Tibia 7.6 - Moja pierwsza postać, Welius Dizaelin światem jaki wybrałem była Astera. Byłem wtedy mega newbem. Pamiętam zauważyłem jakiegoś 5-tego lvla i spytałem się czy pomoże mi ogarnąć tą grę - on odparł że jasne, nie ma problemu. Miał nick lekko podobny do seremontisa, ale to nieważne. Tak pykałem na tym rooku, aż wpadłem do dziury z doublet questem. Zabiłem rata ( po 2 minutach zaznaczania go ), ale nie wiedziałem jak wejść do góry. Wtedy pojawiła się ona - Laska ubrana na różowo z nickiem coś tam coś tam Barbie. Mówie jej "pomurz mi wejsc do gury nie umiem", ona mi tam tłumaczy a ja nadal nie umiem. Po 30 minutach zmagania się z drabiną, wszedłem do góry. Nie wiedziałem, że jak trzymam broń w miejscu na arrowsy to nie będę mógł z niej bić. Przechodząc rooka z fista, poznałem 2 kolesi. Jakiś random który próbował mnie otruć i jego kolega - Vampire Marcus, wtedy miał 9 lvl i chciał dobić 10 aby wyjść na maina. Ja wiedziałem że się wychodzi na 8, on chyba też wiedział ale nie wiedział że później będzie ujemny w tym i tamtym. Szybko się zakumplowaliśmy, całego rooka przechodziłem z fista dziwiąc się że bije mniej od ludzi otaczających mnie a mających o wiele gorsze bronie ode mnie. Moją pierwszą profesją jaką wybrałem był sorcerer. Pierwsze co zrobiłem to poszedłem do venore. Byłem bardzo ciekawy czy da się zabijać ludzi ( był to świat non-pvp ) więc pytałem o to i owo kolegi który pierwszy wyszedł ( Vampire Marcusa ). Mówił że widział jak ktoś bije się z kimś na jakiejś wieży. Wychodzę na maina, miasto venore. Idę gdzieś błądzę, aż dotarłem na Jakundaf Desert. Patrze, widzę jakąś czarodziejkę która okłada liona z jakimś mnichem - Myślę sobie podziękuję im za pomoc. Tak też po chwili zrobiłem. Opowiedziałem wszystko mojemu koledze, Vampire Marcusowi i po chwili był przy mnie. Dziwił się, dlaczego ciągle biję z łapy skoro byłem sorcererem. Wręczył mi różdżkę która z przyzwyczajenia założyłem w miejsce na arrowsy. Po 5 minutach dziwienia się dlaczego nie mogę bić z owej różdżki powiedział żebym założył ją na rękę. Tak też zrobiłem. Pierwszym potworem jakiego zdzieliłem moją rózgą był wolf, tak się jarałem tym że go zabiłem na 2-3 hity że masakra :D Idziemy na pustynie. Marcus, ostrzega mnie przed tym że są tam scorpiony. Ja na to - co tam, przecież mam różdżkę, kto mi podskoczy? A jednak. Scorpion mnie zdzielił raz, 2-gi aż w końcu poległ. Lecz ja minutę po nim, bo zatruł mnie ; d Mówiłem Marcusowi żeby zabrał mi loota, dalej nie pamiętam. Expiłem na DC, jakoś sam je odkryłem. Lecz ja, jak to ja musiałem zwiedzać aż odkryłem pewne expowisko pod DC ( ghoule, dsy etc. ). Bije je, tak bije dłuższy czas aż przychodzi typek i pyta się czy nie chciałbym dołączyć do gildii- Ja mu na to, że tak, jasne ale nie wiem jak dołączyć. Wtedy on mówił cytuję "że to crown gildia" i muszę mu dać passy to on mi dołączy. Wyśmiałem go i poszedłem dalej. Chodził mi po expowisku tak z 5 minut, i spotykając go doszedłem do wniosku że źle zrobiłem odmawiając mu, po czym napisałem do niego w tej samej sprawie dając mu tym samym passy do mojej postaci. Czekam 2 minuty, próbuję się zalogować - dupa. Postaci nie odzyskałem. Z rok temu dopiero została usunięta bo się nie logował.
Jak chcecie usłyszeć historię mojej 2-giej, śmieszniejszej postaci - piszcie.
Zakładki