    Heh, dlatego nie wiesz albo nie chcesz wiedzieć, że są ludzie, którzy mimo swojej "głębokiej wiary", potrafią żyć jak każdy normalny człowiek (przykład - mnóstwo moich znajomych, kuzynka i jej chłopak). No tak, tylko oni się z tym nie afiszują...

    A typem "wierzącego forever alone`a" jestem ja. Może nie całkiem takiego, jak miałeś na myśli - religia nie jest dla mnie jakimś zapomnieniem, bo jej nie kultywuję. A nie wiesz, wiara zapomnienia nie przynosi...

    Także, ja przeżyłem ten okres w swoim życiu - bywałem w kościele 2 razy w tygodniu, chodziłem do spowiedzi, wesoło śpiewałem na mszy i czułem się LEPSZY od innych, bo mój bóg był ze mną.
    Potem z tego wyrosłem. Życie to nie bajka. Nie ma jebanych smoków, Frodo i Rivendell też nie istnieją. Święty Mikołaj też. I Bóg niestety także...
    Wpisałeś Boga do fantastyki. Ok, Twoja sprawa, trochę też rozumiem, bo wiara wymaga jednak ciągłego udowadniania sobie, że Bóg istnieje, a raczej ciągłego dążenia do tego, żeby wreszcie przestać sobie to udowadniać.

    Jednak najważniejsze, żebyś żył dobrze i dał żyć innym. Empatia jest kluczem do człowieczeństwa.


    Cytuj Master_Tv napisał Pokaż post
    Cytat został ukryty, ponieważ ignorujesz tego użytkownika. Pokaż cytat.
    To że udzielam się w takich wspólnotach przecież nie oznacza że mam problemy psychiczne. Na swoim przykładnie mogę powiedzieć że w moim przypadku wiara to ważna rzecz - zaraz powiesz że to sobie ubzdurałem więc...
    Od dzieciaka byłem związany z kościołem - ministrant, lektor i tak żyłem, dorastałem i prawdę mówiąc nie zagłębiając się w tajemnicę w wiary było to było, wierzyłem to wierzyłem i przyszedł czas gdy muzyka rockowa stała się dla mnie drugą miłością, koncerty, masa nowych ludzi - również zmieniał się mój styl, nie to że stałem się metalem, nie ubierałem się na czarno ale z czasem zapuściłem sobie włosy do ramion, niby nic takiego wielkiego. Któregoś dnia przychodząc do kościoła ksiądz powiedział do mnie "Zetnij te włosy, ludzie zaczną mówić że trzymam tutaj hipisów, masz je ściąć" i wtedy ustałem jak wryty. Bóg przecież kocha ludzi pomimo ubioru, to tak samo jakby wyrzucić z kościoła człowieka bo ma rude włosy lub ma dresy - głupota mojego proboszcza, bo warto wspomnieć że tylko u mnie w parafii takie cyrki. Po jego słowach odpowiedziałem mu kulturalnie "No to ja odchodzę", spakowałem albę i poszedłem do domu. Był to ostatni mój dzień pod ołtarzem a zarazem początek moich rozmyślań o Bogu - od tego dnia postanowiłem że dopóki nie uświadomię sobie kim jest na prawdę Bóg nie będę brał udziału we wspólnotach. Nie jeden skończyłby już z katolicyzmem, bo przecież jak tak można. Myśli kłębiły się w mojej głowie, zacząłem formować obraz Boga w mojej głowie. Potem przyszła propozycja wycieczki z wolontariatu - wycieczka do Włoch. Niewiele się zastanawiając pojechałem.
    Nie znałem ludzi, byłem tam sam, odjazd autokarem był z Warszawy - 250km. od mojego miasta więc żadnej rodziny, znajomych. Na miejscu okazało się że jedzie z nami ksiądz, starszy, około 50 lat. Na tym wyjeździe poznałem masę ludzi którzy byli BARDZO konserwatystami. Oni nic do mnie nie mieli, przyjęli mnie jak swego. Nie było żadnych tekstów w moją stronę chociaż wyróżniałem się z grupy chłopaków którzy tam byli - większość była na studiach, pracowali. Tam poznałem pewną kobietę, Gośkę, 40lat. Ona pokazała mi że Bóg jest, ona opowiadając mi swoją historię pokazała mi że On na nas patrzy - była samotna, bez dzieci, bez męża lecz pełna wiary. Na początku było to dla mnie dziwne bo przecież mało jest takich ludzi lecz ona wierzyła, prawdziwie wierzyła. "Damian, dlaczego pomagasz w wolontariacie" - padło pytanie z jej ust. Prawdę mówiąc nie wiedziałem co jej odpowiedzieć lecz teraz wiem że z miłości do bliźnich i bez tego żyć po prostu już nie umiem, muszę pomagać innym żeby czuć się normalnie. Gośka nie miała żadnego mężczyzny przy sobie ale miała Boga i to mu składała swoje troski, problemy i dzięki niemu zaczęła myśleć powoli o życiu zakonnym. To była pierwsza taka osoba na mojej drodze która pokazała mi że można być katolikiem mimo wieku, mimo statusu społecznego, mimo wszystkiego - wystarczy Bóg.
    W drodze do Memeao, miasta Rzymskiego, grupa się rozciągnęła i tak wyszło że szedłem razem z księdzem. "Dlaczego ksiądz jest księdzem? Dlaczego nie informatykiem tylko księdzem?" - nieoczekiwanie powiedziałem do niego. On uśmiechnął się i ze spokojem powiedział mi słowa które pamiętam do dziś "Wiesz, przed maturą nie myślałem o byciu księdzem stało się to trzy dni przed maturą. Wracałem do domu i nagle skręciłem do kościoła, to on mnie wybrał. Trzy dni przed maturą poznałem że on mnie wybrał" - to mną wstrząsnęło, byłem przekonany że ksiądz to osoba bardzo zżyta z Bogiem, a on przecież przed maturą potrafił imprezować lecz On zmienił jego życie. Padło pytanie od tego księdza "Jakie słowa najbardziej zapadły ci w głowie?" - usłyszałem. Nic nie odpowiedziałem bo takich słów nie miałem, a może akurat nie przychodziły mi na myśl. I nadszedł czas powrotu - rozdawali karteczki z różnymi myślami świętych. Nie były one skierowane na bycie księdzem, były ogólnie o życiu - mi akurat przypadła "Nie bójcie się iść drogą którą pokazuje ci Bóg' św. ojca Pio. Te słowa również pamiętam dokładnie - mimo odrzucenia z kościoła, z wyrzucenia z posługi lektoratu ciągle On na minie patrzył, ciągle ludzie byli dla mnie mili, ciągle moja wiara kwitnie bo przecież On nie jest straszny.
    Wchodząc do kościoła często mówię w myślach "Miły facet z ciebie" - moje relacje Bóg - ja spłycam do prostych słów, do słów normalnych, nie wyszukanych i rozmawiam z nim jak z kolegą, jak z przyjacielem i to jest wiara.
    To nie jest choroba, odpowiedzią na wiarę nie jest przyjmowanie tabletek - odpowiedzią na wiarę jest modlitwa. Może mówię jak opętany ale tak właśnie to wygląda. To jest moje świadectwo, moja odpowiedź na to dlaczego wierzę mimo tylu przeciwności - Bóg jest!
    Świadectwo normalnie jak z jakiejś akcji ewangelizacyjnej. Bardzo pozytywne, podnosi na duchu :-)
    Cieszy mnie obecność takich ludzi na tym Forum.


