nie rozumiem tego wyklocania sie o calun turynski
nawet jesli faktycznie pochodzi z I wieku i byl w niego zawiniety jakis czlowiek, to jakie to ma znaczenie dla czegokolwiek?
Wersja do druku
nie rozumiem tego wyklocania sie o calun turynski
nawet jesli faktycznie pochodzi z I wieku i byl w niego zawiniety jakis czlowiek, to jakie to ma znaczenie dla czegokolwiek?
Pozdro jesli uwazasz ze oceny watykanu odnosnie wiary sa obiektywne. Poza tym ja nie wiem gdzie tu jest jakis hejt, ale ja nie mam absolutu za gps ktory mi mowi co jest dobre a co zle, moze dlatego. Btw. Skad wziales te ciekawostki?Cytuj:
Jak zwykle hejt jako argument na wszystko. Gz.
Nawet jesli Jezus istnial i zostal zawiniety w ta szmate po swojej smierci, to w zaden sposob nie dowodzi to temu, ze mial magiczne moce, ze Bog istnieje i Bog ten ma cokolwiek wspolnego z bogiem judeochrzescijanskim, wiec po co w ogole sie o to martwic?
Poza tym, powolywanie sie ludzi wierzacych w magie na badania naukowe zeby udowodnic, ze magia istnieje mija sie z celem imo
Na was mi kompletnie ręce opadają, jak tu nie uznać, ze tutejsi ateiści to debile.
1. Sugeruję abyśmy sobie grzecznie porozmawiali o autentyczności całunu, zrobili jakiś zbiór dowodów za i przeciw
2. Tomix pisze dość długiego posta zawierającego dowody za autentycznością wraz z nazwiskami badaczy
3. No to teraz streszczenie postów ateistów:
-całun turyński nie ma nic wspólnego z jezusem
-racjonalista super serwis
-watykan nieobiektywny
-ale czego calun niby dowodzi?????????????
-jezus nie ma magicznych mocy!!
tak ci tylko przypominam że to co nazywasz dowodami to wycinki z jakiegoś tekstu którego nawet tu nie zamieścił.
mtk, ale twoje przedstawienie sytuacji jest bez sensu, bo to ze Tomix napisal cos o metodach badania calunu turynskiego nie znaczy, ze ma on cokolwiek wspolnego z Jezusem czy tez Bogiem. Jak juz powiedzialem, tak mowi nawet kosciol rzymskokatolicki, ktory opiera sie na nauczaniach Jezusa. To, ze ktos sobie wybiera temat do rozmowy ni z chuja, pisze duzo rzeczy o tym i potem sie oburza na krytyke innych jest troche glupie. To tak jakbym ja zaczal pierdolic o eterze i rozpisywac sie na temat tego jak on wplywa na moje codzienne zycie, kiedy Michelson i Morley pozamiatali sprawe w 1887r.
@Blus ;
Dość późno zauważyłem tego posta, nie wiem dlaczego mi wcześniej umknął.
A co do pytania - najpierw mi odpowiedz co z racjonalistycznego punktu widzenia - według ciebie - jest korzystniejsze tudzież po prostu "lepsze" - nicość (nieistnienie) czy istnienie?
@Całun...
Jakie to ma znaczenie, czy Jezus został obwinięty tym płótnem czy też nie? Istotne, że jego magiczne właściwości to bzdura.
Na tym świecie jest multum różnych wyznań, religii i kultów - nikt nie ma czasu na obalanie cudów z każdej z nich. Z drugiej strony skoro każda ma cuda to żadna nie ma racji.
Tak w ogóle to jest tu ktoś kto wierzy w bogów/boga wszechpotężnego, miłosiernego, sprawiedliwego, etc.? Nie chodzi mi o takiego, który niby stworzył wszystko a potem się wypiął bo obalenie istnienia takiego jest męczące, ale czy na prawdę jest ktoś kto żyje w takiej złudzie że dopuszcza w ogóle myśl o jakimś miłosiernym bogu?
Dobra teraz moja kolej;
Czy jest JEDEN ateista aktywnie udzielajacy sie na tym forum, ktory w trakcie dyskusji stal sie katolikiem? Nie.
Czy jest JEDEN katolik -ll- ktory w trakcie dyskusji stal sie ateista? Nie.
