Szaszłyk napisał
a czy katolikiem jest ten który regulanie grzeszy i nie załuje tego? (np cudzołostwo, walenie konia, ogladanie porno, 90% katolików (w tym ja) ogladało/rbiło to i watpie zeby żałowało
Zgadza sie, grzeszyc jest rzecza ludzka, ale grzech ciezki, to nie to samo co grzech lekki[?]. Nie wiem zbytnio nawet jak mozna by bylo poprawic swoj grzech ciezki, o ile w ogole sie da, poza tym, zeby z lenistwa nie isc do kosciola i nazywac sie katolikiem.. No ale jak kto woli, niech sie oszukuja dalej ^^
Deep Brain napisał
Jestem chrześcijaninem. Wierzę w Boga nie jako siwego dziadka w niebie ale w jako wszechobecnego, niewidzialnego, niematerialnego ducha. Wierzę nie tylko dla zasady, bo tak robi każdy, tylko dla siebie. Zawsze lepiej mi się idzie do szkoły, przed klasówką jak się trochę pomodlę, albo wstąpię do kościółka obok. Gdy mam jakąś trwogę, problem też zawsze rozmawiam z Bogiem. Gdy komuś z moich bliskich coś się przytrafi również zwracam się do Niego o pomoc. Prawie codziennie wieczorem i rano z nim rozmawiam, proszę o pomoc w nauce, o zdrowie, gdy jest jakiś zatarg z dziewczyną również zwracam się do Niego. Jedyne co mi się nie podoba i jest dla mnie mało wiarygodne to opowieści siostry katechetki. Nie mam chyba aż takiej wyobraźni żeby uwierzyć w cud gdzie ksiądz podczas przemienienia zwątpił w Chrystusa i opłatek zamienił się w ludzkie ciał. To jedno. Drugie to msze niedzielne. Zawsze na mszę chodzę z kumplem/kumplami i całe czterdzieści ileś tam minut przegadamy. Co niedziele to samo, jedyną inną częścią jest kazanie, które i tak w wielu razach jest dla mnie absurdalne. To ja mam rozmawiać z Bogiem sam i wg. mojego gustu a nie wg. taktu innych. Kolejną trudną sprawą jest dla mnie dusza. Sam interesuję się medycyną i przecież nie ma żadnych potwierdzeń na jej istnienie (oprócz oczywiście starożytnych przypowieści) a jednak większość w nią wieży i w to że ona jest odpowiedzialna za złe uczynki. Ale to przecież mózg decyduje co mamy zrobić, a odpowiada na to nasze materialne ciało. Dusza może to tylko symbolika? A właśnie, skoro o symbolice. Ostatnio na religii rozmawialiśmy o stworzeniu świata i połączenia teorii naukowej z tą teologiczną. Co nam siostra powiedziała? Że 6 dni mogło trwać miliony lat i, że Bóg stworzył człowieka, który najpierw cofnął się w rozwoju, potem znów wyewoluował i być może, że obecne małpy to właśnie potomkowie Adama i Ewy. No absurd po prostu.
Ciekaw jestem, czy rzeczywiscie Ci te modlenie sie pomaga, oprocz tego stresu, ktory ujmuje? Bo sadze, ze oprocz stresu, to tylko i wylacznie mozesz napisac wiadomosci z glowy, a owy bog dzieki modlom Ci nie pomoze, tak sadze.
@topic
Ostatnio przypadkiem przewinal mi sie na jedynce program o aniele strozu, kazdy sie wypowiadal, ze go ma i ze mu pomaga, a jako przyklad pomocy, mowil, ze uratowal go z wypadku. Ogladalem to przez jakies 20min i o dziwo nie uslyszalem ani razu 'nie mam swego aniola stroza'. A jak jest z wami ; o?
Zakładki