    Cytuj Entex napisał Pokaż post
    Cytat został ukryty, ponieważ ignorujesz tego użytkownika. Pokaż cytat.
    [...]Hm... Jeśli ktoś pełnoletni jedzie na pielgrzymkę to ma problemy z samodzielnym myśleniem? Tja...
    Bądź sobą! Pij naszą wodę! Widzicie analogię do tej wypowiedzi?
    No, ja tu widzę takie cóś: dzieci tłumaczy się z chodzenia do kościoła tak: "rodzice każą" albo "indoktrynacja najlepiej działa na dzieci" (to akurat prawda), a dorośli? Mogą sobie decydować o sobie, więc najłatwiej powiedzieć "jakiś szurnięty fanatyk" :<

    W zasadzie muszę się zgodzić. To jednak wypływa z charakteru danej osoby.
    Trzena jednak pamiętać, że jeśli ktoś uważa się za prawdziwego Chrześcijanina, to jest wręcz zobligowany do pomocy...
    Ano, bo "Cokolwiek uczyniliście najmniejszemu z braci..." itd.

    9 Pierwszych Piątków. Dyletant po raz drugi...
    Zostało to podobno objawione Małgorzacie Marii Alacoque. Więcej informacji choćby tu.
    Wg mnie, może to być w jakiś sposób przydatne, ale w większości sprowadza to społeczność w kościele do chodzenia z poczucia hmm... obowiązku? Chęci bycia zbawionym? Wygodnictwem?

    [...]Wiesz co? Chuck Norris. [...]
    Nie tylko on. Również George W. Bush, Martin Luther King itd.; można mnożyć przykłady, ale szkoda mi czasu na szukanie.

    A w sumie gadanie o takich osobach nie ma zbytnio sensu; nie znamy ich aż tak dobrze, żeby mówić o nich "głęboko wierzący"... Ja o mało którym z moich znajomych mogę powiedzieć "wierzący", nie dlatego, że mało który taki jest, ale dlatego, że tylko nieliczni tak widocznie manifestują swoją wiarę.


    Cytuj Szantymen napisał Pokaż post
    Cytat został ukryty, ponieważ ignorujesz tego użytkownika. Pokaż cytat.
    @Master_Tv
    Innymi słowy - spotkałeś na swojej drodze ludzi, którzy dali ci wspaniałe świadectwo pogody ducha, pomimo wszelkich przeciwności losu. Niezłomności przekonań, wiary, siły woli. Dobroci i miłosierdzia.
    Fajnie, ale jaki to ma związek z Bogiem?
    Ano, może taki, że naskrobałeś o tym, że "ludzie głęboko wierzący" to komixxowi "Forever Alone`y". Widziałem w tym temacie już chyba kilka razy tekst od ludzi, którzy pomimo tego, że sami nie wierzyli, twierdzili, że wierzącym faktycznie wiara daje jakieś samozaparcie, siłę do pokonywania rzeczonych przeciwności itp. . Może taki, że świadomie wierzący czuje się zobowiązany, żeby emanować wymienionymi przez Ciebie wartościami?

    Jest takie anime - Rurouni Kenshin. Tytułowy Kenshin jest wędrownym roninem. Japonia jest wtedy w trakcie wprowadzania demokracji, została zniesiona klasa samurajów. Kenshin w młodości brał udział w wojnie domowej po stronie cesarza. Zabił setki ludzi, w związku z czym był nazywany Hitokiri (zabójca). Kobieta, którą kochał zginęła nieszczęśliwie. Teraz został całkiem sam, a wszystko co mu zostało to miecz o ostrzu po przeciwnej stronie (sakaba = reverse-bladed katana). Żeby nie przedłużać - przez całe anime (które momentami jest dość dziecinne - w końcu to shounen (anime dla młodych chłopaków)) Kenshin daje świadectwo, takie samo, jak ludzie, o których wspomniałeś. Zawsze pomaga słabszym, prześladowanym. Nie zna lenistwa. Próbuje wychować osieroconego chłopaka, ucząc go władania mieczem. Na końcu umiera, po ~20 latach, do końca swych dni pracując w wolontariacie (akurat w Mandżurii, ogarniętej wojną z Japonią). Przede wszystkim Kenshin jest zawsze pogodny. Uśmiecha się, chociaż, de facto nie ma ku temu powodów. Próbuje wesprzeć na duchu innych.
    Po chuj o tym opowiadam? Może to tylko anime, ale przecież przedstawia wzór człowieka, w oczach Japończyków. Jest taki sam, jak nasz! Zauważ, że w Japonii nie ma twojego Boga. Tam są tysiące lokalnych Kami. Jest Budda, jest medytacja Zen...
    Ale to w zasadzie niczego nie dowodzi. Chyba jedynie to, że można być niewierzącym z cechami, które wypisałeś wcześniej.