Czy ta dyskusja oprocz: 1) lekkich, tymczasowych skurczow niektorych miesni,
2) zaburzen snu,
3) problemow z wyproznianiem moze miec wplyw na czyjes zycie? Nie.
Czy jest sens istnienia takiego tematu? Nie.
Czy spodziewam sie niedojrzalego podejscia do mojej odpowiedzi, przewidywania przyszlosci i prob parodiowania? Tak.
Dyskusje nie służą tylko temu, aby druga strona zmieniła zdanie, ale też aby poznać różne poglądy różnych osób na daną kwestię, poszerzyć wiedzę na konkretny temat i spojrzeć na sprawę z różnych punktów widzenia. I w tych kwestiach, wierzę że nie jednego mnie, ów temat w jakiś sposób wzbogaca. Jak bardzo czasem czytam tutejsze posty z pobłażliwym uśmiechem, tak bez wątpienia pojawiło się tu wiele spostrzeżeń i zagadnień ciekawych i wartościowych.
Tak, tacy debile istnieją , znam 2óch takich. Rozmawialiśmy kiedyś o miłośći i bohater naszej historii stwierdził że bóg nas kocha. Mój kolega zapytał czy według niego jego bóg go kocha bo dał mu 10 zasad które musi przestrzegać bądź lepiej by je przestrzegał bo będzie miał lepiej niż ten który je oleje. Nasz bohater stwierdził że ludzie byli dzikusami i byli za głupi by sami coś osiągnąć więc bóg dał im zasady z miłości. Zapytaliśmy go czy jak ja dam swojej dziewczynie naszyjnik i powiem: Słuchaj, możesz go nosić wszędzie i zawsze oprócz niedzieli, jak go założysz w niedzielę to cie zabije. Zapytaliśmy go gdzie ma tutaj miłość, powiedział że bóg a człowiek to co innego, bo bóg jest nad nami. Więc zmieniliśmy relacje na ojciec córka. Nadal mówił że to co innego, mimo że daliśmy mu pod nos dowód na to że wierzy w głupoty. Także są tacy ludzie Arktosie.
Wiara zawsze była potrzebna ludzkości, człowiek musi się czegoś bać, bo inaczej by robił wiele złego.
Teraz gdybym zabił Vegete bym się bał najbardziej tego, że mnie złapią i pójdę siedzieć. Gdybym żył 1000 lat temu, w takim samym przypadku najbardziej bym się bał kary od Boga.
Skoro "Bóg nam dał" takie coś jak przykazania, który brzmią logicznie i pełne ich przestrzeganie wykreuje dobrego człowieka, to nie jest czymś głupim przestrzeganie tych zasad, nie?
Tak naprawdę każdy (ateista czy też katolik) przestrzega dekalogu, no może oprócz cudzołóstwa bo teraz są takie czasy że to kobieta bardziej stara się o chłopaka a kierując się anegdotą:
jest duże cudzołóstwo w świecie :PKod:- po czym, że mężczyzna jest gotowy na seks?
- oddycha
jeden z glupszych postow w historii tematu
nikt nie daje jebania o glupi dekalog. no dobra, robia to nieliczni, podkreslam, nieliczni, wierzacy. cala reszta przestrzega praw naturalnych. wierzacy nie popelniaja mniej zlych czynow od niewierzacych, ba, wrecz przeciwnie, choc to nie wynika z ich wiary (wierzacy statystycznie sa ludzmi mniej wyksztalconymi i inteligentnymi, a wsrod takich ludzi przestepczosc jest po prostu wyzsza)
wierzacy nawet tak samo czesto sie masturbuja - nawet od takiej, wydawac by sie moglo, blahostki nie sa w stanie sie powstrzymac. ten wasz dekalog mozna o kant dupy rozbic - doslownie - i nic na swiecie by sie nie zmienilo.
Bo teraz są takie czasy, gdzie są kodeksy prawa, policja, sądy, ludzie mają wykształcenie. Jednak kiedyś, mówię KIEDYŚ dekalog był bardzo potrzebny, bo to jako jedyny wyznaczał ścieżki dobrego postępowania.
W nawiązaniu do tekstu (każdy przestrzega dekalogu) chodziło mi o to, że dekalog pokazuje w pewnym sensie rzeczy, które są teraz zakazane przez normalne prawo, nie można zabijać, nie można kraść.
Podałem przykład na początku, że jak będę chciał kogos zabic to bede bał się policji a nie Boga.