    Poza tym, w Japonii są też Chrześcijanie.

    @Entex
    Dobra, co za różnica, czy piątków jest 9, czy 12, jak wiadomo o co chodzi?
    Na prawdę wierzysz, że Jezus objawił się jakiejś babeczce i dał jej spoila jak pójść do nieba na skróty?[...]
    Dodam - "a to nie możliwe...?"
    No, w sumie można to różnie rozumieć ("pójście do nieba na skróty" ;-).


    Cytuj chrzanu55 napisał Pokaż post
    Cytat został ukryty, ponieważ ignorujesz tego użytkownika. Pokaż cytat.
    @up Jeżeli wiarą nazywasz realizowanie zakładu Pascala, to fajnie.
    Wiara to ofc. nie wychodzenie z zakładu Paskala. Ale może on być całkiem niezłym początkiem :d


    Cytuj TheOnlyMad napisał Pokaż post
    Cytat został ukryty, ponieważ ignorujesz tego użytkownika. Pokaż cytat.
    A widziałeś sanktuarium w Licheniu?
    Bywają skrajności w obie strony...

    Ale wszystkie Twoje opowieści dotyczą ludzi - tylko i wyłącznie. Czy nie można spotkać się z ludźmi, zacieśnić wspólnoty, nawet pośpiewać czy cokolwiek bez boga? Czy do wolontariatu, pomocy bliźnim jest potrzebny bóg? No nie jest. Nie mówię, że przeszkadza, ale jak dla mnie to Twoje opowieści bardziej działają na korzyść naszą - ateistów - niż na waszą. Tyle dobra, tyle pomocy, miłości.
    Do tych rzeczy wcale nie jest potrzebny bóg, to głównie relacje międzyludzkie a nie boskie.
    Ale jako wierzący mogę powiedzieć, że w tym wszystkim Bóg jest, jego nie trzeba do tego zapraszać. W takim świetle Bóg jest dla wierzącego uosobieniem dobra.

    A np. wiara i religia to w jakiś sposób jest metoda połączenia ludzi, ich celów i dążeń.

    Na jakiej podstawie jesteś taki pewien, że on jest? (nie zrozum mnie źle, nie chodzi mi o dowody)
    Doznałeś w jakiś sposób jego obecności? Oświecił cię jakoś?
    Nie trzeba żadnych oświeceń albo jakichś uniesień, żeby stwierdzić, że Bóg jest. W gruncie rzeczy, tego doświadcza się osobiście, więc każdy może powiedzieć, w jaki sposób Boga doświadcza.
    Ja np. widzę, że czasem ludzie wspierają się i odnoszą się do siebie w taki sposób, jakiego u niewierzących nie zaobserwowałem (szczególnie w moim zespole muzycznym). Bardzo mi się też podoba wspólna modlitwa za siebie. Takie "pomodlę się za Ciebie" czasem potrafi więcej pomóc, niż "będzie dobrze", "nie łam się", "dasz radę" itp. .

    Nie, nie musisz tego rozumieć, ani nawet próbować, jeśli z góry odrzucasz wiarę.


    Cytuj Master_Tv napisał Pokaż post
    Cytat został ukryty, ponieważ ignorujesz tego użytkownika. Pokaż cytat.
    Widziałem już wielu ludzi - ateistów, heretyków, wierzących i ze wszystkich najbardziej mnie przekonują Katolicy + kilka razy czułem obecność Boga.

    Nie wiem dlaczego ale wszystkie moje wypowiedzi spłycasz do szukania winy, do próby "ukamienowania" ateistów za to że są - wręcz przeciwnie, uwielbiam rozmowy z ludźmi którzy o wierze wiedzą dużo a jednocześnie są ateistami. Rozmawiałem dużo z takimi ludźmi, jedni mnie prawie przekonywali, drudzy prawie się nawracali lecz nie zarzucaj mi szerzenia Katolicyzmu w tym temacie, nie chce nikogo przekonać do moich poglądów a rozpatrzyć je w świetle innych ludzi, myślących inaczej i jak do Katolików mam szacunek tak też do Ateistów, Agnostyków i innych też mam szacunek.
    Co miałeś na myśli, pisząc

    heretyków
    ?

    Wiesz, jak dla mnie, mało kto teraz próbuje prozelityzmu, bo to nieskuteczne :P

    Jeśli faktycznie taki efekt sprawiały na ateistach rozmowy z Tobą, to faktycznie musisz mieć niezły talent do gadania ;-)

    Szacunek IMO występuje w dwóch aspektach - w pierwszym - jako postawa wobec kogoś, ponieważ ten "ktoś" sobie na to zasłużył. Druga - to bezwzględny szacunek do drugiego jako człowieka. Myślę, że właśnie to jest najważniejsze; szkoda, że wielu - zarówno ateistów, jak i wierzących - o tym zapomina...


    Dobra, spadam, bo siedzę już od ponad 4 godzin na internecie w restauracji, a do domu trzeba dojechać :D (stopem ofc. będę próbować :ddd)
    <Nie odpisuję regularnie, bo nie mam na razie (?) netu w domu>


    Pzdr

  3. #6288
    Avatar Master_Tv
    Data rejestracji
    2007
    Posty
    1,564
    Siła reputacji
    20

    Domyślny

    Jeśli faktycznie taki efekt sprawiały na ateistach rozmowy z Tobą, to faktycznie musisz mieć niezły talent do gadania ;-)
    Nie chce uchodzić za człowieka który się wymądrza i może nie aż tak było to silne ale na pewno w wielu rozmowach ateiści nie mieli już argumentów tak jak i ja czasami nie miałem swoich. Trochę przesadziłem ^.^
    Przez słowo "heretycy" w kontekście tamtego zdania chciałem do tej grupy włączyć ludzi którzy byli katolikami lecz zaczęli wymyślać swoje wersje wiary - stworzyli swoją nową wiarę tylko dla siebie która odrzuca doktryny Katolicyzmu tylko ze względu na to że im za nudno było odmawiać różaniec czy chodzić do kościoła.

    Najbardziej mnie cieszy rozmowa na poziomie w tym temacie - nie ma dzieciaków-pseudo ateistów i to jest zajebiste.
    @down
    Chciałbyś to poznać z jakiego powodu? Nie znasz jeszcze swojej drogi? Zostałeś wychowany według Ateizmu?
    Ostatnio zmieniony przez Master_Tv : 17-05-2011, 20:54
    Przepraszam za moje posty - czasami nie mam czasu aby sformułować je krócej.

  4. Reklama
  5. #6289
    Avatar TheOnlyMad
    Data rejestracji
    2008
    Położenie
    Gouda
    Wiek
    29
    Posty
    641
    Siła reputacji
    17

    Domyślny

    Cytuj kuba333 napisał Pokaż post
    Cytat został ukryty, ponieważ ignorujesz tego użytkownika. Pokaż cytat.
    Nie, nie musisz tego rozumieć, ani nawet próbować, jeśli z góry odrzucasz wiarę.
    Nie nie, ja niczego nie odrzucam. Po prostu jestem strasznie ciekawy tego wszystkiego, chciałbym poznać istotę Boga, religii, kościoła, chociaż sam deklaruję się jako ateista.

  6. #6290
    Avatar kuba
    Data rejestracji
    2006
    Położenie
    Bładnice k. Skoczowa
    Wiek
    33
    Posty
    1,478
    Siła reputacji
    20

    Domyślny

    Ze stopem się wczoraj udało ^^


    Cytuj Master_Tv napisał Pokaż post
    Cytat został ukryty, ponieważ ignorujesz tego użytkownika. Pokaż cytat.
    Nie chce uchodzić za człowieka który się wymądrza i może nie aż tak było to silne ale na pewno w wielu rozmowach ateiści nie mieli już argumentów tak jak i ja czasami nie miałem swoich. Trochę przesadziłem ^.^
    Heh, bo już myślałem, że masz zapędy na ewangelistę :P
    Niestety, to typowe. W wielu dyskusjach tutaj zarówno wierzącym, jak i nie- czasem brakuje argumentów...

    Przez słowo "heretycy" w kontekście tamtego zdania chciałem do tej grupy włączyć ludzi którzy byli katolikami lecz zaczęli wymyślać swoje wersje wiary - stworzyli swoją nową wiarę tylko dla siebie która odrzuca doktryny Katolicyzmu tylko ze względu na to że im za nudno było odmawiać różaniec czy chodzić do kościoła.
    Jeśli masz tu na myśli również ludzi, którzy dokonali konwersji w stronę protestantyzmu, czy nurt Odnowy w Duchu Św., to chyba się na tym polu nie zrozumiemy ;d Co najwyżej może z tego wyniknąć całkiem ciekawa dyskusja, bo widzę, że nie jesteś typem katolika-wykształciucha-frondowicza, więc typowe dla takich ludzi złośliwość, krytycyzm, "miłość bliźniego" i zjadliwość są Ci raczej obce ;-)

    Najbardziej mnie cieszy rozmowa na poziomie w tym temacie - nie ma dzieciaków-pseudo ateistów i to jest zajebiste.
    Oj, oj... Zdziwiłbyś się :D
    Przypominam choćby ciekawy przypadek #Demonologa :>
    Kto pamięta?

    Poza tym, niejeden z userów czasem sprawia takie wrażenie :P

    @down
    Chciałbyś to poznać z jakiego powodu? Nie znasz jeszcze swojej drogi? Zostałeś wychowany według Ateizmu?
    Wg mnie jeszcze trochę za wcześnie na określenie "wychowanie wg ateizmu", bo dopiero teraz rozpoczyna się ateizacja; dzieci ateistów jest jeszcze mało lub są jeszcze małe. Poza tym, postawił bym raczej na określenie "bez Boga", bo niekoniecznie trzeba dorastać w domu ateistycznym i być ateistą i na odwrót.

    A ciekawość - rzecz ludzka. I w tym wypadku nieszkodliwa, a raczej pożądana :)


    Cytuj TheOnlyMad napisał Pokaż post
    Cytat został ukryty, ponieważ ignorujesz tego użytkownika. Pokaż cytat.
    Nie nie, ja niczego nie odrzucam. Po prostu jestem strasznie ciekawy tego wszystkiego, chciałbym poznać istotę Boga, religii, kościoła, chociaż sam deklaruję się jako ateista.
    To w sumie nie było do Ciebie, ale tak ogólnie, gdyby ktoś miał jakieś wąty...

    Chwali się to, że chcesz się dowiedzieć czegoś, bo wiedza
    jest potęgą
    ; sam hołduję tej zasadzie, że im więcej wiesz, tym lepszym człowiekiem możesz się stać, jeśli tylko chcesz.

    Jednak co do Istoty Boga - tutaj w grę wchodzi wiara. Mi nie chodzi o to, żeby przyjąć za aksjomat, że Bóg istnieje, bo to jeszcze nie to, raczej coś na poziomie wspomnianego wcześniej już Zakładu Paskala. Po prostu musisz wierzyć w to, że Bóg istnieje, tutaj oprócz przeświadczenia o istnieniu, dochodzi jeszcze - czasem codzienne - dowodzenie sobie, że Bóg istnieje. Przynajmniej ja tak myślę.

    Dobrze, że zaczynasz od takich stwierdzeń, a nie atakujesz od razu religii i wiary "jak leci", bo już niejeden w temacie tak robił.


    Pzdr

  7. #6291
    Avatar Master_Tv
    Data rejestracji
    2007
    Posty
    1,564
    Siła reputacji
    20

    Domyślny

    Jeśli masz tu na myśli również ludzi, którzy dokonali konwersji w stronę protestantyzmu, czy nurt Odnowy w Duchu Św., to chyba się na tym polu nie zrozumiemy ;d Co najwyżej może z tego wyniknąć całkiem ciekawa dyskusja, bo widzę, że nie jesteś typem katolika-wykształciucha-frondowicza, więc typowe dla takich ludzi złośliwość, krytycyzm, "miłość bliźniego" i zjadliwość są Ci raczej obce ;-)
    Tym słowem chciałem określić dzieci którzy są pseudo ateistami - jak wiadomo takich ludzi nie brakuje a to jest największa plaga.
    Nie rozumiem dlaczego młodzi ludzie po odrzuceniu chrześcijaństwa od razu przechodzą na ateizm? Dlaczego nie chociażby deizm a od razu całkowite odrzucenie Boga? Czy da się żyć bez wiary w cokolwiek? Bo przecież wychodząc rano z domu mamy nadzieję że będzie dobra pogoda lub inaczej, wierzymy innym ludziom że będzie dobra pogoda i tak może powiedzieć nawet ateista więc zalążki wiary w cokolwiek są w nim. Jeżeli wierzę w to że Jan Paweł II zostanie świętym to jednocześnie wypraszam Boga o to aby tak się stało - proszę kogoś ponad nami o deszcz, nie mówię że to musi być Bóg katolicki ale nawet w słowach ateistów pojawiają się określenia które śmiało możemy porównywać z naszymi słowami, słowami katolików.
    Dla mnie prawdziwym ateistą może nazywać się osoba która poznała już wszystkie doktryny danej wiary, osoba która miała styczność z masą wierzeń i całkowicie mogła stwierdzić że jest ateistą, że nie ma nikogo ponad nami, nikogo kto nas zna i decyduje o wszystkim. Połowę pseudo-ateistów z powodzeniem można nazwać deistami i nie da się tego zaprzeczyć. W sumie jak ktoś w wieku 13-14 lat może twierdzić że jest ateistą? Moim zdaniem nie wynika to z odrzucenia doktryn Kościoła a poprzez złą, osobistą opinię o księdzu w danej parafii, przez wpływ otoczenia lub poprzez zatracenie się w obowiązkach katolika - i tak dzieciak któremu nie chce się chodzić do kościoła, modlić się czy odmawiać różańca co jakiś czas nazywa się ateistą nie przez to że mu to nie odpowiada a przez to że woli pograć na komputerze. Taka osoba po prostu nie chodzi do kościoła bo nie chodzi, jak matka krzyknie to pójdzie chociaż czy to ma sens? Czy przymuszenie kogoś do pójścia do kościoła jest na miejscu? I potem taki dzieciak czuje "atak" ze strony kościoła i oczywiście wybiera ateizm chociaż nie był stu procentowym katolikiem, tak jak i teraz nie jest stu procentowym ateistą. To wszystko skutecznie miesza się w niekoniecznie dobrych proporcjach.
    Sam jestem człowiekiem który po mimo, nazwijmy to odtrącenia ze strony Kościoła, mimo tego że nie jestem mile widziany na mszy to i tak wierzę bo przecież nie przychodzę do księdza, aby z nim pogadać a do Boga. Ogólnie jestem bardzo aktywny i przez moich księży zamiast pomagać przy mojej parafii działa w kole misyjnym przy parafii Salezjanów i przez to jedziemy na takie mini misję - na 2-3 tygodnie na Ukrainę w celu pomocy w oratorium które przygarnia wszystkich ludzi - czy to katolik czy nie ale oratorium działa przy kościele katolickim. Na taki wyjazd czekałem od dawna - w końcu będę miał okazję zobaczyć jak to jest obcować wśród ludzi którzy o Kościele słyszeli tylko w opowieści rodziców, ludzi którzy są wychowywani w duchu ateizmu. Wiadomo że fizycznie nie różnią się od nas ale jestem ciekaw ich poglądów na świat, ich strefy psychicznej w odniesieniu do kościoła. Taki wyjazd to coś co od razu rozpala serce. Trzy tygodnie wśród ludzi o inny wyznaniu, kulturze, języku to będzie mega wyzwanie od strony duchowej jak i takiej "codziennej" i na pewno masa katolików o takim czymś marzyła, a mi akurat trafiła się opcja wyjazdu więc jadę zobaczyć jak to wygląda w praktyce ;p
    Przepraszam za moje posty - czasami nie mam czasu aby sformułować je krócej.

  8. Reklama
  9. #6292
    Avatar Solrix
    Data rejestracji
    2006
    Położenie
    Olsztyn
    Wiek
    30
    Posty
    460
    Siła reputacji
    20

    Domyślny

    Wiara, że będzie padał deszcz, to nie wiara, a nadzieja.
    To, że wierzę, że coś się stanie, nie ma nic wspólnego z religią.
    Takie na siłę szukanie wierzących w ateistach, w stylu, że w obliczu śmierci uwierzy, albo jak coś się stanie, to "ło jezu".
    Trochę głupot nawypisałeś w pierwszej części.

    Dla mnie prawdziwym ateistą może nazywać się osoba która poznała już wszystkie doktryny danej wiary, osoba która miała styczność z masą wierzeń i całkowicie mogła stwierdzić że jest ateistą, że nie ma nikogo ponad nami, nikogo kto nas zna i decyduje o wszystkim.
    A miałeś styczność z masą wierzeń, aby stwierdzić, że jesteś Katolikiem?
    Nie wystarczy już twierdzenie, że nie ma istoty wyższej, która nad tym wszystkim panuje?

    Te wasze wyjazdy, z tego co napisałeś, to jakieś nawracanie. Czy ateizm jest od razu taki zły? Sam o buddyjskich miejscach kultu najprawdopodobniej słyszałeś tylko z opowieści.
    Zapewne będą przyjaźniej nastawieni do wierzących, niż ludzie, którym wbijano propagandę.
    Ostatnio zmieniony przez Solrix : 18-05-2011, 16:32

  10. #6293
    Avatar kuba
    Data rejestracji
    2006
    Położenie
    Bładnice k. Skoczowa
    Wiek
    33
    Posty
    1,478
    Siła reputacji
    20

    Domyślny

    Cytuj Master_Tv napisał Pokaż post
    Cytat został ukryty, ponieważ ignorujesz tego użytkownika. Pokaż cytat.
    [...]Sam jestem człowiekiem który po mimo, nazwijmy to odtrącenia ze strony Kościoła, mimo tego że nie jestem mile widziany na mszy to i tak wierzę bo przecież nie przychodzę do księdza, aby z nim pogadać a do Boga.[...]
    Holender, takiego czegoś brakuje większości polskich katolików... Na prawdę jesteś dla mnie ewenementem.

    Z drugiej strony - tak z ciekawości - co powiesz o poglądzie, że skoro Bóg jest wszędzie z wierzącym, nie trzeba iść do kościoła specjalnie, aby się pomodlić? (nacisk na "specjalnie" oznacza, że nie mam na myśli konformizmu, polegającego na tym, że do kościoła w ogóle się nie chodzi, "bo przecież Bóg jest wszędzie").


    Cytuj Solrix napisał Pokaż post
    Cytat został ukryty, ponieważ ignorujesz tego użytkownika. Pokaż cytat.
    Wiara, że będzie padał deszcz, to nie wiara, a nadzieja.
    To, że wierzę, że coś się stanie, nie ma nic wspólnego z religią.
    Takie na siłę szukanie wierzących w ateistach, w stylu, że w obliczu śmierci uwierzy, albo jak coś się stanie, to "ło jezu".
    Trochę głupot nawypisałeś w pierwszej części.
    Wiara łączy się z nadzieją.
    Zobrazuję to na pewnym przykładzie... Sorry, ale trochę się rozpiszę :P

    Były dyrygent chóru parafialnego, do którego należałem (jako wokalista i skrzypek) jest również poetą interdyscyplinarnym. W jednym wierszu pisze o jakże znanej partii "Prawo i Sprawiedliwość", a konkretnie o jej nazwie (może jak kiedyś dorwę zbiór jego wierszy, to wrzucę tutaj).
    Zgodzę się z nim w 100%. Autor nazwy niezbyt pomyślał nad jej konstrukcją. "Prawo" nieodłącznie towarzyszy sprawiedliwości. Sprawiedliwość wywodzi się z prawa (, praw). Bez prawa nie ma prawdziwej sprawiedliwości (zależy od sytuacji, na czym dana sprawiedliwość ma polegać).

    Podobnie wiara łączy się z nadzieją. Jeśli się nie wierzy, nie pokłada się w czymś nadziei. Nadzieja wypływa z wiary.

    Ale nadzieja jest bardziej węższym pojęciem, odnosi się do naszych oczekiwań względem kogoś/czegoś. Wiara jest raczej szersza - możemy nie mieć nadziei na spełnienie się czegoś, mimo to wierzymy.

    A miałeś styczność z masą wierzeń, aby stwierdzić, że jesteś Katolikiem?
    Nie wystarczy już twierdzenie, że nie ma istoty wyższej, która nad tym wszystkim panuje?
    Widzisz. Ateiści (większość) może się kłócić o to, czy Bóg jest, czy nie. I będą wymagać dowodu na istnienie Boga. Podobnie wierzących trzeba przekonać do tego, że Bóg nie istnieje. Nikomu nie będzie wystarczać jakieś twierdzenie :P

    I jedna postawa i druga chce niemożliwego, bo zarówno istnienia, jak i nieistnienia Boga nie da się udowodnić. W to trzeba wierzyć.

    Dlatego też Bóg jest Bogiem ;)


    Te wasze wyjazdy, z tego co napisałeś, to jakieś nawracanie. Czy ateizm jest od razu taki zły? Sam o buddyjskich miejscach kultu najprawdopodobniej słyszałeś tylko z opowieści.
    Zapewne będą przyjaźniej nastawieni do wierzących, niż ludzie, którym wbijano propagandę.
    Ateizm jest zły, jeśli stawia się sam ponad wiarę i usiłuje do siebie przekonać innych. Niewiara nie jest brakiem wyboru Boga, ale wyborem niewiary w Niego.

    Buddyzm to raczej system filozoficzny z wpływem motywów religijno-psychologicznych.
    A zdziwiłbyś się. W niektórych krajach Dalekiego Wschodu Chrześcijanie są prześladowani m. in. przez buddystów (choć na zdrowy rozum, co to za buddyści? ;-).


    Pzdr

  11. #6294

    Data rejestracji
    2008
    Wiek
    16
    Posty
    10,842
    Siła reputacji
    24

    Domyślny

    Cytuj Solrix napisał Pokaż post
    Cytat został ukryty, ponieważ ignorujesz tego użytkownika. Pokaż cytat.
    Wiara, że będzie padał deszcz, to nie wiara, a nadzieja.
    To, że wierzę, że coś się stanie, nie ma nic wspólnego z religią.
    Takie na siłę szukanie wierzących w ateistach, w stylu, że w obliczu śmierci uwierzy, albo jak coś się stanie, to "ło jezu".
    Trochę głupot nawypisałeś w pierwszej części.


    A miałeś styczność z masą wierzeń, aby stwierdzić, że jesteś Katolikiem?
    Nie wystarczy już twierdzenie, że nie ma istoty wyższej, która nad tym wszystkim panuje?
    Cytuj wikipedia napisał
    Cytat został ukryty, ponieważ ignorujesz tego użytkownika. Pokaż cytat.
    Ateizm – odrzucenie teizmu[1] lub stanowisko, że bogowie nie istnieją[2]. W najszerszym znaczeniu jest to brak wiary w istnienie bóstw[3].
    Cytuj wikipedia napisał
    Cytat został ukryty, ponieważ ignorujesz tego użytkownika. Pokaż cytat.
    Katolik - wyznawca katolicyzmu
    Czyli Master Tv dobrze napisal, bo zeby cos odrzucic wypada to poznac, a Twoj argument, ze katolicy musza miec stycznosc z masa innych wierzen, zeby nazywac sie katolikami, to jakis fail ;d
    Ostatnio zmieniony przez Lord Xivan : 18-05-2011, 17:20

  12. Reklama
  13. #6295
    Avatar Solrix
    Data rejestracji
    2006
    Położenie
    Olsztyn
    Wiek
    30
    Posty
    460
    Siła reputacji
    20

    Domyślny

    Cytuj Lord Xivan napisał Pokaż post
    Cytat został ukryty, ponieważ ignorujesz tego użytkownika. Pokaż cytat.
    Czyli Master Tv dobrze napisal, bo zeby cos odrzucic wypada to poznac, a Twoj argument, ze katolicy musza miec stycznosc z masa innych wierzen, zeby nazywac sie katolikami, to jakis fail ;d
    Dlaczego?
    Od kiedy ateizm to ODRZUCENIE? Jeśli odrzucenie, to tak jak na wiki, teizmu, moze nawet nie odrzucenie a przeciwienstwo.
    To jest po prostu stwierdzenie, że żaden bóg nie istnieje. Nie odrzucenie prawd wszystkich wierzeń.

    Cytuj kuba333 napisał Pokaż post
    Cytat został ukryty, ponieważ ignorujesz tego użytkownika. Pokaż cytat.
    Wiara łączy się z nadzieją.
    Zobrazuję to na pewnym przykładzie... Sorry, ale trochę się rozpiszę :P

    Były dyrygent chóru parafialnego, do którego należałem (jako wokalista i skrzypek) jest również poetą interdyscyplinarnym. W jednym wierszu pisze o jakże znanej partii "Prawo i Sprawiedliwość", a konkretnie o jej nazwie (może jak kiedyś dorwę zbiór jego wierszy, to wrzucę tutaj).
    Zgodzę się z nim w 100%. Autor nazwy niezbyt pomyślał nad jej konstrukcją. "Prawo" nieodłącznie towarzyszy sprawiedliwości. Sprawiedliwość wywodzi się z prawa (, praw). Bez prawa nie ma prawdziwej sprawiedliwości (zależy od sytuacji, na czym dana sprawiedliwość ma polegać).

    Podobnie wiara łączy się z nadzieją. Jeśli się nie wierzy, nie pokłada się w czymś nadziei. Nadzieja wypływa z wiary.

    Ale nadzieja jest bardziej węższym pojęciem, odnosi się do naszych oczekiwań względem kogoś/czegoś. Wiara jest raczej szersza - możemy nie mieć nadziei na spełnienie się czegoś, mimo to wierzymy.
    A co ma wierzenie, że deszcz spadnie, do jakiejkolwiek religii (pomijając te, z tańcami deszczu itp.)?
    Wiara, ma wydźwięk religijny, chodzilo mi po prostu o to, zeby odroznic "mysle, ze dzisiaj spadnie deszcz" od "Bóg mi mówi, że będzie padać".
    Ale ktos sie do słówek zawsze przyczepi, znajdzie wszedzie krypto-katolika.
    Ostatnio zmieniony przez Solrix : 18-05-2011, 17:37

  14. #6296

    Data rejestracji
    2008
    Wiek
    16
    Posty
    10,842
    Siła reputacji
    24

    Domyślny

    Cytuj Solrix napisał Pokaż post
    Cytat został ukryty, ponieważ ignorujesz tego użytkownika. Pokaż cytat.
    Dlaczego?
    Od kiedy ateizm to ODRZUCENIE? Jeśli odrzucenie, to tak jak na wiki, teizmu, moze nawet nie odrzucenie a przeciwienstwo.
    To jest po prostu stwierdzenie, że żaden bóg nie istnieje. Nie odrzucenie prawd wszystkich wierzeń.
    Jezeli zakladasz, ze bog pojawiajacy sie w roznych religiach jest tym samym bogiem, to moge sie z Toba zgodzic. Jezeli uwazasz, ze w kazdej wystepuje inny bog, to wtedy warto sie z takimi religiami zapoznac, zanim sie je odrzuci.
    a nie, czekaj, zjebalem
    nieuwaznie przeczytalem twojego posta ;d
    Ostatnio zmieniony przez Lord Xivan : 18-05-2011, 17:38

  15. #6297
    Avatar Master_Tv
    Data rejestracji
    2007
    Posty
    1,564
    Siła reputacji
    20

    Domyślny

    Z drugiej strony - tak z ciekawości - co powiesz o poglądzie, że skoro Bóg jest wszędzie z wierzącym, nie trzeba iść do kościoła specjalnie, aby się pomodlić? (nacisk na "specjalnie" oznacza, że nie mam na myśli konformizmu, polegającego na tym, że do kościoła w ogóle się nie chodzi, "bo przecież Bóg jest wszędzie").
    Jak najbardziej zgadzam się z takim poglądem, nie dlatego że daleko do kościoła czy coś ale z samej idei modlitwy. W PŚ czytamy "Gdy są dwaj lub trzej zebrani w imię moje to ja jestem z nimi" - dlatego uwielbiam modlić się na świeżym powietrzu, a raczej rozmawiać z Bogiem. Nie wiem dlaczego ale coraz bardziej uciekam od klepania formułek, modlitw. Rozmowę z Bogiem zaczynam znakiem krzyża a potem to już spontan, rozmawiam z nim jakbym rozmawiał z kolegą. Oczywiście nie jest to objaw ignorancji tylko dlatego że jestem z nim sam na sam a On mnie doskonale zna to przecież mam prawo rozmawiać z nim na ludzie i jak dla mnie to idealna forma modlitwy. Bo jak wiadomo modlitwa to nie tylko klepanie zdrowasiek, to też śpiewanie i oczywiście rozmowa z Bogiem. Kościół jest wszędzie a kościół dla mnie, jeżeli mam się modlić, to miejsce gdzie mam ciszę i mogę się skupić. Prywatnie rzadko chodzę do kościoła - wolę pomodlić się w domu bo skoro On jest wszędzie to zawsze jest przy mnie.
    A ty co sądzisz o tym?
    Dlaczego?
    Od kiedy ateizm to ODRZUCENIE? Jeśli odrzucenie, to tak jak na wiki, teizmu, moze nawet nie odrzucenie a przeciwienstwo.
    To jest po prostu stwierdzenie, że żaden bóg nie istnieje. Nie odrzucenie prawd wszystkich wierzeń.
    Ateista = odrzucenie prawd o bogu jakie przesyłają nam różne religie, wierzący = człowiek który odnalazł się w jakiejś wierze a to że spróbowałem tylko katolicyzmu i od razu mi odpowiadał to chyba powód aby nie szukać dalej?

    A co ma wierzenie, że deszcz spadnie, do jakiejkolwiek religii (pomijając te, z tańcami deszczu itp.)?
    Wiara, ma wydźwięk religijny, chodzilo mi po prostu o to, zeby odroznic "mysle, ze dzisiaj spadnie deszcz" od "Bóg mi mówi, że będzie padać".
    Ale ktos sie do słówek zawsze przyczepi, znajdzie wszedzie krypto-katolika.
    No właśnie chciałem powiązać jedno z drugim - może zbyt specjalnie to zrobiłem ale jedno z drugiego wynika jak dla mnie w każdym jest wiara w jakieś bóstwo - dla mnie jest to Bóg dla innych może to być coś innego.

    @down
    To oczywiste że modlitwa to forma kontaktu z Bogiem a każdy kontakt z Bogiem poprzez słowa, wypraszające u Niego łaski, dziękczynne, błagalne są rozmową. Jest to dokładniej monolog w stronę Boga chociaż można czytać odzew z Jego strony poprzez łaski, ludzi lub zdarzenia a przecież rozmowa to wymiana zdań a do tego potrzebne są minimum dwie osoby. Z punktu widzenia teologicznego to my jesteśmy tą pierwszą osobą a Bóg drugą potrzebną do rozmowy - wiemy że jest to rozmowa poprzez to że my błagając go o coś dostajemy coś od niego i ta odpowiedź może objawiać się na wiele sposobów. Jest to punkt widzenia chrześcijanina i dlatego śmiało można powiedzieć że modlitwa to rozmowa z Bogiem.
    Ostatnio zmieniony przez Master_Tv : 18-05-2011, 18:46
    Przepraszam za moje posty - czasami nie mam czasu aby sformułować je krócej.

  16. Reklama
  17. #6298
    Avatar Darth Pejs
    Data rejestracji
    2005
    Wiek
    35
    Posty
    130
    Siła reputacji
    21

    Domyślny

    w jaki sposób modlitwa jest rozmową z bogiem?

  18. #6299
    Avatar Solrix
    Data rejestracji
    2006
    Położenie
    Olsztyn
    Wiek
    30
    Posty
    460
    Siła reputacji
    20

    Domyślny

    Cytuj Master_Tv napisał Pokaż post
    Cytat został ukryty, ponieważ ignorujesz tego użytkownika. Pokaż cytat.
    Ateista = odrzucenie prawd o bogu jakie przesyłają nam różne religie, wierzący = człowiek który odnalazł się w jakiejś wierze a to że spróbowałem tylko katolicyzmu i od razu mi odpowiadał to chyba powód aby nie szukać dalej?
    To, że spróbowałem ateizmu i od razu mi odpowiadał, to chyba powód, aby nie szukać dalej?
    To jak w końcu?
    Ty możesz wszystko ignorować, bo masz swoją wiarę, ja muszę poznać wszystkie, żeby stwierdzić, że bóg nie istnieje? Przecież to chore.

    W każdym jest wiara w jakieś bóstwo? Czyli nie mamy o czym gadać, argument taki sam, jak tych, co mówią "kiedyś się przekonasz do Boga", "jak trwoga, to do Boga" itp. Tylko w ładniejszych słowach.

  19. #6300
    Avatar Master_Tv
    Data rejestracji
    2007
    Posty
    1,564
    Siła reputacji
    20

    Domyślny

    Cytuj Solrix napisał Pokaż post
    Cytat został ukryty, ponieważ ignorujesz tego użytkownika. Pokaż cytat.
    To, że spróbowałem ateizmu i od razu mi odpowiadał, to chyba powód, aby nie szukać dalej?
    To jak w końcu?
    Ty możesz wszystko ignorować, bo masz swoją wiarę, ja muszę poznać wszystkie, żeby stwierdzić, że bóg nie istnieje? Przecież to chore.

    W każdym jest wiara w jakieś bóstwo? Czyli nie mamy o czym gadać, argument taki sam, jak tych, co mówią "kiedyś się przekonasz do Boga", "jak trwoga, to do Boga" itp. Tylko w ładniejszych słowach.
    Jeżeli byłeś katolikiem i odrzuciłeś absolutnie Boga to wszystko jest w porządku, stajesz się ateistą a jeżeli ludzie odrzucają katolicyzm z powodu niepasujących im doktryn to chyba coś jest nie tak.
    Za żadne skarby nie chciałem powiedzieć że każdy jest katolikiem! Chciałem tylko podkreślić że wiele ateistów chociaż nie uznawania boga i wiary tak na prawdę wierzy w coś, nie koniecznie w jakąś osobę ale wiara w to czy tamto towarzyszy nam zawsze i wszędzie. Oczywiście są ludzie którzy się z tego wyłamują i nie przeczę że możesz być jednym z nich. Podkreślam że za żadne skarby nie chcę cię przymusowo wiązać z jakimkolwiek bóstwem - masz prawo do ateizmu, ja mam prawo do katolicyzmu a inni mają prawo do wywoływania deszczu, podstawa to udowodnić swoje rację i być pewnym o tym w co się wierzy. I nie narzucaj mi że wpajam w ciebie że wierzysz w coś, wszystko podaje ogólnikowo.
    Przepraszam za moje posty - czasami nie mam czasu aby sformułować je krócej.

  20. Reklama
Reklama

Informacje o temacie

Użytkownicy przeglądający temat

Aktualnie 2 użytkowników przegląda ten temat. (0 użytkowników i 2 gości)

Podobne tematy

  1. Wiara i hip-hop.
    Przez Belve w dziale Muzyka
    Odpowiedzi: 15
    Ostatni post: 02-05-2014, 10:42
  2. [Szkoła] Nietypowa sytuacja i pytania z tym związane.
    Przez typowy nieuk w dziale Szkoła i nauka
    Odpowiedzi: 14
    Ostatni post: 21-02-2012, 16:41
  3. Tibia - piszczel(a może ma coś z tym jednak związane?)
    Przez konto usunięte w dziale Tibia
    Odpowiedzi: 75
    Ostatni post: 12-05-2007, 09:10

Tagi tego tematu

Zakładki

Zakładki

Zasady postowania

  • Nie możesz pisać nowych tematów
  • Nie możesz pisać postów
  • Nie możesz używać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •